czwartek, 13 maja 2021

Warszawa rodzinna. Park Górczewska, czyli odpocznij na Bemowie

Całe życie mieszkam na blokowiskach. Moje dzieciństwo to dziesięciopiętrowy blok z wielkiej płyty na warszawskich Jelonkach, wtedy przynależących do dzielnicy Wola, od 1994 r. w granicach Bemowa. Dwie połączone długim korytarzem klatki schodowe, ponad setka mieszkań i cała gromada dzieciaków w podobnym wieku, z jednej szkoły. Gdy padał deszcz, schody i korytarze stawały się dla nas placem zabaw, a w razie czego rodzice i tak wiedzieli, do których drzwi zapukać, by znaleźć swoje latorośle. Bez telefonów komórkowych. 

Mam z tych lat całe mnóstwo ciepłych wspomnień. Wtedy osiedla projektowano w taki sposób, że były de facto samowystarczalnymi małymi miastami. Budynki stały w odpowiednich odległościach od siebie zapewniając przepływ powietrza, między nimi były place zabaw dla dzieci, w bliskiej odległości przedszkola, szkoły, przychodnie, biblioteki i pawilony handlowe ze sklepami różnych branż. Takie właśnie były Jelonki, gdzie sprowadziliśmy się na początku lat osiemdziesiątych. Nasz blok już wtedy stał, a wokół z błota wyrastały kolejne. Ich elewacje pokryte były kolorowymi szklanymi mozaikami. Te najbliżej Powstańców Śląskich były niebieskie, od strony Lazurowej i Człuchowskiej zielone, a przy Górczewskiej brązowe. W ostatnim okresie większość budynków przeszła termoizolację i barwne kafelki zniknęły pod warstwą styropianu. Brązowe można zobaczyć jeszcze na dwóch, czy trzech przy Kossutha.


Zachował się jedynie dawny układ urbanistyczny w postaci skupisk bloków kiedyś przypisanych do danego koloru, dziś rozdzielonych sporym terenem zielonym, Parkiem Górczewska. Niech jednak nazwa "park" Was nie zwiedzie. Nie zobaczycie tu wiekowych drzew jak chociażby w Łazienkach. To stosunkowo nowa przestrzeń, stworzona z myślą o mieszkańcach przez zagospodarowanie nieużytków, które w czasach mojego dzieciństwa wykorzystywane były do składowania odpadów budowlanych i które jeszcze na przełomie 1990 i 1991 r. wyglądały tak jak na poniższym zdjęciu. W tle widać bloki w ich oryginalnych kolorach. Miałam wtedy niespełna 14 lat, czyli praktycznie tyle, ile mój starszy syn teraz i za kilka miesięcy miałam się wyprowadzić z Jelonek na sąsiednie Górce. 


Teren zaczęto porządkować chyba dopiero w XXI w. Jakim cudem uchował się przed współczesną developerką, która zastawia budynkami niemal każdy niezagospodarowany skrawek wolnej przestrzeni? Z dwóch powodów. Po pierwsze przebiega tędy linia energetyczna, choć myślę, że to akurat nie problem, bo znajdujący się kilkaset metrów dalej teren zakładu energetycznego już został częściowo zabudowany nowymi blokami. Drugim powodem jest to, że to klin nawietrzający od strony Puszczy Kampinoskiej nie tylko to osiedle, ale całą Warszawę. I choć temat zabudowy co jakiś czas powraca, to stworzono tu naprawdę super tereny rekreacyjne służące lokalnej społeczności.


Większość drzew to nowe nasadzenia, ale wprawne oko może dostrzec między nimi i pięknie kwitnące o tej porze roku drzewa owocowe. To pozostałość po międzywojennej koncepcji utworzenia na tych terenach Miasta-Ogrodu przez rodzinę Schneiderów, do której od XIX w. należał folwark Jelonki. Co prawda w miejscu, gdzie teraz znajduje się park, były głównie tereny podmokłe, to jednak pamiętam domki jednorodzinne stojące między blokami w innych częściach osiedla. U schyłku lat osiemdziesiątych XX w. większość była już opuszczona i czekała na wyburzenie pod kolejne etapy rozbudowy tego skrawka Warszawy. 



W 2008 r. w centralnej części parku stanął amfiteatr, do 2019 r. noszący imię Michaela Jacksona (na pamiątkę jedynego występu artysty w Polsce, który odbył się w 1996 r. na lotnisku na Bemowie), ale na kanwie kontrowersji wokół piosenkarza przemianowany po prostu na Amfiteatr Bemowo. Odbywają się tu koncerty, przedstawienia teatralne oraz rozmaite uroczystości z udziałem władz dzielnicy jak chociażby obchody kolejnych jubileuszy Bemowa.   



Oprócz sceny jest cała gama infrastruktury dla odwiedzających w każdym wieku. Dla dzieciaków to przede wszystkim trzy place zabaw, w tym dwa z nowoczesnym drewnianym wyposażeniem. Jeden przeznaczony jest dla maluszków, drugi dla dzieci w różnym wieku, także z częścią wydzieloną dla najmłodszych, ale i z drabinkami i torami przeszkód dla nieco starszych pociech. Trzeci to mini park linowy. Wszystkie mają miękkie, bezpieczne podłoże. Jest też strefa gier plenerowych z namalowanymi na chodniku gotowymi miejscami do gry np. w klasy.





Gruz z budowy osiedla posłużył do usypania dwóch całkiem sporych górek. Służą dzieciom nie tylko zimą do jazdy na sankach, ale na jednej z nich ustawiono punkt widokowy oraz huśtawki.




Rodzice (i młodzież) natomiast mają do dyspozycji dwie siłownie na świeżym powietrzu oraz strefę wypoczynkową, gdzie skorzystać można ze stanowisk do grillowania, stolików z ławami (na stolikach są plansze do gry w szachy i warcaby), hamaków i wygodnych drewnianych leżaków, a także małą gastronomię i punkt wymiany książek. 







Najnowszą atrakcją Parku Górczewska jest oddana do użytku w ostatnich dniach kwietnia tężnia solankowa wykonana w ramach Budżetu Obywatelskiego. Po dwóch stronach zdroju można usiąść na jednej z 10 ławek i oddać się dobroczynnym inhalacjom. Chętnych nie brakuje.





Na rozległych trawnikach na obrzeżach parku od czasu do czasu odbywają się również rozmaite imprezy. W miniony weekend trafiliśmy na II Bemowski Festiwal Street Foodu. W kilkunastu foodtruckach serwowano potrawy z różnych zakątków świata. Była i kuchnia azjatycka, i burgery, i zapiekanki, i frytki belgijskie, i węgierskie langosze, i szaszłyki ormiańskie, i hiszpańskie churros i wiele innych apetycznie wyglądających dań. W sobotę ze względu na kropiący co chwilę deszcz zamawiających nie było wielu, za to w słoneczną niedzielę na swoją kolej trzeba było czekać już nawet pół godziny, ludzie leżeli na kocach, siedzieli na trawie i atmosfera była iście piknikowa. Po tylu miesiącach ograniczeń każdy spragniony jest normalności. 




Podobnych miejsc w Warszawie powstaje coraz więcej i można je znaleźć właśnie w takich nietypowych lokalizacjach jak duże osiedla mieszkaniowe. Służą przede wszystkim mieszkańcom, ale jeśli macie ochotę spędzić godzinę czy dwie na świeżym powietrzu, rozpalić grilla, czy zrelaksować się w tężni, to Park Górczewska jest idealny. Komunikacją miejską z centrum Warszawy dojedziecie tu w około pół godziny.

Jak dojechać?

Park Górczewska mieści się w dzielnicy Bemowo, na osiedlu Jelonki pomiędzy ulicami: Powstańców Śląskich, Górczewską, Lazurową i Człuchowską.

Dojazd komunikacją miejską: od strony Powstańców Śląskich tramwaje 10, 11 i 26, autobusy 112 i 190 (przystanki Czumy), od strony Górczewskiej autobusy 171 i 523 (przystanek Bemowo-Ratusz przy Lidlu, po skręcie w Powstańców Śląskich) oraz 109, 149, 154, 714, 719, 729 (przystanek Bemowo-Ratusz oraz następny, Klemensiewicza). Park znajduje się w głębi osiedla, w odległości kilkuset metrów od przystanków (ok. 10 min. spacerem). 

Parking dla samochodów zlokalizowany jest przy ul. Raginisa, ale auto można zostawić, w miarę wolnych miejsc, również w osiedlowych ulicach po dwóch stronach parku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz