Raszyn. Przez lata, gdy byłam dzieckiem i nie było jeszcze szybkiej trasy S8, w każdy weekend przejeżdżaliśmy tędy z rodzicami najpierw rano w sobotę, potem po południu w niedzielę w drodze do naszego letniego domu i z powrotem. Zawsze w ciągnącym się w ślimaczym tempie korku. Najbrzydszy fragment drogi - z pawilonami handlowymi i usługowymi upstrzonymi obrzydliwymi szyldami. Ale po drodze były dwa miejsca, które sprawiały, że przyklejałam nos do szyby. Pierwszym był sklep z meblami kolonialnymi, gdzie w przeszklonych witrynach zawsze stały rattanowe półki i regały z litego, egzotycznego drewna. Marzyłam, że gdy będę miała własne mieszkanie, właśnie w takim stylu je urządzę. Nie urządziłam. Drugim były nieco ukryte wśród szuwarów stawy. Stawów rybnych jest na Mazowszu całe mnóstwo (kolejne na tej trasie znajdują się mniej więcej vis a vis hal Ptak Warsaw Expo w Nadarzynie, po drugiej stronie drogi szybkiego ruchu, zaś w pobliżu naszego letniska mamy stawy w Grzegorzewicach), ale te w jakiś szczególny sposób powodowały u mnie szybsze bicie serca. Gdy przestałam jeździć na wieś z rodzicami, o stawach zupełnie zapomniałam. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że to nie jest gospodarstwo rybackie jak wspomniane stawy w Grzegorzewicach, tylko rezerwat przyrody, przez który wiedzie przyrodnicza ścieżka edukacyjna. Przyjeżdża się tu głównie oglądać ptaki. Stawy Raszyńskie zamieszkuje bowiem ponad 100 gatunków, dodatkowo około 50 zatrzymuje się tu jesienią przed odlotem do ciepłych krajów. I właśnie dlatego wiosna i jesień to najlepszy czas na odwiedziny w tym miejscu. My wybraliśmy wiosnę ze względu na okres lęgowy. Na początku czerwca młode opuściły już gniazda i można było zobaczyć całe ptasie rodziny. A nasze dzieci miały cudowną lekcję przyrody w terenie, przy okazji ucząc się jak obserwować świat zwierząt nie wyrządzając im szkody.
Samochód najlepiej zostawić przy bramie pałacu w Falentach, który jest siedzibą Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego. To właśnie we władaniu tej instytucji pozostają Stawy Raszyńskie. Park pałacowy oraz rezerwat dostępne są dla odwiedzających codziennie od maja do września w godz. 8:00-19:00, od października do kwietnia zaś w godz. 8:00-16:00. Tuż za bramą znajduje się tablica z mapą i zaznaczoną ścieżką edukacyjną oraz ważniejszymi punktami po drodze. Warto sobie zrobić zdjęcie i właśnie tą trasą podążać, bo zaprojektowana została tak, aby prowadzić obok wszystkich udostępnionych zbiorników wodnych oraz pamiątek historycznych. Można oczywiście wędrować po swojemu, ale ścieżek jest tyle, że można ominąć coś interesującego. Trzeba też pamiętać, by nie schodzić z tych wyznaczonych.
Punkt opisany na mapie jako "tu jesteś" to zespół pałacowy, którego najważniejszym budynkiem jest pałac Opackich wzniesiony ok. 1620 r. przez Zygmunta Opackiego, podkomorzego warszawskiego, ówczesnego właściciela Raszyna i Falent. W czasach największej świetności gościli tu królowie Zygmunt III Waza i Władysław IV oraz królowa Ludwika Maria Gonzaga.
Oczywiście kształt, w jakim pałac dotrwał do naszych czasów jest efektem wielu przebudów i modernizacji spowodowanych tak zawirowaniami historycznymi (został poważnie zniszczony w czasie potopu szwedzkiego), jak i zmieniającymi się modami. Po potopie odbudowano go już na początku XVIII w., ale swój renesans przeżył, gdy trafił w ręce bankierskiej rodziny Tepperów. Znów w jego progach pojawiła się koronowana głowa, król Stanisław August Poniatowski wracający z wizyty na Wschodzie. Wówczas, w 1784 r. na terenie majątku wykopano pierwsze stawy, które 55 lat później, w 1839 r. zostaną znacznie powiększone przez kolejnego właściciela kompleksu, kupca winnego i korzennego Jana Augusta Spiskiego. Spiski postawił na przemysłową, jak na ówczesne standardy, hodowlę ryb. Wzniósł też oranżerię, w której sadził egzotyczne rośliny.
Dzisiejszy wygląd pałac zyskał w latach 1852-1857, gdy majątek nabyła rodzina Przeździeckich. Przebudowę powierzono włoskiemu architektowi Franciszkowi Marii Lanciemu, który patronuje jednej z ulic na warszawskim Ursynowie. Z tego okresu pochodzą oficyny i urocza galeria z kolumnami łącząca pałac z oficyną południową.
Po II wojnie światowej cały kompleks znacjonalizowano. Służył jako ośrodek szkoleniowy dla rozmaitych instytucji, by wreszcie w 1964 r. stać się siedzibą Instytutu Melioracji i Użytków Zielonych, który od 2010 r. nosi nazwę Instytutu Technologiczno-Przyrodniczego.
Ścieżka edukacyjna zaczyna się zaraz za pałacem. Trasa prowadzi pomiędzy prawie wszystkimi z jedenastu zbiorników wodnych wchodzących w skład utworzonego tu w 1978 r. rezerwatu, jednego z pięciu w woj. mazowieckim obejmujących stawy rybne. Ochroną objęto przede wszystkim gniazdujące tu ptaki, głównie wodno-błotne. Jest dziko i niezwykle malowniczo. Na spacer ornitologiczny warto zabrać ze sobą lornetkę, by nie niepokoić i nie płoszyć ptaków (takie zachowanie jest wykroczeniem). Bo choć są one przyzwyczajone do obecności ludzi i spokojnie przechadzają się po groblach, to jest to obszar chroniony i należy zachować ciszę, spokój i dystans. To świat należący do przyrody, w którym my jesteśmy tylko gośćmi. Nie można więc zaglądać do gniazd, w których są jaja lub pisklęta, hałasować i opuszczać wyznaczonych ścieżek. Wszystkie zdjęcia robiłam z bezpiecznej odległości.
Pierwszy staw, Parkowy Górny, znajduje się na tyłach pałacu. Większość tutejszych stawów ma swoje nazwy, ale zgodnie z tablicą przy bramie pałacu niektóre mają tylko numery. Część źródeł dostępnych w Internecie i dla nich podaje indywidualne nazwy. Ja w tekście będę posługiwała się tymi z mapki, żeby pozostać w zgodzie z opisem ścieżki edukacyjnej.
Na wspomnianym stawie Parkowym Górnym znajduje się wyspa, którą jest siedliskiem czapli siwej. Jedną udało nam się dostrzec, jednak była zbyt daleko, by ją sfotografować.
Dalej ścieżka prowadzi brzegiem tego akwenu aż do jednej z tablic opisujących tutejszą faunę i florę i do drewnianej wieży widokowej (w sumie na całej trasie są trzy takie ambony) stojącej na grobli oddzielającej staw Parkowy Górny od kolejnego, Parkowego Dolnego. Widoki z wieży nie są specjalnie imponujące. To jedno z tych miejsc, gdzie przyda się lornetka.
Szlak okrąża staw Parkowy Dolny. Najpierw biegnie groblą odgradzającą go od stawu nr 7, którego lustro wody o tej porze roku ukryte jest wśród bujnej roślinności. Nieco lepszy widok zapewnia zdezelowany drewniany pomost. Jak będziecie mieć trochę szczęścia, to może uda Wam się zobaczyć łabędzie z młodymi. Ja tak się na nie zapatrzyłam, że zupełnie nie zauważyłam, że chłopaki, którzy szli przodem, dają mi znaki, żebym do nich dołączyła. Po stawie Parkowym Dolnym pływał akurat kormoran i para perkozów. Ptaki doskonale widoczne były z przeciwległego w stosunku do wieży widokowej brzegu stawu. Jednak gdy doszłam na miejsce, kormoran akurat podrywał się do lotu (dlatego zdjęcie jest trochę nieostre).
Kolejny, dość duży staw, ma nr 9. Z brzegu widoczna jest niewielka wyspa. Ścieżka prowadzi dookoła i to jeden z ładniejszych jej fragmentów, bo są tu nie tylko groble, ale i przyjemna łąka kwietna. Spotkaliśmy dwie rodziny gęgaw, jedną z bardzo małymi pisklętami, drugą z już odchowanymi. Nie mogliśmy oderwać od nich wzroku. Ostatnio tak małe pisklęta (szczudłaka zwyczajnego) widzieliśmy w 2019 r. na terenie saliny w Nin w Chorwacji.
Gdy dojdzie się do końca linii brzegowej stawu nr 9, trzeba odbić w prawo. Ścieżka dalej prowadzi wprost na Groblę Falęcką. Tu w 1809 r. rozegrała się bitwa, którą historia ochrzciła mianem raszyńskiej. Wojska polskie pod dowództwem ks. Józefa Poniatowskiego z utworzonego dwa lata wcześniej pod auspicjami Francji Księstwa Warszawskiego starły się z kilkukrotnie silniejszą armią austriacką. Na grobli poległ płk. Cyprian Godebski. I choć z militarnego punktu widzenia bitwa nie została rozstrzygnięta, Polakom dodała skrzydeł i siły do późniejszych niepodległościowych zrywów - powstania listopadowego w 1830 r. i styczniowego w 1863 r. Miejsce, w którym ponoć książę sam szturmem ruszył na Austriaków upamiętnia głaz postawiony przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze w 1959 r. w sto pięćdziesiątą rocznicę batalii. Monument jest nieco ukryty w lesie, trzeba odbić w lewo, ale prowadzi tam wydeptana ścieżka, więc nie powinniście go ominąć.
To nie jedyna pamiątka historyczna na tym odcinku szlaku. Gdzieś po drodze musieliśmy minąć Pomnik męczeństwa Polaków znajdujący się w miejscu rozstrzelania ok. 100 więźniów Pawiaka w czasie II wojny światowej.
Na Grobli Falęckiej usytuowany jest drugi z punktów widokowych, z którego z góry można spojrzeć na Staw Raszyński, największy na terenie rezerwatu oraz na stawy nr 11 i 13. Zgodnie z legendą do mapy z tablicy przy pałacu to także miejsce, gdzie jest najlepszy widok na panoramę Raszyna. Czerwone dachy i wieża kościoła pod wezwaniem św. Szczepana sprawiają, że miasteczko z tej perspektywy wygląda bardzo przyjemnie! Stąd nie widać bilboardów przy drodze. Jeśli ktoś nigdy nie przejeżdżał przez Raszyn, to może się mu nawet spodobać.
Z tego miejsca trzeba kawałek wrócić tą sama drogą - do stawu nr 9 i tym razem pójść na wprost zostawiając zbiornik po lewej stronie, następnie skręcić w prawo, by po nie więcej niż 100 m znów skręcić, tym razem w lewo. Nie zrażajcie się, gdy zobaczycie tabliczkę, że to teren hodowlany z zakazem wstępu, ale właśnie tędy, pomiędzy stawami nr 7 i 8, prowadzi oficjalna ścieżka, choć mam wrażenie, że część odwiedzających rezygnuje z przejścia tą drogą, bo trawa była po kolana.
Tędy dotrzecie do Alei Hrabskiej - asfaltowej drogi, którą dojeżdża się do bramy pałacu w Falentach. Ale to jeszcze nie koniec spaceru. Prawie vis a vis, po drugiej stronie drogi, czeka ostatnia z wież widokowych. Tu znów trzeba wejść za szlaban z zakazem. Z góry rozpościera się panorama na Staw Falęcki z zalesioną wyspą. Po raz kolejny mogliśmy obserwować gęgawy, tym razem pasące się na świeżo zaoranej i najprawdopodobniej obsianej ziemi, niczym konie na pastwisku. A na deser trafił się jeszcze perkoz dwuczuby.
Droga powrotna na parking wiedzie już Aleją Hrabską, wzdłuż asfaltu, ale zabytkową aleją nad samym brzegiem Stawu Falenckiego, w cieniu jesionów, które dziś mają po 150 lat i obwody pni przekraczające 2,5 m!
W czasach, gdy tylko przejeżdżałam z rodzicami przez Raszyn, często obserwowałam na wsi ptaki. Gniazdowały u nas dudki, kosy i drozdy, na naszym stawie wodowały kaczki i czaple siwe, a na drzewach w lasku po sąsiedzku pojawiały się dzięcioły, rudziki i sójki. Przez ostatnie lata skupialiśmy się głównie na turystyce miejskiej i dopiero pandemia sprawiła, że jak większość ludzi znów zwróciliśmy się ku naturze. Przez ten czas zdążyłam zapomnieć jak wiele radości dają takie obserwacje i jak różnorodny jest świat wokół nas. W tym roku wakacje znów spędzamy w wiejskim domu rodziców i zdecydowanie będzie to czas na lepsze poznanie mazowieckiej przyrody, bowiem w okolicy również mamy rezerwaty.
A jeśli chodzi o Stawy Raszyńskie, to ostatnio pojawiły się niepokojące informacje sugerujące, że przyszłość rezerwatu może być zagrożona. W lipcu 2020 r. Instytut Technologiczno-Przyrodniczy w Falentach złożył do Rady Gminy Raszyn wniosek o zmianę Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego. W mediach pojawiły się informacje o tym, że ten teren ma trafić w ręce developera. W kwietniu tego roku Gmina Raszyn wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że wniosek Instytutu nie był dotąd procedowany i że Członkowie Rady Gminy, to wieloletni mieszkańcy Gminy Raszyn, osoby kierujące się dobrem zarówno mieszkańców Gminy jak i ochroną przyrody w tym zachowaniem rezerwatu Stawy Raszyńskie. Mają pełną świadomość unikalnego charakteru tego obiektu i nigdy nie zgodzą się na działania mogące powodować jego degradację.*
Trzymam radnych za słowo, bo miejsce jest faktycznie unikatowe. I mam nadzieję, że przekonałam Was, że warto odwiedzić Stawy Raszyńskie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz