sobota, 30 grudnia 2023

Warszawa przyłapana... w grudniu 2023

Warszawa rozbłysła świątecznie. Trakt Królewski ozdobiła całkiem nowa iluminacja nawiązująca stylistyką do wzornictwa z okresu PRL, które w ostatnim czasie powróciło do łask. Ozdoby są też inaczej rozmieszczone niż do tej pory. W pierwszym momencie pomyślałam nawet, że miasto nieco ją okroiło, bo przy pomniku Kopernika i na skwerze Ks. Twardowskiego, gdzie przez poprzednie trzy, czy cztery sezony pojawiały się tramwaj konny i rozświetlony tunel, tym razem nie ustawiono nic, jednak okazało się, że to celowy zabieg, bowiem na gmachu Polskiej Akademii Nauk oraz na chodniku na skwerze w okresie świątecznym w weekendy wyświetlane są mappingi! 










W tym roku udekorowano nie tylko Plac Zamkowy i Krakowskie Przedmieście, ale również po raz pierwszy Świętokrzyską, gdzie stanęły m.in. telewizor wyświetlający bajki z czasów mojego dzieciństwa (m.in. "Bolka i Lolka" oraz "Reksia"), zabytkowe radio, telefon z tarczką, czy stara waga sklepowa.





Zupełnie odmienny klimat stworzono na Placu Pięciu Rogów. Tam postawiono na całkiem nowoczesny przekaz i ładną prezentację w mediach społecznościowych. Pojawiły się barwne ścianki do selfie, które mi nie do końca przypadły do gustu.





Własne aranżacje przygotowały też Domy Towarowe Centrum w Pasażu Wiecha oraz centrum handlowe Wola Park w Ogrodach Ulricha. I choć śnieg dawno stopniał, a w okresie Bożego Narodzenia padał głównie deszcz, to i tak przedświąteczna stolica wyglądała wyjątkowo bajecznie.







Choć grudzień to zazwyczaj u mnie mniej aktywny okres i skupiam się raczej na życiu rodzinnym, to sama nie wiem jak, ale udało mi się zobaczyć aż osiem ekspozycji w stołecznych muzeach. Niektóre z nich wciąż jeszcze można odwiedzić. 

Najbardziej podobała mi się wystawa pt. "Geniusz Lwowa. Lwów jako ośrodek sztuki i jego kolekcje artystyczne" na Zamku Królewskim, której celem jest pokazanie Lwowa po pierwsze jako wielowiekowego ośrodka życia artystycznego i kulturalnego, po drugie zaś kolebki rodzących się kolekcji sztuki, głównie za sprawą arystokratycznych rodów, przede wszystkim Rzewuskich, Ossolińskich, Lubomirskich, Mniszchów czy Lanckorońskich. Na ekspozycji pokazano malarstwo i rzeźbę od XVI do XX w. Zwiedzających witają rokokowe rzeźby, dalej można obejrzeć wybitne przykłady dawnego malarstwa europejskiego (najstarsze obrazy datowane są na ok. 1530 r.!), portrety osobistości ze wspomnianych rodów pędzla uznanych malarzy od XVIII po XX w., wreszcie przykłady malarstwa polskiego z XIX i XX w. na czele z takimi nazwiskami jak Matejko, Malczewski, Boznańska, Siemiradzki, czy Sichulski. Wystawa jest bardzo przekrojowa, z dużą dawką doskonałej sztuki i świetnie oddaje, jakim miastem przez stulecia był Lwów. Miała się zakończyć 14 stycznia 2024 r., ale została przedłużona do 3 marca 2024 r.










Wciąż trwają również dwie ciekawe ekspozycje w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Pierwsza, pt. "Malczewski. Wizja Ezechiela", niebawem, bo 7 stycznia 2024 r., się kończy. "Wizja Ezechiela" to ostatni wielki cykl malarski Jacka Malczewskiego. Powstał w latach 1917–1920, zaś w jego skład wchodziło prawdopodobnie dziewięć obrazów. Cztery z nich można zobaczyć na wystawie w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. I choć tematyka płócien odwołuje się bezpośrednio do starotestamentowego proroctwa Ezechiela, to mają one też wydźwięk patriotyczny, łączący wybuch I wojny światowej z nadzieją na odzyskanie przez Polskę niepodległości. Obrazy z cyklu "Wizja Ezechiela" zostały zestawione z wcześniejszymi pracami Malczewskiego oraz kolejnymi o tematyce związanej z Powstaniem Styczniowym oraz ilustrującymi poezję Juliusza Słowackiego. Oczywiście na większości z nich można zobaczyć samego Malczewskiego, ale są i takie, których, gdyby nie podpis, nie przypisałabym temu artyście. Gratką dla miłośników malarstwa Malczewskiego jest też dawno nie prezentowany w Warszawie obraz "Po żniwie" z kolekcji Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu. I na koniec zdradzę Wam jeszcze pewien sekret: jeszcze jedno płótno Malczewskiego znajduje się piętro wyżej, na stałej ekspozycji muzeum!







Druga, pt. "Beksiński – Kolekcja Anny i Piotra Dmochowskich w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej", będzie dostępna jeszcze do 30 czerwca 2024 r. Kolekcja państwa Dmochowskich przez kilka lat gościła w Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie. Niestety podczas mojej wizyty w tym mieście w 2017 r. nie udało mi się jej zobaczyć, dlatego ucieszyłam się, gdy cztery lata później część zbioru trafiła do Warszawy na długą wystawę czasową w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Ekspozycja obejmuje 27 obrazów. Pozostałe eksponowane są w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie. Na warszawskiej wystawie zobaczyć można bardzo różnorodne dzieła - budzące grozę upiorne postaci, krajobrazy niczym z narkotycznych wizji, czy abstrakcję. Klimat ekspozycji potęguje niepokojąca muzyka sącząca się z głośników. I choć widziałam już kilka innych wystaw Beksińskiego, za każdym razem nie mogę nadziwić się wyobraźni, jaką posiadał i talentowi, który pozwolił mu na taką dokładność i dopracowanie najmniejszych szczegółów w malarstwie. 







Z kolei w Muzeum Warszawy do 4 lutego 2024 r. można obejrzeć ekspozycję pt. "Moi Ver". Moi Ver naprawdę nazywał się Mojżesz Raviv-Vorobeichic. Uznawany jest za jednego z najważniejszych fotografów awangardowych, choć zajmował się również grafiką i malarstwem. Urodził się w Wilnie, ale po studiach w Bauhausie osiadł w Paryżu i tam przyjął pseudonim, pod którym jest najbardziej znany. Często jednak odwiedzał Wilno i inne części Polski fotografując świat żydowski dwudziestolecia międzywojennego. W 1934 r. wyemigrował do Palestyny. Na niezwykle obszernej wystawie w Muzeum Warszawy można zobaczyć ponad 300 prac: fotografie, w tym ponad 200 zdjęć z wileńskiej dzielnicy żydowskiej, a także relacje z budowy Tel Awiwu i życia w kibucach, plakaty, wydawnictwa, projekty książek, obrazy i dokumenty. Ekspozycja zajmuje kilka sal i przyznam szczerze, że liczba fotografii nieco mnie przerosła, dlatego nie obejrzałam wszystkich z należną uwagą. Wystawa była już prezentowana w paryskim Centrum Pompidou (od 20 kwietnia do 29 sierpnia 2023 r.), zaś z Polski ma jechać do Tel Awiwu.  













Ciekawą propozycję przygotowała też Leonarda Art Gallery. Mowa o prezentacji twórczości Zbigniewa Szczepańskiego pt. "Skąd przybywamy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy?". Galeria znana jest głównie z promocji street artu, ale tym razem zagościła w niej rzeźba - rzeźba ciekawa, niekoniecznie łatwa w odbiorze i bardzo trafnie opowiadająca o współczesnym świecie i kondycji człowieczeństwa, wszystko przez pryzmat cielesności i tożsamości płci. Pokazane prace wchodzą w skład czterech cykli: Kobieta i mężczyzna, Ukrzyżowane, Kobiety oraz Sporty narodowe (ten najbardziej zmusza do refleksji). Rzeźby są surowe i proste w formie, a przez to bardzo wymowne. Jedynym minusem jest mały metraż galerii, który sprawia, że sporych rozmiarów prace nieco się ze sobą zlewają. Ekspozycję można obejrzeć jeszcze do 14 stycznia 2024 r.









W tym miesiącu po raz pierwszy odwiedziłam Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie z wystawą pt. "Grażyna Hase na tropie Marii Skłodowskiej-Curie" prezentującą dziesięć kreacji zaprojektowanych przez Grażynę Hase, inspirowanych modą przełomu XIX i XX w. i postacią Marii Skłodowskiej-Curie. Gotowym strojom na manekinach towarzyszą zdjęcia modelek prezentujących poszczególne ubiory, dzięki czemu można dostrzec ich ponadczasowość. Grażyna Hase skroiła je w taki sposób, że doskonale bronią się i współcześnie, mimo wykorzystania elementów z epoki, takich jak ponad stuletnie koronkowe kołnierzyki. Wystawa jest niewielka, ale obejrzałam ją z wielką przyjemnością. Póki co nie podano daty jej zakończenia. Miała być czynna na pewno do końca tego roku, ale być może będzie ją można obejrzeć również w pierwszych tygodniach kolejnego.







Natomiast wraz z końcem roku zakończyły się już dwie ostatnie ekspozycje, o jakich chciałam wspomnieć. To przede wszystkim kolejna bardzo ciekawa wystawa z kolekcji rodziny Staraków prezentowana w ich przestrzeni wystawienniczej Spectra Art Space. Nosiła tytuł "Szczeliny istnienia. Teresa Rudowicz | Alina Szapocznikow", zaś zbudowana była wokół cytatów ze zbioru esejów pt. "Szczeliny istnienia" Jolanty Brach - Czainy uznawanych za jedne z najważniejszych tekstów filozoficznych XX w., którym towarzyszyły prace dwóch artystek: niezwykłe, momentami osobiste asamblaże Teresy Rudowicz wykorzystujące stare fotografie, fragmenty listów i... damską bieliznę oraz rzeźby Aliny Szapocznikow wykonane w różnych technikach i stylach, również tematycznie odwołujące się do cielesności i erotyki. Wystawę uzupełniał nieco mroczny film pt. "Ślad" z 1976 r. w reżyserii Heleny Włodarczyk poświęcony twórczości Szapocznikow, pochodzący z Archiwum Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi. 








Z kolei w Muzeum Sztuki Fantastycznej można było zobaczyć ekspozycję pt. "Jacek Szynkarczuk. Peryferie". Niestety była najsłabszą ze wszystkich, jakie widziałam w Muzeum Sztuki Fantastycznej (a widziałam wszystkie!). Nie to, żeby samo malarstwo było słabe, bo twórczość Szynkarczuka jest bardzo interesująca. Jego pejzaże rodem z sennych wizji są przepięknie malowane, pełne tajemniczości i ogląda się je z przyjemnością. Chodzi o to, że dotychczas wystawy monograficzne w tym muzeum były dużo obszerniejsze. Ta zajmowała zaś zaledwie jedną salę, pozostałą przestrzeń wypełniały obrazy innych artystów, prezentowane już w czasie wcześniejszych ekspozycji. Przy cenie 40 zł za wstęp czułam pewien niedosyt, szczególnie, że w opisie wystawy mowa była o kilkudziesięciu obrazach. W rzeczywistości było ich niewiele ponad 20. W styczniu w Muzeum Sztuki Fantastycznej ruszy nowa ekspozycja. Więcej przeczytacie w rekomendacjach poniżej, ale ja trzy razy się zastanowię, czy warto na nią iść.





Grudzień przyniósł też stolicy nowe wpisy do rejestru zabytków. Trafiło do niego socrealistyczne osiedle Muranów Południowy wzniesione na gruzach warszawskiego getta oraz mozaiki z lat dziewięćdziesiątych XX w. zdobiące stacje metra Służew i Ursynów na linii M1. Z obu decyzji bardzo się cieszę, bo dzięki nim zachowany zostanie urbanistyczny układ Muranowa i osiedle obroni się przed patodeveloperką zabudowującą każdy wolny skrawek terenu, zaś mozaiki nie zostaną zasłonięte obrzydliwymi banerami reklamowymi lub nie daj Boże świecącymi ekranami, które rozpanoszyły się na innych przystankach podziemnej kolejki. 

Po dwuletniej rewitalizacji oddano do użytku Pole Mokotowskie. Nie byłam tam jeszcze po zakończeniu prac, ale efekt końcowy wzbudził sporo kontrowersji, bo przy okazji usunięto sporo krzewów. Z dzikiego do tej pory parku zrobiła się kolejna przestrzeń "pod linijkę". Pozostaje mieć nadzieję, że wiosną, gdy przyroda obudzi się z zimowego snu, i te puste przestrzenie się zazielenią.  

REKOMENDACJE NA STYCZEŃ

6 stycznia 2024 r. już po raz szesnasty ulicami Warszawy przejdzie uroczysty Orszak Trzech Króli. Barwny pochód wyruszy w samo południe spod Pomnika Kopernika na Krakowskim Przedmieściu i przejdzie na Plac Zamkowy. W tym roku przyświeca mu hasło "W jasełkach leży!". 

Nie tylko Zamek Królewski przedłużył jedną z wystaw. Również dłużej będzie można zobaczyć ekspozycję pt. "Koji Kamoji - Obym stał się tym kamieniem" w Galerii aTAK. Wystawa prezentująca prace tego japońskiego artysty od wielu lat mieszkającego i tworzącego w Polsce, która pierwotnie miała się zakończyć przed Bożym Narodzeniem, potrwa jeszcze do 20 stycznia 2024 r. Z kolei o dwa tygodnie, do 30 stycznia 2024 r. przedłużona została też wystawa pt. "Jan Młodożeniec w 95 rocznicę urodzin" w Galerii Grafiki i Plakatu. 

Powoli ruszają całkiem nowe ekspozycje.

W BWA Warszawa można już oglądać ekspozycję pt. "I w puszczy", która jest głosem w sprawie losu uchodźców koczujących na granicy Polski z Białorusią. Pokazano na niej prace następujących artystów: Rafała Bujnowskiego, Moniki Chlebek, Bartłomieja Flisa, Karoliny Freino, Karoliny Jabłońskiej, Agnieszki Kalinowskiej, Adama Kozickiego, Kateriny Lisovenko, Róży Litwy, Krzysztofa Maniaka, Gizeli Mickiewicz, Witka Orskiego, Aleki Polis, Katarzyny Przezwańskiej, Joanny Rajkowskiej, Filipa Rybkowskiego, Szymona Ruczyńskiego, Jadwigi Sawickiej, Wilhelma Sasnala, Alexa Urbana oraz film dokumentalny Piotra Czabana. Będzie można ją odwiedzić do 10 lutego 2024 r.

Anonsowana już w treści wpisu najnowsza wystawa w Muzeum Sztuki Fantastycznej będzie nosić tytuł "Mariusz Krawczyk. Carnival of Souls". Rozpocznie się 6 stycznia 2024 r. i przybliżać będzie dorobek kolejnego z twórców nurtu realizmu fantastycznego, Mariusza Krawczyka. Potrwa do 25 lutego 2024 r.

***

Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz