piątek, 30 grudnia 2022

Warszawa przyłapana... w grudniu 2022

Ostatnio coraz częściej pytacie mnie, ile wystaw odwiedzam miesięcznie. Nie jest to jakaś oszałamiająca ilość, bo zazwyczaj udaje mi się zobaczyć sześć, w porywach do ośmiu ekspozycji w różnych miejscach w Polsce. Grudzień w tym zestawieniu zawsze wypada najsłabiej, bo w ferworze przygotowań do świąt trudniej wygospodarować wolny weekend na aktywności inne niż porządki, zakupy i spacery po mieście szlakiem iluminacji. Dlatego cieszę się, że mimo wszystko udało mi się znaleźć czas na wizytę na dwóch ciekawych ekspozycjach.


Pierwszą była wystawa pt. "Tutanchamon. Grobowiec i skarby" w Muzeum Nowa Praga. Gdy w październiku zagościła w Warszawie, miałam dość mieszane uczucia, ponieważ wszystkie pokazane na niej eksponaty są replikami. Na jej obejrzenie zdecydowałam się dopiero po wizycie w Lublinie na prezentowanej w tamtejszym Muzeum Narodowym ekspozycji pt. "Magia starożytnego Egiptu", przygotowanej dla uczczenia dwusetnej rocznicy odczytania hieroglifów i setnej rocznicy odkrycia właśnie grobowca Tutanchamona. W Lublinie pokazano oryginały liczące sobie kilka tysięcy lat. Sama wystawa zaaranżowana była na wnętrze grobowca, ale ułożona w sposób tematyczny, prezentujący poszczególne aspekty życia i religii starożytnego Egiptu.

Ekspozycja "Tutanchamon. Grobowiec i skarby" dopowiada kontekst do wystawy lubelskiej. Jest bowiem odtworzeniem grobowca tego faraona w takiej postaci, w jakiej w listopadzie 1922 r. zastał go Howard Carter. Całość zajmuje łącznie 5 dużych sal. W pierwszej na planszach opisano historię badań prowadzonych przez Cartera w Egipcie, w drugiej prezentowany jest film poświęcony jego życiu i działalności, zaś najciekawsza jest trzecia, prezentująca w skali 1:1 kolejne komory grobowca z wyposażaniem, które się w nich znajdowało w momencie odkrycia, nie wyłączając samej komory grobowej ze złotym sarkofagiem. W dwóch kolejnych można zobaczyć poszczególne artefakty już w witrynach. I choć wszystko zostało wykonane współcześnie, specjalnie na potrzeby tej ekspozycji, to robi niemal takie wrażenie jak oryginały. Nie powinno to dziwić, bowiem eksponaty wyszły z warsztatów egipskich rzemieślników, którzy odtwarzali je przy użyciu dobrych gatunkowo materiałów pod kierunkiem naukowców zajmujących się badaniem starożytnego Egiptu. 













Wystawa miała zakończyć się 8 stycznia 2023 r., ale została przedłużona do 30 kwietnie 2023 r. Niestety ceny biletów nie należą do najniższych - normalny w tygodniu kosztuje 60 zł, w weekendy zaś 70 zł, studenci w wieku 15-26 lat i seniorzy (powyżej 65 lat) płacą odpowiednio o 10 zł mniej, dzieci w wieku 6-14 lat o 20 zł mniej, zaś najmłodsze, do 6 roku życia, wchodzą bezpłatnie. Mimo to uważam, że wystawę warto odwiedzić. Pozwala sobie uzmysłowić, dlaczego odnalezienie tego grobowca uznawane jest za najważniejsze odkrycie archeologiczne wszechczasów i przez chwilę poczuć tę ekscytację, jaką czuć musiał Howard Carter po raz pierwszy zaglądając do wnętrza.

Z kolei druga z wystaw, które odwiedziłam w grudniu to sztuka z najwyższej półki. Mowa o ekspozycji pt. "Abakanowicz. Konfrontacje" na Zamku Królewskim. Choć z twórczością Magdaleny Abakanowicz kontakt miałam wielokrotnie (bardzo żałuję, że latem nie udało mi się zobaczyć jej olbrzymiej monograficznej wystawy w Pawilonie Czterech Kopuł we Wrocławiu), to ekspozycja na Zamku była najciekawszą spośród wszystkich tej artystki, które dotąd widziałam. Największe wrażenie robi chyba sam wybór miejsca prezentacji rzeźb - w zabytkowych wnętrzach Biblioteki Królewskiej z oryginalnym wystrojem z XVIII w. Ależ ja lubię, kiedy stare sąsiaduje ze współczesnym, czy to w architekturze, czy właśnie w wystawiennictwie. W 2021 r. niezwykłe wrażenie zrobiła na mnie instalacja Idy Karkoszki pt. "Till it’s gone" w stylowych wnętrzach Pałacu Brandta, jednej z przestrzeni wystawienniczych Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Zamek Królewski z zamysłem ekspozycji poradził sobie rewelacyjnie, choć całość jest nie tylko odważna, ale i dość mroczna (rzeźby wyeksponowano jedynie przy użyciu światła) i ciężko się ją fotografuje, więc zdjęcia na pewno nie oddadzą jej klimatu. Bo i mroczna jest sama tematyka wystawy nawiązująca do wojny w Ukrainie. Składają się na nią trzy grupy surowych rzeźb z jutowego płótna wyobrażających postaci, w zdecydowanej większości pozbawione głów. Pierwsza grupa siedzi, druga tworzy chaotyczny tłum, trzecia zaś została ustawiona w układzie geometrycznym, trochę jak przy rozstrzelaniach. Ekspozycję można odwiedzić do 19 lutego 2023 r. i zdecydowanie polecam każdemu, bo właśnie tak powinno wyglądać współczesne muzealnictwo.









Niestety w grudniu nie zdążyłam zobaczyć wszystkich wystaw, które będą kończyć się w pierwszych miesiącach nowego roku, a już mam całą listę kolejnych! Szczegóły znajdziecie oczywiście jak zawsze w rekomendacjach na końcu tekstu.

Przed świętami w Warszawie na chwilę zagościła zima. Doskonale wyczuła moment, bo wstrzeliła się akurat w tydzień, gdy pod Domami Towarowymi Centrum trwał Festiwal Rzeźb z Lodu. Figur było dosłownie kilka (m.in. dziadek do orzechów, Mikołaj, piernikowy ludzik i zapakowany prezent), ale ten rodzaj bożonarodzeniowych dekoracji to zupełna nowość w Warszawie. Mam nadzieję, że mimo nie zawsze korzystnej grudniowej aury i zazwyczaj braku ujemnych temperatur, przyjmie się, bo to jeden z sympatyczniejszych elementów zimowego krajobrazu.







Udało mi się też zobaczyć ostatnią pracę wykonaną w ramach tegorocznej edycji festiwalu Street Art Doping. Bartosz Jańczak stworzył instalację w ramach eksperymentu o nazwie Flower Power. Obiekt łączy sztukę, architekturę i przyrodę, choć dla mnie wygląda... hm, po prostu jak miejski kwietnik, może jedynie bardziej nowatorski, ale w życiu nie powiedziałabym, że to coś, co powstało w ramach festiwalu street artu. Tymczasowo stanął na bulwarach nad Wisłą, obok Muzeum Sztuki Nowoczesnej, a docelowe miejsce wybiorą dla rzeźby wiosną mieszkańcy.


A skoro mowa o street arcie, to Warszawa zyskała kolejny mural autorstwa Tytusa Brzozowskiego. Poświęcony jest życiu przedwojennego prezydenta Polski, Stanisława Wojciechowskiego i można go zobaczyć przy Madalińskiego 6/8 na jednym z budynków Szkoły Głównej Handlowej (tzw. Budynek M), której wykładowcą był Wojciechowski. Mural jest świeżutki. Odsłonięto go 22 grudnia i ja póki co jeszcze go nie widziałam, ale jak tylko dotrę w tamtą okolicę, podzielę się z Wami zdjęciem.

(foto: iza & izaj)

REKOMENDACJE NA STYCZEŃ

Tradycyjnie już 6 stycznia 2023 r. ulicami Warszawy, podobnie jak i innych polskich miast, przejdzie uroczysty Orszak Trzech Króli. W tym roku przyświeca mu hasło "Niechaj prowadzi nas gwiazda". Wyruszy w samo południe z Pl. Zamkowego.

W Galerii Monopol od 10 grudnia 2022 r. swoje prace prezentuje dwójka artystów: Koji Kamoji i Jacek Sempoliński. Ich wspólna wystawa nosi tytuł "Martwa natura" i można ją obejrzeć tylko do 4 lutego 2023 r. Koji Kamoji jest jednym z ciekawszych twórców. Ja odkryłam go w 2018 r., gdy dość przypadkowo zobaczyłam jego monograficzną wystawę w Zachęcie. Jego sztuka jest minimalistyczna, wręcz ascetyczna, ale dzięki temu dość uniwersalna.

Z kolei od 17 grudnia 2022 r. do 5 marca 2023 r. w Galerii Opera przy Teatrze Wielkim - Operze Narodowej będzie gościć ekspozycja rzeźb Adama Myjaka. 

Ja zaś z niecierpliwością czekam na kolejną wystawę w Zachęcie. 27 stycznia 2023 r. ruszy tam ekspozycja prac Stasysa Eidrigevičiusa pt. "!Reakcje". Będzie to bardzo przekrojowa wystawa, prezentująca prace artysty powstałe w ciągu ostatnich 50 lat, pozwalające prześledzić ewolucję jego twórczości. Potrwa do 9 kwietnia 2023 r.

środa, 30 listopada 2022

Warszawa przyłapana... w listopadzie 2022

Jeśli ktoś będzie Wam próbował wmówić, że wszystko, co po wrześniu jest poza sezonem i nic się nie dzieje, to przynajmniej jeśli chodzi o Warszawę, odeślijcie go najpierw do październikowego odcinka Warszawy przyłapanej, a potem niech przeczyta i ten post.

Ja kulturalny maraton rozpoczęłam w tym miesiącu w Centrum Praskim Koneser. Na pierwszy ogień poszła prezentacja sztuki Wojciecha Siudmaka. Jego monograficzna wystawa pt. "Uniwersum" w Muzeum Sztuki Fantastycznej to kolejna potężna dawka sztuki fantastycznej. Ciekawe, że ja nigdy nie lubiłam ani literatury, ani filmów fantastycznych. Inaczej sprawy mają się z malarstwem. Podziwiam artystów reprezentujących ten nurt za niesamowitą wyobraźnię, a przy tym tak realistyczny przekaz i drobiazgowość obrazów, ich dopracowanie w każdym szczególe. Dzieła Siudmaka nie są, co prawda, aż tak naszpikowane detalem jak prace Zdzisława Beksińskiego, ale może dzięki temu są mniej mroczne. Więcej wśród nich ładnych kobiecych twarzy niż czaszek i ptasich dziobów.






Na wystawie w Koneserze zobaczyć można ponad 60 prac artysty - głównie obrazy i rysunki, ale również kilka rzeźb i... biżuterię! Ekspozycja potrwa do 30 grudnia 2022 r.









Druga z wystaw, którą obejrzałam na terenie dawnej wytwórni wódek, była niestety bardzo krótka, bo zaledwie dwutygodniowa i już się zakończyła. Ależ to była petarda! Firmowany przez Leonarda Art Gellery wspólny projekt Pauliny Domagalskiej i Szymona Motyla nosił tytuł "Bubbles Gone Wild" i był jednym z tych, które robią takie wrażenie, że wspomina się je potem latami. Ja w ogóle szalenie lubię twórczość Pauliny Domagalskiej, te jej zwierzaki z papier mâché. Tym razem artystka po raz pierwszy sięgnęła po ceramikę, zestawiając ją z ręcznie łączonymi elementami z dmuchanego szkła. Wystawie przyświecało motto Tłumiona dzikość i ukryte pragnienia mogą wypłynąć jak wzburzona piana. Rzeźbom towarzyszyła instalacja wykorzystująca balony (za tę cześć odpowiadał Szymon Motyl) i większe już figury koni z żywicy akrylowej i papier mâché. Realizacja zajmowała całe pomieszczenie i była tak kapitalna, że niechętnie się z nią pożegnałam.





Jako ostatnią w Koneserze odwiedziłam ekspozycję przygotowaną z okazji jubileuszu 75-lecia Studia Filmów Rysunkowych w Bielsku-Białej. Pokazano na niej najbardziej rozpoznawalnych bohaterów dobranocek z mojego dzieciństwa, czyli Reksia, Bolka i Lolka, Baltazara Gąbkę czy Tajemniczego Don Pedro - Szpiega z Krainy Dreszczowców. I choć mam bardzo sentymentalny stosunek do tych postaci, to wystawa mocno mnie rozczarowała. Obejmuje bowiem głównie duże aranżacje wykonane specjalnie na potrzeby przestrzeni ekspozycyjnej, za mało zaś jest oryginalnych plansz, folii, czy sprzętu wykorzystywanego w produkcji filmów rysunkowych w czasach, gdy nie było animacji komputerowych. Plusem jest mini-kino, gdzie wyświetlane są kreskówki, dzięki czemu najmłodsze pokolenie może poznać bohaterów dzieciństwa swoich rodziców. Wystawę można odwiedzić do 30 grudnia 2022 r.








Ten rok, to jest w ogóle rok jubileuszy. Sto lat temu urodziła się dwójka artystów: Józef Szajna i Wojciech Fangor. Z tej okazji odbywają się poświęcone im wystawy, zarówno w Warszawie, jak i w innych miastach.

Z twórczością Szajny jeszcze tylko do 11 grudnia 2022 r. możecie zapoznać się w Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego na świetnej, choć niełatwej w odbiorze, ekspozycji pt. "Mierzę celniej, bo na pudła nie mam czasu". Można na niej zobaczyć figury (bardziej kukły niż rzeźby), obrazy, rysunki, kolaże, asamblaże i zdjęcia ze spektakli teatralnych, których był reżyserem i scenarzystą. Cały dorobek artysty jest przesiąknięty jego traumatycznymi doświadczeniami jako więźnia obozu koncentracyjnego w Auschwitz, dlatego w każdym jego aspekcie mnóstwo jest cierpienia i strachu. Obok prac typowych dla Szajny pokazano jednak również jego mało znane prace satyryczne. Wystawa jest niewielka, ale zdecydowanie warto ją odwiedzić. Drugą, znacznie obszerniejszą, przygotowało Muzeum Śląskie w Katowicach. Nosi tytuł "100 × TeArt. Wolność Józefa Szajny" i dostępna będzie nieco dłużej od warszawskiej, bo do 8 stycznia 2023 r.






Jeszcze więcej wystaw poświęcono Wojciechowi Fangorowi, który sto lat skończyłby 15 listopada (zabrakło mu niewiele, zmarł w 2015 r.): "Fangor. Poza obraz" w Muzeum Narodowym w Gdańsku, "Wojciech Fangor. Dzisiaj są moje urodziny" w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia w Radomiu i "Fangor. Wielowymiarowy" w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie (wszystkie trzy dostępne do 5 lutego 2023 r.). 

W Warszawie, oprócz wspomnianej ekspozycji, obejrzeć można ostatnią rzeźbę tego wszechstronnego artysty. Stanęła obok Pałacu Kultury i Nauki, w sąsiedztwie Teatru Studio. Nosi tytuł "MSzN" i została wykonana specjalnie dla powstającego przy Placu Defilad Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Placówka dla odwiedzających zostanie otwarta w 2024 r., ale zanim to się stanie po raz pierwszy zaprezentowała publiczności pracę Fangora.




Nie chodzę zbyt często na wystawy sztuki dawnej, ale ekspozycję pt. "Bernardo Bellotto. W 300. rocznicę urodzin malarza" na Zamku Królewskim obejrzałam z przyjemnością. Każdy, kto mieszka w Warszawie, obrazy Canaletta powinien znać, bo to one w dużej mierze przysłużyły się odtworzeniu zabytkowej architektury stolicy po II wojnie światowej (choć historycy sztuki są zdania, że Canaletto na swoich wedutach idealizował Warszawę tamtych czasów będąc nadwornym malarzem Stanisława Augusta Poniatowskiego - wiecie, taki osiemnastowieczny PR). Wystawa ułożona jest chronologicznie i pokazuje kolejne miejsca, w których żył i tworzył Bernardo Bellotto - Wenecję, inne włoskie miasta, które odwiedzał w trakcie swoich podróży, Drezno, Wiedeń, Monachium i wreszcie Warszawę. Warto dokładnie przyjrzeć się każdemu z płócien, bo miasta na obrazach żyją życiem ich mieszkańców, którzy przechadzają się nadrzecznymi bulwarami, łowią ryby, głaszczą psy, rozwieszają pranie, targują się na rynkach, czy w procesjach wychodzą z kościołów po nabożeństwach. Większa część ekspozycji mieści się w salach, gdzie zazwyczaj prezentowane są wystawy czasowe, natomiast weduty warszawskie znajdują się w Pokoju Canaletta, który jest częścią wystawy stałej Zamku Królewskiego w Warszawie. Monarcha zamówił obrazy u włoskiego mistrza z przeznaczeniem do tego pomieszczenia. Wszystkie dotrwały do naszych czasów, mimo kilkukrotnego wywożenia z Warszawy. Pokój stanowi zwieńczenie całej ekspozycji (a potem, żeby wyjść z Zamku trzeba przejść przez kolejne sale - taki bonus w cenie biletu na Canaletta). Wzięłam na tę wystawę Andrzeja, mojego licealistę. Myślałam, że po Beksińskim w Lublinie ten rodzaj malarstwa nie przypadnie mu do gustu, ale był zachwycony i teraz ciągnie mnie do Drezna, żeby zobaczyć, czy i tam odbudowa z wojennych zniszczeń oddaje stan z XVIII w. Ekspozycja "Bernardo Bellotto. W 300. rocznicę urodzin malarza" potrwa do 8 stycznia 2023 r., jutro zaś na Zamku rusza kolejna interesująca wystawa! Szczegóły w rekomendacjach na końcu wpisu.










Z kolei kawał historii Polski (i innych krajów Europy Wschodniej) drugiej połowy XX w. można poznać dzięki fotografiom Chrisa Niedenthala prezentowanym właśnie w Domu Spotkań z Historią na wystawie "Niedenthal" podsumowującej 50 lat pracy reporterskiej tego fotografa (zatem kolejny jubileusz!). Za dwa tygodnie obchodzić będziemy kolejną rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego i zapewne w mediach społecznościowych traficie na zdjęcie wojskowego wozu opancerzonego stojącego przed kinem Moskwa z banerem zapowiadającym film "Czas apokalipsy" na fasadzie. To jedno z najbardziej rozpoznawalnych zdjęć Niedenthala. Ale na ekspozycji można zobaczyć i mniej znane, a doskonale oddające realia od lat siedemdziesiątych XX w. po trudny okres zmagania się z koronawirusem. Oprócz samych zdjęć na wystawie zgromadzono również mnóstwo osobistych pamiątek jak aparaty fotograficzne, akredytacje prasowe, czy koperty, w których reporter wysyłał materiały do magazynu Time, dla którego przez wiele lat pracował. Na odwiedzenie ekspozycji jest sporo czasu, bo aż do 4 czerwca 2023 r. 











Tegoroczna edycja Street Art Doping przyniosła dwa kapitalne nowe murale. Pierwszy z obrazów, pt. "Civilisation" powstał na ścianie kamienicy przy Stalowej 47. Jego autorem jest brytyjski artysta Phlegm, którego inny mural, również wykonany w ramach Street Art Doping w 2013 r., można było zobaczyć w Warszawie przy Mińskiej 12. Przepadł trzy lata później wraz z wyburzeniem kamienicy, którą zdobił. Drugi mural, pt. "Catocala" autorstwa Bartłomieja Stypki, ozdobił kamienicę przy 11 Listopada 54.


Równolegle do realizacji festiwalowych przy Grzybowskiej 47 pojawił się mural z Ireną Kwiatkowską. I teraz porównajcie go z dwoma wymienionymi powyżej. Nie obrażając nikogo, uważam, że jest straszny! To jest jeden z tych antymurali, które zamiast zdobić, szpecą miasta, podobnie jak wątpliwej urody pomniki stawiane w ostatnich latach. Niestety nie wszystko jest sztuką, nawet gdy mowa o sztuce ulicznej.

Na pewno nie raz słyszeliście o wrocławskich krasnalach - niewielkich figurkach przedstawiających skrzaty, które można zobaczyć w całym centrum Wrocławia. Podobne, tematyczne, mają też i inne polskie miasta. W listopadzie dołączyła do nich i Warszawa, konkretnie zaś dzielnica Bemowo, która w ramach budżetu obywatelskiego ustawiła na swoim terenie 6 maleńkich Misiów-Bemisiów z brązu. Ja na razie znalazłam jednego, Ratownisia, który pilnuje basenu przy Oławskiej.


Po dwóch ostatnich miesiącach na mojej liście wystaw do odwiedzenia w Warszawie zostały już tylko cztery pozycje. Ale, ale... kolejne właśnie się rozpoczęły lub wystartują w najbliższych dniach!

REKOMENDACJE NA GRUDZIEŃ

Jak co roku, Warszawa w grudniu rozbłyśnie świąteczną iluminacją. W niektórych miejscach, jak przy Ogrodach Ulricha, świetlne ozdoby pojawiły się już w drugiej połowie listopada. Motywem przewodnim jest tam ananas. Trakt Królewski oraz choinka na Placu Zamkowym rozświetlą mrok już w najbliższą sobotę, 3 grudnia 2022 r.




Tego dnia również pierwsi łyżwiarze będą mogli poślizgać się na uroczym lodowisku na Rynku Starego Miasta. Nieco wcześniej, bo już od jutra, będzie można skorzystać ze ślizgawek pod Pałacem Kultury i Nauki oraz w Centrum Praskim Koneser. W tym roku całkiem nowe lodowisko będzie działać również przy Elektrowni Powiśle. Start zaplanowano na 6 grudnia 2022 r.

26 listopada 2022 r. na Starym Mieście otwarto Jarmarki Bożonarodzeniowe. Działają przy Międzymurzu Piotra Biegańskiego oraz wokół lodowiska na Rynku. Pierwszy oferuje głównie wyroby rękodzielnicze i słodycze, drugi gastronomię na miejscu. Ja sezon na grzane wino w plenerze już otworzyłam.


Wspomniana wystawa pt. "Fangor. Wielowymiarowy" w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie ma na celu głównie ukazanie wielowymiarowości twórczości tego artysty. Obejmuje obrazy ze wszystkich okresów twórczości Fangora, plakaty, a także realizacje architektoniczne wykonane w ramach współpracy z Zakładami Artystyczno-Badawczymi na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Można ją odwiedzić do 5 lutego 2023 r. 

Od jutra do 5 lutego 2023 r. w Zachęcie pokazana zostanie najnowsza realizacja Katarzyny Kozyry. Wystawa pt. "Katarzyna Kozyra. Szukając Jezusa. Biblioteka" to podsumowanie projektu poświęconego tzw. "syndromowi jerozolimskiemu". Jest zapisem poszukiwań osób, które doświadczyły tego zjawiska oraz specyficznej relacji, jaka połączyła artystkę z bohaterami tej interwencji artystycznej.

Również od jutra do 19 lutego 2023 r. na Zamku Królewskim w Warszawie będzie można obejrzeć arcyciekawą ekspozycję pt. "Abakanowicz. Konfrontacje". Ze wszystkich nowych wystaw tej jestem najbardziej ciekawa. Nowoczesne rzeźby pochodzące z kolekcji Fundacji Marty Magdaleny Abakanowicz Kosmowskiej i Jana Kosmowskiego, Muzeum Narodowego we Wrocławiu oraz Krupa Gallery we Wrocławiu, m.in. "Tłum III", "Plecy" i "Ugłowione", zostaną zaprezentowane w zabytkowych osiemnastowiecznych wnętrzach Biblioteki Królewskiej, jedynego pomieszczenia na terenie Zamku, które nie zostało zniszczone w czasie II wojny światowej. Ależ ja lubię takie kontrasty! Tytułowe konfrontacje nawiązują zaś do sytuacji w Ukrainie. Jak można przeczytać w opisie wystawy na stronie internetowej Zamku słowo „konfrontacja” nabiera tu dodatkowych znaczeń – jako konflikt zbrojny dwóch państw, ale także rodzące się w jego wyniku liczne konflikty wartości: między instynktem przetrwania a poczuciem obowiązku, między miłością bliźniego a wolą walki, między afirmacją życia a zwątpieniem w jego sens w obliczu niewyobrażalnych aktów przemocy i zniszczenia.

Zapowiedzią wystawy jest osiem figur odlanych w brązie o wspólnym tytule "Postacie stojące", które już można zobaczyć na Dziedzińcu Wielkim Zamku Królewskiego.


Muzeum Narodowe w Warszawie zaprasza na wystawę pt. "Przesilenie. Malarstwo Północy 1880–1910". Malarstwo realistyczne to jest kompletnie nie moja bajka, ale wystawa ważna jest chociażby dlatego, że jest pierwszą w tej części Europy przekrojową prezentacją sztuki nordyckiej przełomu XIX i XX w., która od lat zyskuje coraz większe uznanie na świecie. W Muzeum Narodowym można zobaczyć obrazy najważniejszych twórców ze Szwecji, Danii, Norwegii, Finlandii i Islandii, dzięki którym można zagłębić się w historię i kulturę tych krajów. Ekspozycja potrwa do 5 marca 2023 r.

I jeszcze jak co miesiąc nieśmiało przypominam, że zapowiedzi ciekawych wydarzeń w innych miejscach w Polsce znajdziecie w rekomendacjach w najnowszej części cyklu Gdzieś w Polsce, "Gdzieś w Polsce... w listopadzie 2022. Listopadowy Lublin pełen sztuki i pierwszy śnieg na mazowieckiej wsi (plus kulturalne propozycje na końcówkę starego i początek nowego roku)".

(foto: iza & andy)