sobota, 30 kwietnia 2022

Warszawa przyłapana... w kwietniu 2022

Wojna w Ukrainie nie znika z serwisów informacyjnych. Każdy kolejny dzień obnaża coraz większy ogrom bestialstwa i zbrodni dokonanych przez Rosjan. A przecież to wszystko już było, tylko mimo upływu lat niczego się nie nauczyliśmy. O nieludzkiej eksterminacji jak co roku przypomniał mural przygotowany na siedemdziesiątą dziewiątą już rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim. Jak w ubiegłych latach ozdobił tzw. patelnię przy stacji metra Centrum, zaś tematem tegorocznego obrazu jest miłość w getcie. Mural wykonano w kolorach Ukrainy, żółtym i niebieskim.










W Centrum Praskim Koneser znów zawisły kolorowe lampiony w kształcie kwiatów autorstwa Jarosława Koziary. Ja wybrałam się tam tym razem na wystawę Bartłomieja Stypki "EXHALE", krótką, bo zaledwie trzytygodniową. Choć nie przepadam za streetartowcami (Stypka to połowa duetu Monstfur) w galeriach, to prace tego artysty doskonale bronią się jako sztuka współczesna. W Koneserze pokazano kilkanaście jego realizacji. Uzupełnieniem ekspozycji były filmy dokumentujące powstawanie niektórych obrazów, w tym kapitalnego "muralu" na przeszklonej powierzchni w jednej z nieczynnych fabryk w Częstochowie, potem w pewnym stopniu odwzorowanego na podświetlonych panelach, które można było zobaczyć w ramach wystawy. Organizatorem ekspozycji była Leonarda Art Gallery, która jest szalenie przyjazna przedstawicielom tego nurtu sztuki. To również z inicjatywy prowadzącej ją pani Leonardy Szwed-Strużyńskiej w lipcu ubiegłego roku, także w Koneserze, utworzona została przestrzeń o nazwie Urban Art Area wraz z towarzyszącą jej wystawą street artu w Butelkowni. W tym roku ma się odbyć druga edycja tego wydarzenia. Leonarda Art Gallery zapowiada też kolejne indywidualne wystawy poszczególnych artystów reprezentujących sztukę uliczną. Śledźcie zatem kolejne odcinki Warszawy przyłapanej, bo na pewno będę o nich wspominać. A póki co zajrzyjcie do rekomendacji na maj, bo dużo będzie się działo w stolicy.







REKOMENDACJE NA MAJ

W Muzeum Sportu i Turystyki 27 kwietnia otwarto wystawę pt. „Ach jak przyjemnie... - Turystyka uzdrowiskowa i wypoczynek na pocztówkach XIX i XX wieku", na której zobaczyć można ponad 100 kart pocztowych związanych z wypoczynkiem Polaków w uzdrowiskach i letniskach od końca XIX do drugiej połowy XX w. Potrwa do 30 września 2022 r.

Z kolei w Muzeum Narodowym od dziś do 24 lipca 2022 r. można oglądać 14 kolorowych grafik Marca Chagalla, o których zakupie w szwajcarskim domu aukcyjnym dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego głośno było pod koniec ubiegłego roku. Prace będą prezentowane jedynie na wystawie czasowej, ponieważ ze względu na wrażliwość podłoża (papier) oraz nietrwałość zastosowanych technik wymogi konserwatorskie nie pozwalają na ich stałą ekspozycję. 

Maj to początek sezonu plenerowo-ogródkowego. Jak co roku 1 maja ruszą Warszawskie Linie Turystyczne. Na ulice stolicy znów wyjadą zabytkowe tramwaje (linie 36 i T) oraz autobusy (linia 100), zaś po Wiśle będą kursować promy ("Słonka" z Cypla Czerniakowskiego na plażę na Saskiej Kępie, "Pliszka" z nadbrzeża przy Moście Poniatowskiego na plażę przy Stadionie Narodowym i "Wilga" z pomostu pływającego na Podzamczu niedaleko Multimedialnego Parku Fontann na plażę przy ZOO - przeprawy są bezpłatne) oraz statek "Zefir" do Serocka. Sezon zakończy się 25 września.

Na rejsy zapraszają jednak nie tylko Warszawskie Linie Turystyczne. Również od 1 maja będzie można popłynąć na wycieczkę ze Stołeczną Żeglugą Pasażerską. W dodatku całkiem za darmo, bo to projekt z Budżetu Obywatelskiego Mazowsza na rok 2022. Można skorzystać aż z 43 jednostek pływających. Niektóre rejsy będą się odbywać z udziałem przewodnika. Wycieczki będą organizowane aż do 31 października. 

1 maja po dwuletniej pandemicznej przerwie wrócą także pokazy w Multimedialnym Parku Fontann na Podzamczu. W tym sezonie motywem przewodnim będzie legenda o Złotej Kaczce z muzyką Kory i Maanamu. 

6 maja wystartuje tegoroczna edycja Nocnego Marketu, jak co roku na nieczynnych peronach starego dworca kolejowego Warszawa Główna.

14 maja natomiast odbędzie się kolejna Noc Muzeów. Odwiedzić będzie można nie tylko muzea i galerie, ale i siedziby urzędów, które na co dzień nie są dostępne, ot tak, z ulicy, a także np. rozgłośnie radiowe.

A jeśli szukacie ciekawych wydarzeń kulturalnych w nadchodzących miesiącach w całej Polsce, to zajrzyjcie do wpisu "Gdzieś w Polsce... w kwietniu 2022. Ukryte skarby Podkowy Leśnej i las pełen zawilców". Znajdziecie je w rekomendacjach na końcu tekstu.

piątek, 29 kwietnia 2022

Gdzieś w Polsce... w kwietniu 2022. Ukryte skarby Podkowy Leśnej i las pełen zawilców (plus garść pomysłów na majówkę)

Na początku chciałabym Wam podziękować za bardzo ciepłe przyjęcie pierwszej części cyklu Gdzieś w Polsce, szczególnie rekomendacji na kolejne miesiące, przy których sporo się napracowałam oraz za podpowiedzi o jeszcze większej liczbie interesujących wydarzeń w całym kraju, które ja przegapiłam (zwłaszcza Kasi za Łempicką). Dzięki Wam mam motywację do dalszej pracy i do tego, by następne odcinki ukazywały się tak regularnie jak Warszawa przyłapana.

Tym razem jednak chciałabym opowiedzieć nie o wystawie, a o pewnym detalu architektonicznym, który znalazłam właściwie przez przypadek. Jeśli regularnie czytacie wpisy na blogu, to zapewne wiecie, że w czasie podróży kieruję się zasadą, że nie ma miejsc, w których nic nie ma. Dlatego planując wyjazdy, nawet te jednodniowe, przeczesuję Internet w poszukiwaniu miejsc wartych odwiedzenia, głównie tych nieco spoza szlaku. I robię to najczęściej oglądając zdjęcia. Rozmaite i często przypadkowe. I tym sposobem, przygotowując trasę przedświątecznego spaceru po Podkowie Leśnej, trafiłam na fotografię kapitalnej dekoracji ceramicznej na ścianie kościoła pw. św. Krzysztofa w tym mieście. Świątynia zasłynęła w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku bigbitowymi mszami św. skomponowanymi przez Katarzynę Gartner. Przyciągały tłumy młodych ludzi nawet z Warszawy i były solą w oku ówczesnych władz. Zdjęcie zaś odesłało mnie na bloga Patrzę Kadrami fotografki Anety Mikulskiej i to ona podpowiedziała mi dokładną lokalizację dekoracji, za co jeszcze raz serdecznie dziękuję. Obraz, przedstawiający scenę kuszenia Adama i Ewy, został zaprojektowany przez małżeństwo ceramików Hannę Modrzewską - Nowosielską (1917-2008) i Leszka Nowosielskiego (1918-1999), którzy mieszkali w Podkowie Leśnej i prowadzili tam pracownię Galeria Ogród.



Więcej ceramicznych obrazów państwa Nowosielskich znajduje się w ogrodzie przy ich domu, gdzie mieściła się również wspomniana pracownia (ul. Helenowska). Na co dzień niestety nie można tam wejść, ale w minionych latach ogród otwierał się dla gości w ramach cyklicznego wydarzenia o nazwie Festiwal Otwarte Ogrody, który w tym roku odbędzie się w dniach 10-12 czerwca. Nie ma jeszcze szczegółowego programu, ale mam nadzieję, że uda mi się go Wam przekazać w kolejnym poście z cyklu Gdzieś w Polsce, za miesiąc.

A jak już zajrzycie do Podkowy, to koniecznie odwiedźcie również domy Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów. Tak, domy! O Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku słyszała pewnie większość z Was. Tymczasem w Podkowie Leśnej można zobaczyć jeszcze jedno miejsce związane z tym literackim małżeństwem. To przepiękna modrzewiowa willa Aida, letnia rezydencja rodziny Lilpopów (Anna była córką Stanisława Wilhelma Lilpopa). Zanim Iwaszkiewiczowie w 1928 r. na dobre osiedli w Stawisku, to właśnie Aida była ich ukochanym miejscem, tu przyjmowali wielu znamienitych gości, głównie ze świata literackiego. Dom do dziś zachował swój dawny urok. Niestety do środka można wejść tylko w czasie wydarzeń kulturalnych, które się tu odbywają i prawdopodobnie, podobnie jak w przypadku pracowni Nowosielskich, będzie to możliwe w ramach Festiwalu Otwarte Ogrody.


Z kolei utworzenie muzeum w Stawisku było ostatnią wolą zmarłego w 1980 r. Jarosława Iwaszkiewicza. Wnętrza zachowano w takim stanie, w jakim zastała je śmierć właściciela. Można zatem poczuć się jak podglądacz, który zza firanki przygląda się życiu innych ludzi i zajrzeć do sypialni pisarzy, do ich jadalni oraz salonów, a przede wszystkim do gabinetu Iwaszkiewicza i jego bogatej biblioteki. Kolekcja muzeum obejmuje nie tylko oryginalnie umeblowane wnętrza, ale również całą spuściznę małżonków, w tym ich rękopisy, prywatną korespondencję, zdjęcia i dokumenty, a także olbrzymi zbiór sztuki gromadzony jeszcze przez dziadka Anny, Stanisława Lilpopa. Dla mnie jednak najbardziej interesujące są dzieła dwudziestowieczne na czele z portretem Iwaszkiewiczów autorstwa Witkacego i rzeźbami Xawerego Dunikowskiego. Gorąco polecam wizytę w tym niezwykłym domu. 




  

Od jakiegoś czasu turystyka nieco odwraca się od miast i zabytków na rzecz natury i na pewno niebagatelny wpływ miała na to również pandemia. Modne zrobiło się odwiedzanie miejsc, gdzie kwitną sezonowe rośliny. Szał zaczął się od krokusów w Dolinie Chochołowskiej, po nim przyszło zainteresowanie konwaliami, jesienią zaś wrzosowiskami. W tym roku popularna jest tzw. Aleja Czereśniowa u stóp Góry Św. Anny na Opolszczyźnie. U nas na Mazowszu niekwestionowanym hitem są zawilce. Można je zobaczyć w wielu miejscach, ale zdecydowanie największe wrażenie robią w rezerwacie Skulski Las położonym w gminie Żabia Wola. Wciąż jeszcze można tam zobaczyć całe dywany tych niewielkich białych kwiatów. Jeśli nie macie planów na majówkę, to gorąco polecam spacer. Przy okazji warto też zajrzeć na piknik do niedalekiej Winnicy Dwórzno, o którym więcej przeczytacie poniżej w rekomendacjach na maj i kolejne miesiące. 







REKOMENDACJE NA MAJ I KOLEJNE MIESIĄCE

Większość wydarzeń, w tym prawie wszystkie wystawy w muzeach, które polecałam Wam miesiąc temu, wciąż pozostaje aktualna. Znajdziecie je na końcu wpisu "Gdzieś w Polsce... w marcu 2022. Wilkoń w Radziejowicach i rozbiórka Solpolu (plus mnóstwo kulturalnych poleceń na kolejne miesiące)". Oczywiście znalazłam już następne, ale tym razem więcej będzie propozycji wydarzeń plenerowych, bowiem bardzo dużo instytucji przygotowało bogatą ofertę na majówkę. Są wśród nich zamki, skanseny, a nawet... winnica w pobliżu Warszawy. Większość wydarzeń będzie trwać cztery dni!

WYSTAWY

Wystawy czasowe

Na dwie bardzo ciekawe wystawy zaprasza Muzeum Narodowe w Gdańsku. Pierwsza poświęcona jest jednemu z najważniejszych polskich rzeźbiarzy XX w., Augustowi Zamoyskiemu. Na ekspozycji pt. "August Zamoyski. Myśleć w kamieniu" prezentowanej w Oddziale Sztuki Nowoczesnej tego muzeum mieszczącym się w Pałacu Opatów w Oliwie od wczoraj do 28 sierpnia 2022 r. zobaczyć można zarówno rzeźby artysty, jak i zdjęcia, szkicowniki, prowadzoną przez niego korespondencję, czy też notatki dokumentujące jego bogate życie i podróże. Wystawa była wcześniej prezentowana w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie (niestety nie zdążyłam jej zobaczyć) i w Muzeum Narodowym w Poznaniu.

Druga, zorganizowana z kolei przez Oddział Etnograficzny tego muzeum, który siedzibę ma dla odmiany w Spichlerzu Opackim, nosi tytuł "Wdzięk i fantazja. Moda i reklama w PRL-u w twórczości fotograficznej Zbigniewa K. Wołyńskiego". To prezentacja dorobku jednego z najbardziej znanych polskich fotografów "komercyjnych", zajmujących się nie fotografią reporterską jak większość tych pokazywanych na wystawach, a użytkową, wykonywaną na potrzeby rozmaitych instytucji. Temat dla mnie niezwykle ciekawy! Ekspozycja prezentowana będzie aż do 30 czerwca 2023 r.  

Natomiast miłośników wzornictwa z czasów Polski Ludowej powinna zainteresować najnowsza wystawa czasowa w Muzeum Narodowym we Wrocławiu pt. "Eryka i Jan Drostowie". Państwo Drostowie związani byli z Hutą Szkła Gospodarczego "Ząbkowice" w Dąbrowie Górniczej. Naczynia codziennego użytku podnieśli do rangi sztuki. Do dziś zdobią stoły w wielu domach oraz są poszukiwane przez kolekcjonerów. Ekspozycja będzie dostępna do 28 sierpnia 2022 r.

W Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu 1 kwietnia otwarto wystawę pt. "Watra baśni sędziwej. Huculska sztuka ludowa ze zbiorów Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu". Nie jestem jakąś szczególną miłośniczką sztuki ludowej, jednak większość góralskiego rękodzieła bardzo mi się podoba, zaś sztuka huculska należy do najciekawszych i najbardziej rozpoznawalnych. To przede wszystkim bardzo charakterystyczne wyroby ceramiczne oraz drewniane, wysadzane kolorowymi koralikami, ale także skórzane pasy i buty, czy mosiężna biżuteria. Ekspozycja potrwa do 4 września 2022 r. 

Z kolei w Muzeum Czartoryskich w Puławach do 30 grudnia 2022 r. gościć będzie kapitalna wystawa pt. "W podróży". Widziałam ją już w ubiegłym roku w pałacu w Nieborowie. Poświęcona jest polskim podróżnikom z minionych stuleci i przedmiotom towarzyszącym im w czasie eskapad. Więcej przeczytacie we wpisie pt. "Polska złota jesień w Arkadii i Nieborowie. Styl francuski, czy angielski, oto jest pytanie!". Ogromnie polecam!

Nowe wystawy stałe

W ostatnim czasie wiele polskich muzeów otworzyło nowe wystawy stałe w nowatorskich, niezwykle ciekawych aranżacjach. Jedną z nich jest ekspozycja pt. "Miasto-Moda-Maszyna" prezentowana od 30 grudnia 2021 r. w Centralnym Muzeum Włókiennictwa w Łodzi. Zajmuje aż trzy piętra i opowiada historię Łodzi jako miasta związanego z przemysłem włókienniczym. Najciekawsza jest część poświęcona modzie. Można na niej zobaczyć ubiory marek z okresu PRL-u wyeksponowane niczym w sklepowych witrynach z tamtych czasów w towarzystwie zrekonstruowanych neonów, ale także stroje szyte w domach z wykrojów zamieszczanych w niemieckich czasopismach typu Burda (moja babcia też z nich korzystała), czy kreacje projektów absolwentów Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych. Absolutna gratka dla miłośników mody.

I pamiętajcie, że 14 maja (w Krakowie od 13 maja) odbędzie się tegoroczna edycja Nocy Muzeów. Śledźcie wydarzenia w swoich miastach, bo po pandemicznej przerwie na pewno muzea będą prześcigały się w atrakcjach.

IMPREZY PLENEROWE

Majówka

To jest chyba najbardziej wyczekiwany weekend w roku, gdy po jesienno-zimowym zastoju rusza większość wydarzeń plenerowych w całym kraju. Wiele z nich wraca do kalendarza po dwuletniej pandemicznej przerwie. W tym roku wystarczy wziąć urlop w poniedziałek 2 maja, by cieszyć się czterema dniami wolnego. W wielu miejscach pikniki będą trwały przez cały ten okres. No to ruszamy!  

Zamek w Czersku zaprasza na wydarzenie pod nazwą "Orzeł i smok, czyli majówka na dworze księcia Janusza", które potrwa od 30 kwietnia do 3 maja 2022 r. w godz. 11:00-19:00. Na zamkowym dziedzińcu będzie można zobaczyć rycerzy, dworzan w średniowiecznych strojach, a także wziąć udział w grach i zabawach związanych z tym okresem, czy prezentacji dawnych rzemiosł.  Przy okazji warto też zejść na podzamcze, gdzie o tej porze roku pięknie kwitną jabłonie (to tak w nawiązaniu do "turystyki kwiatowej"). Jeśli nie wierzycie, zajrzyjcie do postu pt. "Zamek w Czersku w majowej scenerii".


Również od 30 kwietnia do 3 maja 2022 r. na Zamku Książ w Wałbrzychu odbędzie się XXXII Festiwal Kwiatów i Sztuki. W zamkowych wnętrzach będzie można zobaczyć aranżacje kwiatowe, których motywem przewodnim będzie w tym roku "Świat baśni i bajek" inspirowany takimi opowieściami jak "Piękna i Bestia", "Kraina Lodu", "Aladyn", "Zaplątani", czy "Mała Syrenka". Na dzieci czekać będą animatorzy przebrani w postaci z tych bajek oraz nocne zwiedzanie zamku zamienionego w tym czasie w mroczną chatę Baby Jagi. Całość uzupełnią pokazy florystyczne na żywo, ciekawe wykłady oraz kiermasz roślin i produktów regionalnych. 

A skoro mowa o produktach regionalnych, to na majówkę zaprasza również Winnica Dwórzno, największa winnica na Mazowszu. Między 30 kwietnia, a 3 maja 2022 r. będzie można zwiedzić winnicę z degustacją produkowanych tu win (obowiązują bilety na konkretny dzień i godzinę) lub po prostu przyjść na piknik, podczas którego będzie można kupić wino na kieliszki lub na butelki, zjeść posiłek z foodtrucka, czy upiec kiełbaskę na ognisku. Gorąco polecam, bo byłam już kilka razy na imprezach w Dwórznie i za każdym razem, nawet w czasie rzęsistego deszczu, atmosfera była niepowtarzalna. 


W czasie przedłużonego weekendu sporo ciekawych wydarzeń będzie się odbywać w skansenach w całej Polsce.

W Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu będą mieć miejsce dwie zupełnie różne imprezy - 1 maja 2022 r. w godz. 10:00-18:00 "Myśliwskie gotowanie na polanie", zaś 3 maja 2022 r. w tych samych godzinach, "Majówka w skansenie". Pierwsza, jak wskazuje nazwa, poświęcona jest tradycjom myśliwskim. Wśród atrakcji znajdą się pokazy ras psów myśliwskich, pokazy sokolnicze, konkurs wabienia jeleni, prezentacja brzmienia rogów myśliwskich i wreszcie gotowanie gulaszu myśliwskiego oraz degustacja innych potraw z dziczyzny. Ja wiem, że tematyka polowań jest w dzisiejszych czasach dość kontrowersyjna. Sama szanuję przyrodę, fotografuję zwierzęta i nigdy bym do żadnego nie strzeliła, niemniej dziczyznę jem i uważam, że kontrolowana polityka łowiecka jest bardziej naturalna niż nadprodukcja mięsa z krów i świń. Z kolei podczas "Majówki w skansenie" dzięki prezentacji dawnych wiosennych prac domowych, gospodarskich i polowych będzie można poznać codzienne życie mieszkańców mazowieckich wsi na przełomie XIX i XX w. Najciekawsze będą jednak pokazy pracy wiatraka (odbędą się w godz. 10:30, 13:30 i 15:30). Obu imprezom towarzyszyć będą kiermasze rękodzieła i produktów regionalnych.

Skansen Rzeki Pilicy w Tomaszowie Maz. zaprasza 2 maja 2022 r. w godz. 12:00-18:00 na Majówkowy Piknik Ludowy. W programie jest mnóstwo atrakcji, chociażby warsztaty tkackie, występy zespołów ludowych, czy kiermasz z rękodziełem i regionalnymi potrawami.  

Inne wydarzenia

Tydzień po majówce, w dniach 7-8 maja 2022 r., na zamku w Czersku odbędzie się kolejna impreza - XII Turniej Rycerski, który wraca po dwuletniej pandemicznej przerwie. Będą pojedynki rycerskie, pokazy sokolnicze i konne, koncerty muzyki danej oraz rekonstrukcja bitwy.

Z DZIEĆMI

I na koniec jeszcze jedno polecenie na majówkę, choć nie tylko, tym razem głównie dla rodzin z dziećmi. Od dziś można zwiedzać Orientarium w ZOO w Łodzi. To nowocześnie zaaranżowana przestrzeń poświęcona faunie i florze Azji Południowo-Wschodniej, przypominająca nieco wrocławskie Afrykarium. W obszernym pawilonie oraz na wybiegach zewnętrznych można zobaczyć m.in. słonie, orangutany, makaki i mnóstwo innych zwierząt. Są też olbrzymie akwaria i podwodny tunel o długości 26 m (podobny we Wrocławiu ma długość 20 m), a także ptaki swobodnie fruwające ponad głowami gości. Dla nas to doskonały powód, by znów wybrać się do Łodzi, którą bardzo lubimy.

Pamiętajcie, że cykl Gdzieś w Polsce nie uwzględnia Warszawy. Rekomendacje na maj dla stolicy znajdziecie już jutro w kolejnej części Warszawy przyłapanej, Warszawie przyłapanej... w kwietniu 2022.

Mam nadzieję, że powyższe polecenia przydadzą się Wam w czasie majówki. Ja tymczasem zapełniam już kalendarz na kolejne miesiące, głównie na czerwiec, ale powoli także na wakacje. Zapraszam zatem do lektury następnych części cyklu Gdzieś w Polsce, a jeśli jesteście z Warszawy lub macie w planach odwiedzić stolicę, to także Warszawy przyłapanej.  

środa, 27 kwietnia 2022

Wpadnij na dzień do Tomaszowa, jak w piosence

A właściwie jak w wierszu, którego tytuł to wcale nie "Tomaszów", a "Przy okrągłym stole". Autorem słów, do których muzykę skomponował dla niezapomnianej Ewy Demarczyk Zygmunt Konieczny, jest nie kto inny jak Julian Tuwim.

Wiersz jest o miłości, Tomaszów, dokładniej Tomaszów Mazowiecki, jest tylko tłem, ale miasto było dla Tuwima ważne i bywał w nim często, bowiem właśnie stamtąd pochodziła jego żona, Stefania. 

W tamtym okresie, w dwudziestoleciu międzywojennym, Tomaszów, kolejne po Łodzi i Żyrardowie, miasto o włókienniczym rodowodzie, był miejscowością doskonale rozwiniętą. Podczas gdy łódzki przemysł kręcił się wokół bawełny, żyrardowski wokół lnu, tak Tomaszów postawił na wełnę, zaś w późniejszych latach również na pierwsze na ziemiach polskich tkaniny sztuczne (sztuczny jedwab).


Wraz z rozbudową fabryk i rozrastaniem się fortun przemysłowców w mieście zaczęły powstawać imponujące pałace i okazałe kamienice. Jednym z najstarszych jest klasycystyczny pałac Ostrowskich wzniesiony w 1812 r. przez hrabiego Antoniego Ostrowskiego, syna założyciela Tomaszowa, Tomasza Ostrowskiego. To właśnie Antoni Ostrowski postawił na rozwój włókiennictwa na tych terenach. Dziś w pałacu mieści się muzeum noszące jego imię. Po sąsiedzku stoi okazały ratusz z dwudziestolecia międzywojennego, ale architekturę z przełomu XIX i XX w. można zobaczyć w całym centrum Tomaszowa. Większość jest ładnie odnowiona, ale sporo niestety niszczeje.






Najlepiej te kontrasty widać na tomaszowskim Rynku, czyli Placu Kościuszki, który w ostatnich latach poddany został rewitalizacji, jednej z wielu w całej Polsce, które z głównych placów miast zrobiły betonowe pustynie, choć w Tomaszowie może nie do końca pustynię, bowiem większą część powierzchni zajmuje tutaj nowoczesna fontanna, ale zieleni i cienia jest jak na lekarstwo. Betonoza jest jednak najmniejszym problemem tego miejsca. Podczas gdy na jednej pierzei Rynku po sąsiedzku stoją zabytki: imponująca, ładnie odnowiona kamienica rodziny Knothe oraz nieco zaniedbany klasycystyczny kościół ewangelicko-augsburski pw. Świętej Trójcy wzniesiony z inicjatywy wspomnianego już Antoniego Ostrowskiego w latach 1823-1829 (niestety zamknięty na głucho), to wystarczy obejrzeć się przez prawe ramię, by zobaczyć szereg kamienic upstrzonych reklamami wszelkiej maści, które psują cały klimat tego miejsca.








Niestety coraz mniej jest w Tomaszowie także poprzemysłowego dziedzictwa. Jeśli chcecie zobaczyć to, co jeszcze z niego zostało, skierujcie swoje kroki na Barlickiego. To właśnie w tej okolicy, wzdłuż brzegu Wolbórki, której nurt pierwotnie napędzał maszyny przędzalnicze, powstała większość tomaszowskich fabryk włókiennicznych należących m.in. do Hilela Landsberga, Moritza Piescha, Dawida Bornsteina i Jakuba Halperna. Po II wojnie światowej przedsiębiorstwa zostały znacjonalizowane i w wyniku kilku przekształceń przeobrażone w Mazowieckie Zakłady Przemysłu Wełnianego "Mazovia". Obok starych fabryk z czerwonej cegły wyrosły powojenne molochy, wcale nie mniej interesujące od swoich poprzedniczek, chociażby za sprawą zdobiących ściany budynków kolorowych mozaik. Niestety ja do Tomaszowa przyjechałam zbyt późno. Zakłady podzieliły los wielu innych przedsiębiorstw państwowych w całej Polsce, które nie przetrwały transformacji ustrojowej. Opuszczone budynki niszczały, wreszcie w 2014 r. rozpoczęła się ich rozbiórka. Jeśli chcecie zobaczyć je tuż przed wyburzeniem, jeszcze z mozaikami, zajrzyjcie do Tati i Michała na bloga Poszli-Pojechali. Dziś w miejscu "Mazovii" stoi wątpliwej urody centrum handlowe oddane do użytku w 2016 r.


Przy Barlickiego resztkami sił wciąż bronią się jeszcze pozostałości dziewiętnastowiecznych kompleksów fabrycznych oraz ich zaplecza, na czele z pięknym eklektycznym pałacem z 1895 r. należącym do Moritza Piescha, właściciela jednej z najprężniej działających niegdyś fabryk - mechanicznej farbiarni i wykończalni. Choć budynek wydaje się być w dobrej kondycji, nie jest użytkowany i niestety niszczeje.




Po sąsiedzku, w wyremontowanym budynku zajmowanym dawniej przez zarząd majątku Pieschów, mieści się restauracja Barlickiego 30, idealne miejsce na obiad lub kawę i deser. O restauracji więcej przeczytacie w dalszej części tekstu, ale gorąco polecam Wam właśnie tu zrobić sobie przerwę przed dalszym spacerem, bo w Tomaszowie jest jeszcze wiele do zobaczenia. Dziś jednak przyjeżdża się tu głównie po to, by zobaczyć atrakcje, które wcale nie znajdują się w centrum, ale kryją się na obrzeżach miasta. To rezerwat Niebieskie Źródła, Skansen Rzeki Pilicy oraz Groty Nagórzyckie, pozostałość po dawnej kopalni piasku.

Rezerwat Niebieskie Źródła w Tomaszowie Maz.

Jest w tym miejscu coś tajemniczego. Choć źródła znajdują się zaledwie kilkaset metrów od ruchliwej drogi przelotowej, można poczuć się jak w krainie nie z tego świata. Wchodząc w las, na szeroką, ubitą drogę wiodącą wzdłuż rozlewisk rzeki, zostawiając za sobą gnające gdzieś samochody, oddajemy się we władanie przyrody i niezwykłych zjawisk geologicznych, które rozbudzały wyobraźnię podróżników już w XVIII w.! Bywał tu także car Mikołaj II, który w niedalekiej Spale miał swoje włości.



Nic dziwnego, bowiem niebieskie, pulsujące źródła odróżniające się znacznie kolorystyką od pozostałej części akwenu, robią ogromne wrażenie i można pomyśleć, że stoi za tym jakaś magia. Żadna magia, natura! A wiecie, że woda w tym miejscu wcale nie jest zabarwiona? To tylko złudzenie optyczne. 


Niebieskie źródła to tak zwane wywierzyska krasowe, czyli miejsca, gdzie poprzez szczeliny w skałach wapiennych na dnie wybija świeża, przefiltrowana woda. Sama woda nie ma zielonkawo-niebieskiego koloru, jaki widzimy na powierzchni. To tylko refleks świetlny wywołany czynnikami fizykochemicznymi. Woda w tym miejscu pochłania promienie czerwone, przepuszcza zaś odbite od piaszczystego dna niebieskie i zielone. To dlatego barwa źródeł jest zależna od pogody, głównie od stopnia nasłonecznienia.



Ciekawostka: źródła nie zamarzają zimą! Akwen ma mniej więcej stałą temperaturę ok. 9 stopni C (mogą występować wahania od 10 stopni w okresie letnim, do 7,5 w zimowym).

Wywierzyska są w sumie trzy, w każdym pulsuje jednak po kilkanaście źródeł, podrzucając do góry piasek, co daje jeszcze ciekawszy efekt. Oddziela je od siebie jedna z trzech sztucznych wysp, jakie powstały tu w wyniku wykopania w latach trzydziestych XX w. systemu kanałów. Woda jest tu tak czysta, że może się wydawać, że źródła leżą tuż pod jej powierzchnią, tymczasem znajdują się na głębokości... ponad 4 m! Dawniej wierzono, że ma właściwości lecznicze.






Rezerwat utworzono w tym miejscu w 1961 r., ale już przed II wojną światową teren zaczęto porządkować z myślą o rekreacji i turystyce. Częścią tych prac było wspomniane przekopanie kanałów oraz otaczający źródła układ zadrzewienia projektu Aliny Scholz, która po wojnie będzie odpowiedzialna za odbudowę terenów zielonych zniszczonej Warszawy. Niemcy w czasie II wojny światowej zbudowali tu pomosty oraz kładki łączące wyspy ze stałym lądem. Rozebrano je w latach pięćdziesiątych w trosce o ochronę tutejszej przyrody. Dzięki temu dziś wciąż jest tu dość dziko, zaś rezerwat jest ostoją wielu gatunków ptaków i chronionych roślin.



To jest jedno z najciekawszych i najbardziej malowniczych miejsc, jakie odwiedziliśmy w Polsce.

Skansen Rzeki Pilicy w Tomaszowie Maz.

Gdy myślę o skansenach, przed oczami stają mi wszystkie te muzea na świeżym powietrzu, w których zgromadzono wiejską architekturę z minionych stuleci: drewniane chałupy i budynki gospodarcze, wiatraki-koźlaki, ule, czasem stare kościoły. Niby wszystkie takie same, bez względu na region Polski, ale też z lokalnymi akcentami, charakterystycznymi jedynie dla tego konkretnego miejsca. 

Skansen Rzeki Pilicy to również muzeum na świeżym powietrzu, ale zupełnie inne od tych, które znałam do tej pory, bo w całości poświęcone... rzece! To pierwsze takie muzeum w Polsce. Powstało w 2000 r. i można w nim zobaczyć różne pamiątki historyczne w jakiś sposób związane z Pilicą. Jest zatem i młyn wodny, i rozmaite jednostki pływające, i coś w rodzaju pontiseum, czyli fragment ekspozycji poświęcony mostom, i spora ilość militariów wyłowionych z wód Pilicy (wśród nich ciągnik artyleryjski!), a nawet... urocza drewniana poczekalnia kolejowa. 




I to właśnie do niej swoje pierwsze kroki kieruje większość zwiedzających, co wcale nie dziwi, bo ma mnóstwo uroku i jest niezwykle fotogeniczna! Do 2006 r. budynek służył jako poczekalnia dla podróżnych niewielkiej stacji Wolbórka pod Będkowem (od 1925 przez jakiś czas przystanek nosił nazwę Czarnocin, dlatego na fasadzie można zobaczyć tablice z obydwoma nazwami) na trasie Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Sam budynek powstał jako pawilon ekspozycyjny Dyrekcji Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w 1896 r. na odbywającą się wówczas Wszechrosyjską Wystawę Przemysłowo-Artystyczną w Niżnym Nowogrodzie. Po jej zakończeniu na ponad 100 lat trafił do Wolbórki. Dziś w misternie wykonanym pawilonie mieści się ekspozycja poświęcona... Władysławowi Reymontowi. Ojciec pisarza kilka kilometrów od stacji posiadał kawałek ziemi z młynem wodnym i przyszły noblista często tam bywał. Nazwę Wolbórka można znaleźć w rękopisach jego wczesnych utworów.


Niemal vis a vis zabytkowego dworca stoi ogromny drewniany młyn wodny. Został przeniesiony ze wsi Kuźnica Żerechowska położonej nad rzeką Luciążą stanowiącą największy lewy dopływ Pilicy. W środku, oprócz oryginalnego wyposażenia młyna, zgromadzono i inne eksponaty poświęcone młynarstwu wodnemu w dorzeczu Pilicy. Obok mieści się kolekcja ponad 30 kamieni młyńskich z innych młynów, które nie dotrwały do naszych czasów.



W sąsiedztwie młyna zobaczyć można kolekcję militariów, wśród nich wspomniany opancerzony ciągnik artyleryjski Luftwaffe, jedyny taki eksperymentalny pojazd na świecie, wydobyty z Pilicy dopiero w 1999 r.! Dzieciakom najbardziej podobała się rekonstrukcja schronu typu Tobruk przeniesionego ze wsi Włodzimierzów koło Sulejowa. W przeciwieństwie po podobnego, który widzieliśmy w Dąbrowie Górniczej, do tego w Tomaszowie można wejść. Całej konstrukcji realizmu dodają ułożone w trawie pociski. 




Oczywiście najważniejszą część kolekcji stanowi to, co z wodą związane jest bezpośrednio, czyli rozsianie niemal po całym skansenie łodzie, kutry, kajaki i inne jednostki pływające. Cześć znajduje się w zaadaptowanych dla celów wystawienniczych budynkach gospodarczych, część na otwartej przestrzeni, między zabudowaniami. Całość uzupełniają rekonstrukcje i fragmenty dawnych przepraw przez rzekę, wśród nich również elementy mostu pontonowego.


Ciekawostką jest zlokalizowany przy samym wyjściu ze skansenu niepozorny niewielki drewniany budynek. To... leśna toaleta rosyjskich carów z czasów, gdy mieli rezydencję w pobliskiej Spale, położonej oczywiście nad Pilicą. Wyposażenie utrzymane jest jak najbardziej w higienicznej tematyce.


Groty Nagórzyckie w Tomaszowie Maz.

Choć nazwa sugeruje naturalny rodowód, to Groty Nagórzyckie zostały stworzone ręką człowieka. Są to podziemne wyrobiska powstałe w wyniku eksploatacji skały piaskowcowej, czyli mówiąc prościej kopalnia piasku, o tyle jednak unikatowa, że nie odkrywkowa.



Miejscowi chłopi wydobywali tu piasek już prawdopodobnie w XVIII w. drążąc korytarze i pozostawiając jedynie fragmenty skały tworzące kolumny podtrzymujące sklepienia powstałych w ten sposób pieczar, zabezpieczające je przed zawaleniem. Tunele były na tyle duże, że możliwy był wjazd furmanką po urobek.


Początkowo piasek służył jedynie mieszkańcom okolicznych wsi do celów gospodarskich, jednak jego prawie biała barwa i doskonała jakość (zawartość ponad 80% przezroczystego kwarcu) sprawiły, że pokładami zainteresowały się powstające na tych terenach w II poł. XIX w. huty szkła. Większość trafiała do huty Hortensja w Piotrkowie Trybunalskim (niewielką ekspozycję jej wyrobów można obejrzeć w budynku kasowym). Wzrost wydobycia doprowadził do zawalenia się jednej z pieczar i wówczas władze carskie zakazały dalszej eksploatacji wnętrza wzgórza. Mieszkańcy przestawili się wówczas na metodę odkrywkową.



O stworzeniu w tym miejscu trasy turystycznej myślano już w dwudziestoleciu międzywojennym, jednak prace porządkowe ruszyły dopiero w 1957 r. dzięki staraniom tomaszowskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Jednak poza zabezpieczeniem wnętrza pokładu nie zrobiono wiele więcej. Przez te lata kwitła tu pół-legalna turystyka, która prowadziła do dewastacji tego unikalnego miejsca. W 2002 r. doszło do zawalenia stropu jednej z komnat i częściowego zasypania wyrobiska. Dopiero to wydarzenie sprawiło, że zamknięto wszystkie wejścia do grot. W 2010 r. rozpoczęto gruntowną modernizację i przygotowania do otwarcia podziemnej trasy turystycznej. Pierwsi zwiedzający skorzystali z niej 6 lutego 2012 r.

Trasa ma długość ok. 160 m. Zwiedzanie możliwe jest tylko z przewodnikiem i trwa ok. pół godz. Chodnik jest oświetlony i poprowadzony w taki sposób, że pozwala na obejrzenie całej eksploatowanej dawniej podziemnej powierzchni. W zagłębieniach ustawiono postaci górników i koni oraz motywy związane z miejscowymi legendami (m.in. o zbóju Madeju i diable), a także wyroby ze szkła.




Warto mieć ze sobą cieplejsze ubranie, bowiem wewnątrz panuje stała temperatura ok. 8-10 stopni C i nawet w ciągu tak krótkiej wizyty można zmarznąć. Polecam zaopatrzyć się również w butelkę wody. W powietrzu wiruje bardzo drobny pył, który może działać drażniąco na nos i gardło. Nasze dzieci miały ataki kaszlu, choć nie są alergikami.

Bilety najlepiej kupić wcześniej przez Internet lub chociaż dokonać rezerwacji na dogodny dzień i godzinę, bo szczególnie w weekendy groty cieszą się sporym zainteresowaniem (odwiedzają je również zorganizowane wycieczki autokarowe), zaś grupa może liczyć maksymalnie 25 osób. My byliśmy w czerwcową sobotę ok. godz. 10:30 i bilety były dostępne dopiero na wejście za 3 godz. Na szczęście było to pierwsze miejsce które mieliśmy odwiedzić w Tomaszowie, więc ten czas wykorzystaliśmy na wizytę w Niebieskich Źródłach i Skansenie Rzeki Pilicy, bo w innym wypadku pewnie zrezygnowalibyśmy z czekania, a miejsce jest zdecydowanie warte odwiedzenia.

Restauracja Barlickiego 30

Restauracja mieści się w budynku dawniej stanowiącym zaplecze wspomnianego pałacu Moritza Piescha. Do zabytkowych murów z czerwonej cegły od strony ogrodu dobudowano nowoczesną przeszkloną altanę z tarasem. Wnętrza urządzone są w ciepłych, pastelowych kolorach. Ja jednak polecam wspomniany taras lub ogród, gdzie stoliki stoją w sąsiedztwie zadbanych zabudowań gospodarczych oraz grządek z warzywami i rabatek z kwiatami i ziołami.










Karta jest nierówna - od dań zupełnie bez wyrazu, po wręcz fantastyczne. Dzieciakom szalenie smakowały pierogi z siekanym żeberkiem w sosie grzybowym z chipsem z jarmużu. Zgodnie orzekły, że lepszych pierogów nigdzie nie jadły, nawet u babci (a wiadomo, u babci wszystko jest najlepsze!). Plus również za słowackie wina nalewane wprost z tanków, nie przymierzając jak w ich ojczyźnie, co u Słowaków, Czechów, czy Słoweńców wprost uwielbiam i dzięki czemu na tej jednodniowej wycieczce poczułam się niemal jak na środkowoeuropejskich wakacjach.





I choć menu nie wzbudziło u nas wielkiego zachwytu, to i tak Barlickiego 30 polecam, bowiem prawdopodobnie w Tomaszowie lepszej, a na pewno piękniejszej, restauracji i tak nie znajdziecie. Jeśli o takiej wiecie, to poproszę o namiar, bo to na pewno nie była nasza ostatnia wizyta w tej okolicy.

Barlickiego 30

ul. Barlickiego 30

Tomaszów Maz.

W Tomaszowie spędziliśmy w sumie 7 godz., a i tak nie zobaczyliśmy wszystkiego. Ostatecznie przegnała nas potężna wiosenna ulewa. Miasto jest idealne na jednodniowy wypad z Warszawy, jeśli natomiast przy okazji będziecie chcieli zwiedzić jeszcze uroczą Spałę, nietuzinkowy Inowłódz oraz arcyciekawe bunkry w Konewce i Jeleniu, to macie doskonały plan na cały weekend. A majówka tuż, tuż...