piątek, 28 lutego 2025

Warszawa przyłapana... w lutym 2025

Zaczynam powoli gonić w piętkę. To jest jeden z tych momentów w roku, gdy sporo wystaw się kończy, a jednocześnie zaczynają się kolejne, wcale nie mniej ciekawe i nie wiadomo, czy rzucać się od razu na te nowe, czy wykrzesać resztki czasu, żeby zobaczyć stare. Ja postawiłam na dobiegające końca, dla których to jest naprawdę deadline.

Najbardziej cieszę się, że udało mi się dotrzeć do Łazienek i niemal w ostatniej chwili obejrzeć wystawę pt. "Ikonosfera Wyspiańskiego. Noc listopadowa w Łazienkach Królewskich". Jej przedmiotem nie jest twórczość Stanisława Wyspiańskiego jako taka, ale jedno dzieło - dramat "Noc listopadowa", od którego wydania właśnie mija 120 lat i w którego powstaniu Łazienki odegrały niebagatelną rolę. W czasie swojej jedynej wizyty w Warszawie, na przełomie stycznia i lutego 1898 r., Wyspiański odwiedził również tę królewską rezydencję. Dawna Szkoła Podchorążych, w której wybuchło powstanie listopadowe (czyli dzisiejsza Podchorążówka, gdzie prezentowana jest większa część wystawy) oraz antyczne rzeźby Pallas Ateny i Aresa z Pałacu na Wyspie tak go natchnęły, że to właśnie Łazienki stały się miejscem akcji dramatu (swoją drogą zawsze się zastanawiam, czy w takich momentach za natchnieniem faktycznie stała nieograniczona wyobraźnia, czy oni wtedy też coś łykali dla pobudzenia weny, skoro nawet posągi ożywały). I właśnie geneza powstania "Nocy listopadowej" otwiera ekspozycję. W tej części można zobaczyć m.in. oryginalne rysunki Wyspiańskiego ilustrujące treść dramatu oraz pierwsze wydania sztuki. W kolejnych salach zaprezentowano pamiątki z inscenizacji przygotowywanych przez różne teatry na przestrzeni lat - od premiery na deskach Teatru Miejskiego w Krakowie, przez interpretacje m.in. Kazimierza Dejmka, Andrzeja Wajdy i Jerzego Grzegorzewskiego. Zebrano całkiem potężne archiwum - plakaty, egzemplarze reżyserskie sztuki z notatkami, projekty kostiumów (m.in. Zofii Węgierkowej) i oryginalne realizacje Krystyny Zachwatowicz, które rzadko opuszczają teatralne magazyny, fotografie z przedstawień, fragmenty dekoracji, a także... muzykę, bowiem "Noc listopadowa" jest tak naprawdę operą lub właściwie librettem dramatu muzycznego w stylu Wagnera! Wystawa jest niezwykle interesująca, ale na jej obejrzenie jest już bardzo mało czasu, bowiem kończy się 2 marca 2025 r.













Jeszcze tylko do jutra trwa ekspozycja pt. "Kaja Gadomska – Potrzeba roju" w Galerii LETO. Prezentuje niezwykle barwne prace na papierze oraz patchworki z materiałów z odzysku wykonane przez artystkę w latach 2022-2024. Kompozycje z tkanin aż chce się przytulać! Całość jest bardzo przyjemna w odbiorze, ale jednocześnie jest to jedna z tych ekspozycji, gdzie zagadką jest tytuł, którego w żaden sposób nie da się gołym okiem odnieść do tego, co się ogląda. Dopiero z tekstu kuratorskiego można się dowiedzieć m.in. że "potrzeba roju to opowieść o potrzebie wyrażania siebie w określonym systemie, o dorastaniu i macierzyństwie, walce o dobrostan oraz budowaniu relacji z otoczeniem na nowo" i że "rozpatrywanymi kontekstami języka abstrakcji budowanego przez Kaję Gadomską są teoria Formulacji Arno Sterna i metody komunikacji NVC (Nonviolent Communication) Marshalla Rosenberga. Teorie te poznawane i wprowadzane w życie przez artystkę z myślą o jej dzieciach znalazły swoje nawiązania w działaniach twórczych." I zawsze, kiedy czytam tego typu opisy wystaw, zastanawiam się, czy ta wiedza jest mi potrzebna. Ta refleksja naszła mnie nie tylko w kontekście twórczości Kai Gadomskiej, ale i niedawnego otwarcia pierwszej wystawy w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które znów znalazło się w ogniu zmasowanego ataku krytyki i tym razem już nie tylko pod adresem budynku, ale i zaprezentowanych na wystawie dzieł. Bo hejt w stosunku do sztuki bierze się prawdopodobnie z jej niezrozumienia. Wchodząc do galerii z ulicy często nie zastanawiamy się głębiej nad znaczeniem dzieł, odbieramy je zmysłami - podobają nam się lub nie. Ja będę namawiać, aby w pierwszej kolejności przeczytać jednak informacje, które zazwyczaj wiszą na ścianie tuż przy wejściu. Pomogą w zrozumieniu prac. A w przypadku wystawy Kai Gadomskiej w Galerii LETO - kolorystyka i faktura prac same przyciągają wzrok i nawet bez wiedzy, czym jest teoria Formulacji Arno Sterna i metody komunikacji NVC Marshalla Rosenberga, powinny się po prostu spodobać. 







Natomiast do 22 marca 2025 r. w HOS Gallery zobaczyć można wystawę prac Diny DINKI Leonovej, artystki wcześniej mi nieznanej, pt. "Between Layers". HOS Gallery cenię przede wszystkim za bardzo dopracowane aranżacje ekspozycji. Nie inaczej jest i tym razem. Niewielka prezentacja obejmuje akwarele na papierze i na płótnie. Prace są pełne nostalgii, nieco mroczne i głęboko przesiąknięte przeżyciami (DINKA urodziła się jeszcze w ZSRR, potem żyła na Białorusi, w Rosji i Ukrainie oraz jako uchodźczyni w Polsce). Są wśród nich autoportrety, widoki blokowisk, portrety syna. I choć nie do końca trafiają w mój gust, to jest w nich coś, co na dłuższą chwilę zatrzymuje wzrok i każe zagłębić się w ukryte w obrazach emocje. 






Tymczasem na dawnym wybiegu dla niedźwiedzi na warszawskiej Pradze pojawiły się... kaktusy niczym w Saguaro National Park. To instalacja artystyczna Violi Plagi - Głowackiej pt. "Wyspa Dnia Poprzedniego". Jej tytuł nawiązuje do źródła materiałów, które posłużyły do przygotowania dekoracji. Szklane rośliny powstały bowiem ze szkła recyklingowego z butelek znalezionych na ulicach Pragi Północ. I takie wykorzystanie odpadów to ja szanuję! Po zmroku, w godzinach 16:30-24:00, poszczególne elementy są ładnie podświetlone. Instalacja uświetnia obchody 377. Urodzin Pragi. Pierwotnie miała pozostać w tym miejscu jedynie przez 8 dni, ale tak się spodobała, że będzie cieszyć oczy przechodniów do 30 września 2025 r.







REKOMENDACJE NA MARZEC

WYSTAWY

Leonarda Art Gallery od 2 marca 2025 r. zaprasza na koleją porcję street artu. Tym razem swoje prace zaprezentuje dwóch artystów: Lux Przez Iks i Niebieski Robi Kreski. To miękkie linie kontra nieco geometrii. O tym, co z tego wyszło, będzie można się przekonać tylko do 23 marca 2025 r.

21 marca 2025 r. Muzeum Narodowe w Warszawie otworzy wystawę pt. "Autoportrety". Siebie samych poprzez malarstwo, rzeźbę, fotografię i rozmaite instalacje zaprezentują artyści współcześni, m.in. Paweł Althamer, Agnieszka Brzeżańska, Barbara Falender, Łukasz Korolkiewicz, Zbigniew Libera, Karol Radziszewski, Joanna Rajkowska, Wilhelm Sasnal, Jadwiga Sawicka i Aleksandra Waliszewska. To będzie zupełnie inne spojrzenie na problematykę autoportretu. Ekspozycja potrwa do 20 lipca 2025 r.

***

Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.

czwartek, 27 lutego 2025

Gdzieś w Polsce... w lutym 2025. Do Zakopanego... na wystawę (plus kolejne ekspozycje, których w najbliższym czasie nie można ominąć)!

Nie planowałam w tym miesiącu żadnych wojaży po Polsce, ale splot różnych okoliczności sprawił, że w czasie szkolnych ferii zimowych udało mi się zajrzeć na chwilę do Zakopanego i zobaczyć wystawę pt. "Odważne. Artystki XX-lecia międzywojennego w Paryżu i Zakopanem" przygotowaną wspólnie przez Muzeum Tatrzańskie i konstancińską Villa La Fleur. Niewielka ekspozycja w Muzeum Tatrzańskim prezentuje prace artystek, które na miejsce życia i twórczości wybrały Paryż i Zakopane. Wystawa podzielona jest tematycznie. Otwierają ją pejzaże stolicy Francji i Podhala, w następnej kolejności zaprezentowano portrety, głównie osób bliskich malarkom, w tym ich dzieci, autoportrety, martwe natury, czy przyrodę. Oprócz obrazów obejrzeć można plakaty, płaskorzeźby i kilim inspirowany folklorem. Na ekspozycji zebrano przykłady dorobku 23 odważnych kobiet, na czele z najbardziej rozpoznawalnymi jak Tamara Łempicka, Zofia Stryjeńska, czy przedstawicielki École de Paris (Mela Muter, Estera Karp). Nie wszystkie nazwiska były mi znane, tymczasem niektóre obrazy, utrzymane w stylistyce art déco (m.in. autorstwa Leli Pawlikowskiej i Alicji Halickiej), naprawdę mnie urzekły. Wystawa trwa do 30 marca 2025 r.









A o tym, czy warto gnać przez pół Polski, by odwiedzić muzeum niech zaświadczą rekomendacje na końcu tekstu.

W Zakopanem miałam również nadzieję obejrzeć i sfotografować odczyszczony pomnik Ratownikom Górskim. Monument Władysława Hasiora z 1959 r. przeszedł gruntowną konserwację w maju ubiegłego roku. Przy okazji prac, poza kosmetyką kamienia, usunięto wówczas również napisy wykonane sprayem przez wandali. Niestety, nie minął jeszcze rok, a rzeźba znów pokryta jest bazgrołami i nie wiem, czy nie wygląda jeszcze gorzej niż przed renowacją (dla porównania wrzucam również fotografię z 2022 r.; zima też była zdecydowanie piękniejsza). Niezwykle cenię street art, ale aktom wandalizmu mówię zdecydowane nie, szczególnie w przypadku, gdy niszczona jest sztuka i zabytki.


Tym razem na Podhalu byłam bardzo krótko, ale jeśli wybieracie się w najbliższym czasie na dłużej i zastanawiacie się, co można tam robić nie uprawiając sportów zimowych, to odsyłam do wpisu pt. "Zakopane zimą. Jeśli nie narty, to co?".

REKOMENDACJE NA MARZEC I KOLEJNE MIESIĄCE

WYSTAWY

Wciąż aktualne są wszystkie polecenia wystaw, które przygotowałam w ramach rekomendacji na końcu postu pt. "Gdzieś w Polsce... w styczniu 2025. Wciąż świąteczny Wrocław (plus nieco gorących zapowiedzi na kolejne zimowe miesiące)". Dorzucam do nich kilka następnych.

Radziejowice

W lutym, jak co roku, swoje urodziny w Pałacu w Radziejowicach świętował Józef Wilkoń. Mistrz skończył 95 lat! I również jak co roku obchodom jubileuszu towarzyszy wystawa jego prac. Prezentowane aktualnie nigdy wcześniej nie gościły w Radziejowicach. Można je obejrzeć do 9 marca 2025 r.

Orońsko

Prawdopodobnie najpiękniejszą ekspozycję w tym roku od 15 lutego 2025 r. zobaczyć można w Galerii Oranżeria w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. To "Szklana menażeria" Marty Klonowskiej. Artystka tworzy wizerunki zwierząt z niewielkich kawałków szkła. Ależ one są misternie wykonane i piękne! To pierwsza w Polsce indywidualna wystawa Klonowskiej, która na stałe mieszka w Niemczech. Trwa do 13 kwietnia 2025 r. 

Płock

Muzeum Mazowieckie w Płocku zaprasza od 27 lutego 2025 r. na wystawę Barbary Munzer pt. "Teatr postaci - akt II". Tytuł nawiązuje do poprzedniej prezentacji dorobku artystki w Płocku w 1999 r. Barbara Munzer specjalizuje się w twórczości w metalu. Tworzy biżuterię oraz większe formy przestrzenne. Bieżąca wystawa jest podsumowaniem jej dotychczasowej pracy twórczej. Pokazano na niej głównie wielkoformatowe ozdoby będące połączeniem biżuterii i mody, czerpiące inspirację ze stylu secesyjnego. Ekspozycja zakończy się 21 kwietnia 2025 r. 

Wrocław

Dwie kolejne ciekawe wystawy przygotowało Muzeum Narodowe we Wrocławiu. 

Pierwsza, pt. "Moda. Historia osobista. Profesor Irena Huml (1928–2015)", prezentowana w gmachu głównym muzeum, rozpoczęła się 25 lutego 2025 r. Zgromadzono na niej bogatą kolekcję kreacji należących do historyczki i krytyczki sztuki, prof. Ireny Huml. Ekspozycję zorganizowano z okazji dziesiątej rocznicy śmierci Pani Profesor. Przy okazji jest to też opowieść o modzie w PRL-u. Dla mnie to również historia osobista, bowiem poznałam osobiście prof. Huml kilka lat przed śmiercią. Pamiętam ją jako drobną, starszą kobietę, zawsze doskonale ubraną, z niebanalną biżuterią. Ta rocznica uświadomiła mi też jak szybko mija czas, bo nie zdawałam sobie sprawy, że to już 10 lat! A wystawę można odwiedzić do 18 maja 2025 r.

Otwarcie drugiej, pt. "Fenomenalny. Zdzisław Beksiński", dla odmiany w Pawilonie Czterech Kopuł, zaplanowano na 13 kwietnia 2025 r. To również ekspozycja jubileuszowa, bowiem w tym roku mija 20 lat od zabójstwa artysty. Pokazany zostanie na niej mniej zanany aspekt twórczości Beksińskiego - fotografia, którą zajmował się w latach pięćdziesiątych i na początku lat sześćdziesiątych XX w. Będzie ją można zobaczyć do 24 sierpnia 2025 r.

Łódź

W Muzeum Sztuki w Łodzi, w galerii ms2, 5 marca 2025 r. ruszy wystawa pt. "St Ives i gdzie indziej" prezentująca prace artystów brytyjskich tworzących w St Ives, niewielkiej miejscowości portowej położonej w najdalej wysuniętym na zachód zakątku Półwyspu Kornwalijskiego w Wielkiej Brytanii. Obrazy (głównie pejzaże) i rzeźby powstawały od lat trzydziestych do sześćdziesiątych XX w. Zostały zestawione z przykładami dokonań polskich twórców z analogicznego okresu, m.in. Saszy Blondera, Katarzyny Kobro, Leopolda Lewickiego, Władysława Strzemińskiego, Adama Marczyńskiego i Piotra Potworowskiego. Potrwa do 7 czerwca 2025 r.

IMPREZY PLENEROWE

Winnica Dwórzno

Na 22 marca 2025 r. zaplanowana została kolejna plenerowa impreza w Winnicy Dwórzno - Przywitanie Wiosny. Nie ma jeszcze oficjalnego programu, ale na pewno będzie i powitalny kieliszek wina, i spacer po winnicy, i zwiedzanie przetwórni połączone z degustacją, i foodtrack z doskonałym street foodem. W minionych latach termin marcowy zarezerwowany był dla prezentacji win musujących. O tym, czy ta tradycja zostanie utrzymana przekonacie się śledząc media społecznościowe organizatora.

(Post Scriptum: a jednak nie! 22 marca 2025 r. odbędzie się Wiosenne Malowanie 2025 w Winnicy Dwórzno. Po powitalnym kieliszku wina, spacerze po plantacjach, zwiedzaniu przetwórni i degustacjach, organizatorzy zapraszają na... plenerowe malowanie z muzyką. To zupełna nowość. Fajnie, że to miejsce cały czas się rozwija, zaskakując nawet stałych bywalców.).

Poznań

Centrum handlowe Stary Browar w Poznaniu i w tym roku przygotowało kolekcjonerskie figurki zajęcy. Akcja Zające Starego Browaru rozpoczęła się w 2009 r. To nie do końca impreza plenerowa, ale i nie pasuje do żadnej innej kategorii. W ubiegłym roku anonsowałam ją przy okazji wydarzeń towarzyszących obchodom Wielkanocy, ale w tym sprzedaż odbywa się miesiąc wcześniej niż Święta. Co roku na rynek trafia ściśle określona liczba barwnych zajęcy o wysokości 26 i 46 cm. Zawsze jeden z nich jest fioletowy, ale w każdym sezonie dołączają też wersje limitowane w różnych kolorach. W tym będą to Lime i Ocean Blue. Podobnie jak w latach minionych, ich zakup jest możliwy pod kilkoma warunkami: sprzedaż odbywa się tylko stacjonarnie, nie ma możliwości rezerwacji, jedna osoba może kupić tylko jeden egzemplarz w danej barwie/rozmiarze, zabroniona jest też odsprzedaż limitowanych figurek w roku premiery oraz odsprzedaż z zyskiem. Nabyć je można tylko w jednym punkcie (KIC SHOP w Atrium na poziomie +1) i tylko w następujących terminach:

21 marca 2025 r. od godz. 16:00 – sprzedaż figurek fioletowych 26 i 46 cm

22 marca 2025 r. od godz. 10:00 – sprzedaż figurek 26 cm z limitowanej edycji 2025: Lime i Ocean Blue

12 kwietnia 2025 r. od godz. 10:00 – sprzedaż figurek 46 cm z limitowanej edycji 2025: Lime i Ocean Blue.

Chętnych na zakup jest tak wielu, że zazwyczaj kolejki ustawiają się dużo wcześniej.

***

Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.

poniedziałek, 17 lutego 2025

Ferie z nastolatkami. Narty, termy, widoki i inne atrakcje zimowych Wysokich Tatr

Po raz pierwszy na nartach na Słowacji byliśmy w 2006 r., w Zdiarze, jeszcze bez dzieci. Kilka lat później, w 2015 r., już z chłopcami, na zimowy wypoczynek wybraliśmy Tatrzańską Łomnicę. Wrażenia z tamtego pobytu opisałam w postach pt. "U stóp Łomnicy" i "Tatrzańska Łomnica - nie tylko narty".

Od tamtej pory chłopaki lubią tu od czasu do czasu wpadać na narty i snowboard. Trasy są dobrze przygotowane, nawet przy takiej pogodzie jak ostatnio, gdy w miasteczku panowała już właściwie wiosna. Stopień trudności nartostrad jest idealny do ich umiejętności, a w okolicy jest co robić również po zejściu ze stoku. Postanowiłam więc zebrać nasze doświadczenia z ostatniej dekady i opowiedzieć Wam o tym, jak w czasie ferii można spędzić czas nie tylko w samej Tatrzańskiej Łomnicy. Będą i nartostrady, i baseny termalne, i zapierające dech w piersiach widoki, i mnóstwo innych atrakcji, dzięki którym młodzież nie będzie się nudzić.

Oficjalnie Wysokie Tatry to nazwa... miasta! Nie jest to jednak miasto typowe, raczej organizm obejmujący rozległy obszar i kilkanaście osad, wśród których znajdują się popularne miejscowości wypoczynkowe jak Tatrzańska Łomnica, czy Stary Smokowiec, dlatego częściej zwyczajowo używa się jej raczej na określenie całego regionu. Do 2007 r. w skład Wysokich Tatr wchodziło też Szczyrbskie Jezioro, które obecnie należy do sąsiedniej gminy Szczyrba. W innych jednostkach administracyjnych położone są też baseny termalne, ale wspominam i o nich, bo bez wątpienia również są atrakcją tej części Słowacji.


Sporty zimowe

Tatrzańska Łomnica (Tatranská Lomnica)

Tatrzańska Łomnica dysponuje łącznie ok. 12 km tras zjazdowych o różnym stopniu trudności: niebieskimi, czerwonymi i czarnymi usytuowanymi u podnóża drugiego co do wysokości szczytu Tatr, Łomnicy (ich układ doskonale widać na powyższym pierwszym zdjęciu ilustrującym post). Trasy niebieskie rozpoczynają się na stacji Start (Štart) na wysokości 1173 m n.p.m., dokąd można dotrzeć czteroosobową gondolą lub sześcioosobową pomarańczową kanapą. Ze stacji Start do stacji Łomnicki Staw (Skalnaté Pleso) na wysokości 1751 m n.p.m. kursuje nowoczesna piętnastoosobowa gondola. To już trasy czerwone. Najwyżej, bo na wysokości 2190 m n.p.m., położona jest stacja Łomnicka Przełęcz (Lomnické Sedlo) obsługiwana przez wyciąg krzesełkowy. Tam rozpoczyna się najtrudniejszy, czarny odcinek. Niestety jest to jedyna część, która nie jest sztucznie naśnieżana i w czasie naszego pobytu, ze względu na zbyt niską pokrywę śnieżną, nie była czynna. Przy dobrych warunkach zjazd z Łomnickiej Przełęczy na sam dół to ponad 5 km szusowania!







Poza wspomnianymi wyżej wyciągami na terenie całego ośrodka jeździ jeszcze kilka kanap, m.in. niebieska ośmioosobowa na Bukową Górę (Buková Hora) oraz wyciągi, również taśmowe, dla dzieci.


Na miejscu działa gastronomia - bar z przekąskami i napojami Apres Ski na dole i restauracja Panorama na Łomnickim Stawie (w sezonie zimowym organizuje kolacje pod gwiazdami - dostępnych jest 7 terminów, średnio raz w miesiącu od grudnia do maja).

Ośrodek narciarski warto odwiedzić nawet, jeśli nie jeździ się na nartach czy snowboardzie, bowiem przy dolnych stacjach odbywają się rozmaite imprezy. W czasie naszej wizyty miało miejsce wydarzenie o nazwie Śnieżne Psy (Snežné Psy). Można było zobaczyć pokazy psich zaprzęgów (dla dzieci przygotowano przejażdżki) oraz pracę psów lawinowych.






Szczyrbskie Jezioro (Štrbské Pleso)

Drugim z najbardziej znanych ośrodków narciarskich w Wysokich Tatrach jest Szczyrbskie Jezioro. To najwyżej położona miejscowość w całych Tatrach (1315-1385 m n.p.m.). Na stokach Soliska przygotowano ok. 9 km łatwych i umiarkowanych tras zjazdowych, czyli niebiskich i czerwonych (chłopakom podobały się bardziej niż te w Tatrzańskiej Łomnicy) obsługiwanych przez kanapy i wyciągi orczykowe. Dolna stacja znajduje się na wysokości 1400 m n.p.m. Stąd kolej krzesełkowa Solisko Expres dociera na Skrajne Solisko (Predné Solisko) na wysokość 1840 m n.p.m. (cała trasa, najbardziej wymagająca ze wszystkich, ma ok. 4 km długości), pozostałe wyciągi obsługują krótsze i nieco łatwiejsze trasy.





Na narciarzy czekają tu również naśnieżone, dobrze przygotowane tereny do uprawiania narciarstwa biegowego. To zmodernizowana infrastruktura pozostała po odbywających się tu w 1970 r. Mistrzostwach Świata w Narciarstwie Klasycznym. Łącznie udostępnionych jest 20 km tras podzielonych na 8 odcinków liczących od 0,5 do 5 km o różnym stopniu trudności.  


Sankostrada ze Smokowieckiego Siodełka (Hrebienok)

Sankostrada ze Smokowieckiego Siodełka do Starego Smokowca ma 2,6 km długości. Nie jest to zawodniczy tor saneczkowy, ale naturalna trasa, która prowadzi zboczem góry. Jest oświetlona, więc można z niej korzystać zarówno w ciągu dnia (w godzinach 08:30-16:00), jak i w porze wieczornej (we wtorki, piątki i soboty w godz. 19:00-21:00). Na miejscu działa wypożyczalnia sanek. Wjazd na górę odbywa się kolejką przypominającą tę na Gubałówkę. Niestety sankostrada nie jest naśnieżana i działa tylko przy sprzyjających warunkach atmosferycznych i jak łatwo się domyślić, w czasie naszego pobytu była zamknięta. 

Kolej linowa na Łomnicę 

Jedną z największych atrakcji słowackich Tatr jest wjazd kolejką linową na Łomnicę. Podróż odbywa się trzyetapowo: czteroosobowym wagonikiem nieco w stylu retro z Tatrzańskiej Łomnicy na Start, potem nowoczesną piętnastoosobową gondolą na Łomnicki Staw i stamtąd charakterystycznym dla całego regionu czerwonym wagonikiem już na sam szczyt. Koszt całego przejazdu to 89 euro, ale jeśli ma się karnet Gopass, to dodatkowo płaci się jedynie za ostatni odcinek (59 euro). Czy wyprawa warta jest tej ceny? Absolutnie tak! Na wysokości 2634 m n.p.m. czekają oszałamiające widoki, przede wszystkim na najwyższy szczyt Tatr, Gerlach, ale także na... polskie Trzy Korony w Pieninach! Na ich podziwianie ma się 50 min. (przy wyjściu z wagonika otrzymuje się kartę z numerem kursu powrotnego, zaś po upływie czasu odjazd anonsowany jest przez głośnik). Turyści poruszają się po specjalnych kładkach i tarasach widokowych, w tym jednym wysuniętym poza krawędź góry. Na miejscu działa niewielki bar, można też zaopatrzyć się w pocztówki i pamiątki. Uwaga! Łomnica jest kapryśna i lubi chować się w chmurach, a gdy za mocno wieje wiatr, kolejka nie kursuje, dlatego przed planowaną wycieczką warto sprawdzać prognozy pogody.




















Termy 

Thermal Park Vrbov

Park Termalny Vrbov dysponuje jedynie basenami na świeżym powietrzu. Wewnątrz budynku znajduje się tylko jeden, niewielki, przejściowy, z którego wypływa się na zewnątrz. Zimą dostępne są 4 baseny wypełnione wodą geotermalną bogatą w substancje mineralne (wapniowo-magnezową, wodorowęglanową i siarczanową), dlatego w niektórych woda jest mętna o zielonkawym kolorze (czysta, niezmineralizowana, znajduje się jedynie w basenie kanałowym bezpośrednio przy budynku). Temperatura waha się od 26°C do 38°C. Nie wszystkie baseny łączą się ze sobą, dlatego żeby przejść do kolejnych trzeba wyjść z wody, ale nawet przy ujemnych temperaturach nie jest to bardzo uciążliwe.

Zimą to atrakcja raczej dla dorosłych. W tym okresie nie działają zjeżdżalnie, ani baseny dla dzieci, więc najmłodsi mogą się nieco nudzić. My wytrzymaliśmy 2,5 godz.




AquaCity Poprad

Rodzinom z dziećmi bardziej polecam AquaCity w Popradzie, gdzie łącznie znajduje się 13 całorocznych basenów z wodą termalną, w tym dwa zewnętrzne, o temperaturze od 28°C do 38°C. Na najmłodszych czeka basen dla dzieci Treasure Island – wyspa skarbów oraz kilka zjeżdżalni, dorosłym powinien przypaść do gustu bar w wodzie.

Trasa spacerowa dookoła Szczyrbskiego jeziora

Miejscowość Szczyrbskie Jezioro swoją nazwę wzięła od... jeziora, a jakże! Nosi ono taką samą nazwę, Szczyrbskie jezioro, tyle że dla odróżnienia jej drugi człon pisze się małą literą. Jest to jezioro polodowcowe, tzw. jezioro wytopiskowe, zajmujące zagłębienie powstałe w wyniku roztopienia się zalegających tam pierwotnie mas lodowych, tzw. martwego lodu. Ma 19,76 ha i maksymalną głębokość 20 m. Dookoła prowadzi malownicza ścieżka spacerowa. Widok modernistycznego hotelu Patria nad brzegiem wody, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w całych Wysokich Tatrach. Szlak rozpoczyna się i kończy obok tego hotelu, którego minimalistyczna, geometryczna bryła kontrastuje z bardziej wyszukaną dziewiętnastowieczną zabudową z początków rozwoju turystyki w tym regionie widoczną na przeciwległym brzegu. Cała trasa ma długość 2,3 km, zaś jej pokonanie zajmuje ok. 40 min. Zimą jest bardzo dobrze przygotowana. Oblodzone fragmenty posypane są drobnymi kamykami. Jest prosta, bez przewyższeń, więc bez problemu poradzą tu sobie osoby z niepełnosprawnościami ruchowymi, również na wózkach, oraz rodzice z wózkami dziecięcymi. 








Wieża widokowa w Szczyrbskim Jeziorze

Jedną z najnowszych atrakcji Szczyrbskiego Jeziora jest wieża widokowa Tatras Tower o wysokości 53 m, z tarasem widokowym na poziomie 1367 m n.p.m. Konstrukcja jest lekko pochylona, na samą górę zaś prowadzi niezbyt stromy drewniany chodnik. Najdalej wysunięty wierzchołek platformy jest przeszklony (łącznie z podłogą) i nie jest to jedyny zakątek wieży, który powoduje zastrzyk adrenaliny! Na wysokości 43 m nad ziemią rozciągnięto... olbrzymi hamak. Z wieży rozpościera się widok na skocznie narciarskie, stoki oraz na zamarzniętą o tej porze roku taflę jeziora.






Z samej góry można zjechać 61-metrową zjeżdżalnią-rurą o nachyleniu 30° i średnicy 0,95 m, ale działa tylko wówczas, gdy temperatura przekracza 5°C i w czasie naszej wizyty była nieczynna. Atrakcja jest dodatkowo płatna (3 euro).

Nie jestem fanką takich konstrukcji, ale wiem, że mają one swoich zwolenników.

Wieża czynna jest w godz. 10:00-16:30, wstęp 13 euro osoby dorosłe, 11 euro juniorzy i seniorzy, 10 euro dzieci, z Gopassem każdy bilet 2 euro taniej.

Tatrzańska Świątynia Lodowa (Tatranský Dóm)

Już po raz dwunasty na szczycie Smokowieckiego Siodełka na wysokości 1285 m n.p.m., otwarta została Tatrzańska Świątynia Lodowa. Co roku z brył lodu powstaje jeden ze znanych europejskich kościołów. Pierwsza edycja, w sezonie 2013/2014, poświęcona była praskiemu gotykowi. W kolejnych można było zobaczyć m.in. Sagradę Familię, Katedrę Notre-Dame, Bazylikę Grobu Pańskiego w Jerozolimie, czy Opactwo Westminsterskie. Tematem tegorocznej wystawy jest postać papieża Jana Pawła II. Motyw nie jest przypadkowy. Inspiracją stała się trzydziesta rocznica wizyty Jana Pawła II w Wysokich Tatrach. W lodzie wyrzeźbiono Katedrę Wawelską oraz kościół św. Wojciecha w Krakowie, jest też portret papieża oraz... Smok Wawelski. Przy budowie pracowało 20 rzeźbiarzy z 4 krajów – Słowacji, Czech, Polski i Niemiec pod kierunkiem Adama Bakoša. Zużyto 1800 bloków lodu o łącznej wadze 225 ton. Rzeźby są podświetlone na różne kolory. Lodowa Świątynia mieści się w kopule o średnicy 25 m. Wewnątrz panuje temperatura od -6°C do -10°C.




Obok znajduje się druga kopuła, w której obejrzeć można Tatrzańską Galerię Mistrzów Lodu. Mniejsze rzeźby zostały stworzone przez artystów z różnych krajów, m.in. Japonii, Austrii, Węgier i Słowacji w ramach wydarzenia o nazwie Tatry Ice Master. Autorzy mieli do dyspozycji 50 ton lodu, z których powstało 35 niezwykłych prac.





Tatrzańska Świątynia Lodowa otwarta jest codziennie do 21 kwietnia 2025 r. w godz. 9:00-16:15. Wstęp jest bezpłatny. Na Smokowieckie Siodełko można się dostać ze Starego Smokowca kolejką linową przypominającą tę na Gubałówkę. Koszt to 16 euro w dwie strony, kolejka jest objęta karnetami Gopass.

Wysokie Tatry o tej porze roku to idealna propozycja nie tylko dla osób uprawiających sporty zimowe. Aktywnie spędzą tu czas również wielbiciele pięknych widoków oraz rozmaitych form relaksu na świeżym powietrzu.