Jeśli tu zaglądacie, to zapewne wiecie, że uwielbiam wydarzenia w stylu otwarte mieszkania, otwarte pracownie, czy otwarte ogrody. Wiele razy uczestniczyłam w nich w Warszawie, ale chętnie odwiedzam podobne imprezy również w innych miastach. W najbliższej okolicy stolicy do najbardziej znanych należą Otwarte Ogrody Artystów Dąbrowy w Łomiankach, które co do zasady odbywają się jesienią i w których wzięłam udział dwa lata temu oraz Otwarte Ogrody Podkowy Leśnej, świętujące w tym roku jubileusz dwudziestolecia i na które, wstyd się przyznać, dotarłam po raz pierwszy.
W Podkowie spośród wielu kulturalnych propozycji wybrałam dwie wystawy. W działającej plenerowo Galerii Mimochodem, której przestrzenią wystawienniczą jest... ogrodzenie, obejrzałam ekspozycję grafik Agaty Balińskiej pt. "Deptane po drodze". Artystka w swojej twórczości łączy akwarelę, monotypię i fotografię. W pokazanych pracach wykorzystała odbitki z roślin przez wiele osób uważanych za chwasty. Każda z nich została opatrzona komentarzem Anki Czeremchy (autorki profili w mediach społecznościowych o nazwie Badylologia) na temat ich faktycznych właściwości leczniczych i ekologicznych. Ekspozycja miała więc charakter i artystyczny, i edukacyjny. I przy okazji była bardzo miła dla oka. Można ją było obejrzeć do końca czerwca.
Natomiast druga z wystaw, również z ekologicznym przesłaniem, trwa jeszcze do 22 lipca 2024 r. To ekspozycja zdjęć Lidii Popiel obejmująca trzy fotograficzne cykle: "O drzewach i innych takich", "Zawłaszczenia", "Wkurza mnie, kiedy wyrzucasz jedzenie". Prezentowana jest w Galerii Kasyno działającej w ramach Centrum Kultury i Inicjatyw Obywatelskich mieszczącego się w zabytkowym Pałacyku Kasyno. Pałacyk został wzniesiony w 1928 r. z inicjatywy Stanisława Lilpopa jako siedziba Klubu Sportowego działającego przy terenach sportowych w miejskim parku. Gmach zaprojektował Juliusz Dzierżanowski, zaś inspiracją był dla niego budynek kasyna we francuskim uzdrowisku Vichy, stąd i nazwa Pałacyku. Jego obecny wygląd jest efektem rewitalizacji przeprowadzonej na początku XXI w. Niestety ciekawej bryły nie można podziwiać w pełnej krasie, bowiem szpeci ją "doklejony" obrzydliwy namiot tworzący zadaszenie tarasu działającej tu restauracji.
Galeria mieści się na drugim piętrze. Na zdjęciach Lidii Popiel zobaczyć można drzewa, także egzotyczne, rośliny w donicach, pustynne krajobrazy, modelki i modeli wśród natury, czy wreszcie... procesy gnilne na zbyt długo przechowywanej żywności. Wystawa jest przepięknie zaaranżowana. Fotografiom towarzyszy całe mnóstwo naturalnej zieleni w kompozycjach przygotowanych przez Szkółkę Roślin Ulińscy.
Jednak moim głównym celem nie była sama Podkowa, ale Pałac Żółwin, który na co dzień nie jest dostępny dla zwiedzających. W ramach Otwartych Ogrodów Pałacu Żółwin wśród leciwego drzewostanu zadbanego parku można było przy muzyce i kieliszku polskiego wina obejrzeć wystawę kapitalnych rzeźb i batików Marthy Mulawy pt. "Magiczny Ogród". Prace zaprezentowano na terenie parku oraz w namiocie, gdzie wyświetlane były też mappingi. W Żółwinie mają zostać przez miesiąc, czyli mniej więcej do 10 lipca 2024 r., ale nie wiem, czy da się je obejrzeć "z ulicy", bowiem pałac dostępny jest jedynie w ramach organizowanych tam uroczystości.
Historia Pałacu Żółwin bardzo przypomina tę, której doświadczył Pałac Ojrzanów (opowiadałam Wam o nim w majowym odcinku cyklu Gdzieś w Polsce). Pałac w Żółwinie został wzniesiony w stylu późnoklasycystycznym w 1853 r. z inicjatywy hrabiny Michaliny Rzyszczewskiej z rodu Radziwiłłów według projektu architekta Józefa Bobińskiego. Dekadę później trafił w ręce Eustachego Marylskiego, wieloletniego przyjaciela Fryderyka Chopina, zaś po następnych kilkunastu latach do rodziny Szellerów, właścicieli jednego z warszawskich browarów. To właśnie oni wzbogacili majątek o uporządkowany park. Kolejnym włodarzem posiadłości został Michał Natanson. Wówczas, w dwudziestoleciu międzywojennym, pałac stał się intelektualnym i artystycznym salonem. Na początku drugiej wojny światowej Natanson sprzedał go Henrykowi Witaczkowi, który wraz z siostrą Stanisławą prowadził w Milanówku Centralną Doświadczalną Stację Jedwabniczą, zaś w Żółwinie założyli na terenie parku plantację morwy, na której żerują jedwabniki. Gdy po wojnie przedsiębiorstwo Witaczków zostało znacjonalizowane, Pałac Żółwin wraz z parkiem przeszły pod władanie Instytutu Włókien Naturalnych w Poznaniu – Zakładu Badawczego Jedwabiu Naturalnego i jak nietrudno się domyśleć w ciągu wielu lat użytkowania (do 1995 r.), został doprowadzony niemal do ruiny. W 2005 r. majątek trafił w ręce obecnych właścicieli, którzy podjęli się rewitalizacji i stworzyli przestrzeń do organizacji rozmaitych uroczystości. Wystawa Marthy Mulawy jest zapowiedzią kolejnych wydarzeń kulturalnych w tym miejscu, bowiem właściciele chcą częściej zapraszać sztukę do swojego ogrodu. Ja zaś z przyjemnością będę Wam o tym opowiadać, bowiem kompleks ma mnóstwo uroku, zaś spacer parkowymi alejkami wśród śpiewu ptaków pozwala odpocząć od prozy życia.
Przy okazji wizyty w Podkowie Leśnej warto oczywiście zrobić sobie również spacer szlakiem wysmakowanych willi w rozmaitych stylach architektonicznych.
Czerwiec w mojej wsi pachniał i smakował już latem. Łąki rozkwitły makami, chabrami i koniczynami, a na leśnej polanie pojawiły się pierwsze w tym sezonie maślaki, niestety w ilości, która wystarczyła jedynie na wkład do jajecznicy. Najbardziej ucieszyło mnie jednak to, że po miesiącu mojej nieobecności Pani Rogasiowa i Bambi wciąż mieszkają za płotem!
Ostatni tydzień czerwca spędziłam w Ustce. Już od jakiegoś czasu chodziły mi po głowie wakacje w stylu slow nad polskim morzem - takie, jakie pamięta się z dzieciństwa. Ustka okazała się strzałem w dziesiątkę. Przede wszystkim ma przepiękne szerokie plaże. Nam trafiła się wręcz wymarzona pogoda. Wietrznie i sztormowo było tylko w dniu naszego przyjazdu, potem już 25-30°C i lekki wiatr. Ale i samo miasteczko ma mnóstwo uroku. Jego wizytówką są osiemnastowieczne rybackie domy szachulcowe o charakterystycznych białych ścianach z drewnianymi belkami, ale sporo jest również eleganckich willi z przełomu XIX i XX w., gdy portowa osada zaczęła się przekształcać w nadmorski kurort. Wprawne oko wśród architektury dostrzeże również przykłady modernizmu - zarówno międzywojennego jak dawne kino Delfin z 1936 r., jak i powojennego w postaci budynków uzdrowiskowych. Ścianę jednego z nich, sanatorium Radość, zdobi mozaika z porcelitowej stłuczki. Powstała pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. według projektu Ireny Zahorskiej. Tematyka oczywiście morska, głównie wielokolorowe ryby. Port u ujścia Słupi do Bałtyku dalej pełni swoją funkcję. Kilka lat temu zbudowano tu pieszy most obrotowy, bowiem rzeka dzieli miasto niemal na pół. Przeprawa jest niesamowitym udogodnieniem i dla turystów, i mieszkańców, choć można z niej korzystać tylko 20 min. w ciągu godziny. Po zachodniej stronie mieści się port rybacki oraz pamiątki z czasów II wojny światowej - bunkry Blüchera i niedokończone tzw. trzecie molo.
W Ustce znajduje się też kilka muzeów. Największym zaskoczeniem był dla mnie Oddział Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku w Centrum Aktywności Twórczej urządzonym w dawnym spichlerzu, gdzie dosłownie w ostatnim momencie obejrzałam wystawę pt. "Plamy na słońcu", która zakończyła się 23 czerwca 2024 r., czyli w dniu mojego przyjazdu. Na ekspozycji pokazano prace ośmiu artystek: Honoraty Martin, Agaty Nowosielskiej, Anny Orbaczewskiej, Patrycji Orzechowskiej, Aleki Polis, Diany Rönnberg, Agaty Zbylut i Marty Zgierskiej - prace bardzo różne, których wspólnym mianownik stanowiły okoliczności powstania. Wszystkie zostały wykonane pod wpływem bolesnych doświadczeń w życiu artystek, zaś proces twórczy był dla nich rodzajem terapii i radzenia sobie z przeciwnościami losu. Tytuł ekspozycji nawiązywał do teorii, że pojawienie się plam na słońcu zwiastuje kataklizmy i wpływa negatywnie na stany emocjonalne osób wrażliwych. Ale tak jak słońce wstaje każdego dnia, tak człowiek jest w stanie podnieść się z wielu traum. W przypadku wspomnianych twórczyń, negatywne emocje zaowocowały powstaniem bardzo dobrych, choć mocnych w odbiorze, dzieł. Wystawa była bardzo dobra i nie spodziewałam się, że w miejscowości typowo wypoczynkowej jak Ustka znajdę sztukę współczesną na takim poziomie.
Przy okazji wizyty w tej części wybrzeża warto odwiedzić niewielką, rodzinną Winnicę Veneda w położonej w sąsiadującej z Ustką Wodnicy. Veneda jest najdalej wysuniętą na północ spośród polskich winnic, a jednocześnie ma cudowny południowy klimat. Można umówić się na zwiedzanie z degustacją lub wpaść po prostu na kieliszek wina i wspaniałości z grilla. Atmosferę tego miejsca tworzą jego niezwykle serdeczni i pełni pasji właściciele. Pan Cezary barwnie opowiada o historii winnicy i uprawianych na miejscu szczepach winorośli (głównie białych, choć w tym roku zbiory będą skromne, bo kwietniowe przymrozki, o których wspominałam Wam przy okazji ostatniej wizyty w mazowieckiej Winnicy Dwórzno, tu wymroziły ok. 80% upraw) oraz zawiaduje rusztem. Pani Izabela otacza gości opieką i w ramach degustacji częstuje deskami serów i wędlin. Czternastoletniemu Jerzemu, który z oczywistych względów w degustacji udziału nie brał, przygotowała wypasionego gofra. Wszystko to odbywa się w bardzo malowniczej scenerii ponad stuletnich zabudowań. Winnica Veneda jest idealnym miejscem na niespieszne letnie popołudnie na łonie natury. Można poczuć się jak na włoskich, a nie polskich wakacjach!
To był intensywny miesiąc. Kolejne dwa będą u nas w tym roku dużo spokojniejsze. Skupimy się na weekendowych wypadach na wieś i do miejscowości w okolicach Warszawy. Zostawiam Wam jednak jak zawsze mnóstwo pomysłów ciekawego spędzenia czasu w różnych zakątkach naszego kraju.
REKOMENDACJE NA LIPIEC I KOLEJNE MIESIĄCE
WYSTAWY
Wrocław
18 czerwca 2024 r. w Muzeum Narodowym we Wrocławiu rozpoczęła się ekspozycja pt. "Kimono jako doświadczenie. Język sztuki Joanny Hawrot". To pierwsza tak duża wystawa tej projektantki. Prezentuje autorskie kolekcje kimon inspirowane twórczością innych artystów: Maurycego Gomulickiego, Soni Hensler, Angeliki Markul, Wojciecha Ireneusza Sobczyka i Honzy Zamojskiego łącząc tym samym świat mody, sztuki i dizajnu. Kreacje Joanny Hawrot jedynie nawiązują do japońskich strojów prostotą kroju, zaś odważne kolory i wzory to ukłon w stronę współczesnej polskiej ilustracji, grafiki i malarstwa. Wystawa potrwa do 25 sierpnia 2024 r.
Toruń
Dwie niezwykle interesujące ekspozycje można aktualnie zobaczyć w Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu.
Od 21 czerwca do 1 września 2024 r. trwa wystawa pt. "August Zamoyski. Myśleć w kamieniu", która wcześniej gościła już m.in. w Warszawie, Poznaniu i Gdańsku (więcej pisałam o niej w poście pt. "Gdzieś w Polsce... w kwietniu 2022. Ukryte skarby Podkowy Leśnej i las pełen zawilców (plus garść pomysłów na majówkę)").
Drugą, pt. "Nowe pokolenie i klasycy z kolekcji Wojciecha Fibaka" można oglądać od 28 czerwca do 6 grudnia 2024 r. Zaprezentowano na niej ponad 200 obrazów i rzeźb artystów klasycznych oraz przedstawicieli nowego pokolenia sztuki polskiej z kolekcji tenisisty i pioniera prywatnego kolekcjonerstwa, Wojciecha Fibaka. Wśród eksponatów same nazwiska z najwyższej półki: Andrzej Wróblewski, Jan Lebenstein, Magdalena Abakanowicz, Wojciech Fangor, Jerzy Nowosielski, Leon Tarasewicz, Teresa Pągowska, Wilhelm Sasnal, Karol Radziszewski, czy Aleksandra Waliszewska, a obok nich nowa generacja: Ewa Juszkiewicz, Karolina Jabłońska, Agata Kus, Agata Słowak, Martyna Czech, Mikołaj Sobczak, Emilia Kina, Tomasz Kręcicki i inni. Zestawienie różnych pokoleń artystów ma pokazać, że sztuka wciąż czerpie z tych samych wątków, zaś ich kontynuację widać gołym okiem. Ekspozycja uznawana jest za jedno z ważniejszych wydarzeń wystawienniczych tegorocznego sezonu letniego w Polsce.
Elbląg
Centrum Sztuki Galeria EL w Elblągu zaprasza od 29 czerwca na wystawę Oskara Dawickiego pt. "Koniec Tytułów". Już samo połączenie wnętrz galerii urządzonej w podominikańskim, dwunawowym, gotyckim kościele na terenie Starego Miasta w Elblągu z twórczością artysty wizualnego jest bardzo trafionym pomysłem. Tematem ekspozycji jest natomiast kryzys męskości, w szerszym kontekście wpływający na kondycję współczesnego człowieczeństwa. Jak wypadło to połączenie będzie można się przekonać do 1 września 2024 r.
Katowice
Z kolei w Muzeum Historii Katowic jeszcze do 15 września 2024 r. odwiedzić można ekspozycję pt. "Tworzymy naSTRÓJ…". To opowieść o strojach ludowych, ale w niekonwencjonalny sposób, przez pryzmat współczesności. Oryginalne, wiekowe ubiory mieszkańców wsi stanowiących dziś dzielnice Katowic i miast ościennych zestawiono z nowoczesnymi i dość odważnymi kreacjami inspirowanymi strojami prababek. Wystawa doskonale wpisuje się w rosnące w ostatnich latach zainteresowanie kulturą chłopską.
Płock
Natomiast Muzeum Mazowieckie w Płocku przygotowało wyjątkową ekspozycję. "Kruchość rzeczy. Ceramika z kolekcji Grażyny i Wiesława Stachurskich" to prezentacja tworzonej przez kilkadziesiąt lat kolekcji polskiej ceramiki. Obejmuje ponad 200 eksponatów, w większości przekazanych temu muzeum w depozyt oraz podarowanych przez rodzinę Stachurskich, z okresu od XIX w. aż do lat sześćdziesiątych XX w., wśród nich zarówno przykłady ceramiki artystycznej, jak i ludowej. Kolekcja jest pokazywana publicznie po raz pierwszy, zaś można ją obejrzeć do 22 września 2024 r.
IMPREZY PLENEROWE
Ustka
Przy okazji wizyty w Ustce wzięłam z Informacji Turystycznej informację o najważniejszych imprezach, które przez cały sezon letni odbywają się w tym mieście. Wklejam Wam całość, bo wydarzenia są bardzo różnorodne. Obejmują i imprezy sportowe, i handlowe, i kulturalne.
W czasie mojego pobytu odbyły się Dni Morza, ale spośród przygotowanych atrakcji żadna nie trafiła do mnie jakoś szczególnie. Z powyżej listy poleciłabym Wam za to cztery:
- Plażowe Mistrzostwa Budowniczych (15 lipca 2024 r.) - impreza odbywa się równolegle w 25 nadmorskich miejscowościach, w Ustce zadaniem będzie usypanie jak najwyższej wieży z piasku
- Formoza Challenge (28 lipca 2024 r.) - bieg z przeszkodami pod hasłem "Nigdy nie zostawiamy swoich" na trasach o różnych dystansach, na których znajdzie się od 20 do 50 przeszkód zarówno naturalnych, jak i sztucznych, m.in. przeszkody wodne (pokonywanie zbiorników wodnych), strzelnice, przeszkody intelektualne (zagadki, łamigłówki), czy wymagające przenoszenia przedmiotów
- Columbus Festiwal Latawców (10-11 sierpnia 2024 r.) - niebo nad Ustką wypełnią olbrzymie, nawet kilkumetrowe, konstrukcje latawców w rozmaitych kształtach i kolorach
- Dożynki Rybne - Święto Ustki (15-17 sierpnia 2024 r.) - w ramach wydarzenia ulicami miasta przejdzie Fishparada, odbędzie się również Jarmark Dożynkowy, którego główną atrakcją będą stoiska z daniami rybnymi, zaś całość uświetnią koncerty szantowe.
Zamek Tuczno
6 lipca 2024 r. na dziedzińcu Zamku Tuczno odbędzie się piąta edycja Etno Tuczno Festiwalu. Podczas imprezy działać będzie Jarmark Białej Damy ze stoiskami z rękodziełem, sztuką, eko-kosmetykami i regionalnymi produktami spożywczymi. Będzie można również wziąć udział w rozmaitych warsztatach, m.in. rytmiczno-bębniarskich, garncarskich, wyplatania koszyków, plecenia wianków, czy linorytu. Kulminacją będzie kulinarny pokaz Karola Okrasy, zaś całość zakończą koncerty i ognisko ze wspólnym graniem na bębnach.
Grunwald
Tegoroczne Dni Grunwaldu odbędą się w terminie 10-14 lipca 2024 r. Kulminacyjnym punktem będzie oczywiście inscenizacja bitwy pod Grunwaldem, jedna z największych imprez rekonstrukcyjnych w Polsce, która rozegra się 13 lipca. Podobnie jak w 1410 r. staną naprzeciw siebie wojska polskie i krzyżackie. Atrakcji towarzyszących jest całe mnóstwo. Po szczegółowy program odsyłam na stronę internetową organizatora.
Kazimierz Dolny
W dniach 12-14 lipca 2024 r. będzie mieć miejsce druga edycja ogólnopolskiego Kazimierskiego Festiwalu Wina. Na Rynku Głównym i Małym Rynku zaprezentują się najlepsze polskie winnice. Wstęp wolny, pobierana będzie jedynie kaucja za kieliszek w kwocie 10 zł.
Winnica Dwórzno
A skoro o winnicach mowa, to kolejne wydarzenia muzyczne przygotowała Winnica Dwórzno. 13 lipca i 3 sierpnia 2024 r. odbędą się Pikniki Jazzowe. Pierwszy, w edycji filmowej, uświetni Joanna Bejm Trio, zaś w czasie drugiego, swingowego, zagra Regina Felix Swingin' & Promised Band. Tradycyjnie przed występami będzie zwiedzanie winnicy z degustacją pięciu gatunków win, a po nich afterparty do zmroku z pysznościami z foodtrucków. Koncerty są biletowane.
Gdynia
Piąta edycja Polboat Yachting Festival, największych w Polsce targów jachtowych na wodzie, odbędzie się w terminie 18-21 lipca 2024 r. w Marina Yacht Park w Gdyni. Znów będzie można podziwiać ekskluzywne jednostki. Przewidziane są również bezpłatne rejsy jachtami żaglowymi i łodziami motorowymi.
Jantar
Kolejną propozycją dla tych, którzy spędzają wakacje nad Bałtykiem są niezwykle widowiskowe Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu, które od 1999 r, odbywają się w Jantarze. Tegoroczna, XXIV edycja będzie mieć miejsce w dniach 19-21 lipca. Uczestnicy poszukują bursztynu na specjalnie przygotowanych stanowiskach, ale dla gości przygotowano również wiele atrakcji towarzyszących, np. pokaz kulinarny Pascala Brodnickiego, piana party na plaży, czy rozmaite gry i zabawy sportowe.
Lublin
W terminie 25–28 lipca 2024 r. odbędzie się jubileuszowa, 15. edycja Carnavalu Sztukmistrzów, czyli święta iluzji, zręczności i magii. Jak co roku Stare Miasto w Lublinie stanie się areną pokazów gwiazd cyrku światowej sławy. Oprócz prezentacji ulicznych, spektakli teatralno-cyrkowych, czy fire show, będzie można zobaczyć, cieszący się olbrzymią popularnością, Urban Highline – najstarszy i największy na świecie festiwal highline'owy. Taśmy, po których przechadzają się śmiałkowie, rozpięte są na wysokości dachów kamienic! Planuję wybrać się na to wydarzenie od lat i jakoś ciągle mi nie po drodze, ale zachęcam do wygospodarowania czasu, bo to jest niezwykłe widowisko.
(foto: iza & jerz)
***
Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz