niedziela, 30 marca 2025

Gdzieś w Polsce... w marcu 2025. Wiosenna Łódź z wielką modą w tle (plus kolejna dawka kultury na najbliższe miesiące i nieco wydarzeń na czas Wielkanocy)

Zima, której w tym roku właściwie nie było, powoli odchodzi w niebyt, ustępując miejsca pierwszym zwiastunom wiosny. Ja pojechałam szukać ich... do Łodzi. W tym niezwykle interesującym mieście byłam dotąd latem, jesienią i zimą. Wiosną... nigdy. A to błąd, bo właśnie tu znajduje się park, w którym o tej porze roku kwitną jedne z najwcześniejszych kwiatów, cebulice syberyjskie. Park Klepacza, bo o nim mowa, jest niewielki, ale pod koniec marca trawniki zamieniają się tam w niebieskie dywany. Staram się nie poddawać modzie na "turystykę botaniczną", ale muszę przyznać, że coraz częściej ulegam urokowi kwitnących kwiatów, krzewów i drzew. A cebulice, choć nie były jeszcze w pełnym rozkwicie, wyglądały przepięknie! 



Wiosnę znalazłam w Łodzi również w modnych przestrzeniach postindustrialnych. Ładna pogoda i ciepłe promienie słońca sprawiły, że wiele restauracji i kawiarni już teraz wystawiło stoliki i leżaki na dwór, pozwalając na relaks na świeżym powietrzu. Mam wrażenie, że z każdym rokiem tych odnowionych kompleksów pofabrycznych jest coraz więcej. Moje ostatnie odkrycie to obsypana nagrodami Fuzja. W ogóle Łódź jest jednym z tych miast w Polsce, w których dobrze się czuję i do których lubię wracać. Bo mimo, że nie zalicza się do najpiękniejszych w naszym kraju, to swoje przemysłowe dziedzictwo potrafi przekuć w atrakcję turystyczną. Czerwona cegła, najlepsze murale w Polsce i muzea z ciekawymi wystawami - to właśnie jest Łódź!












Ja przy okazji każdej wizyty zaglądam do Centralnego Muzeum Włókiennictwa. Tym razem obejrzałam dwie wystawy: "Arkadius. Wielkie namiętności. Konfrontacje" i "Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs".

Prezentacja dorobku Arkadiusa, właściwie Arkadiusza Weremczuka, jest pierwszą w historii wystawą podsumowującą twórczość jednego z najwybitniejszych polskich kreatorów mody. Pokazano na niej niezwykle ciekawe i odważne jak na swoje czasy kreacje z 14 kolekcji tego projektanta, w tym zaliczanych do najgłośniejszych, m.in: pacyfistycznego manifestu United States of Mind, Pauliny inspirowanej polską sztuką ludową, czy kontrowersyjnej Virgin Mary Wears The Trousers. Niektóre stroje to dzieła sztuki przygotowane jedynie do prezentacji na pokazach mody, ale są i takie, które spokojnie i dziś obroniłyby się na ulicy. Wszystkie są przemyślane i dopracowane w każdym szczególe. Poza ubiorami można zobaczyć również fotografie i filmy z pokazów mody, rysunki Arkadiusa, wycinki prasowe oraz nieco kontekstów w postaci prac innych artystów. I o ile do samych eksponatów nie można się przyczepić, bo wystawa jest faktycznie przekrojowa, to nie do końca pasowała mi sama jej aranżacja. Podobał mi się zamysł ustawienia manekinów na długich podestach, niczym na wybiegu, ale już przepierzenia z łukowatymi wycięciami przypominające nieco... katakumby lub kościelne okna niezbyt. Być może miało to współgrać z kolekcją Virgin Mary Wears The Trousers, ale wyszło tak sobie. Całość jest jednak kolejną w ostatnim okresie wystawą tego muzeum, na którą warto się specjalnie wybrać do Łodzi. Czas jest do 13 lipca 2025 r.
















Ekspozycja pt. "Wojciech Sadley. Sacrum i Profanum. Współczesny dyskurs" jest z kolei niewielka. Pokazano na niej tkaniny artystyczne zmarłego w 2023 r. Sadleya, który w swojej twórczości chętnie łączył zagadnienia sacrum i profanum (doskonałym przykładem są prace z cyklu Całuny) oraz korespondujące z nimi dokonania artystów młodego pokolenia: Borysa Górskiego, Julii Klimek, Anny Nowak, Mateusza Pecyny i Magdaleny Skotnickiej podejmujące te same wątki. To nie tylko dyskurs międzypokoleniowy, ale i obrazujący jak bardzo zmieniła się w tym czasie sama sztuka. Tkanina nie jest już jedynie materiałem (nomen omen) artystycznego wyrazu, ale i czymś w rodzaju rekwizytu służącego jako narzędzie do przygotowania sztuk audiowizualnych. Podobało mi się to zestawienie, ale czuję niedosyt, jeśli chodzi o samego Sadleya, który był jednym z najważniejszych twórców polskiej szkoły tkaniny i zasługuje na co najmniej tak duży pokaz jak sąsiednia wystawa Arkadiusa. Wówczas można byłoby zaprezentować także inne, mniej znane aspekty jego artystycznej działalności, jak chociażby... mozaiki, które wspólnie ze Stanisławem Sikorą zaprojektował do wnętrz ośrodka szkoleniowego Centrali Spółdzielni Ogrodniczych w Teresinie. Nie wiem, czy dotrwały do współczesnych czasów. Ja znalazłam je na zdjęciach H. Jurko ilustrujących artykuł zamieszczony w czasopiśmie "Projekt" nr 2/1964 (są na czterech ostatnich czarno-białych zdjęciach, które pochodzą z mojego archiwum i nie były częścią ekspozycji). A wystawę w Centralnym Muzeum Włókiennictwa można odwiedzić do 29 czerwca 2025 r.












Łódź, poza kapitalnymi wystawami w muzeach i wybitnym street artem, może poszczycić się również świetnymi rzeźbami miejskimi. Fotografuję je od lat. Po ostatniej wizycie do mojej kolekcji dołączyła m.in. Fontanna Krystyny Solskiej z ok. 1975 r., którą zobaczyć można w Parku Klepacza oraz zdjęcia odnowionego zegara słonecznego w Parku Śródmiejskim vel Parku Śledzia.



REKOMENDACJE NA KWIECIEŃ I KOLEJNE MIESIĄCE

WYSTAWY

Sopot

4 kwietnia 2025 r. w Państwowej Galerii Sztuki rozpocznie się wystawa Anny Orbaczewskiej pt. "Głośna cisza", na której pokazane zostaną prace malarskie, rysunki oraz instalacja z ceramicznych talerzy ozdobionych naszkliwnymi malunkami. Artystka porusza w nich temat trudnych relacji rodzinnych, niekiedy przemocowych oraz rodzących się na tym tle emocji. Niektóre jej rysunki oraz instalację z talerzy, z erotycznym podtekstem, widziałam już w zeszłym roku na doskonałej ekspozycji pt. "Plamy na słońcu" w Oddziale Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej w Słupsku w Centrum Aktywności Twórczej w Ustce. Ta w Sopocie potrwa do 25 maja 2025 r.

Radom

Do 15 czerwca 2025 r. w Dziale Muzealnym Resursy Obywatelskiej w Kamienicy Deskurów obejrzeć można wystawę pt. "Miasto. W Labiryncie wyobraźni" prezentującą twórczość czołowych przedstawicieli polskiej sztuki fantastycznej, wśród których znaleźli się m.in. Wojciech Siudmak, Rafał Olbiński, Tytus Brzozowski, Tomasz Sętowski, Jacek Szynkarczuk, Jakub Różalski, czy Katarzyna Bułka - Matłacz. Artyści prezentują swoje wizje miejskiej przestrzeni. Ekspozycja wykorzystuje również multimedia (prezentowany jest m.in. film animowany ukazujący historię Radomia przygotowany specjalnie na tę wystawę).

Natomiast w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia 5 kwietnia 2025 r. otwarta zostanie ekspozycja pt. "Kolekcja Wojciecha Fibaka. Nowe pokolenie" prezentująca obrazy ze zbiorów tego znanego polskiego tenisisty autorstwa artystów młodego pokolenia (w większości dzisiejszych czterdziestolatków). Wiele z tych nazwisk od kilku lat przewija się również na kartach tego bloga np. Wilhelm Sasnal, Karol Radziszewski, Alex Urban, Aleksandra Waliszewska, Martyna Czech, Bartłomiej Flis, Ewa Juszkiewicz, Cyryl Polaczek, czy Konrad Żukowski. Wystawę można odwiedzić do 31 sierpnia 2025 r.

Bydgoszcz

Dwie ciekawe ekspozycje przygotowało Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy (obie prezentowane są w Galerii Sztuki Nowoczesnej na Wyspie Młyńskiej). 

Pierwsza, pt. "Archeologia w sztuce", już się rozpoczęła. Obok obiektów sprzed tysięcy lat wykazujących cechy sztuki, zaprezentowano prace artystów współczesnych czerpiące inspirację z archeologii. Pokazano obrazy, rzeźbę (m.in. Józefa Wilkonia), grafikę, instalacje, animacje, a także medale (m.in. projekty Rudolfa Rogattego), monety, banknoty i ekslibrisy. Wystawa potrwa do 17 sierpnia 2025 r.

Drugą, pt. "Olga Boznańska i jej czas", będzie można zwiedzać od 24 kwietnia 2025 r. W tym roku przypada 160-ta rocznica urodzin malarki oraz 85-ta rocznica jej śmierci. Olga Boznańska jest również jedną z patronek 2025 r. Na ekspozycji znajdzie się kilkanaście obrazów artystki osadzonych w kontekście prac innych twórców działających w tym samym okresie, m.in. Stanisława Wyspiańskiego, Anny Bilińskiej-Bohdanowiczowej, Józefa Brandta, Alfreda Wierusza-Kowalskiego, Józefa Czajkowskiego, Józefa Mehoffera, Konstantego Laszczki, Meli Muter, Zofii Stryjeńskiej, Mai Berezowskiej oraz Hanny Rudzkiej-Cybisowej. Ależ to będzie uczta dla zmysłów! Wystawa zakończy się 24 sierpnia 2025 r.

Kraków

W tegorocznym sezonie letnim w Ogrodach Królewskich na Wawelu gościć będą rzeźby Magdaleny Abakanowicz. Będzie można je oglądać od 25 kwietnia do 28 września 2025 r. I już teraz mogę zdradzić, że wraz z zakończeniem tej ekspozycji Abakanowicz z Wawelem się nie pożegna, ale więcej napiszę już jesienią.

Lublin

Muzeum Narodowe w Lublinie od 26 kwietnia 2025 r. zaprasza na kolejną znakomitą wystawę pt. ""Co babie do pędzla?!" Artystki polskie 1850-1950". Ekspozycja anonsowana była już od ponad roku, więc jestem jej bardzo ciekawa, szczególnie, że wiele zgromadzonych na niej prac jest prezentowych publicznie po raz pierwszy. Celem wystawy jest pokazanie, że kobiety w sztuce przełomu XIX i XX w. to nie tylko wspomniana już Olga Boznańska, Tamara Łempicka, Zofia Stryjeńska, czy Katarzyna Kobro. W Lublinie będzie można poznać przykłady twórczości aż 133 pań! Ja sama ze zdumieniem odkrywam ich dokonania, dziwiąc się, czemu wcześniej nie było o nich głośno! W ubiegłym roku moje serce zdobyła Estera Karp, w tym, po zakopiańskiej ekspozycji pt. "Odważne. Artystki XX-lecia międzywojennego w Paryżu i Zakopanem" - Lela Pawlikowska i Alicja Halicka (prace wszystkich trzech znajdą się na lubelskiej ekspozycji). Daleka jestem od dzielenia sztuki na męską i kobiecą, ale kurczę, to, co zostawiły po sobie artystki tamtych czasów jest naprawdę dobre i cieszę się, że ich nazwiska odzyskują należną im pozycję w polskiej historii sztuki. Czasu na obejrzenie wystawy jest sporo, bowiem zakończy się 5 października 2025 r.

Katowice

Równo przez rok, od 29 marca 2025 r. do 29 marca 2026 r. w Galerii jednego dzieła w Muzeum Śląskim będzie można zobaczyć instalację Tomasza Górnickiego pt. "Dormitorium" złożoną z kilkudziesięciu starych metalowych łóżek z wojskowego szpitala polowego ustawionych w rzędach oraz gipsowych figur dzieci. Całość jest mroczna, niepokojąca i rodząca w głowie odbiorcy mnóstwo pytań o los, jaki spotkał te dzieci i przeznaczenie miejsca, które może kojarzyć się ze szpitalem, sierocińcem, ale i salą do spania podczas kolonii, czy obozów. Taka jest cała twórczość Górnickiego - mi znana głównie z nielegalnych realizacji w przestrzeni Warszawy, które tak szybko jak się pojawiały, tak szybko były demontowane przez służby miejskie (udało mi się na żywo obejrzeć jedną!). Choć tym razem sztuka Górnickiego trafiła pod muzealny dach, dalej nie da się przejść obok niej obojętnie.

WIELKANOC

Jarmarki wielkanocne

Jarmarki wielkanocne, dotąd pozostające nieco w cieniu święcących olbrzymie sukcesy bożonarodzeniowych, od jakiegoś czasu również przebojem zdobywają polskie miasta i... wsie (nie tylko w skansenach). W czasie ich trwania można wziąć udział w rozmaitych zabawach i warsztatach np. malowania jajek, czy robienia wielkanocnych palm oraz zaopatrzyć się w ozdoby świąteczne, koszyczki, ręcznie wykonane pisanki, palmy, zajączki i kurczaczki, a także słodkości z mazurkami i babami na czele, pieczywo, czy swojskie wędliny. Poniżej zebrałam najciekawsze i odbywające się w miejscach mi najbliższych, ale sprawdźcie wydarzenia w swojej okolicy, bo jarmarki organizowane są naprawdę w bardzo wielu lokalizacjach w całej Polsce.

Pałac Ojrzanów: 6 kwietnia 2025 r. W programie znajdą się m.in. konkurs na najpiękniejszą palmę wielkanocną, warsztaty wyplatania koszyków oraz jajek z papierowych słomek, familijne gry terenowe, świąteczne potrawy przygotowane przez koła gospodyń wiejskich, rękodzieło od lokalnych artystów oraz koncert poezji śpiewanej.

Szczecin: Aleja Kwiatowa, 11-13 kwietnia 2025 r. Na odwiedzających czekać będą stoiska z tradycyjnymi wędlinami, serami, pieczywem, wypiekami, miodami, rękodziełem i wielkanocnymi ozdobami, m.in. palmami, pisankami czy koszyczkami. Zaplanowano również konkursy z nagrodami, warsztaty oraz malowanie pisanek.

Szreniawa: Muzeum Narodowe Rolnictwa, 12-13 kwietnia 2025 r. W trakcie jarmarku, podobnie jak w latach minionych, odbędą się pokazy pracy twórców ludowych i rzemieślników z różnych regionów Polski, a ich wyroby (palmy, pisanki, koszyczki, rzeźby, hafty, biżuteria) będzie można kupić na miejscu. W czasie wydarzenia będzie też można poznać zwyczaje i obrzędy ludowe towarzyszące świętom Wielkanocy i okresowi wiosny na wsi obejmujące m.in. prezentację wiosennych prac polowych oraz obrzędów wielkanocnych, pokazy wyrobu białej kiełbasy, żuru i wypieku chleba oraz aranżacje stołów wielkanocnych - ziemiańskiego i chłopskiego.   

Poznań: Rynek Łazarski, 13 kwietnia 2025 r. W Poznaniu w tym roku nie odbędzie się kilkudniowy jarmark. Targowiska Poznańskie zapraszają natomiast na jednodniowy Kiermasz Wielkanocny "Złota Niedziela na Rynku Łazarskim".

Piotrków Trybunalski: Park św. Jana Pawła II, 13 kwietnia 2025 r. Festyn Wielkanocny "Na Jaju" tradycyjnie odbędzie się w Niedzielę Palmową. Będzie można na nim kupić świąteczne ozdoby oraz regionalne produkty spożywcze, m.in. sery, wędliny, pieczywo, miód. 

Katowice: Katowicki Rynek, 4-21 kwietnia 2025 r. Obok oferty gastronomicznej i rękodzielniczej, na gości czekać będzie mnóstwo atrakcji: kolorowe dekoracje przestrzenne, karuzele, w tym Ślónski Młyn i karuzela wiedeńska oraz wesoły pociąg, bajkowe domki, w których najmłodsi spotkają m.in. śpiewające kurczaki i tańczące zajączki. W soboty i niedziele dzieci będą mogły wziąć też udział w specjalnych pokazach, warsztatach (np. zdobienia pisanek i kraszanek), zabawach, animacjach i konkursach. 

Kraków: Rynek Główny, 10-21 kwietnia 2025 r. W krakowskich Targach Wielkanocnych weźmie udział ponad sześćdziesięciu wystawców z Polski i zagranicy. W ich ofercie znajdą się m.in. stroiki, koszyczki na święconkę, palmy, świece, pisanki, ręcznie malowana porcelana, biżuteria, obrusy, serwetki, ozdoby z siana i z drewna, czy też inne wyroby regionalne. Podobnie jak w ubiegłych latach na gości czekać będzie szereg atrakcji, w tym święcenie palm przed kościołem św. Wojciecha oraz pokaz palm i obrzędów wielkanocnych (w Niedzielę Palmową), a także prezentacja stołu wielkanocnego i święcenie pokarmów (w Wielką Sobotę). 

Warszawa: Międzymurze Piotra Biegańskiego, 18 kwietnia - 4 maja 2025 r. Podobnie jak w okresie poprzedzającym Boże Narodzenia, wzdłuż murów w sąsiedztwie Placu Zamkowego staną drewniane domki wypełnione świątecznymi dekoracjami, słodyczami, produktami regionalnymi oraz rękodziełem.

Festiwal Pisanek w Żyrardowie

4 kwietnia 2025 r. w Żyrardowie rozpocznie się Festiwal Pisanek. Plac Jana Pawła II zapełni się barwnymi, wielkoformatowymi jajami i rzeźbami zajączków. Dekoracjom towarzyszyć będą stoiska z wielkanocnymi ozdobami oraz gastronomią. Na gości czekać też będzie olbrzymie koło widokowe oraz karuzela dla najmłodszych. Impreza trwać będzie aż do 21 kwietnia 2025 r.

Niedziela Palmowa

W tym roku Niedziela Palmowa przypada 13 kwietnia. 

Najbarwniejsze i najciekawsze obchody tego święta odbywają się w Łysych na Kurpiach i w Lipnicy Murowanej, gdzie od wielu lat organizowane są konkursy na najpiękniejszą i największą palmę (w Łysych tym roku konkurs odbywa się już po raz 55!). Palmy przygotowywane są z wielotygodniowym wyprzedzeniem i wkłada się w nie mnóstwo pracy oraz pomysłów. Mieszkańcy, ubrani w odświętne ludowe stroje, biorą udział w uroczystych procesjach. Obchodom towarzyszą też ludowe kiermasze.

Ja trzykrotnie świętowałam Niedzielę Palmową w Łysych. Więcej o tych uroczystościach przeczytacie we wpisach pt. "Niedziela Palmowa na Kurpiach" i "Krepinowy zawrót głowy...".

W Niedzielę Palmową warto wybrać się również do niektórych skansenów. Konkursy wielkanocnych palm, kiermasze, czy inscenizacje i pokazy tradycyjnych obrzędów świątecznych oraz życia codziennego na wsi mają miejsce m.in. w Muzeum Wsi Radomskiej w Radomiu, Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie, Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu (Niedziela Palmowa w skansenie), czy Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. 

Wielkanocne Poszukiwanie Pisanek na Plantacji Winorośli w Winnicy Kazimierskie Wzgórza (UWAGA! wydarzenie odwołane ze względu na zniszczenia po przejściu nawałnicy)

Winnica Kazimierskie Wzgórza w Wylągach koło Kazimierza Dolnego zaprasza w Wielką Sobotę na rodzinne świętowanie w plenerze. Rodzice z dziećmi będą mogli wziąć udział w poszukiwaniach pisanek poukrywanych wśród winorośli w przestrzeni plantacji (na ich znalezienie będzie tylko 45 min.!) oraz w warsztatach ozdabiania pisanek. Udział jest płatny (płaci się tylko za dziecko, opiekun bawi się wspólnie z pociechą), ale cena obejmuje również poczęstunek w postaci owoców, słodyczy, naturalnych soków i wody oraz dyplom dla każdego uczestnika. Dorośli będą mogli wziąć udział w spotkaniu w winiarzem połączonym z degustacją sześciu gatunków win i regionalnych przekąsek.

Zawody Na Starym Sprzęcie "O Wielkanocne Jajo"

Zawody Na Starym Sprzęcie Narciarskim "O Wielkanocne Jajo" im. Krystyny Behounek odbywają się tradycyjnie w Zakopanem na Kalatówkach w Poniedziałek Wielkanocny (czyli w tym roku 21 kwietnia). Żeby wziąć w nich udział, trzeba być ubranym w strój z epoki i wyposażonym w sprzęt retro: drewniane narty, buty i kije. Rywalizacja odbywa się na trasie narciarskiej w Suchym Żlebie Kalackim w dwóch kategoriach: jazda stylowa oraz slalom równoległy. W pierwszej konkurencji liczy się elegancja oraz poprawność jazdy na zabytkowych deskach, w drugiej zaś każda para musi być mieszana. Organizatorzy (czyli Hotel Górski PTTK Kalatówki) zapowiadają, że impreza odbędzie się mimo braku śniegu!

Gry i zabawy wielkanocne w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu 

Większość muzeów jest w okresie świątecznym zamknięta. Są jednak takie, które kultywują ludowe tradycje i chcą je jak najwierniej odtwarzać in situ. To oczywiście skanseny. Sierpecki skansen w Poniedziałek Wielkanocny (21 kwietnia 2025 r.) organizuje imprezę plenerową przybliżającą obrzędy i zwyczaje związane z okresem wiosennym oraz wielkanocnym na wsi. A jak Drugi Dzień Świąt Wielkanocnych, to wiadomo - Śmigus Dyngus! W miastach ta tradycja z roku na rok jest coraz mniej widoczna. W sierpeckim muzeum będzie można wziąć udział w zawodach w strzelaniu z sikawek dyngusowych do celu, a także w biciu jaj i grze w kręga. Na odważnych czekać będzie kilkumetrowa huśtawka wielkanocna. Części zabawowej towarzyszyć będzie wystawa tematyczna pt. "Wielkanoc na Mazowszu" prezentowana zabytkowych budynkach.

IMPREZY PLENEROWE

Wrocław

Pamiętacie jak śledziłam rozwój wydarzeń związanych ze sporem o konserwację wrocławskich neonów? Historia właśnie ma happy end! 5 kwietnia 2025 r. dawne reklamy świetlne ponownie rozbłysną na podwórku przy Ruskiej 46. Galę otwarcia uświetni specjalnie na tę okazję przygotowany projekt wizualny, koncert oraz mnóstwo innych atrakcji. Start o godz. 20:00.

(foto: iza & andy)

***

Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.

niedziela, 2 marca 2025

PaB Kuszmannov Bazár w Tatrzańskiej Łomnicy. Kuchnia słowacka w nowatorskim wydaniu z historią w tle

Przez lata Słowacja miała dla mnie smak rozgrzewających zup, mięs w gęstych sosach zaciągniętych mąką, klusek, pierogów, serów serwowanych na ciepło i innych ociekających tłuszczem dań. Dużo, sycąco, kalorycznie i... prawie bez dodatku surówek. A mimo to przy każdej wizycie w tym kraju wybierałam ten sam zestaw miejscowych specjałów: cesnaková lub kapustová polievka, vyprážaný syr s hranolkami a tatárskou omáčkou, bryndzové halušky, bryndzové pirohy, guláš, czy bravčová kotleta. Zresztą restauracje niedaleko granicy z Polską nie oferują dużo większego wyboru.

W pierwszych trzech, do których zajrzeliśmy w czasie ostatnich ferii zimowych w Tatrzańskiej Łomnicy, też dominowała taka kuchnia. Znaliśmy je zresztą z poprzednich wizyt w tej miejscowości, więc wybór był niejako oczywisty i podświadomy. Ale kolejnego dnia trafiliśmy do PaB Kruszmannov Bazár i... przepadliśmy, choć restauracja nie wyróżnia się niczym specjalnym ani na zewnątrz, ani w środku. No, może poza Franciszkiem Józefem przy jednym ze stolików.


Restauracja, klimatem przywołująca raczej browary restauracyjne, mieści się w zabytkowym budynku z 1904 r. wzniesionym przez rodzinę Kuszmannów na skraju parku zdrojowego. Dawniej funkcjonował tu sklep wielobranżowy założony przez Júliusa Kuszmanna w 1896 r. (pierwotnie był drewniany i działał tylko w miesiącach letnich, ale po całkowitym zniszczeniu przez pożar w jego miejscu wzniesiono obecny, murowany i już całoroczny), od 1933 r. prowadzony przez jego syna, Júliusa Kuszmanna Jr. Można w nim było kupić dosłownie wszystko - od artykułów spożywczych po sprzęt turystyczny i rozmaite pamiątki, a nawet... bilety na różne imprezy odbywające się w Tatrach (koncerty, wyścigi konne itp.). Na piętrze znajdowały się też pokoje, które udostępniano turystom. Kuszmannov Bazár, bo już wówczas nosił taką nazwę, pełnił też rolę nieformalnej informacji turystycznej, bowiem Július, ojciec, był również zapalonym narciarzem i taternikiem, więc doskonale znał tutejsze szlaki turystyczne, zresztą jako jeden z pierwszych wydawał mapy i pocztówki z regionu. Kuszmannowie byli jedną z ważniejszych rodzin spisko-niemieckich. Do Tatrzańskiej Łomnicy przybyli z Kieżmarku zachęceni rozwojem turystyki w Wysokich Tatrach i w okresie życia trzech pokoleń mieli ogromny wpływ na jej promocję. Niestety ze względu na swoje niemieckie pochodzenie po II wojnie światowej zostali zmuszeni do opuszczenia ówczesnej Czechosłowacji, zaś ich majątek znacjonalizowano. Historię rodziny przytaczam za artykułem Andreja Zajačka pt. "Kuszmannovci a Vysoké Tatry", do którego lektury gorąco zachęcam, bo jest niezwykle ciekawy i ilustrują go stare fotografie Tatrzańskiej Łomnicy.

Wracając jednak do budynku, od 1995 r. mieścił się w nim Hotel Tatry, który pamiętam jeszcze z pierwszych pobytów w Tatrzańskiej Łomnicy. Po gruntownym remoncie, jesienią 2023 r. otwarto tu Kuszmannov Bazár. Kompleks do swojej historii nawiązuje nie tylko nazwą. Pełni też podobne funkcje mieszcząc restaurację, która wystrojem i menu odwołuje się do czasów panowania Habsburgów, rzemieślniczą piekarnię połączoną ze sklepikiem z lokalnymi produktami spożywczymi oraz pokoje gościnne. 


Obiekt należy do tego samego właściciela, co położony niemal naprzeciwko pięciogwiazdkowy Hotel Łomnica. Marka specjalizuje się w renowacji i przywracaniu do życia zabytkowej architektury. Jednak PaB Kuszmannov Bazár ma dużo luźniejszą atmosferę niż restauracje hotelowe. Zapomnijcie o białych obrusach i kieliszkach na stołach. Tu znajdziecie co najwyżej sztućce w metalowych wiaderkach i wspomnianego Franciszka Józefa. Kukła jest dość upiorna, ale stolik cieszy się ogromnym powodzeniem. Goście przysiadają się do cesarza nawet tylko po to, żeby sobie zrobić z nim zdjęcie. Nas, Polaków, taka fascynacja CK Monarchią, krajem jakby nie patrzeć zaborczym, może nieco razić, choć lansuje ją również pewien znany dziennikarz kulinarny, ale w przypadku Słowacji nie ma w tym nic zdrożnego, bowiem te ziemie od XI w. aż do upadku Austro-Węgier były integralną częścią Węgier. 


Habsburgowie widoczni są tu nie tylko dzięki Jego Cesarskiej Mości, ale również w nazwach... piwa. Cały koncept jest bowiem zbudowany wokół piwa właśnie (choć browarem restauracyjnym de facto nie jest). Nazwa PaB, choć czyta się jako pub, to tak naprawdę skrót od nazwy browaru Pálffy Brauerei, również należącego do tych samych właścicieli. I tak, z kranów leje się Jozefova desinka na osvieženie, Na cisára pána Franza Josefa!, czy Viedenský ležiak krásneho Otta. To jedyne miejsce w Tatrzańskiej Łomnicy serwujące piwa z tego browaru prosto z tanków. W ofercie jest sześć gatunków, w tym bezalkoholowe. Mają deski degustacyjne, więc można od razu spróbować trzech wybranych (5,00 €) lub wszystkich (8,50 €).


W karcie znajdują się bardzo klasyczne pozycje, rodowodem sięgające do tradycji z czasów Austro-Węgier, jednak niektóre z nich to... potrawy typowe dla kuchni słowackiej! I na tym historia się kończy, bowiem forma ich podawania jest jak najbardziej dwudziestopierwszowieczna. I tak jak wspaniale wyglądają, tak również smakują. Krótka karta, grzechu warta. 


Za menu odpowiada Jaroslav Bachleda, wieloletni szef kuchni wspomnianego już pięciogwiazdkowego Hotelu Łomnica, wywodzący się z rodziny o kulinarnych tradycjach. Jego ojciec przez lata zawiadywał restauracją Grand Hotelu w Starym Smokowcu. Jaroslav nie chciał zawodowego startu u boku, a właściwie w cieniu ojca, więc na sześć lat wyjechał za granicę. Szlify zdobywał głównie w Niemczech. Po powrocie do rodzinnego kraju trafił do świeżo wyremontowanego Hotelu Łomnica. Ze stanowiska szefa kuchni odszedł po kilku latach, bo chciał gotować, a nie tylko firmować hotelowe dania swoim nazwiskiem. I idzie mu to znakomicie.

PaB Kuszmannov Bazár jest właściwie samowystarczalny. 95% składników wykorzystywanych w kuchni pochodzi z własnego gospodarstwa, w którym również poddawane są wstępnej obróbce np. suszeniu, wędzeniu, czy fermentacji. 

W trakcie trzech wizyt spróbowaliśmy większości pozycji z menu. 

Z karty przystawkowej skusiliśmy się jedynie na langosza (7,50 €), bo to najbardziej miejscowa propozycja z tej części menu. Podawany jest z serkiem czosnkowym, boczkiem i czarnym pieprzem. Ciasto jest kruche, chrupiące i idealnie komponuje się z pozostałymi składnikami. 


Z dwóch zup do wyboru jednogłośnie wygrała czosnkowa (5,50 €), czyli tutejszy klasyk. To jest po prostu sztos! Zapomnijcie o szczypiących w język wersjach klarownych, ewentualnie zabielanych żółtkiem, czy z dodatkiem ciągnącego się żółtego sera. PaB Kuszmannov Bazár serwuje... krem czosnkowy. Jest aksamitny i niezwykle delikatny w smaku, bardziej jak zupa serowa, czy cebulowa, zresztą okraszony jest prażoną cebulką. Dla mnie mógłby być odrobinę bardziej wyrazisty w smaku, ale i tak bije na głowę wszystkie inne zupy czosnkowe, jakie do tej pory jadłam na Słowacji.


Wśród dań głównych dominują potrawy mięsne. W jednym z wywiadów Jaroslav Bachleda podkreślił, że nie serwuje owoców morza, bo nie ma to uzasadnienia w koncepcji menu zbudowanego na bazie starych przepisów i chwała za to, bo ja już od jakiegoś czasu znudzona jestem obecnością krewetek, choć bardzo je lubię, w niemal każdej restauracji, bez względu na to, czy specjalizuje się w kuchni polskiej, włoskiej, greckiej, czy międzynarodowej. Tu jedyną rybą w menu jest słodkowodny sum, jakże typowy dla kuchni węgierskiej.

Tę część karty rozpoczyna gulasz piwny z policzka wieprzowego z knedlem, porem i pianką z boczku (17,50 €). Jeśli wyobraźnia podpowiada Wam od razu kawałki mięsa w sosie w towarzystwie plastrów bułkowych knedlików, to również w tym przypadku będziecie zaskoczeni. Kawałki mięsa w sosie jak najbardziej są, ale knedel ma postać czegoś w rodzaju wielokąta uformowanego z puree, usmażonego w głębokim tłuszczu. Jest chrupki na zewnątrz i miękki w środku, idealny do gęstego, aromatycznego sosu.


Jednym z dwóch moich faworytów jest schab serwowany z sosem z zielonego pieprzu oraz z frytkami z majonezem bekonowym (23,50 €). Mięso jest idealnie przygotowane, miękkie i soczyste. Nie jest to typowy kotlet schabowy, bowiem nie ma panierki. Sos podawany jest oddzielnie, więc można dodać według własnych preferencji smakowych. Ciekawy jest również majonez do frytek.



 

Jeśli wolicie mięso panierowane, to na pewno do gustu przypadnie Wam sznycel z sałatką ziemniaczaną (14,70 €). I choć wykonany jest z piersi kurczaka, a nie z cielęciny, to i tak smak przeniesie Was prosto do Wiednia. Mięso jest rozbite na cieniutkie plasterki i kryje się w cudownie chrupiącej panierce. Do tego idealna wręcz sałatka ziemniaczana. To chyba najbardziej klasycznie podane danie w całej karcie i jednocześnie drugie z najsmaczniejszych wśród dań głównych.


Na uwagę zasługuje również pierś z indyka z sosem grzybowym, puree z pietruszki i marchewką (16,00 €). To kolejna z bardziej nowoczesnych pozycji, które cieszą zarówno kubki smakowe, jak i oko.


W podobny sposób podany jest wspomniany sum (18,50 €). Tu dla odmiany jest sos paprykowy, słodkawy w smaku, z nutą cytrusową (pomarańczową).


Najbardziej współczesnym w formie daniem jest szarpana kaczka serwowana w bułce ziemniaczanej z dodatkiem czerwonej kapusty gotowanej na parze, pigwy i majonezu bekonowego (15,40 €). To jest po prostu... burger! Wypiekana na miejscu bułka nie różni się bardzo w smaku od maślanej, całość zaś robią dodatki - lekko kwaskowa za sprawą pigwy kapusta i ten cudowny majonez bekonowy, ten sam, którym okraszone są frytki towarzyszące schabowi.  


Dla wegetarian przygotowano tylko dwie propozycje: bułkę na parze z czekoladą i kremem waniliowym (8,00 €), która znajduje się również w menu dziecięcym oraz coś w rodzaju zapiekanki z kwaśnych ziemniaków i buraków z chrzanem, koprem i musztardą (14,00 €). Przyznam, że dla mnie opis tej drugiej pozycji nie brzmiał zbyt zachęcająco, a okazała się bardzo przyjemnym zaskoczeniem. To lekkie danie o unikatowej kompozycji smakowej. 


Po takim wyborze dań wytrawnych na słodkości zazwyczaj nie mamy już miejsca, więc tylko Andrzej, który w naszej rodzinie jest największym miłośnikiem łakoci, skusił się na sorbet gruszkowy z sosem z jarzębiny (3,00 €). Deser nie jest jakoś spektakularnie ozdobiony, ale smakuje wyśmienicie. Jest delikatny i lekko kwaskowy, dając przyjemne orzeźwienie po sytym obiedzie.


Karta w PaB Kuszmannov Bazár jest sezonowa. Powyższe dnia pochodzą z menu zimowego i pewnie lada chwila ustąpią miejsca nowym, z nutą świeżych wiosennych nowalijek.

Na kilka oddzielnych słów zasługuje również rzemieślnicza piekarnia mieszcząca się w podziemiach budynku. Za wypieki odpowiada Jozef Brudňák, cukiernik również związany wcześniej z Hotelem Łomnica. Na miejscu można zaopatrzyć się w świeże pieczywo, gotowe kanapki, fantastyczne cukiernicze monoporcje na najwyższym poziomie sztuki cukierniczej, domowe makarony, soki, a nawet wino. Na życzenie parzą też kawę. W środku są dwa czy trzy stoliki, więc można zjeść szybkie śniadanie. Piekarnia pracuje codziennie w godz. 7:00-17:00. 


Kuszmannov Bazár to najbardziej nieoczywiste i najsmaczniejsze miejsce na gastronomicznej mapie Tatrzańskiej Łomnicy. Tu tradycja przenika się z nowoczesnością, kreatywnością i jakością na najwyższym poziomie. A przy okazji wskrzesza pamięć o ludziach, z którymi historia obeszła się wyjątkowo niesprawiedliwie.

PaB Kuszmannov Bazár

Tatrzańska Łomnica 53 (Słowacja)

Szef kuchni: Jaroslav Bachleda