środa, 31 lipca 2019

Warszawa przyłapana... w lipcu 2019

Warszawiacy suchej nitki nie zostawili na projekcie władz miasta na urządzenie na Placu Bankowym tzw. strefy relaksu złożonej z palet, między którymi ustawiono donice z roślinnością. Fala krytyki wylała się nie tylko na umiejscowienie ogródka tuż przy ruchliwej arterii i w bezpośrednim sąsiedztwie Ogrodu Saskiego, który jest naturalną oazą zieleni i ciszy, ale i na koszt prawie 1 miliona zł, jaki poniesiono na tymczasową realizację, która jesienią ma zostać rozebrana. Sam pomysł nie jest zły, bo miejsce jest ładnie zaprojektowane i składa się nie tylko z palet i donic, jak sugerują krytycy, ale zaopatrzone jest w cały system zraszaczy przyjemnie chłodzących mgiełką w upalne dni. Jest też sporo akcentów proekologicznych, chociażby artystyczna instalacja pokazująca, ile miejsca w przestrzeni miejskiej zajęłyby odpady produkowane przez mieszkańców zaledwie w ciągu jednego roku w zestawieniu z najbardziej charakterystycznymi budynkami stolicy. Natomiast nie sposób nie zgodzić się z tym, że lokalizacja ogródka jest trochę niefortunna, bo faktycznie przejeżdżające tuż za prowizorycznym ogrodzeniem samochody i tramwaje dają się we znaki, zaś w pobliżu jest nie tylko Ogród Saski, ale i Park Krasińskich, czy nieco cofnięty w stosunku do ulicy placyk przed kinem Muranów. Strefa relaksu odniosłoby sukces, gdyby na czas jej funkcjonowania Plac Bankowy został wyłączony z ruchu samochodowego. Na początku miesiąca byliśmy w Brnie, gdzie w taki właśnie sposób funkcjonuje Plac Wolności. Środkiem jeżdżą jedynie tramwaje, wjazd samochodów jest ograniczony, więc z powodzeniem niemal do samych torów sięgają kawiarniane ogródki z leżakami. Ogródek w takiej postaci jak na Placu Bankowym, niestety skazany jest na porażkę, a szkoda! 






Z kolei miłośnicy powojennego modernizmu ostro skrytykowali ozdobienie dolnego pawilonu dworca Warszawa Powiśle, w którym obecnie mieści się kawiarnia, motywami koronki przez NeSpoon. Dekoracja była tymczasowa, wykonana na potrzeby jednego wydarzenia, po którym miała zostać zamalowana. Została dzień, czy dwa dłużej i z miejsca okrzyknięto ją przykładem oszpecenia architektury tamtych czasów. Ostatecznie na fali krytyki dekoracja zniknęła i nie zdążyłam jej zobaczyć, ani sfotografować. I mimo, że bardzo cenię twórczość NeSpoon, to jednak jedną z najważniejszych cech modernizmu jest prostota, wyraz poprzez formę, a nie zdobienia, zaś ten budynek dworcowy uchodzi za jeden z najlepiej utrzymanych przykładów takiej architektury. I niech tak zostanie. 

Skoro zaś mowa o powojennym moderniźmie, to do rejestru zabytków został wreszcie wpisany gmach Dworca Centralnego. 

Niestety takiego szczęścia nie miały muralowe reklamy wielkoformatowe Jubilera i Fotonu z czasów PRL-u znajdujące się na ścianach kamienicy przy Targowej 15. Mimo zabiegów o objęcie ich ochroną konserwatorską, zostały zamalowane. Kilka dni później media obiegła informacja, że malowidła zostaną odtworzone. Szczerze mówiąc, mam mieszane uczucia. To będą jedynie kopie. Lepsze byłyby całkiem współczesne obrazy, w jakiś sposób nawiązujące do tych starych reklam, które mogłyby cieszyć oczy przez kolejne lata. Mamy mnóstwo uzdolnionych twórców street artu, więc o efekt byłabym spokojna. Warto dodać, że to już kolejne murale, które w ostatnim czasie straciła Praga. Dwa, moim zdaniem jedne z najlepszych w stolicy, czyli obrazy "Plac Zabaw" Ernesta Zacharevica i "Warszawa Wschodnia" Sebasa Velasco, zasłoniła budowa kompleksu nowych bloków przy Stalowej.




Ale choć częściej słyszy się, że wartościowy street art znika z ulic Warszawy, niż że jest miastu przywracany, znalazłam też niedawno przykład na to, że zniszczone murale daje się uratować! Obraz duetu Cyrcle z 2014 r. zdobiący ponad stuletnią kamienicę przy Widok dość mocno ucierpiał w czasie rozbiórki sąsiedniego budynku i budowy hotelu PURO w tym miejscu. Szczerze mówiąc obawiałam się, że to jego koniec. Tymczasem przeszedł konserwację i wygląda jak nowy! Cieszy mnie to niezmiernie, bo to także jeden z moich ulubionych w mieście.




Zmiany także na Tamce. Przy Muzeum Fryderyka Chopina można z kolei podziwiać nowy mural z wizerunkiem kompozytora. Zastąpił poprzedni, nieco już wyblakły. Autorką nowego obrazu jest nieoceniona Barrakuz, wykonanie to zasługa Good Looking Studio. Niestety mural będzie zdobił kamienicę tylko do końca września tego roku. Potem ma powstać nowy projekt. W założeniu ekspozycja ma być w tym miejscu zmienna, coś jak patelnia przy stacji metra Centrum.



Metro także opanowała sztuka! Od 22 lipca do 25 sierpnia w przejściach podziemnych przy wszystkich stacjach linii M2 można podziwiać twórczość młodych artystów. Ta niecodzienna wystawa nosi tytuł "MetrODsztuki" i obejmuje reprodukcje najlepszych prac ponad 40 absolwentów warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych z ostatnich 10 lat. Jest to jednocześnie podsumowanie trwającego od dekady projektu „Coming Out” - corocznej, uroczystej prezentacji najciekawszych prac dyplomowych studentów ASP z dziewięciu wydziałów. To pierwsza ekspozycja w całości zrealizowana w przestrzeni warszawskiego metra i jedna z największych w skali europejskiej, jeśli chodzi o tego typu projekty. Prace z zakresu malarstwa, fotografii, scenografii, czy plakatu można zobaczyć na bilboardach reklamowych na stacjach. Są ponumerowane i wszystkie razem tworzą trasę o długość ponad 1600 m. Rozplanowane są w taki sposób, by każda praca odsyłała do następnej. Przy okazji można wziąć udział w grze miejskiej skanując QR kody znajdujące się na stacjach i przenoszące na strony z informacjami o danym artyście. Bardzo mi się podoba taki pomysł na promocję sztuki w przestrzeni miasta, niestety mam wrażenie, że jest mało wyrazisty i większość przechodniów nie zwraca uwagi na bilboardy z reprodukcjami. Ludzie się spieszą, są atakowani reklamami na każdym kroku, więc często zwyczajnie nie przyglądają się temu, co nośniki reklamowe prezentują. Część ekspozycji znajduje się też w miejscach, gdzie przeciętny przechodzień nie patrzy, czyli np. przy ruchomych schodach przy wyjściu z metra na powierzchnię. Ja, gdybym nie wiedziała o tym, że jest taka wystawa, z pewnością nie zwróciłabym na nią uwagi. I ludzie zazwyczaj przechodzą obok obojętnie. Dopiero widząc kogoś z aparatem fotograficznym, spoglądają w kierunku fotografowanego obiektu. Jeśli jeździcie metrem, zatrzymajcie się na chwilę i obejrzyjcie tyle prac, ile dacie radę, bo naprawdę warto.





Znowu zaniedbałam w tym miesiącu muzea i udało mi się zobaczyć tylko jedną wystawę, za to jaką! Ekspozycja "Rządzić i olśniewać. Klejnoty i jubilerstwo w Polsce w XVI i XVII wieku" na Zamku Królewskim naprawdę olśniewa! Większość pokazanych eksponatów pochodzi ze zbiorów Zamku Królewskiego na Wawelu oraz klasztoru na Jasnej Górze. Wśród nich znajduje się biżuteria królewska, złote kielichy mszalne wysadzane drogimi kamieniami, czy nieco skromniejsze ozdoby mieszczan z tamtego okresu przekazane jako wota kościołom, dzięki czemu przetrwały wszystkie wojenne zawieruchy i dotrwały do czasów współczesnych. Niestety nie można robić zdjęć, więc musicie zobaczyć to sami lub uwierzyć na słowo. Spieszcie się jednak, bo wystawa czynna jest jeszcze tylko do 4 sierpnia.

WARSZAWA ZE SMAKIEM

Lato to czas, gdy częściej możemy sobie pozwolić na wyjścia tylko we dwoje, kiedy dzieci wyjadą na wakacje. Wybieramy wówczas takie miejsca, dokąd raczej nie moglibyśmy iść z nimi. Ta część postu jest zatem przeznaczona dla dorosłych. 

Loreta Bar

Na siódmym piętrze otwartego niedawno hotelu PURO przy Widok rozgościł się drink bar. Wnętrze jest przestronne, urządzone z elegancką prostotą. Jednak największym atutem lokalu jest taras z widokiem na budynki Śródmieścia. Niestety panoramę częściowo zasłania wieżowiec wznoszony na tyłach Rotundy, ale widok i tak robi wrażenie. Ja jednak przyszłam tam także z innego powodu. Taras zdobi bowiem neon autorstwa Maurycego Gomulickiego, a jeśli tu zaglądacie, to zapewne wiecie, że to jeden z moich ulubionych twórców, zaś jego neony lubię szczególnie i za jednym pojechałam nawet do Białegostoku







Tym sposobem sztuka przywiodła mnie (i małżonka) w miejsce, gdzie dość przyjemnie można spędzić upalny wieczór. Karta koktajli inspirowana jest Warszawą. Większość to drinki autorskie, ale na życzenie barman może przygotować także coś bardziej klasycznego. I choć sporo osób zamawiało powszechnie znany aperol spritz, my zdecydowaliśmy się na to, co oferowała karta. Koktajl o nazwie Upside Down (gin, rabarbar, prosecco i owoce granatu) jest lekki, owocowy i orzeźwiający. Idealnie nadaje się na letni wieczór. Loreta Cup, serwowany w niebanalnej filiżance, to drink na bazie whiskey, aromatyzowany agawą, chili i cytryną, dodatkowo podawany z karmelem, jednak nieco ciężki i bardzo słodki (pikantna nuta jest ledwo wyczuwalna). Najciekawszy był dla mnie White Cosmo (wódka, likier z czarnego bzu, limonka), gdzie w kieliszku dostaje się limonkę z kulce lodu, zaś sam koktajl w oddzielnym dzbanuszku do samodzielnego dozowania. Ze wszystkich wymienionych jest chyba najmocniejszy i najbardziej wytrawny. Wszystkie drinki w karcie kosztują 29 zł. 






Atutem koktajli, także pozostałych z karty, jest ich prostota, choć przydałoby się także coś bardziej ekstrawaganckiego, dla koneserów. Oprócz drinków serwowany jest także duży wybór win i mocnych alkoholi, w tym tradycyjnych polskich nalewek, co może szczególnie spodobać się cudzoziemcom, a także napoje bezalkoholowe. Brakuje jedynie czegoś na ząb, co pasowałoby do drinków, nawet zwykłych słonych orzeszków.

Samo miejsce jest jednak bardzo przyjemne i choć to ścisłe Centrum, jest kameralnie, a dzięki lokalizacji hotelu w sąsiedztwie dziewiętnastowiecznych kamienic, można poczuć ducha przedwojennej Warszawy i wyobrazić sobie, jak piękne kiedyś było to miasto.

Loreta Bar (Hotel PURO Warszawa Centrum)
ul. Widok 9

REKOMENDACJE NA SIERPIEŃ

1 sierpnia to kolejna rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. O godz. 17:00 znów zawyją syreny i zabiją kościelne dzwony, by uczcić pamięć tak żołnierzy, jak i cywilnych ofiar tego patriotycznego zrywu. Zatrzymajmy się na chwilę, by oddać hołd poległym. 

24 sierpnia rozpocznie się XVI Festiwal Warszawa Singera. Potrwa do 1 września.

Przez cały sierpień trwać będzie jeszcze projekt #ichmiasto, którego organizatorami są Akademia Dzikiej Ochoty we współpracy z Zarządem Zieleni m.st. Warszawy. Obejmuje cykl spacerów, wycieczek rowerowych i innych inicjatyw, których celem jest zwrócenie uwagi na to, że Warszawa to nie tylko miasto dla ludzi, ale że między nami żyją także liczne gatunki roślin i zwierząt. Spacery odbywają się głównie w parkach i miejskich terenach zielonych, zaś wycieczki rowerowe wiodą przez najciekawsze zakątki nad Wisłą. Więcej szczegółów: ichmiasto.pl