wtorek, 31 sierpnia 2021

Warszawa przyłapana... w sierpniu 2021

Sierpień całkiem przeleciał mi przez palce, nawet nie wiem kiedy. Przez wcześniejsze pandemiczne zamknięcie muzeów i skumulowanie po ich ponownym otwarciu wielu wystaw, które starałam się zobaczyć w dość krótkim czasie, miałam chyba po prostu przesyt, poza tym w czasie ostatnich sierpniowych wakacyjnych wojaży odwiedziłam dziesięć (!) muzeów łącznie w czterech województwach. Dlatego w Warszawie w ciągu ostatniego miesiąca zobaczyłam tylko dwie ekspozycje plenerowe (obie trwały zaledwie przez trzy tygodnie). Resztę zostawiłam sobie na jesień, choć będę musiała nieco się pospieszyć, bo część kończy się we wrześniu.

Pierwszą ze wspomnianych ekspozycji plenerowych była wystawa pt. "Letnisko. Linia otwocka w latach 20. i 30. XX wieku" towarzysząca wydanej przez Dom Spotkań z Historią publikacji Agnieszki Kowalskiej pt. "Letnisko. Przewodnik po linii otwockiej". Składały się na nią fotografie z większości miejscowości położonych wzdłuż wspomnianej linii otwockiej, czyli linii kolejowej łączącej Warszawę z Śródborowem. Pokazano na nich nie tylko najbardziej znane w tej okolicy drewniane wille zwane świdermajerami, ale i architekturę modernistyczną. Nie mogło zabraknąć takich otwockich klasyków jak odbudowany w ostatnich latach pensjonat Gurewicza, Zofiówka, czy sanatorium wojskowe wzniesione w dwudziestoleciu międzywojennym. Jednak miejsce poświęcono nie tylko kuracjuszom i letnikom, ale i mieszkańcom, z których duży procent w tamtym czasie stanowiła społeczność żydowska, m.in. w tej okolicy Janusz Korczak prowadził swój dom dla sierot. Również artyści osiedlali się tu, szukając natchnienia do pracy. Wśród nich był Konstanty Ildefons Gałczyński, który jest ojcem określenia świdermajer. Wystawa była swoistą opowieścią o czasach, które przeminęły, ale których strzępki dotrwały do współczesności i z tych strzępków próbuje się znów wskrzesić świat utracony.




My spacer po Otwocku szlakiem świdermajerów zrobiliśmy sobie w 2016 r., ale zdecydowanie musimy tam wrócić, chociażby po to, by zobaczyć zrekonstruowany pensjonat Gurewicza, który na zdjęciach wygląda przepięknie.

Druga wystawa pt. "Pełno ich nigdzie. Przywracanie pamięci o polskich Żydach w przestrzeni miejskiej" przygotowana przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN poświęcona była street artowi o tematyce żydowskiej z różnych miast polski. Zdjęcia pokazujące poszczególne murale pogrupowane były tematycznie. Opowiadały m.in. o Polsce wielokulturowej, relacjach polsko-żydowskich, językach (jidisz oraz esperanto, który stworzył Ludwik Zamenhof) oraz oczywiście o Holokauście. Wiele z pokazanych prac widziałam na żywo w Warszawie, Krakowie, Łodzi i Białymstoku. I choć ekspozycja podobała mi się, to zawsze powtarzam, że street art to nie tylko sam obraz na murze, ale również towarzyszący mu kontekst, otoczenie, w jakim się znajduje i żadne zdjęcia nie oddadzą klimatu danego miejsca (mam na myśli zarówno te pokazywane na wystawach, jak i na blogach, choć sama też takie wpisy zamieszczam, bardziej jednak jako zachętę do odwiedzenia pokazywanych zakątków).






Po letnim poluzowaniu koronawirusowych ograniczeń liczba zachorowań powoli znów wzrasta i niestety trzeba liczyć się z tym, że obostrzenia mogą wrócić, choć mam nadzieję, że dzięki szczepieniom nie będą już tak drastyczne jak ostatnio. Niemniej jesienną edycję akcji #zdążyćdomuzeumzanimznówzamkną uważam za otwartą. U mnie na liście póki co pięć zaległych wystaw!

REKOMENDACJE NA WRZESIEŃ

Wszystkie polecane przeze mnie wystawy znajdziecie w rekomendacjach z poprzednich miesięcy. Tym razem, póki wciąż jeszcze można cieszyć się aktywnościami na świeżym powietrzu, chciałabym zaprosić Was na wydarzenia plenerowo-rozrywkowe.

W najbliższą sobotę, 4 września, w Parku Górczewska odbędzie się piknik plenerowy pod nazwą "Back to school". Początek imprezy o godz. 12:00. Dla dzieciaków, którym trzeba osłodzić nieco smutek związany z końcem wakacji, przygotowano poczęstunek w postaci waty cukrowej. Będą mogły skorzystać też z dmuchańców oraz zabaw z animatorami. Wieczorem zaś odbędą się dwa koncerty - o godz. 17:00 zaśpiewa Baranovski, a zaraz po nim wystąpi Kasia Kowalska. 

Nazajutrz, 5 września, o godz. 18:00 odbędzie się pierwsza Domówka u Mietka Wajnberga. Ten kompozytor i pianista urodził się w 1919 r. w kamienicy przy Żelaznej 66 i to właśnie ten budynek, który dotrwał do naszych czasów, stanie się areną wspomnianego wydarzenia. W programie m.in. wystawa fotografii, koncert utworów kompozytora i projekcja filmu pt. "Fredek uszczęśliwia świat" z 1936 r., w którym w dwóch scenach na fortepianie gra sam Mieczysław Wajnberg.

Na 15 września zapowiedziane jest otwarcie Food Hall Browary - nowej przestrzeni gastronomicznej w Browarach Warszawskich.

Wygląda na to, że wrzesień wciąż jeszcze będzie miał wakacyjny klimat. Oby tylko pogoda dopisała!

niedziela, 22 sierpnia 2021

Weekend w Radomiu. Co robić w ciągu dwóch dni w mieście, w którym podobno nic nie ma

Radom na weekend? Jak najbardziej! Miasto nie jest oczywistym kierunkiem turystycznym i przez lata obrosło w krzywdzące stereotypy, ale czy warto, by "chytra baba" i lotnisko-niewypał przekreśliły jego tysiącletnią historię? To tu na królową Polski wybrano Jadwigę, zawarto unię wileńsko-radomską, drugi, po unii w Krewie, związek Korony Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz uchwalono konstytucję Nihil Novi, zaś w czerwcu 1976 r. Radom stał się areną strajków robotniczych. 

Dzisiejsze czasy uczą nas wrażliwości na odmienność innych, tolerancji i świadomego podróżowania, które w moim mniemaniu oznacza nie tylko turystykę zgodną z ekologią, wspieranie miejscowych businssów, czy unikanie atrakcji wykorzystujących zwierzęta, ale i dawanie szansy miejscom, które przez negatywny PR zostały nieco z boku turystycznego szlaku. A poza tym w Paryżu, Wenecji, Wiedniu, czy Krakowie była już większość osób, które lubią poznawać świat. A w Radomiu? No właśnie! Jak nic błyśniecie w Internecie!


My jechaliśmy bez szczególnych oczekiwań, a okazało się, że Radom jest całkiem fajnym miastem, z dużą ilością zabytkowej, choć mocno zaniedbanej architektury i przyjemnym deptakiem. Miłośnicy sztuki znajdą tu muzeum z największą w Polsce kolekcją obrazów Jacka Malczewskiego, a jak ktoś woli bardziej współczesne klimaty to jest również Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej urządzone w dawnej elektrowni i prezentujące sztukę ostatnich lat. Miłośnicy architektury z PRL-u też nie będą zawiedzeni. Poza oryginalnymi budynkami i detalami z tamtej epoki, przemysłowe dziedzictwo miasta zostało upamiętnione szlakiem rzeźb przedstawiających to, co w Radomiu przez lata produkowano. Obowiązkowym punktem zwiedzania powinno być również Muzeum Wsi Radomskiej, jeden z największych i najładniej zaaranżowanych skansenów w Polsce. A jak zdecydujecie się na pobyt z noclegiem, to wieczór możecie spędzić w którymś z modnych zagłębi barów i restauracji lub na letnim spektaklu teatru plenerowego. Brzmi jak dobry plan? Dla nas Radom okazał się super odkryciem, na weekend bez dzieci w sam raz.


Niektórzy dziwili się, że jadąc z Warszawy zdecydowaliśmy się na nocleg w Radomiu. Cóż, po pierwsze ja w ogóle jestem zwolenniczką spędzania nawet w niewielkich miastach jak chociażby Płock, Żyrardów, czy Tykocin dwóch dni z noclegiem, bo to zupełnie zmienia perspektywę postrzegania danego miejsca, gdy można zobaczyć jak każde z nich, w wakacyjny weekend gwarne w ciągu dnia, pustoszeje i zapada w letarg wraz z zamknięciem sklepów, czy wyjazdem jednodniowych turystów. W przypadku większych miast zazwyczaj jest odwrotnie, ożywają wieczorem. Po drugie w Radomiu atrakcji jest na więcej niż jeden dzień! Serio! I o tym jest ten wpis.

Ulica Żeromskiego, czyli radomski deptak

To tu swoje pierwsze kroki kieruje większość osób odwiedzających Radom. Ulica pierwotnie była traktem handlowym wiodącym do Lublina i dalej, na Ruś. Gdy w 1822 r. przyjęty został plan regulacyjny dotyczący uporządkowania i rozbudowy Radomia, stała się główną arterią miasta nazwaną wówczas Lubelską. To właśnie z tego okresu pochodzi imponująca architektura, głównie z XIX w., ale są i przykłady budownictwa oraz dizajnu XX w., o czym będzie mowa w dalszej części tekstu.


Niektóre pałace naprawdę robią wrażenie! Wiele jest już ładnie wyremontowanych, część wciąż czeka na swoją kolej, ale to, co przede wszystkim rzuca się w oczy to schludność. Tylko w nielicznych miejscach szkaradne reklamy szpecą elewacje budynków. Niechlubnym wyjątkiem jest dom handlowy Sezam. Najwyraźniej tu wciąż jeszcze pokutuje przeświadczenie, że architektura ostatnich dziesięcioleci nie zasługuje na szczególne uznanie i ochronę. Na gmachach sprzed stu pięćdziesięciu lat reklamy są, ale raczej nie przesadnej wielkości i nie dominują krajobrazu.





Na odcinku od Traugutta do Placu Antonio Corazziego Żeromskiego tworzy deptak, który powstał w czasie modernizacji ulicy z lat 2000-2008. To prawdziwe centrum Radomia z licznymi restauracjami, lodziarniami, niewielkimi sklepami (choć najładniejsze np. z jedwabiami z Milanówka widziałam w dalszej części, prowadzącej od wspomnianego placu do ul. 25 czerwca), pomnikami znanych radomian, a w upalne dni także z kurtynami wodnymi.






Większość ogródków ulokowała się po obu stronach ulicy, ale zaglądajcie też w bramy. My w ten sposób odkryliśmy całe zagłębie barów pod adresem Żeromskiego 29. Tym razem byliśmy bez dzieci, więc mogliśmy korzystać z uroków rozrywek dla dorosłych. Drugie podobne zagłębie, z tym że bardziej restauracyjne niż typowo barowe, znajdziecie przy Curie Skłodowskiej 4 (mieści się tam m.in. Kraft Bistro, gdzie można zjeść fantastycznie śniadania - to kolejny z plusów pobytu z noclegiem).



Głównym punktem deptaku są tzw. fontanny przy Placu Konstytucji 3 Maja oddane do użytku w 2013 r., które zastąpiły fontanny z lat siedemdziesiątych XX w. Sąsiadujący z nimi zabytkowy pałacyk Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego właśnie przechodzi remont i będzie się tu mieścił hotel z restauracją. Obok rośnie nowoczesny gmach, który również wejdzie w skład kompleksu. A jak się dobrze przyjrzycie to na przylegającej do niego posesji zobaczycie uroczy mural na ścianie przedszkola. To Dyzio Marzyciel autorstwa Natalii Rak, tej samej, której Dziewczynka z konewką przyciąga miłośników street artu do Białegostoku




Latem ta przestrzeń żyje nie tylko za sprawą samych fontann, ale i rozmaitych aktywności. W Internecie widziałam boisko do siatkówki plażowej sprzed kilku lat, my zaś załapaliśmy się na przedstawienie pantomimy pt. „Pan i Pani O!” w wykonaniu Teatr Mimo z Warszawy odbywające się w ramach przeglądu teatrów ulicznych "Ulica Teatralna". To właśnie takie drobne przyjemności miałam na myśli pisząc o tym, że lubię wyjazdy z noclegami.

Gdy z tego miejsca spojrzycie w stronę początku ulicy Żeromskiego i Rynku, zobaczycie majaczącą w oddali charakterystyczną wieżę gotyckiego kościoła św. Jana Chrzciciela ufundowanego przez króla Kazimierza Wielkiego w latach 1360-1370. Na przestrzeni dziejów świątynia gościła kolejnych polskich władców, głównie z dynastii Jagiellonów. Został też w niej ochrzczony Jacek Malczewski.


Park Kościuszki

Deptak ma jeden minus. Jest betonowy i niemal całkowicie pozbawiony zieleni. Cień znajdziecie jedynie pod restauracyjnymi parasolami, a ochłodę przechodząc pod kurtynami wodnymi. Jedynym miejscem, które w upalne dni daje schronienie przed słońcem jest przylegający do ulicy Park Kościuszki.


Park został założony w 1867 r. i wówczas zwano go Nowym Ogrodem. Imię Tadeusza Kościuszki zyskał w 1916 r. Najbardziej charakterystycznym punktem jest ażurowa żelbetowa altana z lat dwudziestych XX w. Konstrukcja ma mnóstwo uroku, niestety jest bardzo zniszczona przez wandali. Jeśli podróżujecie z dziećmi, to znajdziecie tu także ładny plac zabaw. Na skraju parku mieści się muszla koncertowa, a w jej pobliżu w sezonie rozstawiają się parasole któregoś z lokali gastronomicznych.




Rynek i Muzeum im. Jacka Malczewskiego

Rynek jest centralnym punktem dzielnicy o nazwie Miasto Kazimierzowskie. To właśnie Kazimierz Wielki założył tu ok. 1350 r. gród o nazwie Nowy Radom, gdy Stary Radom uległ zniszczeniom prawdopodobnie po najazdach litewskich.


Plac od kilku lat jest pieczołowicie restaurowany. Pięknie wyglądają już kamieniczki Gąski i Esterki datowane nawet na XV w. (ta druga to w dużej mierze dwudziestowieczna rekonstrukcja, oryginalne są jedynie fundamenty), odbudowano gmach na rogu ul. Rwańskiej (niestety drugi, naprzeciwko jest w opłakanym stanie). 



Przy Rynku mieści się Muzeum im. Jacka Malczewskiego urządzone w dawnym Kolegium Pijarskim. Znane jest głównie za sprawą największej w Polsce kolekcji obrazów patronującego mu malarza, który właśnie w Radomiu przyszedł na świat. Zbiór jest naprawdę imponujący. Zajmuje cztery sale.



Muzeum posiada również ciekawą kolekcję płócien innych malarzy z XIX i XX w. oraz jeden z większych w Polsce zbiorów sztuki współczesnej, który w latach 1990-2018 wyeksponowany był we wnętrzach wspomnianych kamieniczek Gąski i Esterki, obecnie wyłączonych z funkcji ekspozycyjnych ze względu na trwający od 2018 r. remont.


I chociaż Rynek ma ogromny potencjał turystyczny, to poza nielicznymi osobami odwiedzającymi muzeum, nie ma tu praktycznie żadnego życia! Dziwi to o tyle, że plac oddalony jest o zaledwie kilkaset metrów od gwarnego deptaku, pełnego lokali gastronomicznych. Na Rynku nie ma ani jednego restauracyjnego ogródka, choć znajduje się tu hotel, który restaurację posiada. 

Ulica Piłsudskiego

Piłsudskiego, wytyczona w 1888 r., uchodzi za jedną z najbardziej reprezentacyjnych ulic Radomia (nawet współcześnie, bowiem większość budynków przeszła w ostatnich latach renowację). Pierwotnie nosiła nazwę Szara. Najbardziej charakterystycznym gmachem jest siedziba Sądu Okręgowego, ale na uwagę zasługuje również charakterystyczny neoogotycki gmach z cegły wzniesiony w 1897 r., czyli dawna siedziba Kasy Przemysłowców Radomskich, obecnie zaś bank Pekao SA, a także pałac rejenta Kulczyckiego, obecnie siedziba miejskiej biblioteki, kamienica Dzikowskiego z ładnymi kariatydami podpierającymi gzymsy oraz dom malarza Józefa Brandta.







Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia

Radomska elektrownia powstała w 1901 r. Była jedną z pierwszych na terenie Królestwa Polskiego, uruchomioną nawet przed warszawską. Jako elektrownia działa do 1963 r., potem zamieniono ją w elektrociepłownię (podobnie jak łódzką EC1), by wreszcie w latach osiemdziesiątych XX w. zamknąć ją całkowicie.


Pomysłodawcą urządzenia w tym miejscu centrum sztuki był związany od dzieciństwa z Radomiem reżyser Andrzej Wajda, który ofiarował nawet eksponaty do wspomnianej już kolekcji sztuki współczesnej gromadzonej przez radomskie muzeum.


Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej ruszyło w listopadzie 2014 r. Przestrzeń powstała pod kierunkiem architekta Andrzeja Kikowskiego. Do zabytkowej architektury pofabrycznej z rudej cegły dobudowano nowoczesny przeszklony budynek, w którym znajduje się kasa, kawiarnia oraz sala kinowa. Przestrzeń ekspozycyjna zaaranżowana jest w części poprzemysłowej, w sąsiedztwie kotłów i zaworów. Ciekawostką jest niewielka salka urządzona... w dawnym piecu!




Póki co w Elektrowni nie ma wystawy stałej. W czasie naszej wizyty odbywała się ekspozycja czasowa pt. "Malujemy, bo zwariujemy" obejmująca prace warszawskich artystów tworzących nieformalną grupę artystyczną „Pendzle” (Krzysztof M. Bednarski, Tomasz Ciecierski, Ryszard Grzyb, Robert Maciejuk, Paweł Susid, Tomasz Tatarczyk, Włodzimierz Jan Zakrzewski), którą można oglądać jeszcze do 12 września.


Szlak rzeźb - symboli radomskiego przemysłu

Jadąc do Radomia nie mieliśmy w planach przejść całego szlaku szukając rzeźb specjalnie. Nastawialiśmy się raczej na spontaniczne znaleziska. Gdy jednak zaczęliśmy ich szukać w okolicach deptaka i podążać od jednej do drugiej, zabawa całkiem nas wciągnęła, choć byliśmy w Radomiu bez dzieci. Okazało się, że to także doskonały pomysł na poznanie miasta. Bo wpisując w telefoniczną nawigację namiary na kolejne figurki wchodziliśmy w uliczki, które inaczej pewnie byśmy ominęli i poznaliśmy bardziej odległe części centrum miasta.

Szlak powstał w 2018 r. w ramach Budżetu Obywatelskiego. W postaci rzeźb z brązu upamiętniono to, co kiedyś produkowano w Radomiu lub produkuje się do dziś. Figurki są wykonane w ich naturalnych rozmiarach, więc niektóre łatwo przeoczyć, np. serek Rolmlecz, którego szukaliśmy dobre piętnaście minut kręcąc się w kółko. Lokalizacje nie zostały wybrane przypadkowo. W jakiś sposób związane są z przedmiotami, np. waga stanęła w miejscu, gdzie dawniej mieściło się targowisko, maska przeciwgazowa na dachu schronu, zaś maszyna do szycia w pobliżu miejsca, w którym stała szkoła odzieżowa.

Wszystkie rzeźby znajdują się w obrębie centrum Radomia. Cały spacer zajął nam jakieś 2 godz. Poniżej opisałam je w takiej kolejności, w jakiej my je oglądaliśmy, korzystając z informacji znajdujących się na tabliczkach przy każdej z figurek. 

Puszka farby Radowil Gr-tix 

W 1917 r. w Radomiu powstał zakład ekstrakcji karpiny i wyrobu pokostów, który w 1926 r. zaczął produkować farby olejne i lakiery. Farbę, którą przedstawia rzeźba, do dziś wytwarza Radomska Fabryka Farb i Olejów Rafil - największy w Polsce producent farb antykorozyjnych przeznaczonych dla przemysłu ciężkiego.


Lokalizacja: Park Kościuszki (w pobliżu altany)

Rower wojskowy Łucznik typ XX 

Rower, przeznaczony dla pododdziałów kolarzy w Wojsku Polskim, produkowany był od 1935 r. przez Fabrykę Broni w Radomiu.


Lokalizacja: ul. Żeromskiego 53 (przed Pałacem Sandomierskim, siedzibą Urzędu Miejskiego)

Serek homogenizowany Rolmlecz

Najmniejsza i najtrudniejsza do odnalezienia ze wszystkich rzeźb (pamiętajcie, że są wykonane w skali 1:1, więc ma wielkość opakowania serka!). U mnie budzi same ciepłe uczucia. No bo kto w dzieciństwie nie zajadał się waniliowymi serkami Rolmlecz? Na szczęście przetrwały do naszych czasów i dziś mają amatorów w postaci kolejnego pokolenia, choć ja też wciąż po nie chętnie sięgam.


Rolnicza Spółdzielnia Mleczarska w Radomiu powstała w 1941 r. W 1972 r. zyskała nowy, nowocześniejszy zakład. Od 1994 r. działała pod marką Rolmlecz. Od 2008 r. serki produkowane są przez Spółdzielnię Mleczarską Mlekpol w Grajewie, choć dalej pod nazwą Rolmlecz.


Lokalizacja: ul. Żeromskiego 42 (kwietnik przed budynkiem Domu Handlowego Sezam)

Aparat telefoniczny CB-49 

Bakelitowe aparaty telefoniczne do 1963 r. produkowała Radomska Wytwórnia Telefonów.


Lokalizacja: ul. Kilińskiego 30 (przy wejściu do Urzędu Miejskiego)

Maska przeciwgazowa wz. 24

Była to pierwsza maska przeciwgazowa na wyposażeniu Wojska Polskiego produkowana przez Wojskową Wytwórnię Sprzętu Przeciwgazowego założoną w 1928 r., która przejęła polsko-francuską spółkę Protekta produkującą maski, wzorowane na francuskich, już od 1923 r. Fabryka została wysadzona we wrześniu 1939 r. na polecenie jej dyrekcji.


Lokalizacja: ul Kilińskiego 25 (dach schronu przy VI Liceum Ogólnokształcącym im. Jana Kochanowskiego)

Półbuty damskie Radoskór

Radomskie Zakłady Przemysłu Skórzanego Radoskór powstały w 1959 r. z połączenia Radomskich Zakładów Garbarskich, Radomskich Zakładów Wyrobów Rymarskich, Radomskich Zakładów Obuwia (przedwojenna Bata) i Skarżyskich Zakładów Obuwia stając się największym producentem obuwia w Polsce.


Lokalizacja: ul. Focha (murek przy budynku Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego w sąsiedztwie fontann)

Maszyna do szycia Łucznik kl. 82

Pierwsza maszyna do szycia przeznaczona do użytku domowego produkowana od 1954 r. przez Zakłady Metalowe im. gen. Waltera.


Lokalizacja: rzeźba zlokalizowana jest po sąsiedzku z półbutami Radoskór (w budynku Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego mieściła się szkoła odzieżowa, obecnie powstaje tam hotel)

Aparat telefoniczny Bratek

Model zaprojektowany w latach 1978-1980 przez artystkę Marię Osterwę-Czekaj i architekta Jacka Czekaja przy współudziale konstruktora Stanisława Józwowicza, produkowany przez Radomską Wytwórnię Telefonów.


Lokalizacja: Plac Jagielloński (bliżej ul. Kelles-Krauza i fontanny z kulami)

Waga domowa WD-2 Radwag

Wagę produkowały zakłady Radwag. Odlew nie pokazuje jej urody, bowiem w oryginale obudowa i szalka wykonane były z porcelany z Włocławka malowanej w charakterystyczne niebieskie lub brązowe kwiaty na białym tle.


Lokalizacja: Plac Jagielloński (bliżej ul. Struga i gmachu Teatru Powszechnego)

Pistolet Vis wz. 35

Pistolet uznawany jest za jeden z najlepszych pistoletów wojskowych w światowej historii broni palnej. Wzór został opatentowany w 1931 r., zaś Fabryka Broni w Radomiu seryjną produkcję rozpoczęła w 1936 r., kiedy trafił do stałego uzbrojenia Wojska Polskiego.


Lokalizacja: ul. Malczewskiego 16 (przed gmachem Resursy Obywatelskiej)

Kozaki firmy Sofix

Firma polonijna Sofix rozpoczęła działalność w 1983 r. Wprowadziła na polski rynek nowoczesne wzornictwo i rozwiązania np. zapięcia na rzepy. Ciekawostka: w butach Sofix wystąpiła polska reprezentacja podczas otwarcia Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Calgary w 1988 r. W Muzeum Sportu i Turystyki w Warszawie jeszcze do 30 września można zwiedzić wystawę pt. "Modnie na igrzyska", gdzie znalazł się także strój z Calgary, niestety bez butów.

Firma działa do dziś.


Lokalizacja: ul. Szewska 28

Rower wyścigowy szosowy Łucznik

Produkowany był od 1929 r. przez Fabrykę Broni w Radomiu.


Lokalizacja: ul. Narutowicza 9 (filar przy stadionie Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji)

Aparat telefoniczny Malwa 

Produkowany od 1978 r. przez Radomską Wytwórnię Telefonów, wzorowany na aparatach telefonicznych z XIX i początku XX w.


Lokalizacja: ul. Traugutta 31/33 (przy wejściu do budynku, w którym mieści się Galeria Łaźnia i American Corner Radom)

Maszyna do pisania Łucznik 1301

Maszyny do pisania produkowały od 1969 r. Zakłady Metalowe Łucznik im. gen. Waltera na licencji szwedzkiej firmy Facit. Początkowo były to maszyny ręczne, a od 1971 r. także elektryczne. Model Łucznik 1301 to maszyna ręczna, walizkowa dostosowana do kartki w rozmiarze A4.


Lokalizacja: ul. Moniuszki 9 (przy wejściu do budynku Urzędu Stanu Cywilnego)

Pierwotnie na liście były jeszcze papierosy radomskie, ale zrezygnowano z nich, żeby nie narazić się na zarzut promowania palenia.

Pomysłodawcy w kolejnych latach zgłaszali do następnych edycji Budżetu Obywatelskiego rozszerzenie szlaku o jeszcze więcej symboli. Póki co nie udało się jednak tego zrealizować, ale trzymam kciuki, bo to fajny pomysł na przyciągnięcie turystów, a i coraz więcej miast stawia podobne mini-pomniki tematyczne (ja będę z dzieciakami w najbliższym tygodniu szukać gwarków w Olkuszu).

Powojenny modernizm

Radom jest eklektyczny, jak większość polskich miast. W śródmieściu dominuje raczej architektura z XIX w., dlatego monumentalne gmachy z drugiej połowy XX w. od razu rzucają się w oczy.

Dom handlowy Sezam

Budynek został wzniesiony w 1966 r. według projektu Grzegorza Bauera. Wnętrza zaprojektował Maciej Paterkowski. Niestety ładną elewację szpecą reklamowe płachty. Na szczęście nie wszystkie detale są zasłonięte.



Lokalizacja: ul. Żeromskiego 42

Dom Rzemiosła

Gmach został wybudowany w latach 1983–1989 według projektu Bogusława Bluma i Ryszarda Stępnia.


Lokalizacja: ul. Focha 7

Teatr Powszechny

Obecny wygląd budynku to wynik wielu przebudów. W dwudziestoleciu międzywojennym w modernistycznym Domu Robotniczym działało kino Apollo. Teatr wprowadził się do budynku po wojnie, w 1948 r. W 1953 r. budynek przejął Związek Zawodowy Kolejarzy (odtąd zwany był Domem Kolejarza), ale teatr działał w nim nadal, aż do 1965 r., gdy budynek wyłączono z użytku ze względu za zły stan techniczny. Remont i rozbudowa, które się wówczas rozpoczęły trwały przez niemal 30 lat! Gmach ponownie oddano do użytku w 1991 r. Dzisiejsza bryła jest efektem ostatniej modernizacji przeprowadzonej w latach 2010-2012.



Lokalizacja: Plac Jagielloński 15

Kościół-tulipan (Kościół pw. Matki Bożej Królowej Świata)

Projekt kościoła autorstwa Wojciecha Gęsiaka (we współpracy z Wojciechem Fałatem) powstał w 1980 r. Ze względu na bardzo skomplikowaną konstrukcję budowa trwała 30 lat (1982-2012)! Efekt jest imponujący! Dach świątyni układa się w rozchylony kwiat tulipana. Co ciekawe architekt wcale nie chciał uzyskać efektu kwiatu, a inspirował się gotykiem. W 2010 r. kościół trafił na opublikowaną na łamach tygodnika "Polityka" listę dziesięciu najpiękniejszych w Polsce.


Lokalizacja: ul. Grzybowska 22

Neon Kasia

Neon, na elewacji domu z 1830 r., zaprojektował w latach siedemdziesiątych XX w. Tadeusz Hajnrych. Jest jednym z najładniejszych, jakie widziałam. Niestety reklama jest w bardzo kiepskim stanie, bowiem sklep zamknięto w 2008 r. i od tamtej pory nikt o nią nie dba.



Lokalizacja: ul. Żeromskiego 4

To tylko kilka przykładów modernistycznej architektury i detali, jakie można zobaczyć w Radomiu. Jest jeszcze trochę mozaik i budownictwa poprzemysłowego, na które tym razem nie starczyło już czasu. Jest za to powód, by do miasta przyjechać ponownie.

Muzeum Wsi Radomskiej

Radomski skansen jest jednym z największych i najładniej zaaranżowanych muzeów na świeżym powietrzu w Polsce. Na obszarze 32 ha można zobaczyć ponad 60 obiektów architektury ludowej, głównie drewnianej, pogrupowanych w zespoły "tematyczne". I tak jest zespół wiejski, sakralny, dworski oraz zespół wiatraków.

Ekspozycje w chałupach zmieniają się wraz ze zmianą pór roku oraz świętami Wielkanocy i Bożego Narodzenia. W skansenie organizowane są również inscenizacje związane z życiem na wsi jak Święto Chleba, czy Żniwa.

Na zwiedzanie trzeba poświęcić co najmniej 3 godz., choć można spędzić tu i cały dzień. Nam podobało się tak bardzo, że poświęcę mu oddzielny post.



Czy dwa dni w Radomiu to nie za dużo? Absolutnie nie! My jeden pełen dzień poświęciliśmy na spacer po mieście i wizyty w dwóch muzeach, drugi zaś spędziliśmy w skansenie. A jeśli zostanie Wam trochę czasu, to polecam zajrzeć jeszcze do uroczej Iłży i Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku.

Imponujących zabytków tu nie ma, ale spędziliśmy w mieście bardzo przyjemny weekend bez zadęcia. Było i coś dla ducha, i dla ciała, bo byliśmy bez chłopców. 

Radom jeszcze nie do końca umie w turystkę, o czym świadczy chociażby nieczynny do odwołania w soboty punkt Informacji Turystycznej (przy ul. Rwańskiej)*, czy tylko jedna kasa działająca w skansenie i brak możliwości zakupu wydawnictw w czasie, gdy organizowana jest duża impreza (No bo wie Pani, spodziewamy się wielu odwiedzających i nie będzie czasu na sprzedaż książek...). Ja jednak Radomiowi bardzo kibicuję. Jest na początku tej drogi, którą przeszła Łódź zmieniając się z miasta typowo przemysłowego w fajne miejsce na weekendowy wypad. Mam nadzieję, że i Radom pójdzie w tym kierunku, bardziej podkreślając swoje przemysłowe dziedzictwo i zamieniając niewykorzystywane już fabryczne budynki w centra kulturalne i rozrywkowe, bo takiego klimatu trochę mi teraz brakowało. Ale cieszę się, że zdecydowaliśmy się na pobyt z noclegiem, bo dzięki temu znaleźliśmy modne restauracyjno-barowe zagłębia i miło spędziliśmy wieczór oglądając plenerowy spektakl. Za jakiś czas na pewno znów tu zajrzymy, by zobaczyć, czy kolejne lata przyniosą dalsze zmiany na plus. A i Wam Radom polecam, na przekór stereotypom.

* Już po opublikowaniu tego wpisu otrzymałam informację, że drugi punkt, zlokalizowany przy dworcu PKP, jest czynny i w soboty, i w niedziele w godz. 9:00-17:00.