czwartek, 20 października 2022

Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Olbrzymia dawka sztuki w przepięknych okolicznościach przyrody

Warszawa, Kraków, Łódź, Wrocław, Gdańsk, czasem Katowice, ostatnio także Lublin. To między tymi miastami kursuję najczęściej w poszukiwaniu sztuki. Wybieram przeważnie monograficzne wystawy najbardziej znanych polskich i światowych artystów oraz ekspozycje poświęcone modzie i dizajnowi. Jednak ze wszystkich dziedzin sztuki najbliższa jest mi rzeźba, szczególnie ta monumentalna, którą można zobaczyć w przestrzeniach miejskich. Ale największa i najciekawsza kolekcja rodzimej rzeźby współczesnej nie znajduje się wcale w żadnym z wymienionych miast, tylko... w Orońsku, niewielkiej wsi położonej między Radomiem, a Szydłowcem. To właśnie tu, w znacjonalizowanym po wojnie majątku należącym wcześniej do malarza Józefa Brandta, w latach sześćdziesiątych XX w. utworzono Ośrodek Pracy Twórczej Rzeźbiarzy, który od 1974 r. nosi nazwę Centrum Rzeźby Polskiej, zaś od 1981 r. jest instytucją podległą Ministerstwu Kultury i Sztuki obejmującą i przestrzenie wystawiennicze (zarówno na świeżym powietrzu, jak i w kilku budynkach dawnego majątku dworskiego), i zaplecze techniczne dla twórców z pracowniami oraz bazą noclegowo-gastronomiczną.


Orońsko dotąd jawiło mi się jako miejsce mityczne, oderwane od rzeczywistości, gdzie żyje się wyłącznie powietrzem i natchnieniem. Taką aurę roztaczał mój tata, wielki miłośnik sztuki, który trafił tam jeszcze jako student wraz z jakąś grupą artystów w latach siedemdziesiątych XX w. O tamtym wakacyjnym plenerze mógł opowiadać bez końca, a ja chłonęłam te historie całą sobą. Dotarcie do Centrum Rzeźby Polskiej zajęło mi jednak wiele lat. Udało się dopiero w ubiegłym roku, gdy ośrodek obchodził jubileusz czterdziestolecia działalności. 


Centrum Rzeźby Polskiej to rozległy park w stylu angielskim, zajmujący powierzchnię 12,3 ha, nowoczesne Muzeum Rzeźby Współczesnej, a także przystosowane do celów ekspozycyjnych dawne zabudowania majątku: pałacyk Brandta, oranżeria, wozownia, a nawet... przypałacowa kaplica! Park udostępniony jest dla zwiedzających od godz. 7:00, wystawy w budynkach od godz. 10:00.


My na miejscu byliśmy o 9:00, więc na pierwszy ogień poszedł park. Trawę pokrywała jeszcze solidna warstwa rosy, wystarczająca, by moje buty były przemoczone po 100 metrach spaceru, ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności przyjrzenia się poszczególnym obiektom z bliska, a nie tylko z poziomu utwardzonej ścieżki. A jest co oglądać! Na trawie, między drzewami, krzewami i zabudowaniami stoją zarówno zabytkowe rzeźby ogrodowe z XIX w., jak i prace z kolekcji Centrum Rzeźby (jest ich ponad 100!) czołowych twórców polskich i zagranicznych, żeby wymienić chociażby takie nazwiska jak Magdalena Abakanowicz, Wojciech Fangor, Józef Szajna, czy mój przeulubiony Maurycy Gomulicki. Choć są bardzo różne stylistycznie, różnych rozmiarów i wykonane z rozmaitych materiałów, to łączy je jedno - wszystkie świetnie wpisują się w układ parku. A przestrzeń jest tu bardzo zróżnicowana, bo poza typowymi parkowymi alejami są i rozległe łąki, i obszary zupełnie zalesione, a nawet rozległy staw. Na lustrze wody ułożona jest kładka, która również jest instalacją artystyczną ("Przejście" Jarosława Kozakiewicza z 2015 r.)! Mi szczególnie podobał się cykl trzech prac Agaty Agatowskiej przywodzących na myśl postaci z filmu "Piąty element" Luca Bessona. I choć Orońsko odwiedziliśmy w czasie przedłużonego weekendu sierpniowego, całą tę niesamowitą przestrzeń mieliśmy tylko dla siebie. Poza nami nie było innych odwiedzających.



















 

W znajdujących się na terenie kompleksu zabudowaniach, zarówno zabytkowych, jak i wzniesionym specjalnie dla potrzeb ekspozycyjnych, organizowane są przede wszystkim wystawy czasowe. Wszystkie opisane poniżej odbywały się w 2021 r., dlatego przy opisie każdej w nawiasach podaję okres, w jakim można je było obejrzeć.

Głównym budynkiem wystawienniczym jest nowoczesny, choć stylistyką nawiązujący do architektury pałacowej, gmach Muzeum Rzeźby Współczesnej zbudowany w latach 1989-1992 według projektu Wojciecha Gęsiaka. Mieści się w nim kasa (obowiązuje jeden bilet na wszystkie ekspozycje, po parku można chodzić bez opłaty) oraz obszerna sala wystawowa. W czasie naszej wizyty latem ubiegłego roku można tam było zobaczyć monograficzną wystawę prac Adolfa Ryszki pt. "Adolf Ryszka – prace w muzeum" (trwała od 15 maja do 15 sierpnia 2021 r.), wystawę nieco przewrotną, bo pokazującą muzealnictwo od kuchni - zarówno rzeźby wyeksponowane w tradycyjny sposób w sali muzealnej, jak i w takiej postaci, w jakiej przechowywane są w muzealnych magazynach, w pudełkach i z przyczepionymi metkami ewidencyjnymi. Na wystawie zaaranżowano też stanowiska: inwentaryzatorskie, konserwatorskie, dokumentalistyczne i fotograficzne. I to właśnie forma ekspozycji była dla mnie bardziej interesująca, niż same zaprezentowane na niej prace, choć Ryszka jest jednym z ciekawszych rzeźbiarzy polskich (jedną z jego rzeźb można było obejrzeć w czasie niedawnej wystawy "Figury niespokojne. Wystawa rzeźby ze zbiorów Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku" w Ogrodach Królewskich przy Zamku Królewskim w Warszawie). 




Aktualnie w orońskim Muzeum Rzeźby Współczesnej i w Oranżerii można podziwiać pierwszą w Polsce monograficzną ekspozycję twórczości Anisha Kapoora, urodzonego w Bombaju artysty, który od lat siedemdziesiątych XX w. mieszka i tworzy w Londynie i uznawany jest za jednego z czołowych rzeźbiarzy brytyjskich. Na wystawie można zobaczyć 9 monumentalnych rzeźb kamiennych oraz 3 obiekty wykonane z wosku i żywic. Wystawa potrwa do 12 lutego 2023 r. Z Warszawy w wybrane niedziele można się na nią wybrać w ramach wycieczki autokarowej organizowanej przez Centrum Rzeźby Polskiej. Autokary odjeżdżają spod Zachęty. Najbliższy termin już w tę niedzielę, 23 października 2022 r. Harmonogram wyjazdów podawany jest na bieżąco na stronie Centrum.

Wejść można również do wzniesionego w XIX w. na wzór willi włoskich Pałacu Brandta, zaprojektowanego prawdopodobnie przez płodnego w tamtych czasach architekta Franciszka Marię Lanciego, którego nazwisko od czasu do czasu przewija się w blogowych wpisach, chociażby przy okazji rozbudowy pałacu w Falentach, czy projektu obecnej siedziby Muzeum Sztygarka w Dąbrowie Górniczej. Choć zwyczajowo nazywany jest Pałacem Brandta, to tak naprawdę malarz w Orońsko się wżenił, bowiem majątek należał do jego żony, Heleny Pruszak. Po ich ślubie stał się również salonem artystycznym. Współcześnie wnętrza pałacu utrzymane są w stylu charakterystycznym dla epoki, z której budynek pochodzi, zatem wyposażone w zabytkowe meble, obrazy (również pędzla dawnego gospodarza), dziewiętnastowieczną rzeźbę, porcelanę itp. Do zwiedzania udostępniono hall, gabinet, salon, buduar, sypialnię oraz jadalnię. Historyczny charakter pomieszczeń nie przeszkadza jednak w organizowaniu w nich całkiem współczesnych ekspozycji czasowych. My mieliśmy okazję obejrzeć dość kontrowersyjną instalację Idy Karkoszki pt."Till it’s gone" przedstawiającą postać olbrzymiego, niezwykle realistycznego lisa, którego ogon wykonany jest z futer zbieranych przez artystkę do specjalnych kontenerów w ramach akcji społecznej "Oddaj lisowi futro". Przesłaniem pracy jest zwrócenie uwagi na cierpienie zwierząt, szczególnie w fermach futrzarskich, zaś w Orońsku można ją było zobaczyć od 17 lipca do 29 sierpnia 2021 r. 




Chyba najprzyjemniejszym ze wszystkich budynków, w których w Orońsku prezentowane są rzeźby jest Oranżeria. Dzięki przeszklonym ścianom wnętrze jest niezwykle jasne, a jednocześnie widać przez nie otaczającą budynek zieleń parku, jakby wciąż było się na zewnątrz. Sam gmach został wzniesiony na potrzeby ogrodu zimowego po 1869 r. według projektu Alfreda Schouppé, ale już Brandt wykorzystywał go okresowo jako pracownię malarską. Latem ubiegłego roku Oranżeria była miejscem kapitalnej, kolorowej i bardzo wakacyjnej wystawy pt. "Relaksik" (prezentowanej od 17 lipca do 15 sierpnia 2021 r.). Pokazane na niej obiekty miały kojarzyć się z przyjemnością, odpoczynkiem i czasem wolnym. Wśród autorów znalazło się wiele znanych nazwisk: Teresa Brzóskiewicz, Barbara Falender, Jerzy Jarnuszkiewicz (rzeźba "Dwoje", którą po roku, w ubiegłym miesiącu, zobaczyłam znów na wspomnianej już wystawie w Ogrodach Królewskich, ale w jakże innej scenerii!), Natalia LL, Ludmiła Stehnova, czy Zofia Woźna. Pomiędzy rzeźbami, na podłodze, ułożone były kawałki materiału z nadrukowanymi zdjęciami z plenerów rzeźbiarskich odbywających się w minionych latach w Centrum Rzeźby (bo jak napisano w opisie wystawy, plenery były ciężką fizyczną pracą, ale po niej następował właśnie relaks - spacery, ogniska, czy potańcówki), na których, niczym na kocach piknikowych, można było usiąść, by spojrzeć na eksponaty z nieco innej perspektywy. Dla mnie bomba, bo ja akurat na wystawach, wśród sztuki, zawsze odpoczywam!





Kaplica jest z kolei najbardziej tajemniczym i nieco mrocznym miejscem. Za czasów Brandta była kaplicą dworską, prywatnym miejscem kultu, po wojnie przez dwadzieścia lat (1957-1977) służyła wiernym z Orońska i okolicznych wsi. W 1978 r. została zdesakralizowana i wówczas przeznaczona na cele wystawowe. Jest najstarszym obiektem na terenie kompleksu. Została wzniesiona w 1841 r. w nawiązaniu do architektury świątyń greckich. Prezentowane tu wystawy za każdym razem korespondują z pierwotnym przeznaczeniem miejsca i jego powagą, stąd zapewne ten specyficzny klimat. My obejrzeliśmy tam instalację Adeliny Cimochowicz pt. "Na góry, na łąki, na lasy" (prezentowana była od 17 lipca do 22 sierpnia 2021 r.) przygotowaną specjalnie do orońskiej Kaplicy, nic zatem dziwnego, że poświęconą sprawom pozaziemskim. Tytuł nawiązywał do pieśni ludowej o duszach szukających miejsca spoczynku, zaś na ekspozycji pokazano ceramiczne formy wypełnione wodą, przypominające cembrowiny wiejskich studni, którym towarzyszyła wspomniana pieśń w wykonaniu chóru Ziemski lament, specjalizującego się w interpretacjach starych wiejskich melodii żałobnych. Kaplica, półmrok, chór wykonujący pieśń, i specyficzny zapach wilgoci (nie jestem pewna, czy również stworzony na potrzeby ekspozycji, czy pachnie tam tak zawsze) - wszystko to sprawiało, że ciarki przechodziły po plecach! To się nazywa sztuka zaangażowana!



Oranżeria i Kaplica otwierane są na życzenie. Trzeba o to poprosić w Pałacu Brandta, wówczas ktoś z obsługi z pękiem kluczy zaprowadzi Was na miejsce.

Wozownia, kamienny budynek datowany na 1905 r., jest przestrzenią dla tylko jednej rzeźby Magdaleny Abakanowicz pt. "Ukon", wykonanej w latach 1994-1995, wchodzącej w skład cyklu "Gry wojenne", który obejmuje monumentalne obiekty stworzone ze znalezionych przez artystkę pni drzew. Monumentalna praca zajmuje całe pomieszczenie, zaś na fotografiach na ścianach można obejrzeć cały proces jej powstawania. Jest to wystawa stała.



Naprzeciwko Wozowni znajduje się jeszcze dawny spichlerz, w którym mieści się Dom Rzeźbiarza, co do zasady stanowiący zaplecze dla rzeźbiarzy w postaci bazy noclegowej i gastronomicznej oraz pracowni. Do tych celów zaadaptował budynek nieżyjący już warszawski rzeźbiarz Zbigniew Maleszewski, współtwórca powstania Centrum, którego stałą plenerową wystawę można zobaczyć na Starym Mieście w Warszawie. Do budynku przylega jednak również szklany pawilon, który może służyć jako dodatkowa przestrzeń wystawiennicza i w czasie naszej wizyty odbywała się tam akurat ekspozycja pt. "Wiersze aranżowane" grafika Michała Piekarskiego (od 17 lipca do 26 września 2021 r.) obejmująca 12 wielkoformatowych grafik wykonanych metodą sitodruku, prezentujących w oryginalnej formie wiersze Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej. Prace doskonale wpisały się w tę lokalizację. 



W Orońsku spokojnie można spędzić cały dzień. Niespieszny spacer po całym Centrum zajmuje 2-3 godz. I zdecydowanie warto tam zajrzeć. To jest jedno z tych miejsc, które u miłośników sztuki budzą zachwyt od pierwszego wejrzenia. Nie umiem zliczyć ochów i achów, które wówczas wyrwały się z mojego gardła, a do pracy Maurycego Gomulickiego byłam gotowa się przytulić, gdyby nie to, że w końcu to przecież muzeum! Wizytę w Centrum Rzeźby Polskiej najlepiej połączyć z wycieczką do Radomia, który jest miastem bardzo niedocenianym, a moim zdaniem wartym odwiedzenia i w którym czeka kolejna porcja sztuki, także współczesnej.

(foto: iza & pwz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz