sobota, 13 czerwca 2020

Inowłódz. Romański kościół, zamek Kazimierza Wielkiego i sklep... w synagodze

Przez ostatnie trzy miesiące podróżowałam głównie palcem po mapie, robiłam notatki i wielkie plany, dokąd pojadę, gdy w ramach luzowania ograniczeń wprowadzonych w związku z epidemią koronawirusa władze zezwolą na otwarcie miejsc noclegowych, gastronomii i muzeów. Na liście miałam Mazury, Dolny Śląsk i Jurę Krakowsko-Częstochowską. Jednak brak możliwości wyjazdów zagranicznych sprawił, że wzrosło zainteresowanie turystyką krajową i ceny poszybowały w górę tak, że nawet weekend w tych dość popularnych lokalizacjach urósł do rangi egzotyki. Jedyną opcją nie rujnującą budżetu domowego stały się jednodniowe wycieczki z Warszawy. Bo teraz jest dobry czas na wszystkie miejsca, które dotąd były nie po drodze i "za daleko", choć tak naprawdę pod ręką, bo tylko godzinę jazdy autem. Na pierwszy ogień poszedł Inowłódz, który w planach miałam już od kilku lat, ale przegrywał z bardziej atrakcyjnymi kierunkami.



Bo Inowłódz nie jest nazwą, którą wymienia się jednym tchem obok Gdańska, Krakowa, Wrocławia, czy zamków na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Cóż zatem może przyciągać do niewielkiej wsi nad Pilicą, po której ulicach samopas chodzą kozy? Nie zawsze było tu tak sielsko i spokojnie, bo i nie zawsze Inowłódz był wsią. Strategiczne położenie na granicy jednostek administracyjnych trzynastowiecznej Polski sprawiło, że to właśnie tu była najbardziej dogodna przeprawa przez Pilicę z Małopolski, bowiem ziemie położone na lewym brzegu tej rzeki były najdalej na północ wysuniętym skrawkiem Ziemi Łęczyckiej. W połowie XIV w. król Kazimierz Wielki nadał osadzie prawa miejskie i kazał wznieść warownię dla obrony brodu i działającej w Inowłodzu komory celnej. Zamek stał się również ważną częścią systemu obronnego piastowskiej Polski. Więc może skojarzenie z Jurą wcale nie jest takie nieuzasadnione. Monarcha nakazał też kupcom podróżującym z Torunia do Krakowa i dalej na Węgry, aby wybierali szlak prowadzący przez Inowłódz, podnosząc tym samym rangę młodego miasta.





Kres świetności miasta położył potop szwedzki. I choć w 1655 r. Stefan Czarniecki odniósł w tu zwycięstwo nad Szwedami, to zniszczenia sprawiły, że nie odzyskało już ono dawnego znaczenia. Ostatecznie prawa miejskie utraciło po rozbiorach, w 1870 r. w ramach represji po powstaniu styczniowym, gdy znalazło się w zaborze rosyjskim.

W XIX w. wioska zyskała status modnego letniska. Wszystko za sprawą odkrycia na początku stulecia źródeł wód mineralnych (źródła żelaziste, wapniowo-magnezowe i borowiny) i założenia przez właściciela dóbr inowłodzkich, Bernarda Birenzweiga w Inowłodzu-Zakościelu stacji klimatycznej. Jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać wille i pensjonaty dla kuracjuszy, przyciągając także letników wyznania mojżeszowego i artystów. Latem bywał tu często Julian Tuwim, co upamiętnia niewielka ekspozycja plenerowa przy drodze prowadzącej do ruin zamku.

Chociaż I wojna światowa położyła kres rozbudowie uzdrowiska, to również współcześnie Inowłódz jest chętnie wybierany jako miejsce wypoczynku. Miejscowość jest czysta i zadbana, w okolicy rosną liczne kompleksy leśne. Lasy Spalskie, Dolina Dolnej Pilicy i Dolina Pilicy to chronione obszary Natura 2000. Pilica jest też idealną rzeką do uprawiania kajakarstwa. A przy okazji zachowało się tu całkiem sporo pamiątek z czasów minionych, na czele z ruinami zamku Kazimierza. Przy zamku znajduje się płatny parking. Auto można zostawić na cały dzień za 5 zł, a pan pobierający opłatę jest także nieformalną informacją turystyczną. Podpowiedział nam jak dojść do wszystkich zabytków, łącznie z cmentarzem żydowskim, który leży nieco na uboczu. Na niespieszne zwiedzanie, z jedzeniem lodów przed synagogą i zabawą na placu zabaw, potrzeba ok. 1,5-2 godz. (bez kirkutu, tam podjechaliśmy autem). 

Ruiny zamku


Ruiny nie są tak imponujące jak te, które można oglądać na wspomnianej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, bo i ukształtowanie terenu w tej części Polski nie jest tak spektakularne, i zamek strzegący komory celnej i przeprawy przez Pilicę nie musiał być tak duży jak te ze szlaku Orlich Gniazd broniące granicy ówczesnego państwa.




Warownia wzniesiona została z piaskowca prawdopodobnie w latach 1356-1370. Do połowy XVII w. na zamku rezydowali kasztelanowie inowłodzcy. Całość miała powierzchnię ok. 1500 m². Wewnątrz znajdował się budynek na planie litery L oraz dwie wieże. Wszystko otoczone było głęboką fosą zasilaną wodami Pilicy dzięki specjalnemu przekopowi. Zamek został zdobyty w czasie potopu szwedzkiego i wówczas zniszczony. Do naszych czasów dotrwały jedynie fundamenty z pozostałościami piwnic i baszt oraz ślady fosy. To, co możemy dziś oglądać to w dużej mierze rekonstrukcja z obecnego stulecia, ale i jedna z atrakcji przyciągających do Inowłodza turystów. Niestety w czasie naszej wizyty twierdza nie była jeszcze otwarta na nowo po kolejnym etapie znoszenia obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa, więc musieliśmy zadowolić się widokiem z zewnątrz, który i tak robi wrażenie.





Kościół św. Idziego


Romański kamienny kościół o okrągłej wieży zwieńczonej krzyżem usytuowany jest na wznoszącym się ponad wsią wzgórzu o tej samej nazwie. Trzeba pokonać kilkadziesiąt schodów, by się tu dostać, ale warto, bo to jeden z najstarszych murowanych kościołów w Polsce i bez wątpienia wizytówka Inowłodza. Widać go niemal z każdego miejsca we wsi. Świątynię ufundował ok. 1086 r. Władysław Herman w podzięce za powicie przez jego żonę, Judytę, syna, o którego długo się starali, późniejszego władcę Polski, Bolesława Krzywoustego. Jedna z legend mówi, że stało się to za wstawiennictwem św. Idziego, inna zaś, że z bezpłodności księżną wyleczyła woda ze źródełka wybijającego u podnóża wzgórza, na którym potem wzniesiono świątynię (coś musiało być na rzeczy, skoro później doszukano się leczniczego działania tutejszych wód). Za fundacją świątyni przez księcia Władysława miał przemawiać istniejący ponoć kiedyś nad ołtarzem wyryty w kamieniu napis po łacinie, z którego treści wynikało, że Władysław Herman, książę polski, brat (króla) Bolesława, zabójcy św. Stanisława biskupa, zbudował wiele kościołów w Polsce pod wezwaniem św. Idziego, ten także kościół z jego klasztorem na szczycie tej góry zbudował, zakonnicami obsadził i sowicie go wyposażył dziesięcinami, szczególnie z osady u stóp tej góry położonej, przyległemi do niej polami, oraz wieloma innymi dochodami.* Inskrypcja nie dotrwała do naszych czasów i znana jest głównie z przekazów archiwalnych, więc historycy różnie do niej podchodzą, szczególnie, że niektóre źródła podają, iż kościół jest nieco późniejszy i że jego fundatorem był już Bolesław Krzywousty, który wiedział o wstawiennictwie św. Idziego przy jego poczęciu, zaś rozpowszechnianie tej historii i kult świętego miały mu posłużyć do umocnienia autorytetu i dowiedzenia swego prawa do tronu Polski po krwawej walce o władzę z przyrodnim bratem Zbigniewem.



Władze Inowłodza zdają się jednak przychylać do pierwszej teorii, bowiem po sąsiedzku stoi współczesny pomnik Władysława Hermana, nie Bolesława Krzywoustego (ten przedstawiony jest jako chłopiec).



Kościół pełnił funkcję parafii aż do 1520 r., gdy w centrum ówczesnego miasteczka stanęła druga świątynia, pod wezwaniem św. Michała Archanioła. Wówczas zaczął podupadać. Dzisiejszy jego kształt to w dużej mierze efekt renowacji przeprowadzonych w latach 1936-1938 z inicjatywy prezydenta Ignacego Mościckiego rozkochanego w pobliskiej Spale będącej jego letnią rezydencją, pod kierunkiem Wilhelma Henneberga.



Kościółek jest tak malowniczy, że wielokrotnie służył za plener na planie filmowym, najczęściej produkcji historycznych, mimo że po sąsiedzku mieści się całkiem współczesny cmentarz. Tu kręcono m.in. sceny do filmów "Bolesław Śmiały", "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", "Popioły", czy seriali "Czterej pancerni i pies", "Kanclerz", "Przyłbice i kaptury".

Niestety na co dzień kościół stoi zamknięty. W okresie letnim co prawda w niedziele odbywa się tu jedna, wieczorna msza św. (od czerwca do sierpnia o godz. 17:00, we wrześniu o 16:00), ale teraz z powodu koronawirusa i te nabożeństwa zostały do odwołania przeniesione do parafialnego kościoła św. Michała Archanioła.

Z góry rozpościera się piękny widok na Pilicę i zabudowania wsi.



Sklep w synagodze


Nie wiem, czy większą atrakcją jest sam budynek synagogi z I poł. XIX w. malowniczo położony nad sporym stawem, czy to, że mieści się w nim sklep spożywczo-przemysłowy i ponad półkami z napojami (także wyskokowymi), czy lodówką z mięsem zobaczyć można jedyne w Polsce zachowane inskrypcje z modlitwą za panującego władcę (hebr. Hanoten teszua lamelachim), cara Mikołaja II, w języku hebrajskim i rosyjskim oraz polichromie przedstawiające znaki zodiaku. Z fotografowaniem nie ma problemu. Przywykła do tego i obsługa, i mieszkańcy, choć taki zabytek to kłopot. Sklep, choć jak na wiejskie standardy spory, to jednak ciasno zastawiony jest regałami i trzeba się naprawdę nagimnastykować, żeby zrobić sensowne zdjęcia oddające w dodatku klimat miejsca. Więc gdy tak przewieszałam się przez zastawione towarem półki uważając, by nie narobić szkód, usłyszałam Przepraszam, że wchodzę pani w kadr i jakaś kobieta sięgnęła do lodówki po jogurt. Poczułam się jak intruz. Przeprosiłam i ja za to, że my, turyści, utrudniamy miejscowym tymi zdjęciami życie. Wstęp nie jest biletowany, więc żeby choć trochę zrekompensować zamieszanie, które wywołaliśmy naszą wizytą, kupiliśmy lody i napoje i na chwilę usiedliśmy przy jednym ze stolików na stałe zamontowanych przed wejściem i przy okazji integrujących lokalną społeczność.










Wcześniej widziałam na zdjęciach to wnętrze, nie tylko z polichromiami, ale i wydzielonym babińcem oraz potężnymi kutymi żyrandolami jeszcze bardziej podkreślającymi synagogalny klimat, ale na żywo zrobiło na mnie jeszcze większe, choć przygnębiające wrażenie, podobnie jak w ubiegłym roku wizyta w kościele przekształconym na pub w Utrechcie. W takich miejscach chętniej widziałabym instytucje kultury.





Budynek inowłodzkiej synagogi przetrwał II wojnę światową w dobrej kondycji, choć wnętrze zostało splądrowane, potem mieścił m.in. magazyn nawozów sztucznych, a od 1975 r. bibliotekę. Sklep działa tu od około 15 lat. Co ciekawe, gmina żydowska sama pozbyła się zabytku, sprzedając go w prywatne ręce.

Na tyłach synagogi, idąc w kierunku kościoła św. Idziego, nad samym brzegiem Pilicy znajduje się ładny, nowoczesny plac zabaw z siłownią, idealne miejsce by pozwolić dzieciom trochę pohasać przed następnymi punktami wycieczki.



Kirkut


Po społeczności żydowskiej Inowłodza pozostał także cmentarz zlokalizowany ok. 1 km za wsią w stronę Spały. Niestety kirkut, w przeciwieństwie do bożnicy, bardzo ucierpiał w czasie II wojny światowej. Do naszych czasów dotrwało około 50 macew. Większość jest przewrócona, niektóre połamane, inne tylko we fragmentach. Robi to bardzo przygnębiające wrażenie, choć widać też, że cmentarz nie jest całkiem zapomniany. Na nagrobkach leżą kamyki zgodnie z tradycją żydowską, przy niektórych stoją też znicze. Co ciekawe, badaczom udało się ustalić, do kogo należały zachowane nagrobki. Najstarsza zidentyfikowana macewa upamiętnia Izraela, syna Dawida, zmarłego 17 lipca 1831 r. Pozostałe nazwiska można znaleźć na stronie cmentarze-zydowskie.pl. Zdecydowanie warto takie miejsca odwiedzać, bo to ślady dawnej wielokulturowej Polski.










Dojazd: Z ul. Spalskiej trzeba skręcić w prawo zaraz za budynkami producenta ogrodzeń, firmy Fischer. Przy skręcie znajduje się stosowny drogowskaz, choć o tej porze roku może być zasłonięty przez gałęzie drzew. Trzeba podjechać pod górkę, następnie skręcić w lewo i tam, vis a vis kopalni piasku, mieści się oznaczony parking (na jeden samochód). Nekropolia znajduje się w lasku na wprost. 

Bunkry w Konewce i Jeleniu


Około 10 i 12 km od Inowłodza znajdują się dwa poniemieckie bunkry. I może nie byłoby w nich nic szczególnie atrakcyjnego, bo bunkrów w Polsce jest dość sporo, gdyby nie to, że każdy z nich mógł pomieścić dwustumetrowy pociąg! Bo o ile zwiedzanie Inowłodza było atrakcją przede wszystkim dla mnie, musiałam mieć też asa w rękawie sprawiającego, że wycieczka będzie atrakcyjna również dla chłopców, którzy ze zwiedzaniem zabytków mają nieco na bakier. Bunkier w Konewce spełnił to zadanie znakomicie! 




Oba schrony kolejowe są pozostałością po niemieckim Stanowisku Dowodzenia „Anlage Mitte”, jednym z trzech umocnionych centrów dowodzenia, które powstały na wypadek wybuchu wojny między Niemcami a ZSRR (co stało się faktem 22 czerwca 1941 r.). Dwa pozostałe mieściły się w Prusach Wschodnich – "Anlage Nord" (obejmowało późniejszą kwaterę główną Hitlera Wolfschanze/Wilczy Szaniec oraz kilka innych kwater w okolicy) i na Podkarpaciu – "Anlage Süd" (w Strzyżowie i Stępinie). Założenie było takie, że Niemcy będą mogli z tych ośrodków bezpiecznie prowadzić operacje wojskowe na wschodzie.

Bunkier w Konewce, o długości 380 m zbudowano na dużej leśnej polanie powstałej w wyniku wcześniejszego wyrębu drzew. W Jeleniu obiekty wojskowe wzniesiono w pobliżu stacji kolejowej, która była carskim przystankiem w drodze do rezydencji w Spale (stąd wyruszali do Spały tzw. Carskim Traktem). Bunkier jest nieco krótszy, ma 355 m.





Schrony przeznaczone były dla tzw. pociągów sztabowych - ruchomych ośrodków dowodzenia dla sztabów wojskowych, a także dla najwyższych dostojników III Rzeszy, z Hitlerem na czele. Budowa odbywała się w ścisłej tajemnicy i nawet mieszkańcy okolicznych miejscowości nie wiedzieli, jaką funkcję będą pełnić budynki. Bunkry nigdy nie zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem, choć pociągi do nich wjeżdżały. Przez niemal cały okres wojny wykorzystywano je głównie jako magazyny broni i amunicji. W Polsce Ludowej oba schrony służyły jako magazyny Centrali Rybnej (w Jeleniu aż do 1990 r.).

Od 2005 r. w Konewce udostępniona jest dla zwiedzających trasa turystyczna. Można zwiedzać i sam schron kolejowy z ekspozycją militariów, i okoliczne budynki stanowiące zaplecze techniczne, w których mieściły się agregaty prądotwórcze, kotłownie, wentylatory tłoczące podziemnymi kanałami ogrzane i filtrowane powietrze do wnętrza schronu kolejowego, a także studnię, hydrofornię i zbiorniki wody. Można wejść m.in. do schronu hydroforni i zbiorników wody, schronu kotłowni oraz schronu elektrowni, stacji filtrów i wentylatorów, z którego podziemnym kanałem technicznym można przedostać się do samego schronu kolejowego. Zakładaliśmy, że to będzie głównie atrakcja dla naszych dzieci, ale i my bawiliśmy się rewelacyjnie przeciskając się w kucki niskim korytarzem i wspinając się po stromej drabince.





Wstęp jest płatny (tylko gotówka, 12 zł bilet normalny, 8 zł bilet ulgowy dla młodzieży szkolnej, studentów, emerytów i rencistów, dzieci do lat 7 wchodzą za darmo). Można wprowadzać psy na smyczy. Wewnątrz bunkra temperatura wynosi ok. 10-11°C, więc zalecane jest cieplejsze ubranie. Nam wystarczyły bluzy z długim rękawem przy krótkich spodenkach.



Bunkier w Jeleniu nie jest oficjalnie udostępniony do zwiedzania, można wejść na własne ryzyko, najlepiej z czołówką.

Intensywny dzień zakończyliśmy w uroczej Spale, znanej głównie dzięki Centralnemu Ośrodkowi Sportu - Ośrodkowi Przygotowań Olimpijskich, w którym treningi mają przedstawiciele kadry narodowej różnych dyscyplin sportu, ale która jest także przeuroczą miejscowością wypoczynkową. Wcale się nie dziwię, że podobnie jak Białowieżę, upodobali ją sobie i carowie, i prezydent Mościcki. O miasteczku opowiem już jednak w oddzielnym wpisie.

Pandemia cofnęła nas do czasów mojego dzieciństwa, gdy z rodzicami wakacje spędzaliśmy tylko w Polsce i nikomu nie śniło się wówczas, że loty samolotem będą tak tanie, że będzie się można wybrać na jednodniową wycieczkę na pizzę do włoskiego Bergamo. Zwiedziłam wtedy dużą część naszego kraju, szczególnie Mazowsza. I choć od dziś otwarte są granice Polski i powoli będzie wracać turystyka zagraniczna, my zostajemy na całe lato w Polsce i ten pomysł zaczyna mi się coraz bardziej podobać. To była pierwsza z naszych wycieczek po najbliższej okolicy, po woj. mazowieckim i sąsiednich. Mam już pół notesu kolejnych podobnych jednodniowych mikrowypraw! 

* Ks. Leon Łomiński "Inowłódz i Spała. Szkic historyczny", Lublin 1925, nakładem autora

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz