czwartek, 31 października 2024

Warszawa przyłapana... w październiku 2024

Mój warszawski październik, mimo że trzy z czterech weekendów spędziłam poza stolicą (o tym, gdzie, przeczytacie w poście pt. "Gdzieś w Polsce... w październiku 2024. Jesienne wyprawy w poszukiwaniu grzybów, smaków i... sztuki po Mazowszu i Lublinie (plus zapowiedzi na najpiękniejszy, przedświąteczny okres w roku)"), wcale nie był dużo spokojniejszy od września! Skupiłam się przede wszystkim na odwiedzaniu kolejnych galerii biorących udział w tegorocznej edycji Warsaw Gallery Weekend, ale znalazłam też czas dla tak medialnych wydarzeń jak wystawa Józefa Chełmońskiego w Muzeum Narodowym, czy otwarcie nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

W ramach Warsaw Gallery Weekend obejrzałam trzy ekspozycje.

Pierwsza, pt. "Słońce na kartach książki" w Galerii Widna, zakończyła się 20 października 2024 r. Można było na niej zobaczyć twórczość Anny Panek, Kingi Nowak, Michała Bratko, Kornela Janczego, Jakuba Ciężkiego, Sławomira Brzoski i Wandy Czełkowskiej. Galeria zajmuje lokal, w którym dawniej mieścił się antykwariat z książkami Logos i właśnie do tego odwoływała się wystawa. Motywem przewodnim była książka. Prace nawiązywały do niej formą, także przez geometrię niektórych z nich i zwięzłością. Książki służyły też za "ekspozytory" dla części dzieł. Słońce, którego promienie wpadają przez wielkie okna galerii, stanowiło metaforę racjonalności, ale w zestawieniu z książką postrzeganą jako symbol wiedzy, było również próbą odczytywania na nowo uznanych konwencji myślowych. Wystawa była bardzo dobra, duży plus za pomysł na spojenie ekspozycji z miejscem jej prezentacji.








Dwie kolejne, w sąsiadujących ze sobą Galerii Monopol i BWA Warszawa, można jeszcze zobaczyć niemal do końca listopada 2024 r.

Galeria Monopol przygotowała prezentację najnowszych rysunków i ceramicznych rzeźb Róży Litwy o tajemniczym tytule "Ślad ślimaka". To moja pierwsza styczność z dorobkiem tej artystki. Dzieła, jak wskazuje tytuł ekspozycji, inspirowane są kształtem, jaki zostawia śluz ślimaka. W ten niekonwencjonalny sposób Róża Litwa opowiada o relacjach rodzinnych oraz rolach społecznych. Jest w tej wystawie coś jednocześnie i fascynującego, i głęboko niepokojącego. Zaskoczyła mnie bardzo, bo pierwotnie nie miałam jej na liście tych do odwiedzenia, a dość mocno mnie poruszyła, mimo prostej formy wyrazu. Trwa do 23 listopada 2024 r.






Z kolei w BWA Warszawa do 30 listopada 2024 r. można odwiedzić wystawę pt. "Plotkarze" - kolejną w ostatnim czasie poświęconą nieheteronormatywności. Biorą w niej udział Phillip Gufler, Karol Radziszewski i Jaanus Samma. Artyści sięgają do historii i poprzez queerowe wątki z życia znanych osób (pisarz, aktorka, malarka, sportsmenka) pokazują, że ta tematyka nie jest niczym nowym, a osoby nieheteronormatywne, czy interpłciowe, które żyły przed dziesięcioleciami, zapisały się swoimi dokonaniami w dziejach praktycznie całej Europy (na ekspozycji są odniesienia do historii Polski, Niemiec, Holandii i krajów bałtyckich).






Wystawa malarstwa Józefa Chełmońskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie anonsowana była od ponad roku i bardzo na nią czekałam, choć z tym artystą mam pewien problem. Bo z jednej strony jego obrazy nie porywają mnie w jakiś szczególny sposób, z drugiej zaś, są mi szalenie bliskie. Po pierwsze ze względu na niezłomność charakteru malarza. Bo choć zarzucano mu niedociągnięcia warsztatowe i mało chwytliwą tematykę płócien, do końca pozostał wierny swoim ideom i to w efekcie zadecydowało o sukcesie (plus oczywiście bystry marszand). Po drugie - przez ponadczasowe sąsiedztwo. Niedaleko Kuklówki, gdzie żył i tworzył, mam letni dom, więc w pejzażach lubię wypatrywać szczegóły z moich okolic, zgadywać, gdzie mogły powstać, czując się jednocześnie częścią tego skrawka Ziemi, który przez sto lat wcale się tak bardzo nie zmienił. Na wystawie pokazano ponad setkę obrazów oraz osobiste szkicowniki artysty. Jednym z obrazów otwierających wystawę jest "Wielki Piątek", który ze wszystkich dzieł Chełmońskiego zawsze robił na mnie największe wrażenie. Nie zabrakło też oczywiście takich klasyków jak "Babie lato", czy "Bociany". Prace ułożone są tematycznie, co sprawia, że ekspozycja jest nieco monotonna, bo w jednej sali zgromadzono np. same ujęcia koni, w innej same pejzaże. Brakowało mi jakichś ciekawych elementów aranżacyjnych, np. odtworzenia pracowni jak to miało wcześniej miejsce chociażby na wystawach Józefa Brandta, czy Olgi Boznańskiej i co wcale nie było niewykonalne, bo po Chełmońskim zachowała się oryginalna sztaluga (można ją obejrzeć w Dworku Adama Chełmońskiego w Adamowiźnie koło Grodziska Mazowieckiego i we wpisie pt. "Gdzieś w Polsce... w październiku 2023. Dworek, wille i piękna jesień na Mazowszu (plus tradycyjna zajawka na kolejne miesiące)", na ekspozycję nie została wypożyczona). Niemniej wystawę warto zobaczyć, bo jest jedną z tych obszernych monograficznych ekspozycji, które organizowane są raz na wiele lat i na zawsze zapisują się w historii muzealnictwa. W Warszawie zostanie do 26 stycznia 2025 r., potem pojedzie do Poznania i Krakowa. Ja zaś polecam po jej obejrzeniu wyruszyć po Mazowszu śladami Józefa Chełmońskiego.













I na koniec kilka słów o hucznym otwarciu Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Komentarz na temat jego bryły sobie odpuszczę. Zaliczam się raczej do krytyków architektury budynku, ale gmach wznoszono przez pięć lat, więc koń, jaki jest, każdy widzi i nie rozumiem tej gównoburzy, która przetacza się teraz przez media społecznościowe (choć niektóre memy mnie śmieszą). Na stałą wystawę trzeba poczekać jeszcze do lutego przyszłego roku, póki co w programie otwarcia znalazła się niewielka ekspozycja pt. "Zapowiedź: Kolekcja MSN-u", która jest przedsmakiem tego, co będzie można tu obejrzeć w przyszłości. Obejmuje zaledwie 9 rzeźb i instalacji, no ale jest to start z wysokiego C. Magdalena Abakanowicz, Alina Szapocznikow, Monika Sosnowska, Sandra Mujinga, czy Cecilia Vicuña to są nazwiska, które zawsze się obronią. Wielkoformatowe realizacje rozrzucone są po salach na trzech piętrach pustych jeszcze wnętrz, ale dzięki temu można docenić kubaturę i możliwości wystawiennicze tego budynku. No dobra, tyle zachwytów, teraz nieco żali. W przestrzeni muzeum panuje straszny chaos. Po pierwsze, podczas gdy w jednej sali prezentowana jest instalacja, w sąsiedniej ustawiono stół do ping-ponga przyciągający głośne gromady nastoletnich amatorów tego sportu, natomiast w drugiej w czasie mojej wizyty akurat odbywał się performens polegający na wydawaniu z siebie jakichś dzikich dźwięków. W takich warunkach ciężko się skupić na sztuce. Po drugie, przez inny performens nie mogłam zobaczyć rzeźby Moniki Sosnowskiej, na której zależało mi szczególnie. I po trzecie, schody! Ja wiem, że ładnie wychodzą na zdjęciach, ale mam wrażenie, że połowa osób, które odwiedziły muzeum w pierwszych dniach, wcale nie była zainteresowana obcowaniem ze sztuką, tylko cykaniem fotek w zwiewnych sukniach na Instagrama na tych schodach właśnie tworząc dodatkowy tłok. Rzeźby i instalacje będzie można obejrzeć tylko do 10 listopada 2024 r. Dłużej, bo do 5 stycznia 2025 r., potrwa prezentowana na parterze wystawa towarzysząca tegorocznej edycji festiwalu Warszawa w budowie, ale o niej opowiem Wam oddzielnie, bo wybiorę się na nią za jakiś czas, gdy emocje otwarcia trochę opadną.








REKOMENDACJE NA LISTOPAD

WYSTAWY

17 października 2024 r. w Muzeum Warszawy otwarto ekspozycję pt. "Na miejscu i na wynos. Kuchnia warszawska" prezentującą historię Warszawy... od kuchni od średniowiecza aż po współczesność. Wystawa prezentuje zarówno kulturę przygotowywania posiłków w domach, jak i jadania poza nim. Pozwala prześledzić upodobania kulinarne mieszkańców w kontekście przemian społecznych, obyczajowych i politycznych. Wśród pokazanych eksponatów znalazły się odkrycia archeologiczne, przedmioty codziennego użytku, archiwalia, fotografie, a także dzieła sztuki z różnych okresów. Czasu na jej obejrzenie jest dużo, bo aż do 17 kwietnia 2025 r.

Z kolei od 23 listopada 2024 r. w Stacji Muzeum będzie można zwiedzić ekspozycję pt. "Architektura dworców kolejowych 1918-1939" poświęconą dworcom kolejowym wznoszonym w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym. Przedmiotem zainteresowania jest zarówno architektura budynków, jak i ich funkcjonalność oraz propagandowa rola dworców w odradzającej się Polsce. Pokazano jak zmieniały się style - od architektury dworkowej podkreślającej polskość, po modernizm będący ucieleśnieniem cywilizacyjnego postępu. Wystawa wykorzystuje multimedia. Trwa do 31 sierpnia 2025 r.

WYDARZENIA PLENEROWE

W dniach 15-17 listopada 2024 r. odbędzie się kolejna edycja Festiwalu Otwarte Mieszkania, której przyświeca hasło "Niesamowitości". I faktycznie będzie można odwiedzić niesamowite miejsca! W programie znajdzie się m.in. spacer po wieczornej Pradze z latarkami, zwiedzanie zabytkowej apteki przy Nowym Świecie 18/20 z wykładem o truciznach, zwiedzanie piwnic Pałacu Kultury i Nauki, pracowni Rajmunda Ziemskiego, czy kamienicy przy Bagateli 12 z pokazem filmu Themersonów, wybitnych polskich artystów kina eksperymentalnego i animacji. Na większość wydarzeń obowiązują zapisy.

***

Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz