Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Podróże od kuchni. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Podróże od kuchni. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 2 marca 2025

PaB Kuszmannov Bazár w Tatrzańskiej Łomnicy. Kuchnia słowacka w nowatorskim wydaniu z historią w tle

Przez lata Słowacja miała dla mnie smak rozgrzewających zup, mięs w gęstych sosach zaciągniętych mąką, klusek, pierogów, serów serwowanych na ciepło i innych ociekających tłuszczem dań. Dużo, sycąco, kalorycznie i... prawie bez dodatku surówek. A mimo to przy każdej wizycie w tym kraju wybierałam ten sam zestaw miejscowych specjałów: cesnaková lub kapustová polievka, vyprážaný syr s hranolkami a tatárskou omáčkou, bryndzové halušky, bryndzové pirohy, guláš, czy bravčová kotleta. Zresztą restauracje niedaleko granicy z Polską nie oferują dużo większego wyboru.

W pierwszych trzech, do których zajrzeliśmy w czasie ostatnich ferii zimowych w Tatrzańskiej Łomnicy, też dominowała taka kuchnia. Znaliśmy je zresztą z poprzednich wizyt w tej miejscowości, więc wybór był niejako oczywisty i podświadomy. Ale kolejnego dnia trafiliśmy do PaB Kruszmannov Bazár i... przepadliśmy, choć restauracja nie wyróżnia się niczym specjalnym ani na zewnątrz, ani w środku. No, może poza Franciszkiem Józefem przy jednym ze stolików.


Restauracja, klimatem przywołująca raczej browary restauracyjne, mieści się w zabytkowym budynku z 1904 r. wzniesionym przez rodzinę Kuszmannów na skraju parku zdrojowego. Dawniej funkcjonował tu sklep wielobranżowy założony przez Júliusa Kuszmanna w 1896 r. (pierwotnie był drewniany i działał tylko w miesiącach letnich, ale po całkowitym zniszczeniu przez pożar w jego miejscu wzniesiono obecny, murowany i już całoroczny), od 1933 r. prowadzony przez jego syna, Júliusa Kuszmanna Jr. Można w nim było kupić dosłownie wszystko - od artykułów spożywczych po sprzęt turystyczny i rozmaite pamiątki, a nawet... bilety na różne imprezy odbywające się w Tatrach (koncerty, wyścigi konne itp.). Na piętrze znajdowały się też pokoje, które udostępniano turystom. Kuszmannov Bazár, bo już wówczas nosił taką nazwę, pełnił też rolę nieformalnej informacji turystycznej, bowiem Július, ojciec, był również zapalonym narciarzem i taternikiem, więc doskonale znał tutejsze szlaki turystyczne, zresztą jako jeden z pierwszych wydawał mapy i pocztówki z regionu. Kuszmannowie byli jedną z ważniejszych rodzin spisko-niemieckich. Do Tatrzańskiej Łomnicy przybyli z Kieżmarku zachęceni rozwojem turystyki w Wysokich Tatrach i w okresie życia trzech pokoleń mieli ogromny wpływ na jej promocję. Niestety ze względu na swoje niemieckie pochodzenie po II wojnie światowej zostali zmuszeni do opuszczenia ówczesnej Czechosłowacji, zaś ich majątek znacjonalizowano. Historię rodziny przytaczam za artykułem Andreja Zajačka pt. "Kuszmannovci a Vysoké Tatry", do którego lektury gorąco zachęcam, bo jest niezwykle ciekawy i ilustrują go stare fotografie Tatrzańskiej Łomnicy.

Wracając jednak do budynku, od 1995 r. mieścił się w nim Hotel Tatry, który pamiętam jeszcze z pierwszych pobytów w Tatrzańskiej Łomnicy. Po gruntownym remoncie, jesienią 2023 r. otwarto tu Kuszmannov Bazár. Kompleks do swojej historii nawiązuje nie tylko nazwą. Pełni też podobne funkcje mieszcząc restaurację, która wystrojem i menu odwołuje się do czasów panowania Habsburgów, rzemieślniczą piekarnię połączoną ze sklepikiem z lokalnymi produktami spożywczymi oraz pokoje gościnne. 


Obiekt należy do tego samego właściciela, co położony niemal naprzeciwko pięciogwiazdkowy Hotel Łomnica. Marka specjalizuje się w renowacji i przywracaniu do życia zabytkowej architektury. Jednak PaB Kuszmannov Bazár ma dużo luźniejszą atmosferę niż restauracje hotelowe. Zapomnijcie o białych obrusach i kieliszkach na stołach. Tu znajdziecie co najwyżej sztućce w metalowych wiaderkach i wspomnianego Franciszka Józefa. Kukła jest dość upiorna, ale stolik cieszy się ogromnym powodzeniem. Goście przysiadają się do cesarza nawet tylko po to, żeby sobie zrobić z nim zdjęcie. Nas, Polaków, taka fascynacja CK Monarchią, krajem jakby nie patrzeć zaborczym, może nieco razić, choć lansuje ją również pewien znany dziennikarz kulinarny, ale w przypadku Słowacji nie ma w tym nic zdrożnego, bowiem te ziemie od XI w. aż do upadku Austro-Węgier były integralną częścią Węgier. 


Habsburgowie widoczni są tu nie tylko dzięki Jego Cesarskiej Mości, ale również w nazwach... piwa. Cały koncept jest bowiem zbudowany wokół piwa właśnie (choć browarem restauracyjnym de facto nie jest). Nazwa PaB, choć czyta się jako pub, to tak naprawdę skrót od nazwy browaru Pálffy Brauerei, również należącego do tych samych właścicieli. I tak, z kranów leje się Jozefova desinka na osvieženie, Na cisára pána Franza Josefa!, czy Viedenský ležiak krásneho Otta. To jedyne miejsce w Tatrzańskiej Łomnicy serwujące piwa z tego browaru prosto z tanków. W ofercie jest sześć gatunków, w tym bezalkoholowe. Mają deski degustacyjne, więc można od razu spróbować trzech wybranych (5,00 €) lub wszystkich (8,50 €).


W karcie znajdują się bardzo klasyczne pozycje, rodowodem sięgające do tradycji z czasów Austro-Węgier, jednak niektóre z nich to... potrawy typowe dla kuchni słowackiej! I na tym historia się kończy, bowiem forma ich podawania jest jak najbardziej dwudziestopierwszowieczna. I tak jak wspaniale wyglądają, tak również smakują. Krótka karta, grzechu warta. 


Za menu odpowiada Jaroslav Bachleda, wieloletni szef kuchni wspomnianego już pięciogwiazdkowego Hotelu Łomnica, wywodzący się z rodziny o kulinarnych tradycjach. Jego ojciec przez lata zawiadywał restauracją Grand Hotelu w Starym Smokowcu. Jaroslav nie chciał zawodowego startu u boku, a właściwie w cieniu ojca, więc na sześć lat wyjechał za granicę. Szlify zdobywał głównie w Niemczech. Po powrocie do rodzinnego kraju trafił do świeżo wyremontowanego Hotelu Łomnica. Ze stanowiska szefa kuchni odszedł po kilku latach, bo chciał gotować, a nie tylko firmować hotelowe dania swoim nazwiskiem. I idzie mu to znakomicie.

PaB Kuszmannov Bazár jest właściwie samowystarczalny. 95% składników wykorzystywanych w kuchni pochodzi z własnego gospodarstwa, w którym również poddawane są wstępnej obróbce np. suszeniu, wędzeniu, czy fermentacji. 

W trakcie trzech wizyt spróbowaliśmy większości pozycji z menu. 

Z karty przystawkowej skusiliśmy się jedynie na langosza (7,50 €), bo to najbardziej miejscowa propozycja z tej części menu. Podawany jest z serkiem czosnkowym, boczkiem i czarnym pieprzem. Ciasto jest kruche, chrupiące i idealnie komponuje się z pozostałymi składnikami. 


Z dwóch zup do wyboru jednogłośnie wygrała czosnkowa (5,50 €), czyli tutejszy klasyk. To jest po prostu sztos! Zapomnijcie o szczypiących w język wersjach klarownych, ewentualnie zabielanych żółtkiem, czy z dodatkiem ciągnącego się żółtego sera. PaB Kuszmannov Bazár serwuje... krem czosnkowy. Jest aksamitny i niezwykle delikatny w smaku, bardziej jak zupa serowa, czy cebulowa, zresztą okraszony jest prażoną cebulką. Dla mnie mógłby być odrobinę bardziej wyrazisty w smaku, ale i tak bije na głowę wszystkie inne zupy czosnkowe, jakie do tej pory jadłam na Słowacji.


Wśród dań głównych dominują potrawy mięsne. W jednym z wywiadów Jaroslav Bachleda podkreślił, że nie serwuje owoców morza, bo nie ma to uzasadnienia w koncepcji menu zbudowanego na bazie starych przepisów i chwała za to, bo ja już od jakiegoś czasu znudzona jestem obecnością krewetek, choć bardzo je lubię, w niemal każdej restauracji, bez względu na to, czy specjalizuje się w kuchni polskiej, włoskiej, greckiej, czy międzynarodowej. Tu jedyną rybą w menu jest słodkowodny sum, jakże typowy dla kuchni węgierskiej.

Tę część karty rozpoczyna gulasz piwny z policzka wieprzowego z knedlem, porem i pianką z boczku (17,50 €). Jeśli wyobraźnia podpowiada Wam od razu kawałki mięsa w sosie w towarzystwie plastrów bułkowych knedlików, to również w tym przypadku będziecie zaskoczeni. Kawałki mięsa w sosie jak najbardziej są, ale knedel ma postać czegoś w rodzaju wielokąta uformowanego z puree, usmażonego w głębokim tłuszczu. Jest chrupki na zewnątrz i miękki w środku, idealny do gęstego, aromatycznego sosu.


Jednym z dwóch moich faworytów jest schab serwowany z sosem z zielonego pieprzu oraz z frytkami z majonezem bekonowym (23,50 €). Mięso jest idealnie przygotowane, miękkie i soczyste. Nie jest to typowy kotlet schabowy, bowiem nie ma panierki. Sos podawany jest oddzielnie, więc można dodać według własnych preferencji smakowych. Ciekawy jest również majonez do frytek.



 

Jeśli wolicie mięso panierowane, to na pewno do gustu przypadnie Wam sznycel z sałatką ziemniaczaną (14,70 €). I choć wykonany jest z piersi kurczaka, a nie z cielęciny, to i tak smak przeniesie Was prosto do Wiednia. Mięso jest rozbite na cieniutkie plasterki i kryje się w cudownie chrupiącej panierce. Do tego idealna wręcz sałatka ziemniaczana. To chyba najbardziej klasycznie podane danie w całej karcie i jednocześnie drugie z najsmaczniejszych wśród dań głównych.


Na uwagę zasługuje również pierś z indyka z sosem grzybowym, puree z pietruszki i marchewką (16,00 €). To kolejna z bardziej nowoczesnych pozycji, które cieszą zarówno kubki smakowe, jak i oko.


W podobny sposób podany jest wspomniany sum (18,50 €). Tu dla odmiany jest sos paprykowy, słodkawy w smaku, z nutą cytrusową (pomarańczową).


Najbardziej współczesnym w formie daniem jest szarpana kaczka serwowana w bułce ziemniaczanej z dodatkiem czerwonej kapusty gotowanej na parze, pigwy i majonezu bekonowego (15,40 €). To jest po prostu... burger! Wypiekana na miejscu bułka nie różni się bardzo w smaku od maślanej, całość zaś robią dodatki - lekko kwaskowa za sprawą pigwy kapusta i ten cudowny majonez bekonowy, ten sam, którym okraszone są frytki towarzyszące schabowi.  


Dla wegetarian przygotowano tylko dwie propozycje: bułkę na parze z czekoladą i kremem waniliowym (8,00 €), która znajduje się również w menu dziecięcym oraz coś w rodzaju zapiekanki z kwaśnych ziemniaków i buraków z chrzanem, koprem i musztardą (14,00 €). Przyznam, że dla mnie opis tej drugiej pozycji nie brzmiał zbyt zachęcająco, a okazała się bardzo przyjemnym zaskoczeniem. To lekkie danie o unikatowej kompozycji smakowej. 


Po takim wyborze dań wytrawnych na słodkości zazwyczaj nie mamy już miejsca, więc tylko Andrzej, który w naszej rodzinie jest największym miłośnikiem łakoci, skusił się na sorbet gruszkowy z sosem z jarzębiny (3,00 €). Deser nie jest jakoś spektakularnie ozdobiony, ale smakuje wyśmienicie. Jest delikatny i lekko kwaskowy, dając przyjemne orzeźwienie po sytym obiedzie.


Karta w PaB Kuszmannov Bazár jest sezonowa. Powyższe dnia pochodzą z menu zimowego i pewnie lada chwila ustąpią miejsca nowym, z nutą świeżych wiosennych nowalijek.

Na kilka oddzielnych słów zasługuje również rzemieślnicza piekarnia mieszcząca się w podziemiach budynku. Za wypieki odpowiada Jozef Brudňák, cukiernik również związany wcześniej z Hotelem Łomnica. Na miejscu można zaopatrzyć się w świeże pieczywo, gotowe kanapki, fantastyczne cukiernicze monoporcje na najwyższym poziomie sztuki cukierniczej, domowe makarony, soki, a nawet wino. Na życzenie parzą też kawę. W środku są dwa czy trzy stoliki, więc można zjeść szybkie śniadanie. Piekarnia pracuje codziennie w godz. 7:00-17:00. 


Kuszmannov Bazár to najbardziej nieoczywiste i najsmaczniejsze miejsce na gastronomicznej mapie Tatrzańskiej Łomnicy. Tu tradycja przenika się z nowoczesnością, kreatywnością i jakością na najwyższym poziomie. A przy okazji wskrzesza pamięć o ludziach, z którymi historia obeszła się wyjątkowo niesprawiedliwie.

PaB Kuszmannov Bazár

Tatrzańska Łomnica 53 (Słowacja)

Szef kuchni: Jaroslav Bachleda

środa, 21 sierpnia 2024

Enoturystyka. Szlakiem polskich winnic

Z upływem lat moje podróżowanie staje się dużo spokojniejsze. Coraz rzadziej biegam od zabytku do zabytku, częściej za to zwiedzanie łączę z relaksem i przyjemnościami dla ciała i podniebienia. Te ostatnie doznania zapewnia enoturystyka, czyli turystyka winiarska, od lat niezwykle popularna na Morawach i w krajach południa Europy, od jakiegoś czasu, wraz z coraz większą liczbą winnic w Polsce, święcąca triumfy także w naszym kraju.


Historia winiarstwa w Polsce liczy sobie ponad 1000 lat. Pierwsze winorośle, sprowadzone z Moraw i Czech, zaczęto sadzić w okolicach Krakowa już w X w., choć wówczas produkowano z nich wino... mszalne. Gwałtowny rozwój winnic na ziemiach polskich nastąpił w XVI-XVII w. Winem zaczęli delektować się nie tylko władcy, ale również mieszczaństwo i szlachta. Zainteresowanie tym szlachetnym trunkiem sprawiło, że coraz więcej win sprowadzano również z innych krajów, przede wszystkim z Prus, Węgier, Francji i Hiszpanii, co spowodowało stopniowy upadek rodzimych upraw. Dzieła zniszczenia dopełniły przetaczające się w tym okresie przez Rzeczpospolitą wojny, szczególnie potop szwedzki, który pozostawił po sobie niebywałe spustoszenie. 

Winiarstwo starano się przywrócić w Polsce po odzyskaniu niepodległości, jednak znów na przeszkodzie stanęła wojna, zaś po niej produkcję przestawiono prawie wyłącznie na wina owocowe. Była, co prawda, próba odtworzenia wyrobu win gronowych, którą nadzorować miał utworzony w 1951 r. przy Instytucie Sadowniczym w Skierniewicach Zakład Winorośli, jednak wyjątkowo mroźna zima 1956/57 spowodowała zniszczenie większości upraw w całej Europie Środkowej i wówczas pomysłu zaniechano.

O winiarstwie znów zaczęto poważnie myśleć po transformacji ustrojowej, choć pionierem był Roman Myśliwiec, który już w 1982 r. założył Winnicę Golesz. Lata dziewięćdziesiąte XX w. przyniosły nowy kapitał i nowe pomysły na jego zagospodarowanie. Boom winiarski w naszym kraju nastąpił ok. 2010 r. Początkowo rodzime wina budziły niewielki entuzjazm, bo wciąż kojarzyły się z produkcją owocową z okresu PRL, która nie cieszyła się zbyt dobrą renomą (co najlepiej obrazują funkcjonujące wówczas określenia jak jabol, wino marki wino, bełt, czy alpaga). Z czasem zaczęły jednak zyskiwać uznanie i dziś polskie winiarstwo przeżywa prawdziwy renesans. Powodem jest też zmieniający się klimat i przesuwanie się obszarów upraw winorośli z południa Europy, które w ostatnich latach nawiedzają potężne upały, na północ. 

Doskonałą ilustracją dla przytoczonej historii jest Winnica pod Zamkiem w Janowcu, która obecnie jest częścią ekspozycji muzealnej, ale również próbą odtworzenia wiekowej uprawy. Tarasowa winnica na południowym zboczu zamkowego wzgórza została założona prawdopodobnie w II poł. XVI w., kiedy Janowiec należał do rodu Firlejów. Krzewy winorośli rosły w tym miejscu jeszcze w XIX w. W latach trzydziestych XX w. tradycje winiarskie próbował wskrzesić ostatni prywatny właściciel zamku, Leon Kozłowski. Niestety plany te zniweczył najpierw wybuch II wojny światowej, potem polityka władz PRL. Jakimś cudem sadzonki z czasów Kozłowskiego przetrwały i obecnie trwa proces odtwarzania winnicy w jej historycznym kształcie wraz ze starymi odmianami winogron potrwierdzonymi badaniami genetycznymi, takimi jak czerwony Blaufränkisch, czy biały Weiss Gutedel. Docelowo muzeum na Zamku w Janowcu chce w ciągu kilku najbliższych lat przywrócić całą zabytkową winnicę i utworzyć z niej dział enologiczny, którego celem jest pokazanie jak mogła wyglądać plantacja przy zamku magnackim w okresie jego największej świetności przypadającej na XVI-XVIII w. Póki co parcela z winoroślami jest niewielka, ale można ją zwiedzać bezpłatnie. 


Ja polecam jednak zobaczyć, jak winnice w Polsce wyglądają współcześnie. Obecnie zarejestrowanych jest niemal 600 gospodarstw winiarskich. Mają powierzchnię od ponad 40 ha do 0,5 ha. Wiele z nich organizuje oprowadzania połączone z degustacjami. Ze względu na warunki klimatyczne w Polsce produkuje się głównie wina białe, czerwone w mniejszych ilościach. Te ostatnie nie przypominają jednak w smaku win włoskich, czy francuskich, bo jednak nasz klimat jest bardziej surowy. Pomijając jednak samą konsumpcję szlachetnego trunku, to winnice są bardzo wdzięcznymi miejscami do zwiedzania, są bowiem często niezwykle malownicze i fotogeniczne, szczególnie, że wiele z nich leży na nierównym, pofałdowanym terenie. Nic dziwnego, że coraz więcej osób decyduje się na taką formę turystyki. Winiarze zaś wychodzą temu trendowi naprzeciw tworząc całe szlaki winiarskie. Należą do nich m.in. Szlak Winiarski Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły (Kazimierz Dolny i okolice), obejmujący 25 winnic, z których dwie odwiedziłam niedawno i przeczytacie o nich w dalszej części tekstu, Małopolski Szlak Winny, który ostatnio testowała Delko z bloga W 10 inspiracji dookoła świata (zaś wrażeniami dzieli się we wpisie pt. "Małopolski Szlak Winny - atrakcja utkana z natury, smaku i tradycji"), Sandomierski Szlak Winiarski, Lubuski Szlak Wina i Miodu, Karpacki Szlak Wina, Jasielski Szlak Winny, Roztoczański Szlak Winnic, czy Dolnośląski Szlak Piwa i Wina. 

Ja przygodę z enoturystyką zaczęłam stosunkowo niedawno, dlatego ten wpis będzie miał charakter otwarty i w miarę odkrywania kolejnych winnic będę je dodawała do listy. 

Natomiast, jeśli zastanawiacie się, czy warto odwiedzić więcej niż jedną winnicę, to już teraz mogę powiedzieć, że zdecydowanie tak! Owszem, oprowadzania są do siebie podobne i w większości usłyszycie też te same treści. A jednak każda winnica jest inna, ma inną lokalizację, często w miejscach z pięknym widokiem. Enoturystyka to jednak przede wszystkim spotkania z ludźmi pełnymi pasji, którzy dzielą się historiami swoimi i swoich rodzin. Czasem kontynuują tradycje rodzinne, czasem rzucili wszystko, by podążać za marzeniami.

Poznajcie zatem polskie winnice.

Winnica Dwórzno (Dwórzno, woj. mazowieckie)

Winnica Dwórzno była pierwszą, jaką odwiedziłam w Polsce. Do dziś bywam w niej regularnie, bowiem organizuje wiele wydarzeń, nie tylko winiarskich, przez cały rok (tak, nawet zimą!).


To największa winnica na Mazowszu. Zajmuje powierzchnię 9 ha (całe gospodarstwo ma 50 ha), powstała zaś w drodze eksperymentu... z plantacji malin! Doradca sadowniczy właścicieli po godzinach zajmował się domową produkcją wina z malin i to on namówił ich do przekształcenia części gospodarstwa w winnicę. I tak w 2012 r. posadzono pierwsze winorośle dając tym samym początek Winnicy Dwórzno. Zaczęto od 13 szczepów winogron, nie rezygnując jednak z wina owocowego. Pierwsze wina gronowe zabutelkowano dwa lata później (te nie były jeszcze przeznaczone na sprzedaż), po kolejnym roku udało się zebrać owoce, które posłużyły do pierwszej produkcji handlowej. Do sklepów trafiły po następnych 2 latach, bowiem wino z Dwórzna produkowane jest naturalnymi, ekologicznymi metodami. 










Dla turystów winnica została otwarta w 2018 r. Oprowadzania z degustacją odbywają się w każdą sobotę. Pierwsza część obejmuje wycieczkę w plener. Tam, między winoroślami, dowiedzieć się można, jakie szczepy są sadzone, jak się o nie dba, chroni przed mrozem, suszą i ptakami. Kontynuacja ma miejsce w bardzo nowocześnie wyposażonej hali produkcyjnej, która, hmmmm, wyględna nie jest, mieści się bowiem w przemysłowym budynku z blachy. Ma to jednak także plusy, bo dzięki temu, że działała tu przetwórnia malin, Dwórzno ma własną chłodnię, o co trudno w innych winnicach w Polsce. W czasie wycieczki omawiany jest cały proces produkcji wina od zebrania owoców, aż po gotową butelkę z etykietą i korkiem.





Degustacja obejmuje pięć gatunków win, zazwyczaj cztery gronowe (po dwa białe i czerwone) oraz wino owocowe. Serwowane gatunki zmieniają się wraz z dostępnością oraz wprowadzaniem do oferty nowych win. Nie jest przewidziany poczęstunek.


Winnicę można zwiedzać również bezpłatnie samodzielnie (wówczas bez degustacji). Należy podążać za strzałkami trasą Spaceru Multimedialnego i w oznaczonych miejscach zeskanować kody QR, które odsyłają do filmików o winnicy.

W Dwórznie przez cały rok odbywają się rozmaite wydarzenia plenerowe. W sezonie letnim to koncerty jazzowe, w jesienno-zimowym m.in. HalloWine w listopadzie, czy Mikołajki w grudniu, podczas których można skorzystać sauny i balii z zimną lub gorącą wodą, oczywiście pod chmurką! Najbliższym i jednocześnie największym z wydarzeń organizowanych przez winnicę będzie doroczne Święto Wina (31 sierpnia - 1 września 2024 r.). Cały kalendarz imprez dostępny jest na stronie internetowej.


Informacje praktyczne:

Szczepy: białe - Solaris, Johanniter, Seyval Blanc, Hibernal; czerwone - Regent, Rondo, Marechal Foch, Leon Millot, Frontenac, Heridan, Cabernet Cortis; wina owocowe - malina, czarna porzeczka, jagoda kamczacka

Baza noclegowa: brak

Gastronomia: brak, w czasie wydarzeń - z foodtrucków

Winnica Veneda (Wodnica k. Ustki, woj. pomorskie)

To z kolei najdalej wysunięta na północ spośród polskich winnic, która jednocześnie ma cudowny południowy klimat. Ma powierzchnię 2 ha. Rośnie tu ok. 7 tys. krzewów winorośli. Pierwsze zostały posadzone już w 2004 r., ale sama winnica oficjalnie działa od 2018 r. 


Winnica zajmuje ponad stuletnie siedlisko, co dodaje jej dodatkowego uroku, bowiem butelki leżakują w cudownym budynku gospodarczym z czerwonej cegły, zaś działający na miejscu wine bar mieści się w zabytkowym domu szachulcowym.


W sezonie, od początku maja do końca września, można umówić się na zwiedzanie z degustacją lub wpaść po prostu na kieliszek wina i wspaniałości z grilla (szczególnie polecam dania przygotowywane z jagnięciny z pobliskiego Charnowa). Zwiedzanie odbywa się zarówno w miejscu uprawy, jak i w części produkcyjnej, degustacja natomiast obejmuje trzy wybrane gatunki wina (spośród sześciu zaproponowanych) oraz deskę z przekąskami (sery, wędliny, faszerowane papryczki, oliwki, winogrona, orzechy, pieczywo).











Atmosferę tego miejsca tworzą jego niezwykle serdeczni i pełni pasji właściciele. Pan Cezary barwnie opowiada o historii winnicy i uprawianych na miejscu szczepach winorośli oraz zawiaduje rusztem. Pani Izabela otacza gości opieką i w ramach degustacji częstuje deskami serów i wędlin. Można się tu poczuć jak na włoskich, a nie polskich wakacjach! 


Informacje praktyczne:

Szczepy: białe - Chardonnay, Solaris, Muscaris, Johanniter, Sauvignon Blanc, Seyval Blanc, Sauvigner Gris, Hibernal; czerwone - Pinot Noir, Zweigelt, Cabernet Cortis, Cabernet Dorsa

Baza noclegowa: do dyspozycji gości są dwa apartamenty: Solaris (70 m2, max. 4 osoby) z własną kuchnią i tarasem oraz Cabernet (50 m2, max. 4 osoby) z aneksem kuchennym. Na powitanie serwowana jest butelka wina.

Gastronomia: wine bar z przekąskami do wina i dania z grilla (w sezonie, od początku maja do końca września)

Winnica Giermasińskich (Kazimierz Dolny, woj. lubelskie)

Winnica Giermasińskich jest jedną z 25 winnic wchodzących w skład Szlaku Winiarskiego Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły. To nie przypadek, że akurat w tym rejonie winnic jest tak dużo. Panują tu bowiem idealne wręcz warunki do uprawy winorośli. To przede wszystkim bogate w minerały, żyzne lessowe gleby oraz pofałdowany teren, dzięki czemu na południowo-zachodnich stokach wzniesień jest najlepsze nasłonecznienie, tak przecież ważne dla winogron. Wreszcie - Wisła tworzy tu wyjątkowy mezoklimat, pozwalający cieszyć się temperaturami o kilka stopni wyższymi niż w okolicy. Winiarstwo na tych terenach istniało już kilka wieków temu, o czym wspominałam już przy okazji muzealnej winnicy w Janowcu.


Winnica Giermasińskich pielęgnuje natomiast niemal stuletnie tradycje. Senior rodu, Stanisław Giermasiński, swoją przygodę z winiarstwem rozpoczął w 1929 r. praktykami w Wytwórni Win Owocowych w Jastkowie, które przerwał wybuch II wojny światowej. Po wojennej tułaczce wrócił w rodzinne strony i w 1952 r., założył w Kazimierzu Dolnym pierwszą powojenną wytwórnię win. Mieściła się w jednym z zabytkowych spichlerzy, stąd dziś w logo winnicy znajduje się kontur tego budynku. Stanisław posiadał też wytwórnie win w Nałęczowie oraz w Józefowie nad Wisłą, a także sad owocowy na szczycie Kwaskowej Góry w Kazimierzu. Marzył o założeniu winnicy z prawdziwego zdarzenia, jednak w tamtych czasach wino w Polsce produkowano przede wszystkim z takich owoców jak porzeczki, czy jabłka. To marzenie spełnił dopiero wnuk Stanisława, Michał Giermasiński, który w 2015 r. w miejscu dawnego sadu posadził pierwsze winorośle. 


Winnica Giermasińskich jest bardzo kameralna, ma zaledwie 0,5 ha, ale powstała z pasji i leży w wyjątkowym miejscu. Prowadzi do niej... wąwóz Kwaskowa Góra. Krzewy winorośli rosną u jego wylotu na szczycie wzniesienia w idealnie nasłonecznionym miejscu. W okresie od początku maja do końca sierpnia w soboty i niedziele można umówić się na oprowadzanie połączone z degustacją sześciu gatunków produkowanych tu win. Zwiedzanie odbywa się w niewielkich grupach - do 10 osób. Michał niezwykle barwnie opowiada o historii winnicy, uprawianych szczepach, różnicach między winami białymi i czerwonymi, specyfice win musujących i innych ciekawostkach nieznanych laikom oraz pokazuje pamiątki po dziadku. Degustacja ma miejsce w sąsiedztwie winorośli, na świeżym powietrzu, na leżakach. Do wina serwowane są fantastyczne sery kozie oraz wyraziste w smaku wędliny i owoce. Tutejsza produkcja jest niewielka, głównie na potrzeby działającej w Kazimierzu winiarni i miejscowych restauracji. 







Informacje praktyczne:

Szczepy: białe - Riesling, Solaris, Bianca, Seyval Blanc, Hibernal, La Crescent, Saint Pepin; czerwone - Maréchal Foch, Leon Millot

Baza noclegowa: brak

Gastronomia: winiarnia przy ul. Nadrzecznej w Kazimierzu Dolnym

Winnica Kazimierskie Wzgórza (Wylągi k. Kazimierza Dolnego, woj. lubelskie)

Winnica Kazimierskie Wzgórza, druga ze Szlaku Winiarskiego Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły, mieści się w sąsiadującej z Kazimierzem Dolnym wsi Wylągi. Tu powierzchnia upraw jest dużo większa niż w przypadku Winnicy Giermasińskich, bowiem zajmuje aż 7 ha w czterech różnych lokalizacjach. To jak na polskie warunki sporo. Ale niech Was to nie zwiedzie, bowiem teren jest niezwykle malowniczy. Krzewy winorośli rosną na zboczach wzniesienia, więc nazwa winnicy jest w pełni uzasadniona.




To miejsce powstało w 2018 r. z pasji. Właściciele, Bogusia i Marek, porzucili duże miasto, by osiąść w tym wyjątkowym zakątku Polski i oddać się produkcji wina. Gdy poznałam ich na jednym z festiwali winiarskich w Lublinie, wiedziałam, że kiedyś ich odwiedzę. Kiedyś trwało dwa lata i cieszę się, że wreszcie się udało. Do winnicy można wpaść na spacer i lampkę wina lub umówić się na oprowadzanie z degustacją. Grupy są dużo większe niż w Winnicy Giermasińskich, ale mimo to gości przyjmują sami właściciele. Bogusia w terenie opowiada o doskonałych warunkach do uprawy winorośli, jakie panują w tym regionie, szczepach, czy zagrożeniach, które niesie przyroda (okazuje się, że problemem są nie ptaki, a osy niezwykle łase na odmianę Solaris o bardzo cienkiej skórce). Marek prowadzi pokazy sabrage, niezwykle widowiskowej metody otwierania win musujących. Program 6x6 obejmuje degustację sześciu gatunków wina i sześciu produktów regionalnych - serów, aromatycznych oliw, czy cebularzy. 








Na degustację można z Rynku w Kazimierzu Dolnym dojechać winobusem (odjeżdżają pół godziny przed planowaną godziną oprowadzania), a to niezwykle ważne, jeśli będziecie chcieli jednego dnia zwiedzić Winnicę Giermasińskich i Kazimierskie Wzgórza jak ja. Oba miejsca dzielą ok. 3-4 km, jednak gdy jesteście bez samochodu (co w przypadku udziału w degustacjach alkoholu jest raczej oczywiste) przemieszczenie się pomiędzy nimi może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza jeśli ma się na to pół godziny. Taksówkarze w Kazimierzu Dolnym nie umawiają się na określoną godzinę i choć zapewniają, że jeśli zadzwoni się 10 minut wcześniej, to na pewno taksówka przyjedzie, to w praktyce nikt nie chciał przyjąć tak krótkiego kursu. W takiej sytuacji najlepiej poprosić w Kazimierskich Wzgórzach, żeby winobus zatrzymał się po drodze u wylotu wąwozu Kwaskowa Góra. Nie stanowi to problemu i na pewno dotrzecie na miejsce na czas.

Informacje praktyczne:

Szczepy: białe - Chardonnay, Solaris, Souvignier Gris, Riesling, Roter Riesling, Muscaris, Seyval Blanc, Johanniter; czerwone - Pinot Noir, Zweigelt, Cabernet Cortis, Rondo, Regent 

Baza noclegowa: brak

Gastronomia: wine bar serwujący przekąski do wina

Winnica Sienkiewicz (Samoklęski, woj. lubelskie)

Kolejna z winnic Szlaku Winiarskiego Stowarzyszenia Winiarzy Małopolskiego Przełomu Wisły, Winnica Sienkiewicz, położona jest we wsi Samoklęski w gminie Kamionka, w niewielkiej odległości od Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, w otulinie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego i w przeciwieństwie do dwóch poprzednich, na zupełnie płaskim terenie. Powstała w 2016 r. Winorośle uprawiane są tu naturalnymi, ekologicznymi metodami. Plantacja nie jest bardzo duża, zajmuje nieco ponad 2 ha, więc jest idealna na niespieszny, samodzielny spacer. Można umówić się również na zwiedzanie obejmujące samą winnicę z piwnicą, oprowadzanie po uprawach winorośli i prezentację procesu produkcji win, połączone z degustacją 4-5 gatunków win w towarzystwie lokalnych serów, pieczywa i greckiej oliwy. Na miejscu działa też sklepik z winami.







Informacje praktyczne:

Szczepy: białe - Souvignier Gris, Sauvignion Blanc, Seyval Blanc, Solaris, Muscat Odeskij, Hibernal; czerwone - Regent, Cabernet Dorsa, Cabernet Cortis, Frontenac

Baza noclegowa: brak, ale można zatrzymać się kamperem na łące w sąsiedztwie winorośli

Gastronomia: brak

Z całego serca polecam poznawanie polskich winnic. To nie tylko spacer w pięknych zazwyczaj okolicznościach przyrody. Podczas zwiedzania dowiecie się wielu interesujących rzeczy na temat wytwarzania wina, usłyszycie ciekawostki dotyczące odwiedzanych regionów oraz spróbujecie lokalnych produktów, bowiem większość winnic serwuje do wina sery, oliwy, czy nawet mięso na grilla od lokalnych producentów z najbliższej okolicy. Enoturystyka to również wspieranie przedsiębiorców w uboższych regionach Polski.

Enoturystyka nie jest zarezerwowana jedynie dla dorosłych. Dzieci też mogą odwiedzać winnice, ale rzecz jasna nie biorą udziału w degustacji. W wielu gospodarstwach mile widziane są również czworonogi. 

Kalendarz imprez winiarskich

Niemal wszystkie winnice biorą udział w festiwalach wina, które odbywają się na terenie całej Polski. Można wówczas porozmawiać z winiarzami, spróbować ich win i ewentualnie umówić się na wizyty w winnicach. Poniżej lista najważniejszych tego typu spotkań.

Dni Otwartych Winnic - Sandomierski Szlak Winny - przełom kwietnia i maja

Lubuski Festiwal Otwartych Piwnic i Winnic - maj

Festiwal Win Pomorza Zachodniego w Szczecinie - maj

Święto Wina w Janowcu - maj

Dni Otwartych Piwnic Winiarskich w Zielonej Górze - czerwiec

Kazimierski Festiwal Wina - lipiec

Festiwal Santockie Winnice - lipiec

Dni Wina w Jaśle - sierpień

Winobusy Zielona Góra - wrzesień

Święto Młodego Wina w Sandomierzu - listopad

(foto: iza & izaj & jerz)