Prawie dwa tygodnie spędzone z covidem w domu przeniosły mnie w czasie. Ze śnieżnych zamieci przełomu marca i kwietnia wprost w piękną wiosnę, najpierw ledwie zieleniącą się młodymi listkami na drzewach, ale już na tyle słoneczną, że każdy dzień przynosił zmiany, by pod koniec miesiąca, jakieś dwa tygodnie później niż zazwyczaj, wybuchnąć kwiatami magnolii, forsycji, żonkili i tulipanów. Niespecjalnie lubię tę porę roku, ale w tych ponurych czasach niepewności jutra naprawdę ucieszył mnie ten widok.
Ze zdwojoną siłą wróciłam do moich codziennych spacerów po Warszawie. Śledzę w mediach to, co dzieje się w mieście, więc swoje pierwsze kroki skierowałam do Centrum Praskiego Koneser, gdzie już 21 marca z okazji pierwszego dnia wiosny pojawiły się barwne dekoracje w postaci motyli oraz lampionów w kształcie kwiatów tulipanów autorstwa lubelskiego artysty Jarosława Koziary. Idealnie wpisały się nie tylko w powitanie nowej pory roku, ale i w obchody Wielkanocy, pod względem miejskich dekoracji zdecydowanie przegrywającej z Bożym Narodzeniem.
Drugim powodem była dopiero co otwarta plenerowa wystawa twórczości Józefa Wilkonia pt. "Świat Wilkonia w Koneserze", którą można oglądać jeszcze do 11 czerwca. Obejmuje przede wszystkim monumentalne drewniane rzeźby zwierząt (i wilkołaków). Większość z nich, ze względu na kapryśną w tym miesiącu aurę, ustawiono pod niezbyt wyględnymi namiotami chroniącymi je przed deszczem. Cóż, taki mamy klimat. Dlatego gdy podwarszawskie Piaseczno wpadło na pomysł, by ozdobić swoją przestrzeń sztuką tego artysty (mieszka w pobliżu, w Zalesiu Dolnym), to w różnych częściach miasta stanęły nie rzeźby z drewna, tylko wykonane na ich podstawie (za wzór posłużyły m.in. trzy z tych, które prezentowane są na tej ekspozycji) metalowe odlewy odporne na warunki atmosferyczne. W Koneserze w słoneczne dni daszki na szczęście znikają i wtedy zwierzaki w zestawieniu z wesołymi dekoracjami wyglądają naprawdę super. Wystawę uzupełniają plansze z ilustracjami z książek, ponieważ artysta jest nie tylko rzeźbiarzem lecz również, a właściwie przede wszystkim, ilustratorem literatury.
My twórczość Wilkonia bardzo lubimy, choć odkryliśmy ją dopiero w czasie ubiegłorocznych wakacji, gdy w parku przy pałacu w Radziejowicach zobaczyliśmy prześliczną Arkę. Potem zachwyciła nas szopka i karuzela w kompleksie pokamedulskim w Lesie Bielańskim, wreszcie tydzień temu odwiedziliśmy wspomniane Piaseczno, gdzie można zobaczyć nie tylko rzeźby miejskie wykonane według projektów artysty, ale także mural i neon.
Kwiecień to także miesiąc obchodów kolejnych rocznic wybuchu powstania w getcie warszawskim. W tym minęło 78 lat od tego bohaterskiego zrywu. Z tej okazji na tzw. patelni przy stacji metra Centrum powstał nowy mural według projektu Anny Koźbiel-Walas i Adama Walasa (w wykonaniu Good Looking Studio). Upamiętnia kobiety, które brały udział w powstaniu. To jest świetna inicjatywa, bo o Mordechaju Anielewiczu, czy Marku Edelmanie słyszał chyba każdy, zaś nazwisk tych dziewczyn, z których wiele poniosło śmierć w 1943 r., na stronach podręczników do historii próżno szukać. Jeśli chcecie zobaczyć ich twarze, spieszcie się, bo mural będzie widoczny tylko do 2 maja (taka specyfika tego miejsca, galeria jest czasowa).
Drugim punktem programu tegorocznych obchodów było odsłonięcie na Muranowie niewielkiego monumentu upamiętniającego Archiwum Ringelbluma. Stanął w miejscu jego ukrycia (ul. Nowolipki 28A).
Archiwum Ringelbluma, czyli Podziemne Archiwum Getta Warszawy to zbiór dokumentów i relacji na temat życia nie tylko w getcie, ale i w ogóle losu Żydów w okupowanej Polsce. Powstało w listopadzie 1940 r. z inicjatywy historyka dr. Emanuela Ringelbluma, przy udziale utworzonej przez niego tajnej organizacji Oneg Szabat (Radość Soboty − w tym dniu odbywały się spotkania grupy). Wszystkie dokumenty zbierane były niejawnie, zaś od 1942 r. informacje o unicestwianiu kolejnych gmin żydowskich zaczęto podawać do wiadomości publicznej, szczególnie po drugiej stronie muru, dzięki czemu mogły trafić także za granicę.
Zbiór został podzielony na trzy części i ukryty. Dwie pierwsze partie zakopano w piwnicy przy ul. Nowolipki 68 (dziś nr 28A). Odnaleziono je w 1946 i 1950 r. Trzecią schowano w noc poprzedzającą wybuch powstania na terenie warsztatu szczotkarskiego przy ul. Świętojerskiej 34 (obecnie stoi tam Ambasada Chińska). Tej części nigdy nie znaleziono.
Odrestaurowane dokumenty znajdują się Żydowskim Instytucie Historycznym. Można je zobaczyć na stałej wystawie pt. „Czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu”. Są jednym z najważniejszych świadectw o Zagładzie Żydów polskich, wpisanym na listę UNESCO „Pamięć Świata”.
Pomnik zaś to sześcian z przezroczystego tworzywa sztucznego, w którym znajduje się niewielka zapisana kartka papieru nadszarpnięta przez ząb czasu. Tylko tyle. Prowadzą do niego zaś granitowe płyty z fragmentami relacji, które znalazły się w Archiwum. Część jest w języku polskim, część pisana alfabetem hebrajskim. Pierwsza zaczyna się od słów: "To czego nie mogliśmy wykrzyczeć światu, zakopaliśmy pod ziemią...”. Na mnie takie pomniki robią dużo większe wrażenie niż figuralne wizerunki ludzi zasłużonych.
REKOMENDACJE NA MAJ
W maju powoli, z tygodnia na tydzień, zacznie wracać normalność.
Już 1 maja ruszą ponownie Warszawskie Linie Turystyczne. Na ulice stolicy po raz trzynasty wyjadą zabytkowe tramwaje (linie 36 i T) oraz autobusy (linia 100), zaś po Wiśle będą kursować promy. Sezon zakończy się 26 września.
Od 4 maja w reżimie sanitarnym będą mogły wznowić działalność muzea. Już tego dnia otwarcie zapowiedziały m.in. Muzeum Narodowe w Warszawie, gdzie w lutym, pomiędzy kolejnymi lockdownami, otwarto stałą Galerię Sztuki Starożytnej w nowoczesnej aranżacji, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które przedłużyło wystawę "Henryk Streng/Marek Włodarski i modernizm żydowsko–polski" do 16 maja oraz Zachęta z również przedłużoną (do 8 sierpnia) wystawą "Rhizopolis" Joanny Rajkowskiej i całkiem nowymi ekspozycjami, z których będę chciała zobaczyć "Zimną rewolucję. Społeczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej wobec socrealizmu 1948-1959" (od 24 maja do 19 września). 5 maja z kolei ruszy Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.
A 15 maja... po rocznej przerwie odbędzie się Noc Muzeów, choć tegoroczna jeszcze hybrydowo, bo mimo że sporo instytucji otworzy swoje podwoje dla zwiedzających, to są i takie, które przygotowały jedynie ofertę wirtualną.
Jeśli chodzi o turystykę i gastronomię, to hotele i inne miejsca oferujące noclegi będą mogły przyjmować gości od 8 maja, natomiast tydzień później po siedmiomiesięcznej przerwie otworzą się restauracje i kawiarnie, na razie tylko te, które dysponują ogródkami (wszak maj to przecież zazwyczaj początek sezonu gastronomii plenerowej), ale po kolejnych dwóch tygodniach będzie już można rezerwować również stoliki wewnątrz lokali (choć na razie tylko połowę). Wtedy też, przy takim samym obłożeniu, ruszą ponownie kina i teatry.
To będzie chwila prawdy, kto przetrwał, a kogo pandemia pokonała. Jeśli chodzi o gastronomię pod chmurką, to już wiadomo, że odbędzie się kolejny sezon Nocnego Marketu na dawnym Dworcu Głównym (piszę dawnym, bo w marcu, po 24 latach przywrócono stację Warszawa Główna, w nieco zmienionej lokalizacji, w związku z kolejnym etapem przebudowy linii średnicowej i wyłączeniem z użytku na kilka miesięcy Dworca Zachodniego). Pojawi się też nowy gracz, bo w weekend 7-9 maja wystartuje wreszcie OFF BRZESKA na Pradze.
Oj, zapowiada się wyjątkowo gorący maj!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz