środa, 31 maja 2023

Warszawa przyłapana... w maju 2023

Ależ to był maj! Zazwyczaj tak intensywne są u mnie raczej miesiące jesienne, jednak teraz skumulowało się kilka ciekawych wystaw, za to bardzo krótkich, bo trwających zaledwie miesiąc, do których doszły też te dłuższe, ale właśnie kończące się. I dlatego cały czas będę Was namawiać do zaglądania na fejsbukowy profil Sztuka wokół, gdzie recenzje, nie tylko z ekspozycji warszawskich, pojawiają się na bieżąco wraz z terminem, do kiedy można je oglądać. 


Ja ten muzealny maraton rozpoczęłam od Zachęty, gdzie zobaczyłam trzy wystawy. Pierwszą była ekspozycja Małgorzaty Mirgi-Tas pt. "Przeczarowując świat" prezentująca wielkoformatowe tkaniny, które reprezentowały Polskę na ubiegłorocznym Biennale w Wenecji. Pierwszy raz w historii tego wydarzenia, liczącego sobie bagatela ponad 120 lat, ten zaszczyt przypadł artystce romskiej. Obrazy inspirowane są renesansowymi freskami z Palazzo Schifanoia w Ferrarze, ale Małgorzata Mirga-Tas przeniosła je na grunt kultury romskiej. Zachowany został układ włoskich arcydzieł oraz ich astrologiczny charakter. Dwanaście tkanin odpowiada dwunastu miesiącom. I tak w górnej części artystka pokazała historię wędrówek Romów przez Europę w opozycji do siedemnastowiecznych antyromskich grafik Jacques’a Callota. Pośrodku znajdują się znaki zodiaku w towarzystwie wizerunków ważnych dla Mirgi-Tas kobiet oraz motywów z kart tarota. W dolnej części prac twórczyni przenosi widza w niezwykle barwny świat współczesnych Romów, przede wszystkim z jej rodzinnej wsi, Czarnej Góry. Warto przyjrzeć się detalom, bo w obrazy włożone jest mnóstwo pracy oraz przeróżnych surowców. W patchworkowych kompozycjach artystka wykorzystała materiały o intensywnych barwach, w rozmaitych wzorach i fakturach, także pióra, koraliki, guziki, czy kilimy. Wszystko to nadaje im trójwymiarowości. Najważniejszy jest jednak przekaz pokazujący wzajemne przenikanie się kultury polskiej z romską i ogólnoeuropejską oraz dążenie do przełamywania stereotypów. Dla mnie dotąd sztuka romska miała jedynie dźwięk wierszy Papuszy, teraz to również świat widziany oczami Małgorzaty Mirgi-Tas. Wystawa trwa do 23 lipca 2023 r.






Przy okazji obejrzałam również dwie pozostałe ekspozycje odbywające się równolegle w Zachęcie.

Wystawa pt. "Drugiej wiosny nie będzie... Dzieci i sztuka w XX i XXI wieku" pokazuje, jak w ostatnich dziesięcioleciach zmieniło się podejście do najmłodszych - od "dzieci i ryby głosu nie mają", po świadome traktowanie młodego człowieka jako pełnoprawnego partnera do dialogu, czy wyrażania swoich potrzeb. Wszystko przez pryzmat sztuki, narzędzi wspierających kreatywność oraz ewolucji w zakresie edukacji. Hmmmm, nie do końca odnalazłam się w tej tematyce i nie wszystko, co zostało pokazane na wystawie, było dla mnie zrozumiałe. W ramach ekspozycji jedną salę zajmuje monograficzna wystawa austriackiej artystki żydowskiego pochodzenia, Friedl Dicker-Brandeis - malarki, architektki wnętrz i projektantki, zamordowanej w Auschwitz, która w warunkach obozów koncentracyjnych prowadziła zajęcia artystyczne dla dzieci. I ta część wystawy, którą można odwiedzić jeszcze do 18 czerwca 2023 r., podobała mi się najbardziej. 






Natomiast ostatnia z ekspozycji, czyli prezentacja obrazów Ignacego Czwartosa pt. "Malarz klęczał, jak malował", właśnie się zakończyła. Dziwne to malarstwo. Bo niby współczesne, o bardzo rozpoznawalnym stylu, ale i widocznych od pierwszego spojrzenia inspiracjach innymi artystami. W oczy od razu rzucają się nawiązania do barokowego malarstwa trumiennego i twórczości Andrzeja Wróblewskiego (czego najlepszym dowodem jest to, że na trwającej właśnie w Lublinie ekspozycji pt. "Wróblewski i po... Sztuka realizmu bezpośredniego" z jednym z płócien Wróblewskiego zestawiona jest praca Czwartosa). Cóż, mi twórczość Czwartosa się nie podoba, ale jednak jakoś zostaje w głowie budząc niepokój. 






Nie obejrzycie już również czterech kolejnych wystaw, o których chciałabym wspomnieć. 

Ekspozycja pt. "Józef Wilkoń – malarstwo, rzeźba, ilustracja" w PROM-ie Kultury Saska Kępa zakończyła się 15 maja. Zaprezentowano na niej przede wszystkim najnowsze rzeźby, obrazy i ilustracje Józefa Wilkonia przedstawiające zwierzęta, wykonane w 2023 r., uzupełnione o garść starszych prac. Większość z nich widziałam już w marcu na wystawie w Radziejowicach. I podobnie jak tamtejszy Nowy Dom Sztuki, PROM Kultury nie udźwignął tej wystawy. Obie ekspozycje były bardzo ładne, ale przegrały z przeszklonymi ścianami obu budynków. Niestety, szyby od podłogi po sufit + obrazy za szkłem = kompletna katastrofa. Efekt możecie zobaczyć na ostatnim zdjęciu. Rzeźby oczywiście się obroniły, ale w dalszym ciągu uważam, że tego typu miejsca nie nadają się do prezentacji każdego rodzaju sztuki. 









Tylko w maju można było natomiast odwiedzić trzy doskonałe wystawy w Domu Artysty Plastyka. Galeria Domu Artysty Plastyka przygotowała prawdziwą petardę. Mowa o ekspozycji pt. "Jan Cybis. Starzeje się przede wszystkim nowość. 50 lat Nagrody im. Jana Cybisa". W 1973 r., rok po śmierci Jana Cybisa, jednego z najbardziej uznanych malarzy kolorystów, ustanowiona została nagroda jego imienia. Pięćdziesiąta rocznica tego wydarzenia stała się pretekstem do pokazania w Warszawie kilkudziesięciu obrazów, akwarel i szkiców oraz pamiątek po malarzu pochodzących z kolekcji Muzeum Śląska Opolskiego w Opolu. Miejsce również nie było przypadkowe, bowiem Cybis był współzałożycielem Okręgu Warszawskiego Związku Polskich Artystów Plastyków. Ekspozycja nie była bardzo duża i przebiegła kompletnie bez rozgłosu, a szkoda, bo nie powstydziłoby się jej muzeum w randze narodowego. Wśród obrazów zobaczyć można było tak charakterystyczne dla tego nurtu martwe natury, pejzaże, portrety i akty. Można było usiąść na kanapie, by dłużej wpatrzeć się w każde z płócien i ogarnąć wszystkie szczegóły podkreślone ciepłymi kolorami. 










Piętro wyżej, w Galerii Lufcik, na gości czekała wystawa pt. "Dotyk Tkaniny we wnętrzu". Nie miałam jej na liście ekspozycji do odwiedzenia. Zajrzałam na nią przy okazji wizyty na wystawie Jana Cybisa. Lubię tkaninę artystyczną, ale zupełnie nie spodziewałam się, że schody zaprowadzą mnie w świat... małych form, wręcz rzeźb wykonanych z tkaniny rozmaitymi technikami: tkaniem, wyplataniem, szyciem, dzianiną, czy batikiem. Na ekspozycji pokazano dokonania kilkunastu artystów. Część nazwisk znałam wcześniej, ale większość była dla mnie zupełnie nowa, a zaprezentowane prace w większości kapitalne, szczególnie te wykorzystujące również światło. Szalenie lubię takie zaskoczenia. 










I również pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie niewielka wystawa umiejscowiona z kolei w piwnicy Domu Artysty Plastyka, którą zajmuje Galeria DAP 3. Wystawa pt. "Dorota Taranek. Małe i mniejsze formy tkackie i rysunki" była najmniejszą, co wcale nie znaczy, że najmniej ciekawą! Była okazją do obejrzenia rysunków i małych form żakardowych tworzących abstrakcyjne obrazy autorstwa Doroty Taranek, artystki związanej z jakże bliskim mi Żyrardowem.






Maj zakończyłam wizytą w Muzeum Narodowym na dwóch wystawach, które, dla odmiany, dopiero się rozpoczęły.

"Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" to pierwsza w Polsce prezentacja twórczości francuskiej rzeźbiarki Camille Claudel (1864-1943) oraz dorobku polskich rzeźbiarek tworzących w tym samym czasie. Kobietom nie było wówczas łatwo zaistnieć w świecie sztuki, szczególnie w tak "męskim", wymagającym siły, jej aspekcie jak rzeźba. I choć radziły sobie świetnie, to o pionierkach tej dziedziny dość szybko zapomniano. Wystawa jest niewielka. Prezentuje głównie realistyczną rzeźbę portretową, za którą nieszczególnie przepadam, ale doceniam kunszt i dopracowanie każdego z dzieł, zarówno tych pokazanych w muzealnych salach, jak i realizacji z pałaców i kościołów zaprezentowanych na zdjęciach. Ekspozycja będzie czynna do 10 września 2023 r.






O wiele bardziej niż "Bez gorsetu. Camille Claudel i polskie rzeźbiarki XIX wieku" podobała mi się druga z wystaw czasowych, które aktualnie zobaczyć można w Muzeum Narodowym w Warszawie - "MNW kolekcjonuje. Zakupy z lat 2017–2022" prezentująca wybór 123 eksponatów, obejmujących zarówno sztukę dawną, jak i współczesną, zakupionych do kolekcji muzeum w ciągu minionych pięciu lat. Może dlatego, że jest bardziej różnorodna i pokazano na niej obrazy i rysunki m.in. takich autorów jak Wyspiański, Witkacy, czy Mela Muter, rzeźby (szalenie do gustu przypadła mi praca Zuzanny Janin pt. "Pocałunek" z 1998 r. wykonana drutu mosiężnego i... waty cukrowej), fotografię, plakat, czy sztukę użytkową z taką ciekawostka jak krzesło z wyposażenia gabinetu Bolesława Bieruta. Na ekspozycji ponownie pokazano wszystkie zakupione pod koniec 2021 r. dzieła Marca Chagalla, które znów obejrzałam z przyjemnością. Wystawę można odwiedzić do 27 sierpnia 2023 r.











I jeszcze nieco sztuki w przestrzeni Warszawy.

Stolica zyskała nowy mural. 2 maja, w przededniu święta upamiętniającego Konstytucję 3 Maja, na Pradze Południe, przy Szaserów 133, odsłonięto obraz z napisem Konstytucja. Autorem grafiki, która powstała już kilka lat temu pierwotnie jako plakat, potem zaś została wykorzystana jako motyw na tiszertach, jest Luka Rayski. Obraz stał się symbolem walki opozycji o praworządność w Polsce.


Natomiast od trzech tygodni na Placu Pięciu Rogów można zobaczyć (i usłyszeć) najnowszą instalację Joanny Rajkowskiej. Rzeźba nosi tytuł "Pisklę" i ma postać wielkiego ptasiego jaja. Koniecznie trzeba do niego przyłożyć ucho, bowiem wewnątrz bije serce pisklęcia. Podobno słychać też jak się wykluwa, ale tu wierzę na słowo. Oczywiście obiekt zdążył już podzielić mieszkańców stolicy, głównie ze względu na jego koszt (250 tys. zł). Mi się podoba, choć do palmy (czyli instalacji pt. "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich") na rondzie de Gaulle'a tej samej autorki dość długo się przekonywałam. Sam Plac Pięciu Rogów, również początkowo krytykowany, zdaje się także zyskiwać sympatię mieszkańców, bowiem w dni wolne od pracy naprawdę żyje!






Wiecie, że dotąd nigdy nie uczestniczyłam w Nocy Muzeów? Nie cierpię kolejek i tłoku, więc imprezę omijałam szerokim łukiem. Do muzeów chodzę regularnie, zaś do atrakcji, które miałam ochotę odwiedzić, bo otwierają się tylko ten jeden raz w roku, trzeba było zazwyczaj czekać w gigantycznych ogonkach. Teraz jednak skusiły mnie socrealistyczne wnętrza Ministerstwa Finansów. Instytucja w tym roku po raz pierwszy brała udział w tym wydarzeniu. Do niedawna nie doceniałam stylistyki socrealizmu. Gdy jednak dwa lata temu zwiedziłam gmach Pałacu Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej, ten styl zaczął mnie coraz bardziej ciekawić. Gmach Ministerstwa Finansów został wzniesiony w latach 1953–1956 według projektu Stanisława Bieńkuńskiego i Stanisława Rychłowskiego. Nad wejściem można zobaczyć kapitalne płaskorzeźby autorstwa Jana Ślusarczyka: Taniec, Praca i Hodowla utrzymane w stylistyce art deco. Ministerialne wnętrza są imponujące, wykończone marmurem, pełne dopracowanych detali. Przewodnicy pokazali nam również pokoje, w których urzędują najważniejsze osoby resortu. Fajnie, że takie instytucje chociaż raz w roku otwierają dla zwiedzających swoje drzwi.














W ramach Nocy Muzeum załapałam się też na start parady zabytkowych autobusów.


Po olbrzymiej dawce atrakcji dla ducha, na koniec jeszcze coś dla ciała. Macie ochotę na lunch z widokiem na wieżowce Warszawy? Takie rzeczy tylko na dachu hotelu Chopin przy Smolnej 14. To najnowszy, otwarty niedawno, punkt widokowy na stolicę. Na dachu kamienicy, którą zajmuje hotel działa sympatyczny bar serwujący kawę, drinki, przekąski i słodkości. Po sąsiedzku mieści się również pasieka, więc niech Was nie zdziwi towarzystwo skrzydlatych przyjaciół. I choć w upalne dni cienia nie ma zupełnie, to panorama miasta wynagradza wszelkie niedogodności. Mnie nastroiła już całkiem wakacyjnie!







REKOMENDACJE NA CZERWIEC

WYSTAWY

Na początek doskonała wiadomość. Jubileuszowa wystawa pt. "Niektórzy ludzie są jak wzgórza" w Spectra Art Space, która miała zakończyć się 7 maja, została przedłużona do 25 czerwca 2023 r.

Kolejne wydarzenie uświetniające tegoroczny jubileusz setnych urodzin Jerzego Nowosielskiego przygotowała Kordegarda. Na ekspozycji pt. "Jerzy Nowosielski. Przeciwpragnienia", która trwać będzie jedynie przez miesiąc, od 25 maja do 25 czerwca 2023 r., zobaczyć można 18 prac malarza ze wszystkich okresów jego twórczości, pochodzących z kolekcji muzealnych oraz prywatnych.

Galeria aTAK zaprasza na wystawę pt. "Artur Nacht-Samborski (1898-1974) - Akty". Ta ekspozycja z kolei związana jest ze 125 rocznicą urodzin Artura Nachta-Samborskiego i można ja odwiedzić od 25 maja do 29 lipca 2023 r.

Ogrody Zamku Królewskiego, podobnie jak w ubiegłym roku, i w tym staną się scenerią prezentacji rzeźb z kolekcji Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Wystawa pt. "Obecni" prezentuje rzeźbiarskie portrety takich autorów jak Xawery Dunikowski, Adam Myjak, Barbara Zbrożyna, Bernard Ossowski, czy Alfons Karny. Potrwa do 30 września 2023 r.

W Muzeum Sztuki Fantastycznej w Centrum Praskim Koneser 3 czerwca 2023 r. ruszy kolejna ciekawa wystawa pt. "Jerzy Duda-Gracz. Remanenty". Do 8 października 2023 r. podziwiać będzie można blisko 60 prac artysty wykonanych od końca lat sześćdziesiątych XX w. do początku XXI w. tworzących spójną opowieść o Polsce i zmianach, jakie w tych latach dokonały się w naszym kraju.

IMPREZY PLENEROWE

W dniach 17-18 czerwca 2023 r. Zamek Królewski w Warszawie zaprasza na Dni Ogrodów Zamku Królewskiego, którym przyświecać będzie hasło "Muzeum w zgodzie z naturą". Impreza będzie mieć miejsce na terenie Ogrodów Królewskich i Arkad Kubickiego. W programie, poza wspomnianą wyżej ekspozycją pt. "Obecni", znajdą się m.in. wystawa pt. "Botaniczne fascynacje – obrazy, obiekty, instalacje" w Arkadach Kubickiego, pokazy florystyczne, spacery edukacyjne prezentujące kolekcję letnich kwiatów sezonowych i bylin oraz królewskich róż na zamkowych rabatach oraz mnóstwo innych atrakcji dla dzieci i dorosłych.

W tym samym terminie będzie mieć również miejsce Święto Ulicy Stalowej obejmujące koncerty, spektakle uliczne, warsztaty taneczne, sąsiedzkie śniadanie i animacje dla dzieci. Sobota upłynie na "Praskiej labie", zatem wszystkie wydarzenia będą nawiązywać do specyficznego klimatu praskich ulic, podwórek i ich historii. Wydarzeniom niedzielnym będzie zaś przyświecać hasło "Warszawski sznyt" i będzie to już raczej dzień bardziej relaksacyjny ze wspomnianym sąsiedzkim śniadaniem, występami teatrów ulicznych, koncertami jazzu i dawnych szlagierów granych w restauracjach Warszawy w okresie dwudziestolecia międzywojennego. 

Połączenie tych dwóch imprez pokazuje, jak różnorodnym miastem jest Warszawa. Z jednej strony, to pamięć o rezydencjach królewskich, z drugiej - ugruntowane tradycje mieszczańskie nawiązujące do silnych więzi sąsiedzkich, poczucia autonomii i różnic, jakie dzieliły mieszkańców poszczególnych dzielnic, czyli coś, co dziś zanika wraz z rewitalizacją starych kamienic nastawioną na komercyjne zyski. Być może niedługo klimat dawnej Warszawy będzie można poczuć tylko w czasie tego typu wydarzeń.

***

Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.