czwartek, 30 czerwca 2016

Warszawa przyłapana... w czerwcu 2016

Z każdej koronki utkanej przez NeSpoon gdzieś w miejskim gąszczu cieszę się jak dziecko. I choć najnowsza, u stóp Pałacu Kultury i Nauki, pojawiła się już pod koniec maja, to zobaczyłam ją akurat 1 czerwca. Najlepszy prezent dla tego dziecka, które gdzieś tam mieszka we mnie!




A na Muranów wrócił odrestaurowany, dawny neon Radio Telewizja z lat 50-tych. Zawisł przy Andersa 29 nad księgarnią varsavianistyczną. To ten sam budynek, w którego bramach mieszczą się dwa słynne muranowskie murale - jeden opowiadający historię dzielnicy w formie filmowych stopklatek i drugi, z kredkami, poświęcony Januszowi Korczakowi. Motto powiedz dziecku, że jest dobre, że umie, że potrafi jest aktualne nie tylko w Dniu Dziecka, choć czasem sama o tym zapominam, a przecież dzieci tak czekają by być docenionymi, szczególnie przez rodziców. Komplementy zawstydzają je nieco, ale po minach widać, że cieszą się... jak dzieci. 












W ogóle fajne rzeczy działy się w czerwcu w Warszawie. Miasto zyskało dwa nowe, ciekawe miejsca. Pierwsze to ZOO Market na Pradze - bazarek działający w weekendy mniej więcej vis à vis ZOO, gdzie w założeniu będzie można kupić wyselekcjonowane ubrania i dodatki vintage oraz antyki, do tego zjeść, napić się i po prostu posiedzieć. Skusiłam się i w mega upalny ostatni weekend czerwca zaciągnęłam tam moje sześcioletnie dziecko*. I co? I mega rozczarowanie! Nie wiem, czy to przez upał, czy przez przedpołudniową porę i zapowiedzi burz na popołudnie (sprawdziły się!), czy przez odbywający się równolegle Warsaw Fashion Street, ale wystawców było niewielu, a rzeczy bardzo przeciętne. Za jakiś czas dam targowisku drugą szansę, bo po cichu liczę, że jednak się rozkręci, a wieść gminna niesie, że gablotkę przy bramie wiodącej na jego teren ma zaprojektować sama Mirella von Chrupek! Dla mnie to wystarczający powód, by znów tam zajrzeć.








Drugie miejsce jest typowo kulinarne. Na nieczynnych peronach dworca Warszawa Główna rozgościł się Nocny Market wzorowany na podobnych miejscach w Azji i serwujący właśnie głównie kuchnię azjatycką. Zostawiam go sobie jednak na lipiec, gdy chłopcy pojadą z dziadkami na wakacje, a my z Piotrem będziemy mieli dwa tygodnie, by nadrobić zaległości we włóczeniu się po mieście nocą. Działa w piątki i soboty od 17:00 do 1:00, zaś w niedziele od 16:00 do 23:00.

A kto wiedział, że w Warszawie są dwa meczety? Ja wiedziałam o jednym, tym z Wilanowa. Jednak ostatnio jadąc autobusem przez Ochotę podniosłam na chwilę nos znad książki i moim oczom, spomiędzy głów ludzi, wyłonił się srebrny półksiężyc wieńczący niecodzienny, mieniący się w słońcu budynek - cały metalowy, z jedną przeszkoloną ścianą. Zaciekawiona wysiałam z autobusu, żeby sobie z bliska obejrzeć ten kawałek oryginalnej współczesnej architektury. Znajduje się w nim Ośrodek Kultury Muzułmańskiej z meczetem oraz... sklepem orientalnym i barem. Projekt ciekawy, gorzej z wykonaniem. Elewacja pokryta jest dwukolorową metalizującą mozaiką. Niestety dużo małych kwadracików już odpadło od ścian, choć budynek do użytku oddano ledwie rok temu. Nie obyło się  wówczas bez protestów, ponoć gmach został nawet ostrzelany z broni pneumatycznej. Muzułmanów jest w Europie coraz więcej, więc zapewne będą powstawać kolejne meczety, także w Polsce. Duży plus za odważny projekt świątyni, który trochę łamie stereotypy, bo nie ma wyraźnego minaretu, zaś sama budowla sprawia dość kosmiczne wrażenie. Jak to skwitowała po obejrzeniu zdjęć moja koleżanka Agnieszka, Wielki Elektronik z Pana Kleksa by się nie powstydził! Ciekawe, że nie widziałam żadnego chrześcijańskiego kościoła w tym stylu.





A na koniec ciekawostka. Rotunda przez cały miesiąc była odsłonięta!



*- Jerzyk, pojedziemy w fajne miejsce, bo iconic przyjeżdża z Poznania! 
  - Nie chcę na żadnego konika!