poniedziałek, 31 stycznia 2022

Warszawa przyłapana... w styczniu 2022

W starym roku zostawiłam za sobą wszystkie smutki, by w ten kolejny wejść z nową energią, szczególnie, że bardzo chciałam zobaczyć kilka wystaw, które kończyły się w styczniu i w lutym. Też macie tak, że na nowe ekspozycje albo idziecie od razu, tuż po otwarciu, albo wręcz przeciwnie, zwlekacie niemal do końca, potem ledwo wyrabiając się w ostatnim tygodniu przed zamknięciem? Ja tym razem w ostatnim momencie zdążyłam zobaczyć monograficzną ekspozycję obrazów Wilhelma Sasnala pt. "Taki pejzaż" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Tytuł był dość przewrotny, bo patrząc na realistyczne malarstwo Sasnala, mógł sugerować jakieś sielskie krajobrazy. Na wystawie zaprezentowano obrazy wykonane przez artystę w ciągu ostatnich dwudziestu lat i pokazujące właśnie krajobrazy z tego okresu, krajobrazy różne, i wiejskie, i miejskie, a nawet portrety. Sasnal uwiecznił na nich widoki obecne, mierząc się jednocześnie z historią, która pejzaż Polski wypaczyła m.in. za sprawą zagłady Żydów. Prace wyeksponowano na futurystycznym, metalicznym tle, co jeszcze bardziej osadziło je we współczesności. Sasnal nie należy do moich ulubionych malarzy, staram się jednak chodzić na wszystkie wystawy najważniejszych twórców. Na tę poszłam bez szczególnych oczekiwań, nie spodziewając się, że będzie tak trudna w odbiorze, choć opowiadała również o miejscach znanych i przynajmniej przeze mnie oswojonych jako część skomplikowanych dziejów Polski. I dzięki tej ekspozycji spojrzałam na niektóre z nich w zupełnie innym kontekście - nie jak na samodzielne lokalizacje, muzea, czy zabytki, ale jak na elementy większej całości, którą jest zmieniająca się za sprawą różnych wydarzeń przestrzeń.




Z kolei na Zamek Królewski i ekspozycję "Szopki krakowskie. Wystawa w Pałacu Pod Blachą" pobiegłam zaraz po otwarciu. Kolorowe, błyszczące od "złotek" przywodzących na myśl te, w które pakowane są cukierki, szopki znałam dotąd z witryn zdobiących krakowskie ulice. Zawsze zachwycało mnie jak misternie są wykonane, ile każda z nich ma detali, zwłaszcza tych najdrobniejszych i ile w nich pracy. Na wystawie pokazano i te największe, mierzące nawet 3 m, i tak małe, że mieściły się na łyżeczce do herbaty, czy w krakowskim obwarzanku. Większość zawierała tradycyjne elementy, czyli znane z topografii miasta bramy, wieże, kamienice, postaci w strojach ludowych, Lajkonika, czy Smoka Wawelskiego, ale były i wersje uwspółcześnione jak... szopka kibiców Wisły Kraków! Zdjęcia nie oddadzą ani ich urody, ani atrakcyjności całej wystawy, szczególnie, że od jakiegoś czasu borykam się z problemami sprzętowymi (popsuły mi się obie lustrzanki) i zdjęcia robię wyłącznie średniej klasy telefonem, który kompletnie nie radzi sobie w niedoświetlonych pomieszczeniach.




W tym miesiącu niekwestionowanym hitem, który podbił Internet stał się najnowszy mural Tytusa Brzozowskiego na Woli. To już siódma praca tego twórcy w przestrzeni Warszawy i chyba najciekawsza, bowiem artysta ozdobił nie jedną, ale trzy ściany budynku! Mural znajduje się na niepozornym przedwojennym domu przy Wschowskiej 10, wtopionym pomiędzy szklane biurowce przedsiębiorstwa Waryński S.A. Grupa Holdingowa, które było pomysłodawcą i sponsorem całej realizacji. Na fasadzie znalazły się najbardziej charakterystyczne budynki dzielnicy oraz... budki dla jerzyków. Całość namalowano farbami pochłaniającymi zanieczyszczenia powietrza. 






REKOMENDACJE NA LUTY

Wystawa "Splendor władzy. Wettynowie na tronie Rzeczypospolitej” w Łazienkach Królewskich została przedłużona do 27 lutego. Idźcie, bo warto!

Ruszyły też kolejne. W Spectra Art Space od 10 stycznia można oglądać kolejną ekspozycję z cyklu Spectra Art Space MASTERS. Tym razem to prezentacja twórczości Teresy Pągowskiej. Potrwa do 5 czerwca.

Z kolei Muzeum Woli zaprasza na wystawę pt. "Niech płyną! Inne rzeki Warszawy", która poświęcona jest wodzie w przestrzeni stolicy, szczególnie rzekom, które kiedyś płynęły przez Warszawę lub płyną nadal, ale... pod ziemią i wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawy z ich istnienia. Ja się do nich również zaliczam! Temat niezwykle ciekawy, a ekspozycję zobaczyć można do 29 maja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz