poniedziałek, 31 lipca 2023

Warszawa przyłapana... w lipcu 2023

Miałam bardzo ambitne plany, by w lipcu, gdy chłopcy pojadą na wakacje, nadrobić nieco kulturalne zaległości. Przez dwa tygodnie, owszem, nadrabiałam zaległości, ale... towarzyskie, odkrywając przy okazji miejsca idealne wręcz na letnie wieczory. Jednym z takich właśnie jest nadwiślański bar Kalima. Nie przepadam za bulwarami nad Wisłą. Są dla mnie za bardzo betonowe i za mało naturalne, a jednak barka przycumowana do brzegu tuż obok Mostu Świętokrzyskiego, wysypana piaskiem, z leżakami i wiklinowymi ażurowymi koszami, sprawiła, że lato w mieście stało się dużo przyjemniejsze.




Czas spędzony w miłym towarzystwie sprawił, że kultura znów spadła na dalszy plan. Udało mi się odwiedzić tylko jedną wystawę. Zakończona w miniony weekend ekspozycja pt. "Artur Nacht-Samborski (1898-1974) - Akty" w Galerii aTAK uświetniała jubileusz 125 rocznicy urodzin malarza. Można było na niej zobaczyć pięćdziesiąt rysunków i obrazów przedstawiających kobiece akty. Prace pochodziły zarówno z kolekcji muzealnych, jak i ze zbiorów prywatnych, w tym rodziny artysty. Niektóre z nich prezentowane były publicznie po raz pierwszy. Na szczególną uwagę zasługiwały te wykonane jeszcze przed drugą wojną światową, ponieważ są niezwykle rzadkie. Ekspozycja była ładnie zaaranżowana, jak salon w mieszkaniu kolekcjonera. Bo i samo mieszkanie, w którym mieści się galeria, jest niezwykłe. W latach 1983-2005 mieszkał tu Jerzy Grzegorzewski, wybitny reżyser teatralny. Z oryginalnego wystroju wnętrza zachowała się kanapa i kominek. I sama już nie wiem, czy bardziej podekscytowana byłam obcowaniem z malarstwem Nachta-Samborskiego, czy możliwością posiedzenia na kanapie Grzegorzewskiego, którego miałam okazję poznać osobiście i którego ostatnie spektakle w Teatrze Studio kształtowały moją wrażliwość na sztukę. Dobra wiadomość jest taka, że kanapa będzie dostępna także w czasie kolejnych ekspozycji w tym miejscu!





Wracając zaś do kulinariów, to warszawska wuzetka, jak pospolicie nazywane jest ciastko W-Z, została uznana za element dziedzictwa kulturowego Warszawy i wpisana na Listę Produktów Tradycyjnych prowadzoną przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Ja akurat za tym deserem nigdy nie przepadałam, ale cieszę się, że jego wkład w historię stolicy został doceniony.

REKOMENDACJE NA SIERPIEŃ

Jeszcze do 1 października 2023 r. w Żydowskim Instytucie Historycznym można obejrzeć wystawę pt. "Pomniki oporu. Sztuka wobec powstania w getcie warszawskim (1943-1956)". Na ekspozycji pokazano m.in. obrazy olejne, rysunki, plakaty, w tym projekty plakatów rocznicowych z lat 1945-1948, rzeźby, pomniki, grafiki i zdjęcia poświęcone powstaniu w getcie warszawskim, powstałe w okresie od upadku zrywu, aż po czasy powojennej odwilży. To pierwsza tak obszerna i różnorodna prezentacja tego tragicznego wydarzenia przez pryzmat sztuki. Wśród artystów, których prace znalazły się na wystawie, są m.in Tadeusz Kulisiewicz, Natan Rappaport, czy Alina Szapocznikow.

18 lipca 2023 r. na Zamku Królewskim w Warszawie ruszyła wystawa pt. "Przebudzeni. Ruiny antyku i narodziny włoskiego renesansu". Jest to opowieść o narodzinach renesansu we Włoszech na początku XV w. i ówczesnej fascynacji kulturą starożytną. Na ekspozycji, która potrwa tylko do 15 października 2023 r., pokazano ponad 160 dzieł, głównie rzeźb, obrazów, rysunków i grafik, pochodzących z rzadko pokazywanych publicznie kolekcji ponad pięćdziesięciu instytucji kultury i ze zbiorów prywatnych. Na liście zaś same nazwiska z najwyższej półki, z Sandrem Botticellim na czele!

W sierpniu chłopcy jadą na kolejny wakacyjny wypoczynek, a ja znów mam mocne postanowienie, żeby nie odkładać kultury na kolejny miesiąc. Czy się udało, opowiem Wam za miesiąc!

***

Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.

niedziela, 30 lipca 2023

Gdzieś w Polsce... w lipcu 2023. W poszukiwaniu zabytków północnego Mazowsza, nie tylko tych zamkniętych w skansenie (plus cała lista pomysłów, dzięki którym w sierpniu i we wrześniu nie będziecie się nudzić)

Gdy w maju wybrałam się do Sierpca, głównie po to, by po latach ponownie odwiedzić Muzeum Wsi Mazowieckiej, powitała mnie ściana deszczu. I tak już zostało przez cały dzień. Wówczas pokręciłam się tylko nieco po okolicznych wsiach i w ten sposób zupełnie przypadkiem trafiłam na trasę turystyczną o nazwie "Szlakiem Mazowieckich Skarbów". Wtedy dałam radę zobaczyć tylko dwa kościoły, ale postanowiłam wrócić tu przy lepszej pogodzie, bowiem szlak, poza zabytkami sakralnymi, obejmuje również dworki i pałace, zabytki techniki jak młyny wodne, czy ruiny dawnej dworskiej krochmalni, a nawet... średniowieczne grodzisko.


Północne Mazowsze ponownie odwiedziłam w lipcu. Zostałam dwa dni, dzięki czemu udało mi się zrealizować cały przygotowany plan. I tym razem to wcale nie sierpecki skansen był głównym celem mojej podróży, a wspomniana trasa "Szlakiem Mazowieckich Skarbów". O jej atrakcyjności niech zaświadczy chociażby to, że pokonanie odległości ok. 25 km, jakie dzielą Choczeń, skąd rozpoczynałam zwiedzanie i Winnicę, która była ostatnim przystankiem, zajęło mi niemal sześć godzin! Samochodem, nie piechotą! I tak, w pierwszej ze wspomnianych miejscowości znajduje się drewniany młyn wodny z 1876 r., po sąsiedzku, w Żurawinie kościół oraz cudowne źródło, a także drugi młyn, dla odmiany murowany, z dwudziestolecia międzywojennego, jadąc dalej - drewniany kościół w Mochowie i gotycki, z czerwonej cegły w Bożewie. W okolicach Bożewa można zobaczyć również pozostałości średniowiecznego grodziska w Grodni (po drodze jest ładny punkt widokowy na meandrującą w dole Skrwę). Ja dalej skierowałam się do wsi Cieślin, gdzie zgodnie z mapą szlaku wydaną przez Agencję Regraf, której używałam jako przewodnika, miał znajdować się zespół dworski z XIX w. oraz ruiny dworskiej krochmalni. Udało mi się jednak znaleźć jedynie krochmalnię. Za to niedaleki dwór w Winnicy, choć w kiepskim stanie, wynagrodził mi porażkę z Cieślina. O wszystkich tych miejscach opowiem Wam dokładniej w oddzielnym poście, szczególnie, że to zaledwie ułamek atrakcji, jakie oferuje ten region, zaś na wspomnianej mapie zaznaczonych jest prawie 200 zabytków, więc to na pewno nie była moja ostatnia wizyta w tej okolicy.











Jeśli poza powyższym szlakiem zamierzacie zobaczyć również skansen w Sierpcu, to polecam Wam weekendowy pobyt z noclegiem. Po pierwsze z uwagi na urodę letnich mazowieckich wieczorów, po drugie zaś dlatego, że Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu najlepiej odwiedzić w niedzielę, gdy skansen ożywa niczym wieś sprzed lat.



Poprzednio w tym skansenie byłam kilkanaście lat temu. Niewiele się tu zmieniło, choć przybyło nieco nowych eksponatów, w tym duża i nowocześnie zaaranżowana ekspozycja rzeźby ludowej. Obejmuje ponad 900 eksponatów, wśród których znajdują się i kilkusetletnie zabytki (najstarszy pochodzi z początku XV w.), i prace twórców ludowych z Sierpca i okolic z drugiej połowy XX w. Dominuje tematyka sakralna, niekiedy z przymrużeniem oka, gdy w grę wchodzą przedstawienia mocy nieczystych, ale są również sceny z życia wsi, w tym sporo figur zwierząt gospodarskich i ptaków, a także związane z historią Polski. Rzeźbom towarzyszą biogramy każdego z artystów. Mimo niewielkiej powierzchni, ekspozycja jest przejrzysta i ogląda się ją z przyjemnością. 













Ja w ogóle lubię skansen w Sierpcu, głównie za autentyczność. Bo Muzeum Wsi Mazowieckiej to nie tylko zabytkowa architektura przeniesiona z okolicznych miejscowości. Na terenie kompleksu są również pola, w przydomowych ogródkach rosną kwiaty, ale także pomidory, ogórki, kapusta, czy ziemniaki. Hoduje się tu także zwierzęta gospodarskie. Raz w tygodniu, w czasie Niedzieli w skansenie można podejrzeć prace wykonywane na wsiach przed laty. Są praczki, koronczarki, szewc, młynarze, pan wyplatający cuda z wikliny i mnóstwo innych osób, które chętnie opowiadają o życiu na Mazowszu jeszcze nie tak dawno temu. Polecam również sezonowe inscenizacje wydarzeń. Najbliższe, Żniwa w skansenie, odbędzie się już 6 sierpnia. Więcej informacji znajdziecie w rekomendacjach poniżej.











REKOMENDACJE NA SIERPIEŃ I KOLEJNE MIESIĄCE

WYSTAWY

Wciąż aktualna jest prawie cała lista wystaw, którą przygotowałam Wam w ramach rekomendacji na lipiec i znajdziecie ją na końcu wpisu pt. "Gdzieś w Polsce... w czerwcu 2023. Kultura w Lublinie, natura na Mazowszu i aktywny wypoczynek na Mazurach (plus gorące anonse na lato)". Tu dorzucam Wam jeszcze dwie.

Kraków

Zapiszcie sobie w kalendarzach tę datę: 1️5 września 2023 r. Tego dnia na Zamku Królewskim na Wawelu otwarta zostanie monumentalna i niezwykle ważna wystawa pt. "Obraz Złotego Wieku" prezentująca sztukę z czasów panowania ostatnich Jagiellonów, Zygmunta I i Zygmunta Augusta. Pokazane w dwudziestu salach (!) eksponaty, obejmujące malarstwo, grafikę, rzeźbę, złotnictwo, hafciarstwo, tkactwo i druki, pochodzą z kolekcji muzealnych, kościelnych i prywatnych z Polski i zagranicy m.in. z Bodleian Library w Oksfordzie, British Library w Londynie, Metropolitan Museum w Nowym Jorku, Luwru w Paryżu, Muzeum Narodowego w Pradze, Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie, Biblioteki Uniwersyteckiej w Monachium, Biblioteki Jagiellońskiej, Biblioteki Narodowej, Ossolineum i Biblioteki Kórnickiej. Ekspozycję będzie można oglądać zaledwie przez trzy miesiące, do 14 grudnia 2023 r.

Łódź

Muzeum Sztuki w Łodzi zaprasza od 27 września 2023 r. do galerii ms1 na kolejną wystawę z cyku Awangarda Umiaru, pt. "Artur Nacht-Samborski. Maski czasu". Twórczość tego artysty w postaci aktów pokazywałam Wam niedawno w poście pt. "Warszawa przyłapana... w lipcu 2023". Łódzka ekspozycja potrwa do lutego 2024 r.

IMPREZY PLENEROWE

Festiwale światła

Jeśli myślicie, że imprezy związane ze światłem zarezerwowane są dla miesięcy, kiedy słońce zachodzi najwcześniej, to jesteście w błędzie! Również w sierpniu i we wrześniu można podziwiać iluminacje oraz wydarzenia w ramach festiwali, w których światło gra główną rolę. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie klimaty.

Iluminacje Szczecin (Szczecin, 14 sierpnia 2023 r.)

Wydarzenie odbywa się od 2019 r. W tym roku znów rozbłysną fasady budynków, parki i place. Największą ilość atrakcji (m.in. lampy retro, leśne potwory, oceaniczne stwory, czy strefę neonów) będzie można zobaczyć w Parku Żeromskiego.

Bella Skayway Festival (Toruń, 15–19 sierpnia 2023 r.)

W tym roku odbędzie się już czternasta edycja tego festiwalu. Stare Miasto w Toruniu rozbłyśnie instalacjami inspirowanymi postacią Mikołaja Kopernika oraz ekologią i związkami człowieka z naturą. Na dzieci czekać będą postacie z filmów animowanych Disneya. Na najważniejszych staromiejskich budynkach będzie można podziwiać mappingi, wideomurale i świetlne aranżacje. Pojawi się też barwnie podświetlony zabytkowy tramwaj oraz... bańki mydlane. Polecam przejrzeć cały program na stronie wydarzenia, bowiem cały festiwal zapowiada się niezwykle efektownie! 

Święto Światła: ŚwiatłoWody (Bydgoszcz, 29-30 września 2023 r.)

ŚwiatłoWody są częścią Magicznego Festiwalu Świata Baśni i Bajek "Pozytywka", skierowanego przede wszystkim do dzieci. Areną Święta Światła będzie Wyspa Młyńska. W godz. 19:00-22:00 będzie można podziwiać obrazy na fasadach budynków, rzeźby świetlne oraz... rozświetloną Brdę! 

Light Move Festival (Łódź, 29 września - 1 października 2023 r.)

Tegoroczna, trzynasta edycja Festiwalu Kinetycznej Sztuki Światła Light Move Festival, odbywająca się pod hasłem "Szukając szczęścia", będzie mieć wyjątkową oprawę związaną z obchodami sześćsetlecia Łodzi. Zobaczycie jak zwykle trójwymiarowe mappingi, instalacje świetlne i iluminacje, którym towarzyszyć będą koncerty w świetlnej oprawie oraz spotkania z twórcami i specjalistami. Nowością będzie w tym roku imponująca wielkoformatowa projekcja 270° pt. "Zmysły" przygotowana przez francuską artystkę Leslie Epsztein, w czasie której obrazy będą pojawiać się na wszystkich ścianach i podłodze Hali Maszyn Centrum Nauki i Techniki EC1 (wydarzenie jest płatne).

Pozostałe wydarzenia

Winnica Dwórzno

Już 5 sierpnia 2023 r. w Winnicy Dwórzno odbędzie się kolejny Piknik Jazzowy. Edycję retro uświetnią Grzeczni Chłopcy. Wydarzenie jest biletowane, ale cena obejmuje również powitalny drink, zwiedzanie winnicy z degustacją 5 gatunków wina, tym razem na łonie natury, piknik na świeżym powietrzu z możliwością zakupu pyszności z foodtrucka, a po koncercie afterparty do zmroku.

Z kolei miesiąc później, w dniach 2-3 września 2023 r. winnica zaprasza na moje chyba ulubione wydarzenie w tym miejscu, czyli Święto Wina. To jedna z kilku w roku imprez ogólnodostępnych, w dodatku z największą ilością atrakcji. Oprócz tradycyjnego zwiedzania winnicy z degustacją, które jest płatne i wymaga wcześniejszego zapisu, dla gości przygotowano koncerty, występ DJ-a, prezentację tresury psów, pokazy cyrkowe i iluzjonistyczne oraz liczne stoiska z ekologiczną żywnością, naturalnymi kosmetykami oraz rękodziełem. Nie zabraknie oczywiście foodtrucków z pysznościami, m.in. z kuchnią grecką, burgerami, pizzą oraz lodami z naturalnych składników i hiszpańskimi churros.

16 września 2023 r. natomiast odbędzie się ostatni w tym roku Piknik Jazzowy w Dwórznie. Tym razem w edycji piano zagra Miłosz Bazarnik Trio. Impreza jest biletowana, w cenie jak zawsze zwiedzanie winnicy z plenerową degustacją 5 gatunków wina. Po koncercie odbędzie się afterparty, które będzie trwać do zmroku. Będzie też jak zwykle foodtruck z dobrą kuchnią.

Sierpc

Na dwa doroczne wydarzenia związane z pracami na wsi późnym latem i jesienią zaprasza Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu.

Już 6 sierpnia 2023 r. będą mieć miejsce wspomniane Żniwa w skansenie. Główną atrakcją będzie widowisko pt. "Żeńcy". Imprezę uświetnią również pokazy koszenia zboża żniwiarką konną, wiązania snopków i stygowania, a także strojenia wieńca dożynkowego, szycia ze słomy pojemnika na ziarno i kiszenia ogórków. Będzie można wziąć również udział w warsztatach wykonywania ozdób ze słomy. Jednocześnie trwać będzie kiermasz regionalny.


3 września 2023 r. natomiast, w ramach Wykopków w skansenie będzie można poznać tradycyjne metody zbioru ziemniaków. Odbędą się pokazy orki konnej, bronowania i kopania ziemniaków motykami, a także gręplowania wełny oraz kiszenia kapusty. Inscenizacjom będą towarzyszyć warsztaty rzemieślnicze oraz kiermasz produktów regionalnych i koncerty. Będzie też można upiec ziemniaki w ognisku.

Płock

12 sierpnia 2023 r. w Płocku odbędzie się Pierwszy Światowy Zlot Śmigłowców World Helicopter Rally 2023, w którym weźmie udział ponad 70 jednostek cywilnych, prywatnych, firmowych i wojskowych. Impreza odbędzie się na lotnisku Aeroklubu Ziemi Mazowieckiej w Płocku, wstęp bezpłatny.

Lublin

Również lubelski skansen zaprasza na dwie imprezy tematyczne. 

15 sierpnia 2023 r. w Muzeum Wsi Lubelskiej będzie można wziąć udział w Odpuście z okazji święta Matki Boskiej Zielnej, który kontynuuje tradycje odpustowe na wsiach i w miasteczkach Lubelszczyzny. Tego dnia równolegle będzie się również odbywał Festyn Miodowo-Ziołowy, obejmujący m.in. spacer edukacyjny po ogrodzie ziołowym oraz liczne atrakcje dla całych rodzin.

20 sierpnia 2023 r. natomiast będą mieć miejsce tradycyjne Dożynki Dworskie, które są inscenizacją obrzędu wręczania wieńców dożynkowych gospodarzowi – właścicielowi majątku ziemskiego. Imprezę rozpocznie dekorowanie wieńca dożynkowego, następnie odbędzie się msza św. w kościele z Matczyna, po której orszak dożynkowy w strojach ludowych przejdzie alejkami skansenu do dworu z Żyrzyna, gdzie nastąpi przekazanie wieńców dożynkowych gospodarzowi. Wydarzenie nawiązuje do tradycji dożynkowych kultywowanych w latach trzydziestych XX w. w majątkach rodziny Krychowskich na Sławinie (to właśnie na terenie tej posiadłości obecnie znajduje się lubelski skansen) oraz majątku Kiełczewskich w Guzówce k. Wysokiego.

Udział w Dożynkach Dworskich można połączyć z wizytą na Festiwalu Re:tradycja (dawniej Jarmark Jagielloński), którego tegoroczna edycja będzie mieć miejsce w dniach 18-20 sierpnia. Impreza, która od lat nawiązywała do targowych tradycji Lublina i szlaków handlowych wiodących przez Lublin w czasach Jagiellonów, wyewoluowała w kierunku tematyki związanej z tradycjami ludowymi, kultywowanymi do dziś przez wielu rzemieślników i muzyków. W tym roku na gości czekają koncerty, potańcówki, targi sztuki ludowej, spotkania, wystawy, instalacje artystyczne, warsztaty (m.in. związane ze śpiewem, grą na instrumentach, czy rzemiosłem), pokazy kinowe, spektakle teatralne oraz podwórko gier i zabaw tradycyjnych. Pod dawną nazwą Jarmark Jagielloński będą się odbywać targi rzemiosła ludowego.

Natomiast w terminie 4-10 września 2023 r. będzie mieć miejsce już po raz piętnasty Europejski Festiwal Smaku poświęcony gastronomii z różnych części naszego kontynentu. Pokazom kulinarnym będą jak co roku towarzyszyć warsztaty, koncerty i wystawy sztuki.

A skoro o sztuce mowa, to szczególnie polecam Waszej uwadze jeszcze jedno wydarzenie w Lublinie - jubileuszowy, XV Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/Open City. Pomiędzy 15 września, a 15 października 2023 r. lubelskie Stare Miasto znów stanie się areną działań artystycznych, a są to naprawdę doskonałe realizacje, często tworzone przez artystów światowego formatu. W ubiegłym roku udało mi się zobaczyć kilka z nich już po zakończeniu festiwalu. Znajdziecie je w poście pt. "Street art w Lublinie". Tegoroczna edycja będzie nosić tytuł "Shapes of Beauty".

Bolesławiec

Miłośnicy charakterystycznej granatowo-białej ceramiki powinni zarezerwować sobie czas w terminie 16-20 sierpnia 2023 r. Wówczas w Bolesławcu będzie mieć miejsce 29 Bolesławieckie Święto Ceramiki. Główną atrakcją będą oczywiście ogromne targi ceramiki na Rynku, ale imprezę uświetnią również wystawy, liczne koncerty, targ staroci, warsztaty dla dzieci i dorosłych oraz strefa gastronomiczna.

Liw

Jeśli lubicie rekonstrukcje historyczne, to 19 sierpnia 2023 r. musicie odwiedzić Liw! Już po raz dwudziesty na zamku w Liwie odbędzie się Turniej Rycerski o Pierścień Księżnej Anny. Zmaganiom rycerzy towarzyszyć będą pokazy średniowiecznej artylerii, ptaków drapieżnych oraz koncerty muzyki dawnej. Liczne kramy będą oferować rzemiosło średniowieczne i rękodzieło. Zwieńczeniem imprezy będzie występ Teatru Ognia Bohema.

Radom

Po pięcioletniej przerwie do Radomia wracają Międzynarodowe Pokazy Lotnicze AIR SHOW Radom. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 26-27 sierpnia 2023 r. pod hasłem "Niezwyciężeni w przestworzach". Samoloty (cywilne, wojskowe i historyczne) będzie można podziwiać zarówno na ziemi, jak i na niebie. Nowością będą pokazy nocne, m.in. w wykonaniu Grupy Akrobacyjnej Żelazny.

Gdynia

Gdynia zaprasza w dniach 31 sierpnia - 3 września 2023 r. na 13 Weekend Architektury, któremu w tym roku przyświeca maksyma "Esencja (essence) – społeczna strona architektury, istota życia i rozwoju miast". Impreza obejmuje spacery architektoniczne, prelekcje, debaty, pokazy filmowe, spotkania z architektami, wystawy fotografii oraz warsztaty dla dzieci i młodzieży.

Zgorzelec

Polski Zgorzelec i niemieckie Görlitz zapraszają w dniach 25-27 sierpnia 2023 r. na doroczne wspólne transgraniczne święto - Święto Starego Miasta Zgorzelec - Jakuby i Altstadtfest Görlitz, które w tym roku po obu stronach Nysy Łużyckiej będzie mieć klimat średniowiecznego biesiadowania. Jarmark Staromiejski otworzy parada, która w barwnym korowodzie dotrze do Mostu Staromiejskiego. Na kilku scenach odbywać się będą koncerty, przedstawienia teatralne oraz pokazy magików, iluzjonistów i błaznów.

Wrocław 

Podobnie jak w ubiegłym roku, i w tym będzie można wziąć udział w Dniu Otwartym Zajezdni Popowice. Kilka słów o historii tego miejsca skreśliłam w poście pt. "Gdzieś w Polsce... w sierpniu 2022. Zdążyłam na Łempicką do Lublina (a i jesień w kulturze zapowiada się niezwykle ciekawie)!". Tegoroczny Dzień Otwarty zaplanowano na 9 września 2023 r. Znów na ulice Wrocławia wyjadą zabytkowe tramwaje i autobusy, zaś na miejscu będzie można podziwiać dawny tabor miasta - od najstarszych tramwajów z przełomu XIX i XX w., przez liczne wagony z dwudziestolecia międzywojennego i pierwszych lat po II wojnie światowej, aż po kultowe autobusy zwane ogórkami, a także... neony, które kiedyś zdobiły ulice Wrocławia, a teraz czekają na wyeksponowanie w ulicznej Galerii Neon Side (przeczytacie o niej w poście pt. "Neonowy Wrocław"). Jak widzicie, to gratka nie tylko dla fanów motoryzacji!

Iłża

Również 9 września 2023 r. odbędzie się kolejna rekonstrukcja historyczna, tym razem na zamku w Iłży. Nosi nazwę Smoczy Ogień. W czasie wydarzenia będzie można zobaczyć królewski orszak Władysława IV Wazy, który wyruszy z Rynku. W zamkowych murach monarcha spotka się ze swoją małżonką Cecylią Renatą. Będzie można podziwiać także pokazy wojskowe, w tym muszkieterów, pikinierów, artylerii i kawalerii oraz tańce dworskie.

Sandomierz

W dniach 7-10 września 2023 r. warto się natomiast wybrać do Sandomierza na Festiwal Krzemienia Pasiastego. Krzemień pasiasty to drugi, obok bursztynu, najbardziej rozpoznawalny z kamieni ozdobnych występujących w Polsce, wydobywany właśnie w tych okolicach. Goście będą mogli zwiedzić wioskę neolityczną (krzemień pasiasty był pozyskiwany już w okresie neolitu i we wczesnej epoce brązu) oraz wziąć udział w spacerze po mieście szlakiem tego pięknego minerału. 

Woj. małopolskie i śląskie

Tydzień później, w okresie 15-17 września 2023 r., odbędzie się kolejna edycja Juromanii - Święta Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Impreza odbywa się w kilkunastu miejscach na terenie dwóch województw w tym samym czasie. Wśród atrakcji jest zwiedzanie zamków Szlaku Orlich Gniazd, klasztorów i kościołów oraz jaskiń (Nietoperzowej i Głębokiej), pokazy historyczne, rycerskie i wojskowe, degustacje regionalnych kulinariów, widowiska plenerowe oraz mnóstwo innych atrakcji. Po pełen program odsyłam na stronę wydarzenia.

Pułtusk

W dniach 16-17 września 2023 r. Pułtusk zaprasza na X Piknik z Husarią. W programie są m.in. pokazy jazdy tatarskiej, łucznictwa konnego, walki polską szablą bojową, pokaz Janczarów (wojska tureckiego), pokaz Pocztu Dam Husarskich, czy koncert pieśni sarmackiej. Głównymi atrakcjami będą prezentacja husarii (inscenizacja bitwy pod Wiedniem) oraz przejazd orszaku króla Jana III Sobieskiego i Królowej Marysieńki z bazyliki do zamku w asyście wojska i dam dworu.

Bytom

Jestem akurat w trakcie lektury książki pt. "Ballada o śpiącym lwie" Agaty Listoś-Kostrzewy, dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja o Dniach Otwartych EC Szombierki, które odbędą się w okresie 30 września - 1 października 2023 r. Główną atrakcją będzie możliwość wejścia na Wieżę Wodno-Zegarową na wysokość ok. 60 m. Udział w wydarzeniu jest bezpłatny, ale obowiązują zapisy, bo co pół godziny będzie wpuszczane tylko 20 osób.

A nie mówiłam, że w sierpniu i wrześniu nie będzie miejsca na nudę?

I przypominam jeszcze, że rekomendacje wydarzeń odbywających się w Warszawie znajdziecie w cyklu o nazwie Warszawa przyłapana - na sierpień w "Warszawie przyłapanej... w lipcu 2023", na wrzesień zaś w "Warszawie przyłapanej... w sierpniu 2023".

***

Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.

niedziela, 16 lipca 2023

Wakacje z nastolatkami. Rodzinny rejs szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich

Przed pandemią nasze wakacje co roku wyglądały podobnie: samochód zapakowany pod dach i do pokonania ponad 2000 km w jedną stronę nad ciepłe południowe morze. Zmieniały się tylko kierunki i trasy, by po drodze zobaczyć jak najwięcej ciekawych miejsc, zwłaszcza trudniej skomunikowanych, jeśli chodzi o transport publiczny. To były bardzo intensywne wyjazdy, naszpikowane zabytkami i atrakcjami. Wraz z nadejściem zarazy nasze road tripy zamieniliśmy na leniwe urlopy na mazowieckiej wsi. W międzyczasie chłopcy weszli w trudny, nastoletni wiek, i coraz ciężej zainteresować ich tradycyjną turystyką. Leżenie na plaży jest zbyt monotonne, a z muzealnych gablot wieje nudą.

W tym roku postanowiłam wypróbować dwie całkiem dla nich nowe formy wypoczynku - aktywny, czyli rejs po Wielkich Jeziorach Mazurskich i rozrywkowy, czyli all inclusive na Riwierze Tureckiej.

Pierwsza część już za nami i sprawdziła się znakomicie!

Dla mnie wakacje na wodzie nie są nowością. W czasach studenckich żeglowałam zarówno po jeziorach, jak i po morzu, brałam też udział w spływach kajakowych. Na Mazury wróciłam po niemal ćwierćwieczu! 


Ze względu na wygodę wybraliśmy houseboat Nautika 1000. Przede wszystkim łódź motorowa nie wymaga składania masztu pod mostami i w kanałach, których na tej trasie jest sporo. Po drugie ten akurat model jest bardzo przestronny, bez problemu pomieści 8 osób oraz sprzęt sportowy, który płynął z nami.


Houseboaty nie wymagają posiadania patentu motorowodnego, niech Was jednak to nie zwiedzie, bowiem bez znajomości podstawowych zasad ruchu po jeziorach i umiejętności odczytywania znaków na wodzie oraz tzw. znaków kardynalnych można po prostu stworzyć zagrożenie dla siebie i innych, w najlepszym zaś wypadku wpakować się na mieliznę lub kamienie leżące płytko pod powierzchnią wody.

Houseboat jest natomiast idealny do leniwego, rodzinnego pływania z mniej doświadczonymi załogantami. Udało nam się pokonać sporą część szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Najpierw obraliśmy kurs na południe, na jezioro Śniardwy, potem na północ, by dotrzeć na drugi co do wielkości z mazurskich akwenów, jezioro Mamry. Było bardzo różnorodnie. Przepłynęliśmy i duże zbiorniki, i te całkiem kameralne. Jedliśmy rybę w smażalni na środku jeziora. Wskakiwaliśmy do wody prosto z łódki. Do największych portów zawijaliśmy tylko na tankowanie i lody, na noclegi wybieraliśmy natomiast małe, leśne przystanie, położone często przy polach namiotowych.

Oto przepis na idealny tydzień na mazurskich jeziorach!

Dzień pierwszy (Wrony - Leśna Keja)

Łódź czarterowaliśmy z miejscowości Wrony nad jeziorem Tajty. 

Pierwszego dnia pokonaliśmy stosunkowo niewielką odległość - z Tajt przez kanał Niegociński przedostaliśmy się na jezioro Niegocin, by dotrzeć na przystań Leśna Keja w Bogaczewie. Przystań mieści się przy cyplu pomiędzy jeziorami Niegocin i Bocznym. Na miejscu działa bar. W cenie cumowania są sanitariaty i punkt mycia naczyń. Prysznice są dodatkowo płatne (15 zł za 10 min.), czynne w godzinach pracy baru (ok. 8:30-21:00). Można skorzystać z drewnianych wiat, rozpalić ognisko (płatne), dla dzieci są huśtawki. Można również rozbić namioty i w części campingowej sporo było osób podróżujących na rowerach. 





Dzień drugi (Leśna Keja - pole namiotowe "Koło promu")

To jest niezwykle malowniczy odcinek szlaku Wielkich Jezior Mazurskich. Pokonuje się osiem jezior: Boczne, Jagodne, Szymoneckie, Szymon, Kotek, Tałtowisko, Tałty i Mikołajskie.


Zaplanujcie rejs w taki sposób, by w porze obiadowej znaleźć się na jeziorze Szymon. Mieści się tam jedyna na Mazurach pływająca smażalnia, nazywana platformą lub fishbarką. Jej oficjalna nazwa to Żeglarska Smażalnia. Działa od końca maja do mniej więcej połowy września i dostępna jest tylko z wody. Część obsługi zajmuje się cumowaniem jednostek. Zjecie tu tylko ryby. W czasie naszej wizyty dostępne były trzy gatunki: miętus, sandacz i... dorsz (sic!). Wybraliśmy miętusa z dodatkiem frytek, surówki z białej kapusty i ogórków małosolnych i był naprawdę smaczny. Na miejscu można również skorzystać z toalety. 



Na tym odcinku doskonale można się przekonać o wygodzie, jaką daje łódź bez żagla, bo do pokonania jest aż pięć kanałów: kanał Kula (najkrótszy z mazurskich kanałów, o długości zaledwie 110 m) łączący jezioro Boczne i jezioro Jagodne, kanał Szymoński łączący jezioro Szymoneckie z jeziorem Szymon (dla odmiany drugi pod względem długości na Mazurach - 2360 m), kanał Mioduński łączący jezioro Szymon z jeziorem Kotek (1920 m), kanał Grunwaldzki łączący jezioro Kotek z jeziorem Tałtowisko (470 m) i kanał Tałcki łączący jezioro Tałtowisko z jeziorem Tałty (1620 m).


Kanały Szymoński, Mioduński, Grunwaldzki i Tałcki zostały przekopane jeszcze za czasów pruskich w drugiej poł. XVIII w., jednak praktycznie przestały istnieć w okresie napoleońskim w wyniku wieloletnich zaniedbań i priorytetów wojennych. Udrożnione zostały za sprawą robót publicznych prowadzonych w latach 1845–1849 oraz 1854–1857. Ciekawostka - wzdłuż obu brzegów wspomnianych kanałów biegnie ścieżka do burłaczenia, czyli przeciągania jednostek pływających po lądzie, na linie. Ścieżka jest częściowo zniszczona.


Na końcu jeziora Tałty Waszym oczom ukaże się nowoczesny most, co oznacza, że wpływacie na jezioro Mikołajskie. Zaraz za kładką, nad brzegiem akwenu ujrzycie okazałe piętrowe kamienice kryte czerwoną dachówką oraz duży port. Tak żeglarzy wita jedno z najbardziej znanych i najładniejszych miast tej części Polski, Mikołajki. Przy nadbrzeżnej promenadzie działa wiele kawiarni i restauracji oraz kramów z pamiątkami. My wyskoczyliśmy jedynie na lody. W porcie dostępna jest cała infrastruktura niezbędna dla żeglarzy - stacja paliw, zrzut nieczystości, czy punkt czerpania wody. Z Mikołajek wypływają również duże jednostki pasażerskie Żeglugi Mazurskiej.






My popłynęliśmy dalej, na niewielką przystań przy polu namiotowym "Koło promu", położoną również nad jeziorem Mikołajskim. Wygód tu nie ma. Wodę do mycia naczyń czerpie się z ręcznej pompy, sanitariaty to drewniane tzw. "wychodki" z dziurą w ziemi, wydzielające niekonieczną woń. Jest za to miejsce na ognisko i zadaszone wiaty. Zejście do jeziora jest łagodne, więc to doskonała opcja na popołudniową kąpiel.



Dzień trzeci (pole namiotowe "Koło promu" - Okartowo i Okartowo - Mazuralia Przeczka)

Tego dnia naszym celem było pokonanie największego polskiego jeziora, Śniardw, by dotrzeć do Okartowa. Śniardwy wśród żeglarzy budzą często obawy. Akwen jest rozległy (113,4 km²) i dość wietrzny, zaś brzegi w zdecydowanej większości niezagospodarowane, więc trudno gdzieś uciec w razie załamania pogody. A takie zdarzenie miało miejsce 21 sierpnia 2007 r. W ciągu zaledwie 10 min. wiatr wiejący z prędkością dochodzącą do 130 km/h, co daje 12 w skali Beauforta (w Mikołajkach zanotowano wówczas 126 km/h, co jest największą prędkością wiatru w historii tamtejszych pomiarów), poprzewracał właśnie na Śniardwach i na sąsiednim jeziorze Mikołajskim wiele jednostek, nawet zacumowanych w portach. Zginęło wówczas 12 osób. Po tamtych wydarzeniach zamontowano specjalne latarnie tworzące System Ostrzegania Wielkich Jezior Mazurskich, które sygnalizują żeglarzom potencjalne zagrożenia. 40 błysków na minutę informuje o możliwości nadejścia niebezpiecznych zjawisk meteorologicznych, jednak bez wskazania konkretnego czasu ich pojawienia się, zaś 90 błysków na minutę to już realnie bliskie niebezpieczeństwo burzy i silnego wiatru. Jedna z takich latarni znajduje się przy wejściu na Śniardwy.


Nam na szczęście trafił się jeden z trzech najbardziej słonecznych dni w czasie tego rejsu i bez przeszkód dotarliśmy do Okartowa. Naszemu houseboatowi zajęło to ok. 2 godz. w jedną stronę, najbardziej monotonne 2 godz. w czasie całego pobytu na Mazurach.


Czemu akurat Okartowo? Powody były dwa. Pierwszy to barokowy kościół pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny, który na liście miejsc do odwiedzenia miałam już od dawna. Świątynię z kamienia polnego wzniesiono w 1799 r. w miejscu starszego kościoła, który powstał na gruzach zamku krzyżackiego zniszczonego przez Litwinów u schyłku XV w. Do lat 70-tych XX w. był to kościół ewangelicki. Jednak ze względu na postępującą degradację i zmniejszającą się z roku na rok liczbę wiernych, przekazany został społeczności katolickiej. Parafia rzymskokatolicka pw. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny została erygowana 5 listopada 1984 r. 




Kościół, poza nabożeństwami, najczęściej jest zamknięty, ale w Internecie znajduje się numer telefonu, pod który można zadzwonić i poprosić o otwarcie o konkretnej godzinie. Bo wnętrze świątyni z barokowym ołtarzem oraz drewnianymi, bogato zdobionymi filarami podtrzymującymi empory, czyli inaczej mówiąc chór na wyższej kondygnacji, jest naprawdę imponujące! Malowidła o motywach roślinno-geometrycznych są niestety w dużej mierze rekonstrukcją wykonaną w latach 2006-2012, gdyż wnętrze zostało znacznie zniszczone wskutek wilgoci, jaka się tam dostała przez nieszczelny dach.











Drugi powód był dużo bardziej prozaiczny i była nim... smażalnia ryb, jedna z lepszych na Mazurach. Smażalnia Ewa działa przy Gospodarstwie Rybackim "Śniardwy". Gospodarstwo ma własną przystań, z której na obiad jest dosłownie kilka kroków. Lokal otwarty jest sezonowo, w czasie majówki oraz mniej więcej od połowy czerwca do początków września. W ofercie jest kilka rodzajów bardzo smacznych smażonych ryb (m.in. okoń, sandacz i węgorz), zupa rybna oraz fenomenalne pierogi rybne.




Nocleg mieliśmy w planach w Popielnie, ale w drodze powrotnej postanowiliśmy zatrzymać się na chwilę na kąpiel w Śniardwach, zaś po dopłynięciu do celu okazało się, że w porcie nie ma już miejsc. Stanęliśmy zatem prawie po sąsiedzku przy stosunkowo nowej przystani o nazwie Mazuralia Przeczka. Przystań położona jest nad cieśniną Przeczka, gdzie Śniardwy łączą się z jeziorem Mikołajskim, mniej więcej naprzeciwko pola namiotowego "Koło promu", przy którym spędziliśmy poprzednią noc. Mazuralia Przeczka oferuje jedynie sanitariaty w metalowych kontenerach oraz miejsce na ognisko, ale cały czas się rozwija, bowiem powstała w czasie pandemii, a dzierżawca ma mnóstwo pomysłów na zagospodarowanie przestrzeni. Dzieciaki mogą skorzystać z Bubble Footbal, co naszej w sumie ósemce pociech w wieku 6-16 lat bardzo przypadło do gustu. Natomiast dosłownie tuż po naszym pobycie miało ruszyć tu muzeum starych pocztówek przedstawiających Mazury.




Spacer z przystani do Popielna zajmuje ok. 20 min. Dzieciaki chciały zobaczyć koniki polskie, które w tamtejszej Stacji Badawczej hoduje się od 1955 r. Sama wieś, z zachowaną drewnianą zabudową, też jest całkiem miła dla oka.




Tego dnia pożegnał nas niezwykle urokliwy zachód słońca i nie bardzo chciało nam się wierzyć, że sprawdzą się prognozy pogody zapowiadające nazajutrz całodzienne opady.



Dzień czwarty (Mazuralia Przeczka - przystań Zdorkowo)

A jednak! Deszcz zaczął padać zanim jeszcze wypłynęliśmy. Latarnia ostrzegawcza przy Śniardwach zaczęła niepokojąco migać. Paradoksalnie, przy tej kompletnie niekorzystnej aurze udało nam się przepłynąć najdłuższy odcinek - z przystani nad Śniardwami w południowej części szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, na północ, aż nad jezioro Dargin. Łącznie 7 godzin rejsu bez zawijania do portu. 

Większa część trasy, aż do kanału Niegocińskiego pokrywała się z tą, którą pokonaliśmy w ciągu trzech pierwszych dni, tyle, że za wspomnianym kanałem nie skręciliśmy na Tajty, a popłynęliśmy dalej prosto przez kolejny kanał o nazwie Piękna Góra (250 m) na jezioro Kisajno i dalej na jezioro Dargin. Niebo przybierało rozmaite odcienie granatu i nawet w którymś momencie dał się słyszeć pojedynczy grzmot, który sprawił, że spłynęliśmy w dość przyjemną zatoczkę wrzynającą się w wyspę Duży Ostrów położoną na Kisajnie. Na szczęście ten samotny pomruk nie przerodził się w nic gwałtowniejszego i mogliśmy kontynuować rejs.








Kisajno to jest w ogóle bardzo fajne jezioro. Cudownie wygląda z lotu ptaka lub drona, bo dopiero wówczas widać jak bardzo nieregularny ma kształt, głównie za sprawą wielu wysp, które się na nim znajdują. Nic dziwnego, że przyciąga bogate inwestycje. 

To właśnie nad jego brzegiem, w Fuledzie, swoją posiadłość ma rodzina Staraków, jedna z najbogatszych w Polsce. Ich kolekcję sztuki w przestrzeni wystawienniczej Spectra Art Space w biurowcu Spectra na warszawskich Sielcach odwiedzam dość regularnie. I to właśnie w wodach tego jeziora w 2019 r. utonął Piotr Woźniak-Starak. Pochowano go na terenie wspomnianej posiadłości, ale polskie prawo nie zezwala na samowolne pochówki w miejscach do tego nie przeznaczonych, więc szczątki producenta filmowego w 2021 r. przeniesione zostały na stołeczne Powązki.

Tego dnia znów doświadczyliśmy plusów z posiadania houseboata, a nie żaglówki. Kokpit tego pierwszego można w całości zabezpieczyć wodoszczelnymi plandekami tak, że nie trzeba w czasie deszczowego dnia chować się pod pokład lub szczelnie owijać sztormiakiem.

Na szczęście, gdy dotarliśmy do miejsca docelowego, na przystań Zdorkowo (kiedyś noszącą nazwę Port u Henia) w miejscowości Harsz nad jeziorem Dargin, przestało już całkiem padać.

Przystań ukryta jest za trzcinami, ale nie można jej przeoczyć, bo przy samych szuwarach powiewa niebieska chorągiewka z jej nazwą. Miejsce ma dużo uroku. Na żeglarzy czekają wiaty, miejsce na ognisko, mini plac zabaw dla dzieci, toalety, punkt mycia naczyń oraz prysznice (nareszcie!) - płatne, na monety, 12 zł za 6 minut, w tym 2 minuty gratis na przebranie się. Jedyną niedogodnością jest to, że cały węzeł sanitarny znajduje się za asfaltową lokalną drogą, na której ruch jest co prawda niewielki, ale jest. Po sąsiedzku z przystanią mieści się też tawerna (tam wnosi się opłaty za cumowanie) oraz kameralna plaża. Na przystani można zatankować wodę (bezpłatnie). To jedno z przyjemniejszych miejsc, gdzie nocowaliśmy.







Dzień piąty (przystań Zdorkowo - Zwierzyniecki Róg Cypel)

To był jeden z krótszych odcinków, jakie pokonaliśmy. Z jeziora Dargin odbiliśmy na niewielkie Kirsajty. Na jeziorze tym znajduje się wyspa, na której gniazdują kormorany. Ten niewielki skrawek lądu z drzewami opanowanymi przez ptaki jest rezerwatem przyrody i nie można do niego nie tylko dobijać, ale i podpływać zbyt blisko, co sygnalizują specjalne boje. 







Przystań Zwierzyniecki Róg Cypel mieści się w północnej części jeziora Mamry i jest zdecydowanie moim faworytem, jeśli chodzi o położenie i infrastrukturę.

Oprócz pomostów do cumowania jachtów kompleks obejmuje również spore pole namiotowe. W cenie są nie tylko sanitariaty i punkt mycia naczyń, ale również prysznice! Na dzieci czekają wygodne sznurkowe huśtawki, drewniany plac zabaw i zjeżdżalnia w kształcie słonia dla maluszków wpadająca prosto do jeziora. Na miejscu działa bar, zaś część stolików ustawiono na tarasie nad wodą. Jak na warunki campingowe, jest dość dobrze zaopatrzony. Można zjeść zapiekankę, smażoną rybę, kiełbasę z patelni, pierogi z mięsem z kaczki, nuggetsy oraz lody z automatu. Miejsce na ognisko też jest.






Po sąsiedzku przebiega szlak rowerowy Green Velo.

Dzień szósty (Zwierzyniecki Róg Cypel)

Cały dodatkowy dzień zostaliśmy w tym samym miejscu. Ta część jeziora jest idealna do uprawiania sportów wodnych, więc panowie pływali na deskach, dzieciaki na kółkach, materacach i innych dmuchańcach, a panie poprawiały opaleniznę i korzystały z wszelkiej maści infrastruktury rekreacyjnej. 




Dzień siódmy (Zwierzyniecki Róg Cypel - Zimny Kąt)

Nasz turnus nieubłaganie zbliżał się do końca (w sezonie łodzie czarterowane są na okresy tygodniowe, najczęściej od soboty do soboty). Na ostatni nocleg wybraliśmy przystań Zimny Kąt, z której stosunkowo blisko jest do Wron.

Przez jezioro Kirsajty wróciliśmy na jezioro Dargin. Czekało nas jeszcze tankowanie, bowiem jednostkę trzeba oddać z pełnym bakiem, oraz opróżnienie zbiornika na nieczystości. Wszystko to można zrobić w Sztynorcie, największym porcie jachtowym na Mazurach.



Jeśli starczy Wam czasu, koniecznie zejdźcie na ląd i przejdźcie się po miejscowości. Nie jest przesadnie urokliwa, ale ma bardzo bogatą historię, której namacalne ślady widoczne są do dziś. Ja wykorzystałam czas oczekiwania w kolejce po paliwo.



Sztynort ma strategiczne położenie nad jeziorem Sztynorckim, na półwyspie między trzema innymi jeziorami: Dargin, Kirsajty i Mamry, dlatego zwykło się mawiać, że kto ma Sztynort, ten ma Mazury. Przez ponad 500 lat, aż do 1944 r., miejscowość związana była z pruskim rodem Lehndorffów. Zachował się pałac hrabiów wzniesiony w latach 1689–1691 i wielokrotnie przebudowywany. Jest w bardzo złym stanie, aktualnie zabezpieczony przed dalszą degradacją. Trwają też prace remontowe zabudowań gospodarczych. W jednym z budynków działa restauracja. Żałuję, że nie miałam więcej czasu na powłóczenie się po okolicy, bo pamiątek po możnym rodzie znajduje się tu więcej.  



Z pełnym bakiem i pustym "szambem" ruszyliśmy na ostatnią przystań. Po drodze dzieciaki chciały się jeszcze wykąpać, więc zatrzymaliśmy się przy niewielkiej, uroczej wysepce Ilma pomiędzy jeziorami Kisajno i Łabab.



Na Zimny Kąt dotarliśmy późnym popołudniem, właściwie w ostatnim momencie, bo chętnych do cumowania było wielu i nie dla wszystkich starczyło miejsca. To dogodne miejsce na nocleg dla wszystkich tych, którzy kończą rejs, a nie chcą spać w portach macierzystych w okolicach Giżycka.

Przystań mieści się na niewielkim półwyspie u wejścia do zatoki Zimny Kąt nad jeziorem Kisajno. W cenie są sanitariaty. Jest też skromy bar, kilka miejsc na ogniska i zadaszone wiaty. Można podpłynąć również do jednej z saun na wodzie, których na całych Mazurach działa dość sporo.




Na tym ostatnim przystanku spotkaliśmy kilka osób, z którymi już wcześniej nocowaliśmy w tych samych miejscach. Pożegnalne ognisko niestety nie do końca nam wypaliło, bo wieczorem zaczął padać deszcz. 

Dzień ósmy (Zimny Kąt - Wrony plus Wierzba)

Tym razem jezioro Kisajno pokonaliśmy od zachodu, mijając wyspy z drugiej strony niż cztery dni wcześniej. Dość szybko byliśmy z powrotem we Wronach.

Zanim jednak opuściliśmy urocze Mazury, czekała nas jeszcze jedna atrakcja - prom samochodowy do Wierzby. To jedyne takie połączenie na Mazurach i stanowi lokalną ciekawostkę. Prom zabiera maksymalnie cztery samochody, rowerzystów i pieszych. Rejs trwa kilka minut, zaś przeprawa sąsiaduje z portem jachtowym w Wierzbie należącym do Polskiej Akademii Nauk. Port jest bardzo przyjemny, zadbany, z pizzerią serwującą pizzę z pieca opalanego drewnem. Do sprawdzenia następnym razem.



Bo nasz rejs okazał się strzałem w dziesiątkę i chłopcy chcą znów płynąć za rok. Choć było to bardzo rekreacyjne, turystyczne wręcz pływanie, to znów poczułam się jak w czasach studenckich. Niemal każdego dnia odbywało się ognisko ze śpiewaniem szant przy gitarze (chłopaki nauczyli się większości żeglarskich przebojów), do jeziora wskakiwaliśmy prosto z łódki i nie przeszkadzał zbyt bardzo brak prysznica codziennie. Szalenie cieszę się, że moje dzieci złapały żeglarskiego bakcyla, bo i ja po latach z przyjemnością wróciłam do takiej formy wypoczynku.

(foto: iza & dorka)