W tym roku sprawy rodzinne uziemiły mnie na praktycznie całe wakacje w Warszawie, jedynie weekendy spędzałam na wsi. Dzięki temu jednak udało mi się zobaczyć trzy wystawy w stołecznych muzeach.
Ekspozycja pt. "Hasior. Trwałość przeżycia" na Zamku Królewskim w Warszawie anonsowana była już w 2021 r., gdy rozpoczęły się trzyletnie obchody pięćdziesięciolecia odbudowy królewskiej rezydencji. Jest bowiem symbolicznym nawiązaniem do pierwszej wystawy, jaka odbyła się w surowych jeszcze wnętrzach wznoszonego niemal od zera gmachu, w których równo 50 lat temu zagościły dzieła właśnie Władysława Hasiora. Po półwieczu w przestrzeni Biblioteki Królewskiej znów można zobaczyć asamblaże, sztandary i rzeźby betonowe odlewane w ziemi, czyli przykłady wszystkich najbardziej charakterystycznych dla artysty form działalności. Pokazano bardzo dużo różnorodnych prac i pod tym względem wystawa jest niezwykle ciekawa. Niestety nieco zawiodła mnie jej aranżacja. Po pierwsze, nie wykorzystano potencjału wnętrza Biblioteki jak to miało miejsce np. w przypadku niedawnej wystawy Magdaleny Abakanowicz. Po drugie, siatka jako tło dla pełnych detali prac Hasiora nie jest najlepszym pomysłem. Ażurowe przepierzenia nie pozwalają skupić się na pracach z jednej sali, bowiem widoczne są już te z sąsiedniej, przez co ekspozycja robi wrażenie bardzo przeładowanej. A Hasior łatwy w odbiorze nie jest, więc nagromadzenie bodźców może nieco widza przytłoczyć. Ale mimo że widziałam już lepiej przygotowane prezentacje jego dorobku, to zachęcam do odwiedzenia i tej. Hasior to dla mnie wizjoner, którego twórczości nigdy nie mam dosyć i za każdym razem odkrywam w niej coś nowego. Ekspozycja na Zamku Królewskim trwa do 15 września 2024 r.
Sporo prac Hasiora można zobaczyć również na drugiej wystawie w Warszawie - "Surrealizm. Inne mity" w Muzeum Narodowym, która z kolei została przygotowana z okazji stulecia opublikowania przez francuskiego poetę André Bretona "Manifestu surrealizmu". Pokazuje surrealizm nie tylko jako styl w sztuce, ale i jako całe zjawisko bez konkretnych ram czasowych, choć na ekspozycji można zobaczyć dzieła z okresu od dwudziestolecia międzywojennego do lat pięćdziesiątych XX w. Wybór jest niezwykle obszerny. Obejmuje obrazy (choć niektórych nie nazwałabym surrealistycznymi), rzeźbę, przedmioty (ta część robi największe wrażenie), kolaże, asamblaże, fotografię, ręcznie wykonywane książki, a nawet film. Wśród artystów znaleźli się, obok wspomnianego Hasiora, m.in. tacy twórcy jak Erna Rosenstein, Max Ernst, Marek Włodarski (Henryk Streng), Maria Anto, Alfred Lenica, Tadeusz Kantor i wielu innych. Wystawa kończy się 11 sierpnia 2024 r.
Ostatnia z odwiedzonych ekspozycji, "Łzy szczęścia" w Zachęcie, mocno mnie rozczarowała. Zapowiadana była jako największa dotąd prezentacja kolekcji Zachęty, obejmująca kilkadziesiąt prac z ostatnich dziesięcioleci, w tym wiele budzących spore kontrowersje już w momencie powstania. Większość z nich była mi wcześniej znana, ale ich dobór kompletnie mnie nie przekonuje. I tak obok wybitnej twórczości Magdaleny Abakanowicz, Aliny Szapocznikow, Moniki Sosnowskiej, czy Jonasza Sterna znalazły się prace bardzo głośne, ale nigdy nie mieszczące się w moim poczuciu estetyki m.in. "Piramida zwierząt" Katarzyny Kozyry inspirowana baśnią braci Grimm "Czterej muzykanci z Bremy", do której celowo uśmiercono zwierzęta (nawet, jeśli zostały wybrane z tych, które i tak przeznaczone były na rzeź), czy zapis performansu Julity Wójcik z 2001 r., podczas którego artystka w jednej z sal Zachęty obierała ziemniaki. Z kolei kilka innych przykładów sztuki audiowizualnej, jak chociażby "Obrzędy intymne" Zbigniewa Libery poświęcone opiece nad umierająca osobą, w tym jej przewijaniu i karmieniu oraz "HalfAWoman [Półkobieta]" Jacka Malinowskiego - niezwykle realistyczny fałszywy dokument o niepełnosprawności, dla mnie wykracza poza granice sztuki. Zresztą ja niespecjalnie lubię prace audiowizualne, a na wystawie jest ich wyjątkowo dużo. Cóż, do mnie gros zaprezentowanych realizacji kompletnie nie przemawia, ale to oczywiście moje odczucia. Każdy sam może ocenić tę ekspozycję jeszcze do 15 września 2024 r.
REKOMENDACJE NA SIERPIEŃ
TEATR
4 sierpnia 2024 r. na deskach niezależnego Teatru Potem-o-tem gościnnie wystąpi Teatr Nieduży z Sopotu z muzycznym spektaklem pt. "Byle nie o miłości" opartym na utworze Agnieszki Osieckiej pt. "Apetyt na czereśnie" oraz na tekstach jej piosenek.
WYDARZENIA PLENEROWE
Z kolei 30 sierpnia 2024 r. niebo nad Warszawą rozświetlą... drony. Spektaklem świetlnym pt. "W jak Wolność" w wykonaniu 615 maszyn stolica chce uczcić pamięć bohaterów Powstania Warszawskiego. Widowisko odbędzie się o godz. 21:30 na Bulwarze Gen. Pattona na wysokości budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Drony wzniosą się na wysokość od 60 do 120 m i utworzą na niebie 12 kompozycji upamiętniających Powstanie Warszawskie. Części wizualnej towarzyszyć będą prawdziwe głosy i wypowiedzi powstańców oraz specjalnie na tę okazję skomponowany przez Karima Martusewicza, syna powstańca warszawskiego, utwór symfoniczny pt. "Drones Over the City". Całość trwać będzie jedynie 12 minut.
***
Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz