poniedziałek, 31 stycznia 2022

Warszawa przyłapana... w styczniu 2022

W starym roku zostawiłam za sobą wszystkie smutki, by w ten kolejny wejść z nową energią, szczególnie, że bardzo chciałam zobaczyć kilka wystaw, które kończyły się w styczniu i w lutym. Też macie tak, że na nowe ekspozycje albo idziecie od razu, tuż po otwarciu, albo wręcz przeciwnie, zwlekacie niemal do końca, potem ledwo wyrabiając się w ostatnim tygodniu przed zamknięciem? Ja tym razem w ostatnim momencie zdążyłam zobaczyć monograficzną ekspozycję obrazów Wilhelma Sasnala pt. "Taki pejzaż" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Tytuł był dość przewrotny, bo patrząc na realistyczne malarstwo Sasnala, mógł sugerować jakieś sielskie krajobrazy. Na wystawie zaprezentowano obrazy wykonane przez artystę w ciągu ostatnich dwudziestu lat i pokazujące właśnie krajobrazy z tego okresu, krajobrazy różne, i wiejskie, i miejskie, a nawet portrety. Sasnal uwiecznił na nich widoki obecne, mierząc się jednocześnie z historią, która pejzaż Polski wypaczyła m.in. za sprawą zagłady Żydów. Prace wyeksponowano na futurystycznym, metalicznym tle, co jeszcze bardziej osadziło je we współczesności. Sasnal nie należy do moich ulubionych malarzy, staram się jednak chodzić na wszystkie wystawy najważniejszych twórców. Na tę poszłam bez szczególnych oczekiwań, nie spodziewając się, że będzie tak trudna w odbiorze, choć opowiadała również o miejscach znanych i przynajmniej przeze mnie oswojonych jako część skomplikowanych dziejów Polski. I dzięki tej ekspozycji spojrzałam na niektóre z nich w zupełnie innym kontekście - nie jak na samodzielne lokalizacje, muzea, czy zabytki, ale jak na elementy większej całości, którą jest zmieniająca się za sprawą różnych wydarzeń przestrzeń.




Z kolei na Zamek Królewski i ekspozycję "Szopki krakowskie. Wystawa w Pałacu Pod Blachą" pobiegłam zaraz po otwarciu. Kolorowe, błyszczące od "złotek" przywodzących na myśl te, w które pakowane są cukierki, szopki znałam dotąd z witryn zdobiących krakowskie ulice. Zawsze zachwycało mnie jak misternie są wykonane, ile każda z nich ma detali, zwłaszcza tych najdrobniejszych i ile w nich pracy. Na wystawie pokazano i te największe, mierzące nawet 3 m, i tak małe, że mieściły się na łyżeczce do herbaty, czy w krakowskim obwarzanku. Większość zawierała tradycyjne elementy, czyli znane z topografii miasta bramy, wieże, kamienice, postaci w strojach ludowych, Lajkonika, czy Smoka Wawelskiego, ale były i wersje uwspółcześnione jak... szopka kibiców Wisły Kraków! Zdjęcia nie oddadzą ani ich urody, ani atrakcyjności całej wystawy, szczególnie, że od jakiegoś czasu borykam się z problemami sprzętowymi (popsuły mi się obie lustrzanki) i zdjęcia robię wyłącznie średniej klasy telefonem, który kompletnie nie radzi sobie w niedoświetlonych pomieszczeniach.




W tym miesiącu niekwestionowanym hitem, który podbił Internet stał się najnowszy mural Tytusa Brzozowskiego na Woli. To już siódma praca tego twórcy w przestrzeni Warszawy i chyba najciekawsza, bowiem artysta ozdobił nie jedną, ale trzy ściany budynku! Mural znajduje się na niepozornym przedwojennym domu przy Wschowskiej 10, wtopionym pomiędzy szklane biurowce przedsiębiorstwa Waryński S.A. Grupa Holdingowa, które było pomysłodawcą i sponsorem całej realizacji. Na fasadzie znalazły się najbardziej charakterystyczne budynki dzielnicy oraz... budki dla jerzyków. Całość namalowano farbami pochłaniającymi zanieczyszczenia powietrza. 






REKOMENDACJE NA LUTY

Wystawa "Splendor władzy. Wettynowie na tronie Rzeczypospolitej” w Łazienkach Królewskich została przedłużona do 27 lutego. Idźcie, bo warto!

Ruszyły też kolejne. W Spectra Art Space od 10 stycznia można oglądać kolejną ekspozycję z cyklu Spectra Art Space MASTERS. Tym razem to prezentacja twórczości Teresy Pągowskiej. Potrwa do 5 czerwca.

Z kolei Muzeum Woli zaprasza na wystawę pt. "Niech płyną! Inne rzeki Warszawy", która poświęcona jest wodzie w przestrzeni stolicy, szczególnie rzekom, które kiedyś płynęły przez Warszawę lub płyną nadal, ale... pod ziemią i wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Ja się do nich również zaliczam! Temat niezwykle ciekawy, a ekspozycję zobaczyć można do 29 maja.

piątek, 28 stycznia 2022

Przewodnik po Warszawie, część 2. Sztuka w przestrzeni Warszawy: szlakiem współczesnych rzeźb miejskich

To już niemal dwa lata, odkąd świat zmaga się z pandemią. Nowy wariant koronawirusa, Omikron, sprawił, że w wielu krajach, w tym w Polsce, liczba zachorowań na COVID-19 bije kolejne rekordy. W przededniu ferii zimowych starsze dzieci znów przeszły na zdalną naukę i choć rząd póki co nie ogłosił wprowadzenia nowych obostrzeń, to minione miesiące nauczyły mnie, że właściwie z dnia na dzień możemy mieć ograniczony dostęp do różnych aspektów dotychczasowego życia. Ale nauczyły mnie też pewnej elastyczności i szybkiego dostosowywania się do nowych sytuacji. Gdy zamykano hotele i trudniej było wyjeżdżać, zaczęliśmy bardziej doceniać to, co mamy na wyciągnięcie ręki jeżdżąc na jednodniowe wycieczki po Mazowszu i sąsiednich województwach oraz przemierzając szlaki Kampinoskiego Parku Narodowego. Gdy zaś równo rok temu lockdown uziemił nas w Warszawie na całe ferie i nie było nawet możliwości pójścia z chłopcami na łyżwy, do kina, czy do muzeum, robiliśmy sobie długie spacery po naszym mieście. Bo kolejną rzeczą, której nauczyły mnie te dziwne czasy jest docenianie tego, co się ma. I uważniejsze rozglądanie się wokół siebie. Zamknięcie muzeów nie oznacza wcale, że w mieście nie można obcować ze sztuką. I mam na myśli nie tylko organizowane wówczas wystawy plenerowe. Okazuje się, że galerią może być... samo miasto! Sztukę w przestrzeni Warszawy śledzę już od wielu lat, ale właśnie wtedy, rok temu, narodził się pomysł, by rozmaite jej aspekty zebrać w monograficznych postach-przewodnikach. Na pierwszy ogień idą rzeźby miejskie.


Pisząc ten tekst, na stronie internetowej Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni natknęłam się na wypowiedź jednego z najbardziej znanych rzeźbiarzy brytyjskich, Henry'ego Moore'a: Rzeźba jest sztuką otwartej przestrzeni. Potrzeba jej światła dziennego i słońca, natura stanowi najlepsze otoczenie i uzupełnienie dzieła rzeźbiarskiego. Wolałbym, aby moje rzeźby umieszczano w krajobrazie, w jakimkolwiek krajobrazie, niż w najpiękniejszej choćby budowli.


I o tym właśnie jest ten post. O rzeźbie w krajobrazie, choć niekoniecznie w otoczeniu natury. Dawniej kolekcje rzeźby były domeną ludzi bogatych i zdobiły ich pałace oraz przemyślane ogrody. Współcześnie wyszły na ulice miast. Dzięki temu dostęp ma do nich właściwie każdy, bez opłat i biletów. Wiele miast stało się swoistymi muzeami na świeżym powietrzu. Prym w tym temacie w Polsce wiedzie chyba Poznań za sprawą wieloletniej działalności tamtejszego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Jednak Warszawa wcale nie jest gorsza. Na stołecznych ulicach można znaleźć naprawdę świetne przykłady sztuki współczesnej. Znajdziecie je i w skupiskach na terenie parków, gdzie tworzą plenerowe galerie, i bezpośrednio w tkance miejskiej, między blokami oraz w sąsiedztwie szklanych biurowców. Ja przez cały miniony rok odwiedzałam kolejne zakątki stolicy w ich poszukiwaniu. 


Zapraszam Was zatem na spacer szlakiem warszawskich rzeźb miejskich. Nie będzie tu jednak misternie rzeźbionych posągów z minionych wieków, ani wątpliwej urody figur ludzi zasłużonych. Pokażę Wam te współczesne, z XX i XXI w., wykonane z rozmaitych materiałów, przyjmujące najróżniejsze formy. Wybrałam przede wszystkim lokalizacje, gdzie w jednym miejscu zobaczyć można więcej niż jedną pracę. To zestawienie uzupełnia także lista najciekawszych pojedynczych dzieł uznanych rzeźbiarzy, które rozsiane są po niemal wszystkich dzielnicach. Oczywiście rzeźb jest w Warszawie dużo więcej. Miejcie więc podczas spacerów oczy szeroko otwarte!

PARKI I PLENEROWE GALERIE RZEŹBY

Park Rzeźby w Królikarni

Nie bez przyczyny właśnie w tym miejscu chciałabym rozpocząć tę wędrówkę. Królikarnia, niewielki pałac na Mokotowie, od 1965 r. mieści kolekcję rzeźby Muzeum Narodowego w Warszawie (Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego, Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie). Wewnątrz odbywają się tematyczne wystawy czasowe, na zewnątrz zaś od 2001 r. konsekwentnie tworzony jest Park Rzeźby z prawdziwego zdarzenia. 



Tak, nazwa pałacu pochodzi od królików, bo właśnie z myślą o hodowli i polowaniach na te zwierzęta futerkowe budynek został wzniesiony przez Karola Thomatisa hrabiego de Valery, według projektu Dominika Merliniego w latach osiemdziesiątych XVIII w. Wkrótce dookoła posiadłości powstał ogród w stylu angielskim, podobny do tego w Arkadii. Zresztą na początku XIX w. majątek przez chwilę należał do właściciela dóbr nieborowskich, w skład których wchodziła i Arkadia, Michała Hieronima Radziwiłła. Duże zniszczenia przyniosła II wojna światowa. Po jej zakończeniu, już w 1948 r. rozpoczęto odbudowę z myślą o wyeksponowaniu tu rzeźb Xawerego Dunikowskiego. Artysta miał tu mieć również pracownię oraz mieszkanie. Niestety odbudowa pałacu z wojennych zniszczeń przeciągnęła się i muzeum otwarto dopiero w 1965 r., już po śmierci Dunikowskiego.

Wówczas w parku stanęła pierwsza rzeźba - "Fatum. Dusza odrywająca się od ciała" Dunikowskiego z 1918 r., stając się zalążkiem przyszłego Parku Rzeźby.


Obecnie dzieł jest kilkanaście. Powstały głównie w latach 1930-1980, ale są i prace nowsze, z XXI w. Prezentują rozmaite style - od całkiem realistycznych, po geometryczne obiekty z pogranicza rzeźby i instalacji. Niektóre na stałe zadomowiły się w mokotowskim parku, inne dołączają do kolekcji na jakiś czas, jak chociażby opalizująca i zmieniająca kolor w zależności od oświetlenia i kąta patrzenia "Melancholia" Maurycego Gomulickiego, którą na trawniku przed pałacem podziwiać będzie można jeszcze tylko w tym roku.








Opisy prawie wszystkich rzeźb znajdują się na stronie Królikarni. Niestety o tej porze roku nie wszystkie można oglądać - część zimuje wewnątrz budynku, inne przykrywane są specjalnymi pokrowcami.

Park Rzeźby na Bródnie

Ta niecodzienna galeria sztuki na świeżym powietrzu powstała w 2009 r. z inicjatywy artysty Pawła Althamera, Urzędu Dzielnicy Targówek i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Mieści się na terenie Parku Bródnowskiego. Rzeźby można znaleźć w różnych jego zakątkach. Co roku dołącza jedna, jednak niektóre, podobnie jak w Królikarni, pojawiają się tylko jako ekspozycja czasowa.


Co ciekawe, w kolekcji znajdują się nie tylko rzeźby artystów profesjonalnych. Do najciekawszych należy praca zbiorowa pt. "Mieszczanie z Bródna". Jej pomysłodawcą jest Paweł Althamer. Poszczególne figury powstały w latach 2016-17 podczas warsztatów z artystami, w których udział wzięli m.in. seniorzy z Domu Kultury „Lira”, urzędnicy, mieszkańcy ośrodka dla cudzoziemców, parafianie kościoła pw. św. Marii Magdaleny, dzieci z pracowni ceramiki „Umbra”, młodzież, użytkownicy siłowni i biegacze z inicjatywy Park Run, aktywiści prowadzący Domek Herbaciany czy bywalcy włoskiej restauracji.  


Podobnie jak w przypadku Królikarni, rzeźby opisane są na stronie Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Można też pobrać mapę z lokalizacją poszczególnych obiektów. Od razu jednak uprzedzam, że nie wszystkie wyszczególnione tam prace da się odnaleźć. Niektóre już zniknęły z parku, inne były bytami tymczasowymi, jedna znajduje się... zakopana pod ziemią. Jeśli jednak do Parku Bródnowskiego wybierzecie się dziećmi, to dla nich szukanie kolejnych postumentów z mapą będzie doskonałą zabawą.







Galeria plenerowa przy Centrum Olimpijskim 

Centrum Olimpijskie im. Jana Pawła II jest siedzibą Polskiego Komitetu Olimpijskiego, ale mieści również Muzeum Sportu i Turystyki. Przeszklony gmach, zaprojektowany w pracowni Kulczyński Architekt, oddano do użytku w 2004 r. Wówczas przed wejściem stanęła imponująca rzeźba z brązu Igora Mitoraja pt. "Ikaro Alato" stylizowana na antyczne posągi. Jest jedną z trzech prac artysty, które obecnie można podziwiać w przestrzeni miejskiej Warszawy (o pozostałych więcej w dalszej części tekstu).


Oprócz dzieła Mitoraja w sąsiedztwie budynku można zobaczyć jeszcze kilkanaście innych rzeźb o tematyce sportowej. Wśród autorów takie nazwiska jak Bronisław Chromy, Zbigniew Wojkowski, Jerzy Bandura, czy Stanisław Sikora. Na uwagę zasługuje również pomnik autorstwa Auldwina Thomasa Schomberga upamiętniający ofiary katastrofy lotniczej z 1980 r. w Warszawie, w której zginęło m.in. 22 członków reprezentacji Stanów Zjednoczonych w boksie amatorskim lecących do Polski na zawody (a także piosenkarka Anna Jantar wracająca z trasy koncertowej). Pomnik do 2013 r. stał na terenie klubu sportowego Skra.








Dodatkowo wewnątrz gmachu znajdują się trzy balansujące rzeźby Jerzego Kędziory, zaś na ekspozycji muzealnej również prawdziwe unikaty, chociażby "Bokser" Olgi Niewskiej z 1932 r.




Pasaż Wiecha

W 2009 r. w ramach Warszawskiego Festiwalu Rzeźby - Rzeźba dla Warszawy w Pasażu Wiecha na tyłach Domów Towarowych Centrum stanęło pięć rzeźb tworzących niewielką, acz ciekawą plenerową galerię sztuki. 




Przy okazji warto też odwiedzić Zodiak Warszawski Pawilon Architektury, gdzie prezentowane są wystawy poświęcone architekturze stolicy. 

Skwer im. płk. Pacak-Kuźmirskiego (rzeźby z I Biennale Rzeźby w Metalu)

Abstrakcyjne rzeźby, które dziś oglądać można w niewielkim parku vis a vis wolskiej cerkwi pierwotnie znajdowały się w innym miejscu. Większość stała na pasie zieleni oddzielającym jezdnie ulicy Kasprzaka, "Żyrafa" zaś przy stadionie Olimpii. Wszystkie powstały w 1968 r. w ramach I Biennale Rzeźby w Metalu, którego celem było zbliżenie środowiska robotniczego z artystami. Niestety tylko tyle dotrwało do naszych czasów.  



Pierwsza na skwer przeprowadziła się "Żyrafa", której autorem jest Władysław Frycz, zaś we wrześniu 2017 r. dołączyły do niej pozostałe prace, ponieważ na Kasprzaka planowane jest zbudowanie linii tramwajowej. Rzeźby przy okazji odświeżono i jest to jeden z najbardziej kolorowych zakątków stolicy.







Saska Kępa (dawne Osiedle Młodych)

Ciekawe prace zobaczyć można na Saskiej Kępie. Większość usytuowana jest wzdłuż Międzynarodowej i Al. Stanów Zjednoczonych. Powstały prawdopodobnie w II poł. lat siedemdziesiątych XX w., gdy wznoszono tę część dawnego Osiedla Młodych, w ramach tzw. humanizacji przestrzeni publicznej, która zakładała, że sztuka będzie uzupełnieniem miejsc wypoczynku mieszkańców. Niestety ta koncepcja nigdy nie doczekała się pełnej realizacji, a rzeźby przez lata niszczały i nie wszystkie dotrwały do naszych czasów (np. z "Oszczepnika" Władysława Frycza zachował się tylko cokół). Od jakiegoś czasu są jednak poddawane renowacji i część z nich opatrzona jest tabliczkami z tytułami i nazwiskami autorów. Mi udało się znaleźć siedem, ale rzeźb w tamtej okolicy jest dużo więcej, trzeba szukać między blokami.






Zresztą Osiedle Młodych nie było jedynym, na którym w tamtych czasach pojawiła się sztuka. Rzeźby postawiono również między blokami na Ursynowie i do dziś niektóre można zobaczyć na Jarach i Stokłosach. To jedno z niewielu miejsc z rzeźbami, gdzie nie udało mi się jeszcze dotrzeć.

Stała Galeria Rzeźby Plenerowej Zbigniewa Maleszewskiego 

Na Starym Mieście, tam, gdzie jedna z najbardziej malowniczych uliczek, Kamienne Schodki, łączy się z ul. Bugaj, na trawniku ustawiono kilkadziesiąt niewielkich rzeźb. Ich autorem jest nieżyjący już artysta, Zbigniew Maleszewski (1924-2017), jeden z inicjatorów powstania Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Rzeźbił głównie w kamieniu. Wybierał wartościowy materiał jak marmur, granit, bazalt, serpentynit i sejnit. W 2010 r., przy okazji uhonorowania go odznaczeniem Gloria Artis otworzył przed kamienicą, w której mieściła się jego pracownia, plenerową galerię rzeźby. Obecnie kolekcją opiekuje się Fundacja na rzecz Rzeźby Polskiej im. Zbigniewa Maleszewskiego.




INNE LOKALIZACJE (WEDŁUG AUTORÓW)

Poza wyżej wymienionymi miejscami, które są de facto muzeami na świeżym powietrzu, prace najbardziej znanych twórców można znaleźć i w innych zakątkach stolicy. Poniżej te najważniejsze i najbardziej znane, a przynajmniej najbardziej warte zobaczenia. 

Igor Mitoraj

Bez wątpienia najbardziej znanymi dziełami Igora Mitoraja (1944-2014) w Polsce są rzeźba „Eros bendato” zdobiąca Rynek Główny w Krakowie oraz "Thsuki-no-hikari" ("Blask Księżyca"), którą zobaczyć można w Starym Browarze w Poznaniu.

W Warszawie można znaleźć trzy prace tego artysty. Pierwszą jest wspomniany wcześniej posąg "Ikaro Alato" przy Centrum Olimpijskim.

Druga to przepiękne drzwi do kościoła jezuitów pw. Matki Bożej Łaskawej na Starym Mieście. Rzeźba przedstawia „Wniebowstąpienie Najświętszej Maryi Panny”. 




Trzecią jest również monumentalna rzeźba „Grande Toscano”, którą artysta osobiście odsłonił w 2009 r. Znajduje się przed biurowcem Spectra (tam, gdzie mieści się przestrzeń wystawiennicza rodziny Staraków Spectra Art Space) przy Bobrowieckiej.


Przez cały ubiegły rok stolica mogła podziwiać jeszcze czwartą pracę tego artysty. Pochodzący z prywatnej kolekcji posąg z brązu z 1996 r. pt. "Ikaria" przez 12 miesięcy stał przed Pałacem Pod Blachą jako część obchodów pięćdziesięciolecia odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie. Jego zdjęcia znajdziecie w Warszawie przyłapanej ze stycznia 2021 r., ale jak będziecie w okolicy, to zajrzyjcie na dziedziniec przed Pałacem. Gdy byłam tam w pierwszym tygodniu stycznia, rzeźba wciąż tam stała.

Maurycy Gomulicki

Maurycy Gomulicki (ur. 1969) jest niezwykle wszechstronnym artystą. Tworzy rzeźby, neony, czy fotografie. Życie dzieli między Warszawę i Mexico City. Spośród jego warszawskich realizacji najbardziej znany jest chyba neon "Światłotrysk" w parku na Kępie Potockiej. Jeśli regularnie czytacie bloga, to mieliście już okazję podziwiać twórczość tego artysty, bo ja jestem jego zdeklarowaną fanką. Tym razem chciałabym skupić się na rzeźbach. O "Melancholii" w Parku Rzeźby w Królikarni już wspomniałam na początku wpisu, ale są jeszcze dwie, nie mniej interesujące.

Pierwsza to "Ślizg", czyli na wpół wkopany w ziemię węgorz zdobiący nadwiślańskie bulwary.


Druga to "Kalina", geometryczna rzeźba poświęcona Kalinie Jędrusik. Stoi przy ulicy... Kaliny Jędrusik na osiedlu Żoliborz Artystyczny. 


Jan Sajdak

Twórczość Jana Sajdaka (ur. 1987) jest niezwykle ekologiczna. Tworzy rzeźby z patyków, kolorowymi witrażami ozdabia dziuple w drzewach, czy wreszcie wykorzystuje odpady do stworzenia dzieł sztuki (jednym z przykładów może być "Rekin Młot" w Gdyńskim Akwarium).

W Warszawie, na Żoliborzu, w Parku Fosa u stóp Cytadeli podziwiać można cztery prace tego artysty. To rzeźby pt. "Wioślarz" i "Ptaki Wodne", instalacja "Dla Wierzby" (kolorowa mozaika maskująca dziuplę w drzewie) oraz tymczasowa konstrukcja o nazwie "Brama dla ludzi, dom dla jeży". Wszystkie nie tylko pozostają w zgodzie z naturą, ale i cudownie wpisują się w to malownicze otoczenie.






Józef Wilkoń

Józef Wilkoń (ur. 1930) jest przede wszystkim ilustratorem książek, wielokrotnie nagradzanym i wystawianym w muzeach całego świata. Wstyd się przyznać, ale mi jego działalność ilustratorska była kompletnie nieznana, a jego rzeźby odkryłam dość późno, bo dopiero latem 2020 r., gdy wśród rzeźb w parku przy pałacu w Radziejowicach zobaczyłam monumentalną, misternie wykonaną "Arkę". 

Rzeźba w jego twórczości pojawiła się dość późno, bo dopiero w latach dziewięćdziesiątych XX w. i za sprawą przypadku, gdy figurki zwierząt potrzebne były do zabawy z dziećmi przyjaciół. I to był strzał w dziesiątkę, bo od tamtej pory robią furorę, gdziekolwiek się pojawią.  

Dwie przeurocze prace tego artysty znajdują się na terenie kompleksu pokamedulskiego w Lesie Bielańskim.  

Szopka powstała w 2004 r. jako dar artysty dla Fundacji "Akogo?" Ewy Błaszczyk. Każdy element został wykonany ręcznie przy pomocy piły i siekiery. Rzeźby, których jest aż 44, nawiązują do stylistyki podhalańskiej. W 2019 r. przeszła kompleksową renowację i dziś prezentuje się rewelacyjnie. 



Karuzela zaś stanęła przy kościele pod koniec października 2002 r. Pierwotnie miała być napędzana przez osiołka, ale powiedzenie "uparty jak osioł" nie wzięło się przecież znikąd i zwierzę odmówiło współpracy. Osiołek Franio trafił więc jako żywy element do szopki, gdzie dwa lata temu dokonał żywota. Karuzela zaś, żaby było sprawiedliwie, napędzana jest siłą mięśni rodziców. Dzieciaki mają do wyboru pięć figur zwierząt - dzika, krowę, nosorożca, gęś i lisa. Na części z nich można siadać, pozostałe mają wyżłobione otwory, w których znajduje się siedzisko. Te przeznaczone są zdecydowanie dla młodszych dzieci! Ponad głowami zaś krążą rozmaite ryby. Zwieńczenie dachu to z kolei ptaki. Wszystkie rzeźby są misternie wykonane.





Juan Soriano

Juan Soriano (1920-2006) to jeden z najbardziej rozpoznawalnych rzeźbiarzy na świecie. Najwięcej jego monumentalnych rzeźb zobaczyć można w Meksyku, skąd artysta pochodził, ale zdobią też i europejskie miasta. Wśród nich znalazła się i Warszawa. Rzeźbę o nazwie "Toreador" zobaczyć można w pobliżu Pałacu Kultury i Nauki, na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej z Emilii Plater. Do stolicy trafiła dzięki Markowi Kellerowi, z którym Soriano związany był przez ostatnie 30 lat życia. Marek Keller stworzył również pod Warszawą, w Owczarni niedaleko Podkowy Leśnej i Milanówka, niepowtarzalny park z rzeźbami Soriano.


Barbara Falender 

Cztery rzeźby Barbary Falender (ur. 1947) o wspólnym tytule "Strażnicy" strzegą wejścia do jednego z najbardziej oryginalnych budynków w stolicy - Uffico Primo przy Wspólnej 62. Gmach został zaprojektowany przez Marka Leykama dla Prezydium Rządu w latach pięćdziesiątych XX w. i już wówczas wyprzedzał swoje czasy. Posągi o nazwach Tyche i Hermes oraz Fortuna i Merkury, wykonane z połączenia marmuru z brązem, powstały w 2000 r. i pierwotnie zdobiły biurowiec Warta Tower przy Chmielnej. Na Wspólną trafiły w 2015 r.




Twórczość Barbary Falender można podziwiać również na dwóch warszawskich... nekropoliach. Rzeźbiarka jest autorką nagrobka Jerzego Grzegorzewskiego na Powązkach Wojskowych oraz płaskorzeźby na grobie rodziny Burnatowiczów na Starych Powązkach.

Joanna Rajkowska 

Joanna Rajkowska (ur. 1968), podobnie jak Jan Sajdak, w swojej twórczości nawiązuje do ekologii. Jej instalacja "Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich", czyli sztuczna palma daktylowa, która stoi na środku ronda de Gaulle’a na stałe już wpisała się w krajobraz Warszawy. Nic dziwnego, w grudniu tego roku stuknie jej dwudziestolecie! 


W czerwcu 2019 r. artystka zamieniła sztuczne liście drzewa na prawdziwe, ale wyschnięte, chcąc w ten sposób zwrócić uwagę na kryzys ekologiczny, z jakim w ostatnich latach boryka się nasza planeta.


Niedługo Warszawa zyska drugą instalację Rajkowskiej pt. "Pisklę". Na przebudowywanym właśnie Placu Pięciu Rogów ma stanąć wielkie jajko, które wydawać będzie dźwięk wykluwającego się pisklęcia.

Inne rzeźby

Jeśli myślicie, że zobaczyliście już w Warszawie wszystko, co najciekawsze w temacie sztuki w plenerze, to i tak polecam Wam mieć oczy dookoła głowy, a od siebie dorzucę jeszcze cztery miejsca z rzeźbami wartymi uwagi.

Po pierwsze, to "Wisła i Wołga" Teresy Brzóskiewicz, która stoi przy Teatrze Capitol. Pierwotnie w tym budynku mieścił się Dom Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, więc tytuł nie powinien dziwić.


Niedaleko, pomiędzy blokami Osiedla za Żelazną Bramą znajdziecie rzeźbę-fontannę w kształcie warszawskiej Syrenki wykonaną przez Ryszarda Kozłowskiego.


Z kolei przy Placu Grzybowskim można zobaczyć bardzo interesujące dzieło izraelskiego artysty Erana Shakine’a pt. "You and Me”. Ma aż 8 m wysokości i zdobi patio wieżowca Cosmopolitan. Przedstawia huśtawkę z postaciami kobiety i mężczyzny.


Po drugiej stronie Wisły, w parku przy ZOO znajduje się druga "Żyrafa" Władysława Frycza - bliźniacza w stosunku do tej na Woli.


Architektura Cienia

Na koniec jeszcze jedno miejsce, w którym można zobaczyć raczej instalacje, niż rzeźby, ale bardzo unikatowe w skali Warszawy.

Słyszeliście kiedyś o Architekturze Cienia? Autorką tego określenia jest architektka Aleksandra Wasilkowska, której zainteresowania artystyczne skupiają się na zagadnieniach z pogranicza architektury i sztuki. Jej pracownia mieści się przy Kopernika 8/18 w Warszawie. Artystka opiekuje się też witryną wystawową pod tym samym adresem, w której prezentuje swoją twórczość, niekoniecznie stricte architektoniczną. W 2015 r. można było tam zobaczyć niebieski neon Emergency Exit - fragment instalacji przygotowanej wspólnie z Agnieszką Kurant na XII Międzynarodowe Biennale Architektury w Wenecji. Teraz natomiast w witrynie wisi abstrakcyjna rzeźba przypominająca kształtem grę zręcznościową pinball, gdzie przeszkodami są kształty miejskie, kulką zaś... gałka oczna. Ja właśnie takie miejskie smaczki lubię najbardziej.



Myślę, że ten post nie wyczerpuje w pełni tematu. Nie tylko z tego powodu, że rzeźb w przestrzeni Warszawy jest znacznie więcej, ale również dlatego, że one się zmieniają. Niektóre pojawiają się na chwilę, inne zmieniają lokalizacje w związku z przebudowami ulic. Ja za każdym razem szukając nowych czuję się jak odkrywca. A jeśli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się w stolicy, śledźcie cykl Warszawa przyłapana, bo właśnie tam pokazuję, co w każdym kolejnym miesiącu działo się w Warszawie.

Zapraszam także do lektury pozostałych przewodników po Warszawie:

Przewodnik po Warszawie, część 1. Warszawa z dziećmi, czyli rozrywka i kultura dla całej rodziny