Załóżmy, że masz półtorej godziny na zwiedzanie Wrocławia. Dziewięćdziesiąt minut. Dokąd pójdziesz? Ja postanowiłam obejrzeć neony. Ktoś może pomyśleć, że to za krótko, by wędrować od budynku do budynku i przyglądać się reklamom świetlnym, tyle ich przecież w całym mieście. Wystarczy jednak zagłębić się w pewne podwórko przy Ruskiej...
Pierwsze skojarzenie: belgradzki Čavketov Pasaž. Łączy plac Nikole Pašića wytyczony w 1953 r., oddalony dosłownie o kilka kroków od serbskiego Parlamentu, z uliczką Nušićevą, która w tej części jest wąska, kameralna i pełna kawiarnianych ogródków. Centrum miasta, a jednak nie każdy przechodzień potrafi wskazać drogę. Pasaż biegnący w dużej mierze pod budynkiem pamiętającym czasy Tity, dziś mieszczącym bank, od 2012 r. kryje uliczną galerię sztuki i zagłębie street artu. Ale trzeba wiedzieć, czego szukać, by tam trafić.
Podobnie jest we Wrocławiu. Ruska, ulica wytyczona w tym miejscu jeszcze w średniowieczu, która od 1345 r. praktycznie nie zmieniła swojej nazwy (!), skrywa podobne miejsce. Skręcając w bramę oznaczoną numerami 46A, B i C, można skrócić sobie drogę do równoległej ulicy Świętego Antoniego. Z przejścia korzysta wielu mieszkańców. Jednak podwórka, szczególnie to pod numerem 46C, przyciągają także miłośników sztuki ulicznej oraz pamiątek czasów minionych. To oni zadzierają do góry głowy i wydają pełne zachwytów ochy i achy. Entuzjazm budzą... neony. Całe ściany neonów. To Galeria Neon Side. Tego w Belgradzie nie mają.
Miejsce nie jest przypadkowe. W czasach PRL-u mieściła się tu siedziba przedsiębiorstwa Reklama, które produkowało neony dla Dolnego Śląska (w Warszawie działało Stołeczne Przedsiębiorstwo Instalacji Reklam Świetlnych, wcześniej funkcjonujące pod nazwą Przedsiębiorstwo Usług Reklamowych Reklama i tworzyło neony dla całego kraju). Neony z tej epoki zaczęła gromadzić w tym miejscu w 2014 r. Fundacja Neon Side Wrocław. Można tu zobaczyć takie szlagiery jak znaną z większości polskich miast Modę Polską, czy Wrocław Główny, który i mnie witał, gdy pierwszy raz pociągiem przyjechałam do stolicy Dolnego Śląska. Są neony z budynków kin, zakładów przemysłowych, czy sklepów rozmaitych branż. Kilkadziesiąt lat powojennej historii ulic tego miasta w pigułce. Do tego kluby, galeria sztuki, w której kupić można m.in. świetne przyciski do papieru w formie szklanych kamieniczek i nieco street artu. Miejsce klimatyczne za dnia, a jakże cudowne musi być po zmroku, gdy te wszystkie napisy świecą kolorowo!
Dla wrocławian, którzy pamiętają reklamy w ich pierwotnych lokalizacjach, jest to pewnie również miejsce budzące mnóstwo sentymentów i wspomnień. Dla mnie to tylko rodzaj muzeum, ale galeria nad Odrą przemawia do mnie o wiele bardziej niż Muzeum Neonów na warszawskiej Pradze. Bo choć reklamowe napisy zostały przeniesione tu z różnych zakątków Wrocławia, to zawisły na fasadach budynków, bardziej oddając klimat czasów, w których powstały i ulic, które zdobiły, niż te zamknięte w muzealnej hali. I mimo że trzeba zadzierać głowę do góry i ciężko uchwycić je na zdjęciach w pełnej krasie, to wyeksponowane w ten sposób są bardziej rzeczywiste, jakby nigdy nie zniknęły z ulic. Brawo, Wrocław!
Dziewięćdziesiąt minut to oczywiście za dużo czasu na samą neonową galerię. Idąc dalej Ruską dojdzie się do Placu Solnego i do Rynku. Zdążyłam więc wypić jeszcze kawę z widokiem na Ratusz i na kontrowersyjną szklaną fontannę. We Wrocławiu poprzednio byłam pięć lat temu i prawie zdążyłam zapomnieć jak bardzo zachwyca mnie stolica Dolnego Śląska. Wrócę tu niebawem na nieco dłużej!
POST SCRIPTUM
Niedługo po naszej wizycie podwórko przeszło generalny remont. Odmalowano ściany i położono nową kostkę brukową. Powrót do Wrocławia zajął nam kolejne trzy lata, ale w sierpniu 2020 r. udało mi się nareszcie odwiedzić Ruską wieczorem, gdy wszystkie ściany mienią się całą gamą czerwieni, zieleni i błękitów świecących neonów. W letnie wieczory podwórko zapełnia się stolikami mieszczących się tu barów.
To jeden z najciekawszych i najbardziej klimatycznych zakątków Wrocławia, jeden z wielu powodów, dla których wciąż wracam do tego najpiękniejszego z polskich miast.
Niedługo po naszej wizycie podwórko przeszło generalny remont. Odmalowano ściany i położono nową kostkę brukową. Powrót do Wrocławia zajął nam kolejne trzy lata, ale w sierpniu 2020 r. udało mi się nareszcie odwiedzić Ruską wieczorem, gdy wszystkie ściany mienią się całą gamą czerwieni, zieleni i błękitów świecących neonów. W letnie wieczory podwórko zapełnia się stolikami mieszczących się tu barów.
To jeden z najciekawszych i najbardziej klimatycznych zakątków Wrocławia, jeden z wielu powodów, dla których wciąż wracam do tego najpiękniejszego z polskich miast.
Przepiękne! Koniecznie muszę to zobaczyć na własne oczy jak będę kolejny raz we Wrocławiu.
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo!
Usuń