wtorek, 18 sierpnia 2015

Korfu: z wizytą u cesarzowej Sissi

Wcale nie planowałam wizyty w pałacyku Achilleion. Jestem wielbicielką sztuki nowoczesnej i nie bardzo kręcą mnie pałace z kolumnami, rzeźby, kandelabry i stara porcelana w gablotach, a z dawnej architektury sto razy wolę chłodne krypty kościołów wszelkich wyznań. Gdy jednak wpadła do nas do Kassiopi Ewa z bloga Daleko Niedaleko i zaczęłam jej opowiadać, o tym, co chcę zobaczyć w najbliższych dniach, czyli wizycie w stolicy Korfu oraz na dwóch pobliskich małych wyspach z wiekowymi monastyrami, Ewa dorzuciła jeszcze pałacyk cesarzowej Sissi, od którego najlepiej zacząć całodzienną wycieczkę, bo położony jest najbardziej na południe. Dałam się namówić!



Upał lał się z nieba tego dnia niemiłosierny, w dodatku pod pałacykiem nie było gdzie zaparkować i udało się dopiero kilkaset metrów dalej, za to w cieniu oliwnego drzewa. Ale dojść musieliśmy te kilkaset metrów w skwarze. Pałacyk jak pałacyk, za to miał klimatyzację! Nie wiem, jak Sissi wytrzymywała tam bez tego wynalzku! Wzniesiony został w latach 1889-1891 na szczycie zalesionego wzgórza w wiosce Gastouri w miejscu willi miejscowego dyplomaty Petrosa Varilas Armenis. Pałacyk zaprojektował włoski architekt Raffaele Caritto w stylu nawiązującym do architektury Pompejów. Nazwę Achilleion wybrała sama cesarzowa Sissi, bowiem Achilles był jej ulubionym bohaterem mitycznym.




Intrygująca jest sama postać cesarzowej. Pieszczotliwie nazywana Sissi, Elżbieta Bawarska z rodu Wittelsbachów, była kobietą piękną i kompletnie nie pasującą do swoich czasów. Wychowana praktycznie na łonie natury, doskonale jeżdżąca konno, zostając żoną Franciszka Józefa, cesarzową Austrii, musiała poddać się dworskiej etykiecie, która kompletnie jej nie pasowała. Brakowało jej swobody. Nie lubiła rodzinnych dworskich posiłków, które zawsze odbywały się w tych samych godzinach i podczas których zawsze serwowano ten sam zestaw dań. Dbała o urodę, wiecznie się odchudzała i pod tym pretekstem unikała zasiadania przy wspólnym stole. Niezbyt dobrze rozumiała się z despotyczną teściową, arcyksiężną Zofią, co nasilało się szczególnie podczas nieobecności męża. Wszystko to odbiło się negatywnie na jej zdrowiu. W 1860 r. zachorowała na gruźlicę. To wówczas zaczęła podróżować, pierwotnie ze względów zdrowotnych, najpierw na Maderę i na Korfu. Uczyła się języków, głównie greki oraz węgierskiego, ponieważ czuła sympatię do Węgrów, a oni to uczucie odwzajemniali, szczególnie po koronacji cesarskiej pary na króla i królową Węgier oraz utworzenia Austro-Węgier. Wyrazem tej sympatii było podarowanie Sissi pałacyku myśliwskiego Gödöllő pod Budapesztem (cesarzowa uwielbiała polowania). Elżbieta coraz więcej podróżowała po Europie (m.in. do Wielkiej Brytanii i Francji), często incognito. W 1889 r. samobójstwo popełnił arcyksiążę Rudolf, jedyny syn cesarskiej pary (mieli jeszcze trzy córki, z których najstarsza zmarła w wieku 2 lat). Sissi bardzo przeżyła śmierć syna, zamknęła się w sobie i odsunęła od męża, przestała także bywać w Wiedniu. To właśnie wówczas zaczęła częściej odwiedzać Korfu (przynajmniej dwa razy w roku), czego efektem była budowa pałacu Achilleion.



Architektura pałacu mi się zupełnie nie podobała, ale na greckiej wyspie jest jak najbardziej na miejscu: z kolumnami, herosami i nimfami podtrzymującymi ściany, ogromnym freskiem Franza von Matsch przedstawiającym zwycięskiego Achillesa, wreszcie rzeźbami wyglądającymi jak autentyczne antyczne posągi ustawionymi wokół tarasu, na który wychodziło się z sali balowej. Ach, co to musiały być za bale! Taras otoczony jest bujną roślinnością. Można z niego zejść wąskimi schodami na sam dół i znaleźć się przed wejściem do pałacu. Można też przejść do sąsiadującego z nim zadbanego ogrodu, w którego centralnym miejscu znajduje się rzeźba dłuta niemieckiego rzeźbiarza Ernsta Hertera przedstawiająca umierającego Achillesa. Niektóre źródła podają, iż powstała na pamiątkę śmierci arcyksięcia Rudolfa, jednak znalazłam też informację, że wykonana została w 1884 r., zatem kilka lat przed samobójstwem syna cesarzowej.









W drodze powrotnej z Korfu pojechaliśmy do Wiednia. Przy habsburskich rezydencjach - pałacach Hofburg i Schönbrunn, Achilleion wygląda jak wiejska chatka, choć w latach świetności miał ponoć własną przystań i windę, która wwoziła cesarzową na szczyt wzgórza. Dziesięć lat po jej śmierci, pałac kupił cesarz Wilhelm II. Podczas I wojny światowej mieścił się w nim szpital wojenny dla Francuzów i Serbów, a po wojnie przeszedł na własność państwa greckiego. Dziś udostępniony jest zwiedzającym. I ma klimatyzację! Latem na Korfu - bezcenne!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz