piątek, 27 września 2024

Hotel Berberys Park w Kazimierzu Dolnym. W harmonii z naturą

Niepostrzeżenie przyszła jesień. I choć w powietrzu wyraźnie czuć już chłód, to najbliższe tygodnie wciąż są dobrą porą na weekendowe wyjazdy. Ja przez lata w tym czasie regularnie odwiedzałam Kazimierz Dolny. Jesień jest tu naprawdę piękna, a miasteczko nie pęka wówczas w szwach jak latem.


Nie mam w Kazimierzu ulubionego miejsca na noclegi. Mieszkałam już w bardzo różnych jego częściach, w obiektach o rozmaitych standardach. W czasie ostatniej wizyty, w sierpniu, zatrzymałam się w trzygwiazdkowym Hotelu Berberys Park. Wybrałam go głównie ze względu na lokalizację, bowiem w planach miałam zwiedzanie pobliskich winnic - Winnicy Giermasińskich (ok. 1 km od hotelu) i Winnicy Kazimierskie Wzgórza (ok. 2,7 km od hotelu). Bliżej winnic oznacza niestety dalej od centrum Kazimierza. Berberys Park od Rynku dzieli odległość ok. 1,5 km. Idzie się mniej więcej kwadrans i jest to bardzo przyjemny spacer, przez zieloną okolicę pełną wysmakowanych willi i galerii sztuki. Sam hotel zlokalizowany jest w cichym i bardzo malowniczym zakątku Kazimierza, u wylotu wąwozu, którego ściany sięgają nawet 20 m! Otacza go ogród z bujną roślinnością. W głębi jaru urządzono miejsce na ognisko oraz niewielki plac zabaw dla dzieci. Bliskość natury sprawia, że po zmroku dzikie zwierzęta zapuszczają się niemal pod same zabudowania. Dzielnie wtóruje im rozpieszczony kot sąsiadów, który wskakuje na kolana gości odpoczywających na ratanowych fotelach rozmieszczonych na ogólnodostępnych letnich tarasach.








Hotel jest dość kameralny. Oferuje w sumie 33 pokoje standardowe i apartamenty rodzinne, które mieszczą się w dwóch, połączonych podziemnym korytarzem, budynkach, w tym jednym zabytkowym, z 1900 r. Wystrój pokoi współgra z częścią, w której się znajdują - w starszej urządzone są stylowo i romantycznie, w nowej mają nowoczesny design. Goście mogą oczywiście wybrać ten, który bardziej im pasuje, ale przy dużym obłożeniu przydzielane są losowo. Mi trafił się jeden z nowoczesnych, typu comfort, o powierzchni ok. 20 m2. Miał podstawowe wyposażenie: podwójne łóżko, część wypoczynkową z fotelami i stolikiem, telewizor, klimatyzację, wodę w butelkach, suszarkę do włosów i kosmetyki (szampon, żel pod prysznic). Brakowało mi czajnika i lodówki/mini baru. Moja przyjaciółka narzekała też nieco na zbyt twardy materac, ale ja się wysypiałam.


W cenie noclegu są śniadania w formie szwedzkiego stołu serwowane w godz. 8:00 - 10:30 w restauracji mieszczącej się w starszym budynku. Wybór dań nie jest wielki, ale zawiera wszystko to, co najchętniej je się rano: jajecznicę i frankfurterki na ciepło, jajka na twardo, wędliny (również wytwarzane na miejscu jak pasztety, czy pieczeń rzymska), sery, jogurty, warzywa, ciasta i owoce. Z lokalnych akcentów można skosztować cebularzy.








Restauracja Berberys działa również à la carte. Po pandemicznej przerwie została otwarta ponownie pod koniec lipca tego roku i śmiało może pretendować do miana jednej z lepszych w Kazimierzu. Wnętrza są stylowo urządzone, menu raczej tradycyjne, ale kuchnię można zaliczyć do autorskiej. Dania przygotowywane są z dużą starannością i podawane w formie miłej dla oka. Zmieniają się sezonowo. Z tych serwowanych w sierpniu najbardziej smakowało mi duszone awokado z krewetkami z części przystawkowej (pierwszy raz jadłam awokado na ciepło i kurczę, to jest naprawdę dobre!), spośród dań głównych policzki wołowe z ziemniaczanym puree i słodkimi marchewkami (idealne, miękkie mięso i doskonale skomponowane dodatki) oraz czekoladowe pierogi z kremem mascarpone i owocami z menu dziecięcego (sprawdzą się i jako obiad, i jako deser). Do posiłków można zamówić polskie wino z miejscowych winnic. Restauracja organizuje również weekendy tematyczne poświęcone kuchniom z różnych zakątków świata (np. żydowskiej, ukraińskiej, czy włoskiej). Plusem jest również spokój, jaki tu panuje. Dzięki temu, że restauracja nie leży przy głównych turystycznych szlakach, ale nieco na uboczu, trzeba chcieć tu trafić. Nie ma więc kolejki do wejścia i głośnych, przypadkowych spacerowiczów. Warto wpaść tu na posiłek, nawet jeśli nie jesteście gośćmi hotelu.





W hotelu, poza restauracją, nie ma dodatkowego drink baru, ale w butelkę wina, piwa rzemieślnicze, czy napoje bezalkoholowe (wszystko również z lodówki) można się zaopatrzyć w recepcji i albo zabrać do pokoju, albo usiąść we wspomnianych wyżej strefach wypoczynkowych na tarasach i w ogrodzie (w sezonie letnim) lub w lobby wewnątrz budynku, przy recepcji, gdzie znajduje się również biblioteczka, gry planszowe i koce dla tych, którzy w chłodniejsze dni wybiorą jednak plener.


Na gości czeka również niewielka strefa SPA & Wellnes obejmująca dwie sauny suche i jacuzzi (wstęp jest w cenie pobytu) oraz zabiegi dla ciała (dodatkowo płatne masaże i peelingi). Niestety tym razem mój pobyt w Kazimierzu był na tyle intensywny, że nie miałam kiedy z niej skorzystać.

Hotel akceptuje zwierzęta.

Podsumowując - jeśli szukacie ciszy i spokoju w spacerowym dystansie od Rynku, w dodatku z doskonałą kuchnią, to Berberys Park Hotel jest dla Was idealnym wyborem. A piękno kazimierskiej jesieni możecie zobaczyć w postach:

Jesienny Kazimierz

Listopad w Kazimierzu

(foto: iza & izaj)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz