Przystanek Bemowo, niewielka restauracja mieszcząca się w niepozornym drewnianym budynku wkomponowanym w piętrowe pawilony usługowe w sercu bemowskiego blokowiska, w lipcu tego roku świętowała swoje dziesięciolecie. Jak to się stało, że choć od dzieciństwa mieszkam w tej dzielnicy, trafiłam tu dopiero teraz? To nie tak, że nie wiedziałam zupełnie o jej istnieniu, ale przez lata lokal po prostu wyglądał nieatrakcyjnie - ot, domek, z brzydkim szyldem, z którego wynikało, że serwuje się tam pizzę i piwo (transmitowano też wydarzenia sportowe), bardziej odstraszając niż zachęcając. Wówczas to było miejsce kompletnie nie dla mnie. Jesienią 2021 r. restauracja przeszła niesamowitą przemianę. Cała fasada budynku utonęła w dekoracjach zmieniających się sezonowo. Latem to motywy kwiatowe i ładnie zaaranżowany ogródek, jesienią dynie (i akcenty na Halloween), wreszcie w okolicach Bożego Narodzenia choinki, lukrowe laski i dziadki do orzechów. Wszystko przemyślane, schludne i przyciągające wzrok. Nowy, neonowy szyld oznajmia, że Przystanek Bemowo to kuchnia & craft bar.
W karcie można znaleźć już nie tylko pizzę, ale i inne dania kuchni włoskiej: przyjemne przystawki, makarony, sałatki, mięsa i ryby z grilla oraz desery. Właściciele mówią, że tworzą to miejsce z miłości do kuchni włoskiej, ale widać również ich przywiązanie do Bemowa, bowiem wnętrza zdobią historyczne zdjęcia bemowskich osiedli, zaś nazwy dań są wyrazem lokalnego patriotyzmu i odwołują się do tutejszych ulic (pizze) i innych charakterystycznych punktów w topografii dzielnicy.
W części przystawkowej znajdziecie zarówno zestawy antipasti, czy burratę serwowaną z pomidorkami, cebulką i bazylią (porcja jest duża, bardziej jak sałatka), jak i pozycje na ciepło na czele z bruschettą i gamberetti, czyli krewetkami w dwóch wariantach - z czosnkiem (sos maślano-czosnkowy) lub ndują (sos na bazie gorgonzoli dolce i nduji).
Pizza w stylu rzymskim, na delikatnym cieście, występuje w ponad 20 wariantach. Są i pozycje klasyczne, i nieco bardziej urozmaicone np. z karczochami (Korfantego), bianca z gruszką i szpinakiem (Marynin), czy mój totalny faworyt - pizza Pirenejska, którą można zamówić w trzech stopniach ostrości - z jalapeno, habanero lub naga jolokia. Ostatnia jest naprawdę ostra! Paraliżuje przełyk, ale obsługa na życzenie ratuje szklanką mleka. Pomimo swojej pikantności czuć jednak również jej smak. Po prostu sztos!
Pyszne są również makarony. Najdelikatniejszy jest chyba Park Górczewska (gnocchi, sos śmietanowy, kiełbasa Veneta, pieczarki, cebula, czosnek, ser grana padano), najciekawszy - Łosiowe Błota (tagliatelle nero di seppia, krewetki, sos pelati, czosnek, pomidorki w zalewie, boczniaki, pietruszka).
Wśród dań głównych, przygotowywanych na grillu lub w piecu, są i pozycje mięsne (indyk, polędwica wieprzowa, karkówka), i ryby (dorada), i owoce morza (ośmiornica). Porcje są solidne. Ja póki co z tej części karty próbowałam, za namową mojej siostry, jedynie indyka w sosie serowym z ndują, podawanego z gnocchi i mieszanką sałat i to był strzał w dziesiątkę. Mięso jest soczyste, w fenomenalnym, lekko pikantnym sosie. Bardzo dobrze wyglądała też dorada z pieca z grillowanymi warzywami, która wjechała na sąsiedni stolik i na pewno przy którejś z kolejnych wizyt się na nią skuszę.
Stałe menu uzupełniają dania z dodatkami sezonowymi (w lipcu serwowano makaron i pizzę z kurkami).
Do wyboru jest też pięć deserów z takimi włoskimi klasykami jak tiramisu, czy cannoli, ale dzieciaki zdecydowały się na bezę lodową polaną ciepłymi malinami i ciastko czekoladowe z płynnym nadzieniem podawane z gałką lodów. Były smaczne, choć bez szału.
Raz na jakiś czas w restauracji odbywają się wydarzenia tematyczne. Na początku października był to weekend z piekielnie ostrą pizzą. Można było skosztować pizzy z sosem na bazie dwóch papryk (Cp288 black bhutlah oraz Dragon'sbreat), mango i pomidorów, z dodatkiem salami Spianata Picante, oliwek i tych samych papryk, co w sosie, tyle, że świeżych. Uzupełnieniem dania i nagrodą za wytrzymałość był... lizak z habanero. Z kolei już niedługo, bo od 27 do 31 października 2023 r. będzie można wziąć udział w Halloween. Kościotrup na zewnątrz już czeka i podobne dekoracje wypełnią całe wnętrze, zaś w menu pojawią się straszne dania i przerażające drinki!
A skoro o drinkach mowa, to karta alkoholi zasługuje na kilka oddzielnych słów. Craft bar zobowiązuje, więc w ofercie znajdziecie osiem rodzajów piw kraftowych z beczki oraz sto osiemdziesiąt (!) butelkowych w lodówkach, które zajmują dwie ściany! Imponująca jest też lista koktajli, których nazwy znów nawiązują do lokalizacji np. Wakacje na Bemowie, Poczuj miętę na Bemowie, Bemowo na zielono, czy Mocarz bemowski. Kryją się za nimi i takie klasyki jak mojito, i niebanalne drinki autorskie.
Podsumowując, metamorfoza wyszła restauracji bardzo na plus. Dziś to lokal dla każdego - i na rodzinny obiad, i na pizzę z dziećmi, i na męski wieczór, i na ploteczki z przyjaciółkami. Czasami nie potrzeba Magdy Gessler, by odnieść sukces! A ja nie od dziś powtarzam, że centra miast straciły już monopol na modne i warte odwiedzenia lokale. Coraz więcej takich miejsc powstaje w peryferyjnych dzielnicach dając mieszkańcom doskonałą alternatywę nie wymagającą przemieszczania się, lecz pozostając w dystansie spacerowym od domu. Właśnie takim miejscem jest Przystanek Bemowo.
Przystanek Bemowo
ul. Radiowa 16 lok. 6
Warszawa (Bemowo)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz