piątek, 4 lipca 2025

Ustka. Od rybackiej osady do tętniącego życiem kurortu. Tu nie ma nudy nawet poza sezonem!

Po latach pobytów nad ciepłymi południowymi morzami, szczególnie zaś po wakacjach w Turcji Anno Domini 2022, gdy temperatury dochodziły do 50°C, zapragnęłam wczasów nad Bałtykiem w stylu slow, które tak ciepło kojarzą się z dzieciństwem. 

Wybrałam Ustkę, bo ja jednak wolę większe miejscowości, gdzie jest co robić również w razie niepogody. I to był strzał w dziesiątkę. Bo z jednej strony to przepiękne szerokie plaże, z drugiej zaś pełne uroku miasteczko, w którym gołym okiem widać kilkusetletnią historię i które swój portowy rodowód przekuwa obecnie w atrakcje turystyczne. W dawnych rybackich chatach funkcjonują pokoje gościnne, zaś w spichlerzu podziwiać można sztukę współczesną. To również architektoniczny mix z różnych epok, gdzie eleganckie wille niemal sąsiadują z przemysłowymi zabudowaniami stoczni i bunkrami z czasów II wojny światowej. Ależ ja lubię miejsca! 


Ustka jest przy tym schludna. Nie wiem, czy to kwestia pobytu jeszcze na chwilę przed wysokim lipcowo-sierpniowym sezonem (ostatni tydzień czerwca 2024 r.), czy tak jest tu zawsze, ale miasto nie jest zalane tandetą. Kramy z pamiątkami made in China, oczywiście, są, ale skupione przy nadmorskiej promenadzie i Marynarki Polskiej. Nie widziałam natomiast szpetnych namiotów z mydłem i powidłem znanych mi z innych nadbałtyckich letnisk. 

Stara Osada Rybacka

Jak wiele dzisiejszych nadmorskich miejscowości wypoczynkowych, Ustka wyewoluowała z niewielkiej kaszubskiej wioski rybackiej. Najstarsza część miasteczka to dzisiejsze ulice Czerwonych Kosynierów i Marynarki Polskiej. Gdy spojrzeć na mapę, widać wyraźnie, że oba trakty tworzą owalny kształt. Kiedy w średniowieczu stawiano przy nich pierwsze domy, taki układy wymusiło ówczesne ułożenie wydm.

Centralnym punktem osady był wówczas plac nazwany dziś Parkiem Jana Pawła II, a potocznie Zaułkiem Kapitańskim, bowiem w tym miejscu, w bezpośrednim sąsiedztwie portu, swoje domy mieli najbogatsi ustczanie: szyprowie i kapitanowie żaglowców handlowych. Pośrodku stał drewniany kościół pw. Św. Mikołaja, patrona kupców i żeglarzy, konsekrowany w czerwcu 1356 r., który prawdopodobnie pełnił w tym czasie również rolę latarni morskiej. Kościół rozebrano w 1889 r., ponieważ... stał się zbyt mały dla mieszkańców i rosnącej z roku na rok liczby wakacyjnych gości. Współcześnie przypominają o nim metalowa konstrukcja ustawiona w 2021 r. oraz makieta z 2019 r. odtwarzająca wygląd Starej Osady Rybackiej z przełomu XVIII i XIX w. 



Przy Czerwonych Kosynierów zachowały się rybackie domy szachulcowe z XVIII i XIX w., które bez wątpienia są wizytówką Ustki. Takie domy wznoszono w wielu miejscach na terenach Pomorza Środkowego, dlatego ta część wybrzeża często nazywana jest Krainą w Kratę (choć najczęściej to określenie używane jest w odniesieniu do wsi Swołowo). Konstrukcje tego typu budynków tworzyły drewniane belki pokryte smołą, zaś ten szkielet, ową "kratę", wypełniano słomą oraz gliną i następnie pobielano wapnem. To chyba najbardziej malownicza część kurortu, wpisana do rejestru zabytków i pewnie dlatego nie zaśmiecona żadnymi stoiskami z tandetnymi pamiątkami znad morza. Jednym z najstarszych tego typu budynków, choć wizualnie wcale nie najładniejszym, jest dom kapitana Petera Haase z 1804 r. (drewniana belka z taką datą odkryta została przy okazji prac konserwatorskich w 2006 r.). Niemal vis a vis domu stoją Trzy Gracje: Promienna, Rozumna i Kwitnąca - rzeźby autorstwa Jana Konarskiego, które pierwotnie zdobiły fontannę na sąsiednim Skwerze im. Aliny Skibniewskiej. Fontanna została rozebrana w czasie rewitalizacji placu, na szczęście rzeźb nie zniszczono, tylko przeniesiono w obecne miejsce. 







Zupełnie inny klimat ma druga ze wspomnianych ulic, Marynarki Polskiej. To jedna z głównych arterii Ustki, przy której mieści się Centrum Informacji Turystycznej, hotele (na czele z jednym z najładniejszych, hotelem Rejs), muzea, restauracje, kawiarnie i mnóstwo sklepów z pamiątkami. Jest gwarno, tłoczno i estetyka, w porównaniu do Czerwonych Kosynierów, pozostawia wiele do życzenia.



Spacerując ulicami Ustki warto spoglądać pod nogi. Miasteczko nie zainwestowało w modne w wielu innych miejscach figurki tematyczne, natomiast pomiędzy płytami chodnikowymi znaleźć można 16 płaskorzeźb z brązu z wizerunkiem 5 gatunków bałtyckich ryb. Ja trafiłam na dorsza i flądrę.


Uzdrowisko

Na początku XIX w. klimatyczne walory Ustki zaczęły być coraz bardziej doceniane przez kuracjuszy. Naturalnie występują tu takie surowce jak złoża torfu leczniczego, czyli borowiny oraz solanki. Na lata trzydzieste tego stulecia datuje się początek nadmorskiego kąpieliska Ostseebad Stolpmünde, ale już 1870 r. powołano do życia Towarzystwo Kąpielowe. W tym czasie gościom proponowano spacery wśród sosnowych lasów oraz kąpiele w specjalnych basenach z morską wodą, również podgrzewaną! Uruchomienie pod koniec 1878 r. linii kolejowej Słupsk - Ustka (wcześniej turystów dowoziły dyliżansy pocztowe) przyspieszyło rozwój turystyki. Zaczęły wyrastać coraz bardziej okazałe wille oferujące pokoje na wynajem. Od początku XX w. Ostseebad Stolpmünde zaczęło zyskiwać na znaczeniu jako uzdrowisko. Kuracjusze mogli korzystać z Domu Zdrojowego i zażywać kąpieli borowinowych, solankowych, siarkowych, czy też z igieł świerku.

Wille podziwiać można głównie przy ulicach Żeromskiego, która w XIX w. prowadziła do głównego wejścia na promenadę oraz Limanowskiego, Chopina, Kopernika i Mickiewicza.


Jedną z pierwszych, jakie wzniesiono w kształtującej się wówczas dzielnicy willowej, jest Villa Red należąca pierwotnie do największego słupskiego przedsiębiorcy - Conrada Westphala. Okazały budynek z czerwonej cegły wzniesiony został w 1886 r. i do dziś robi wrażenie.


Ciekawym obiektem jest również dawne kino Delfin. Modernistyczny gmach z 1936 r. powstał jako kinoteatr dla żołnierzy Luftwaffe. Filmy wyświetlano tu do stycznia 2023 r. 



Również po II wojnie światowej, gdy Ustka znalazła się w granicach Polski, utrzymała status miejscowości wypoczynkowej. Początkowo gości lokowano w poniemieckich willach, z czasem wzniesiono szereg nowych gmachów. Niektóre z nich to przykłady zyskującej w ostatnich latach coraz bardziej na popularności architektury powojennego modernizmu. Pod koniec lat sześćdziesiątych XX w. działały tu już cztery ośrodki wczasowe Funduszu Wczasów Pracowniczych oraz mniejsze, należące do rozmaitych zakładów pracy. Działalność uzdrowiskowa powróciła do Ustki na początku lat siedemdziesiątych XX w. Wówczas na bazie domów wczasowych zaczęły powstawać sanatoria, niektóre ozdobione ciekawymi artystycznymi detalami jak mozaika o tematyce morskiej, z wizerunkami wielokolorowych ryb, z końca lat siedemdziesiątych XX w. wykonana z porcelitowej stłuczki według projektu Ireny Zahorskiej na elewacji sanatorium Radość. 






Oficjalnie Ustce nadano status uzdrowiska dopiero w 1988 r.! Jestem już w takim wieku, że za chwilę sama potrzebować będę turnusów rehabilitacyjnych i wtedy będę miała nie lada dylemat, czy wybrać Krynicę-Zdrój, która jest mi z polskich uzdrowisk chyba najbliższa, czy jednak Ustkę!

Plaże

Póki co przyjechałam tu na wakacyjny wypoczynek. A wiadomo - nad morze przyjeżdża się przede wszystkim dla plaż. Plaże w Ustce są dwie. Rozdziela je ujście Słupi do morza. Ciekawostka: jeszcze w XIX w. tutejsze kąpieliska nie były koedukacyjne! Po zachodniej stronie kanału portowego wypoczywali mężczyźni, po wschodniej - kobiety. 

Dziś bardziej popularna i bardziej oblegana jest plaża wschodnia. Im bliżej centrum, tym bogatsza (i brzydsza) infrastruktura - dmuchańce, boisko do siatkówki plażowej, bary na piasku, wypożyczalnie leżaków itp. Ale im dalej, tym ładniej. Można też skorzystać z koszy plażowych. Korzystaliśmy z wejścia nr 21 i tam tłoku nie było. Trafiła nam się wręcz wymarzona pogoda. Wietrznie i sztormowo było tylko w dniu naszego przyjazdu, potem już 25-30°C i lekki wiatr. 











Wzdłuż praktycznie całej plaży wschodniej biegnie schludna Promenada Nadmorska, przy której w sezonie ustawiają się kramy z pamiątkami oraz mobilne kawiarnie, czy lodziarnie. Została wytyczona już w 1875 r. Obecnie ma ponad 2 km długości. W sąsiedztwie Parku Zdrojowego zdobi ją ławeczka Ireny Kwiatkowskiej, choć słowo zdobi jest mocno na wyrost. To jedna z tych ławeczek-koszmarków, które na potęgę stawiają włodarze mniejszych i większych miast, by uczcić zasłużonych mieszkańców lub - jak w tym przypadku - gości. Słynna Kobieta Pracująca z "Czterdziestolatka" wielokrotnie spędzała wakacje w Ustce.



Plaża zachodnia jest spokojniejsza, ale skrywa też tajemnicę. Z lądu w głąb morza wrzyna się tzw. trzecie molo - część niezrealizowanego założenia Hitlera budowy w Ustce ogromnego poru wojennego, o czym więcej przeczytacie w dalszej części tekstu.


Latarnia morska

Budynek latarni morskiej datowany jest na 1892 r. Ma wysokość 19,5 m. Emitowane przez nią światło osiąga widoczność do 18 mil morskich. Niestety w czasie naszej wizyty latarnia nie była dostępna dla zwiedzających. Podobno powodem był konflikt pomiędzy właścicielem, a miastem. Na szczęście byłam już na niej w 2012 r., gdy poprzednio odwiedziłam Ustkę w czasie jednej z naszych wypraw z namiotem wzdłuż Bałtyku


Port

Statki i kutry cumują po dwóch stronach Słupi. Brzegi łączy otwarta w 2013 r. piesza kładka obrotowa. Można korzystać z niej przez 20 min. w ciągu każdej godziny. Ma długość 57,78 m. i jest niesamowitym udogodnieniem dla mieszkańców i turystów, bo wcześniej, żeby przedostać się z jednego brzegu na drugi trzeba było korzystać z mostu obok dworca kolejowego.



Po zachodniej stronie mieści się niewielki port rybacki i jachtowy. Tam również można zaopatrzyć się w świeże ryby, bowiem część połowu prosto z kutrów trafia na targ rybny, który ma własną aplikację  na telefony komórkowe o nazwie Fishmarket Ustka. Dzięki niej można dowiedzieć się, jakie aktualnie ryby są w sprzedaży.






Z nadbrzeża po wschodniej stronie odpływają jednostki obsługujące turystów - wielki okręt stylizowany na piracki oraz szybkie tratwy.

Przy Bulwarze Portowym mieści się charakterystyczny budynek Czerwonej Szopy. Został wzniesiony w 1867 r. Podobne obiekty budowano co kilkanaście kilometrów na całym wybrzeżu jako stacje ratownictwa morskiego, w których przechowywano łodzie i sprzęt ratunkowy na wypadek katastrofy morskiej. Ustecką szopę zdobią medaliony z symbolami miasta - żaglowcem i syreną. Niestety nie dane mi było ich zobaczyć, bo w czasie naszego pobytu w Ustce cały teren dookoła budynku był ogrodzony ze względu na jakieś prace remontowe lub budowlane.


Stocznia Ustka

Pierwsza stocznia powstała w Ustce prawdopodobnie już XVI w. W 1593 r. w miejscowym porcie zwodowano olbrzymi żaglowiec o ładowności przekraczającej 300 ton. Na początku XX w. produkowano tu łodzie wiosłowe i motorowe, jachty oraz kutry rybackie. W czasie II wojny światowej rozpoczęto rozbudowę stoczni na potrzeby produkcji niewielkich trałowów. Gdy Ustka znalazła się w granicach powojennej Polski, stocznię przekazano Zjednoczeniu Stoczni Polskich. Do 1952 r. zbudowano w niej m.in. 44 kutry rybackie i 7 kutrów łososiowych. W latach siedemdziesiątych XX w. Edward Gierek planował budowę zespołu portowo-stoczniowego w Ustce o nazwie Stocznia Środek. Wzniesiono wówczas kilka hal, ale projekt nigdy nie został zrealizowany. Po upadku PRL stocznia została sprywatyzowana i następnie sprzedana. Obecnie na jej terenie działają mniejsze firmy związane z przemysłem okrętowym.



Molo na falochronie

Z portu wychodzą w morze dwa falochrony, które pełnią również funkcję molo. U wejścia na wschodni falochron znajduje się pomnik Syrenki (która jest też w herbie Ustki, podobnie jak w przypadku Warszawy) trzymającej w ręce łososia. Monument dłuta Jerzego Michała Rosy z 2011 r. oddaje lokalną legendę o syrenie o imieniu Bryzga Rosowa, która opiekowała się biedą niewidomą wdową Maruszą czekającą na powrót syna z dalekiego rejsu karmiąc ją łososiami. Poleciła jej również przecierać oczy wątrobą z łososia, dzięki czemu finalnie kobieta odzyskała wzrok, a syn odnalazł się. Legenda jest powojenna. W latach pięćdziesiątych XX w. napisał ją kaszubski pisarz Franciszek Fenikowski, nie powinny więc dziwić nieco rosyjskojęzycznie brzmiące imiona bohaterek.



Trzecie molo i Bunkry Blüchera

Tuż przed wybuchem II wojny światowej, Adolf Hitler postanowił zbudować w Ustce port wojenny na wzór polskiego w Gdyni, który miał stać się jednym z najważniejszych w III Rzeszy. Jego jedyną pozostałością jest obecnie wspomniane już tzw. trzecie molo na plaży zachodniej. Betonowa konstrukcja miała mieć długość 1700 m i osłaniać szerokim łukiem ustecki port od zachodu. Pomiędzy nowym falochronem, a dotychczasowym portem powstać miały dwa wielkie baseny dla olbrzymich statków, do których dojeżdżać miały pociągi z Berlina! Terminal miał uniezależnić od Polski komunikację między Rzeszą i Prusami Wschodnimi. Budowę rozpoczęto w 1938 r. Otwarcie planowano na 1941 r., ale we wrześniu 1939 r., niedługo po wybuchu wojny, prace przerwano i nigdy do nich nie wrócono. Molo niszczeje, kolejne sztormy zabierają konstrukcję po kawałku. Ze względów bezpieczeństwa falochron nie jest udostępniony spacerowiczom i nie wolno na niego wchodzić.


Również w 1938 r. Luftwaffe rozpoczęło na okolicznych wydmach budowę kompleksu umocnień, które funkcjonują pod nazwą Bunkrów Blüchera. Na najwyższym wzniesieniu, o wysokości 12 m, stoi działobitnia tzw. działa prowadzącego. Budowla jest dwukondygnacyjna. Obecnie w części podziemnej urządzono multimedialne muzeum poświęcone Ustce w czasie II wojny światowej i samym bunkrom. Na terenie kompleksu znajdują się też mniejsze stanowiska strzelnicze. Bunkry udostępnione są do zwiedzania przez cały rok.







Fragment ekspozycji poświęcony jest ogromnej tragedii, jakiej świadkiem była Ustka. To właśnie w jej okolicy 30 stycznia 1945 r. zatopiony został statek Wilhelm Gustloff przewożący głównie cywilnych uchodźców. Zginęło ponad 6 tys. osób. Była to największa katastrofa morska w historii. Bałtyk wyrzucał ciała na usteckie plaże. Ofiary naprędce chowano na wydmach oraz na miejscowym cmentarzu.

Muzea

Muzeum Ziemi Usteckiej

Muzeum zostało otwarte w 2000 r. dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Ustki. Gromadzi pamiątki związane z Ustką i całym regionem, m.in. zdjęcia, dokumenty, sprzęty domowe i rzemieślnicze jak maszyny do szycia, czy aparaty fotograficzne, a także garderobę np. strój kąpielowy z początku XX w.

Muzeum Bursztynu

Placówka działa od 2020 r. Zwiedzanie rozpoczyna prezentacja filmu poświęconego "bałtyckiemu złotu", który opowiada o tym jak powstał bursztyn i co na przestrzeni kolejnych tysiącleci było z niego wykonywane. W okolicach Ustki wielokrotnie znajdowano bursztynowe wyroby sięgające nawet 1700 r. p.n.e. Muzeum obejmuje cztery sale, w których pokazano surowe bryły bursztynu, również z inkluzjami, rozmaite wyroby, m.in. biżuterię, ozdobne fajki, misternie wykonane wielkoformatowe rzeźby i kiczowate obrazki z drobnych fragmentów żywicy, a także przykłady zastosowania bursztynu w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym. Na miejscu działa też dobrze zaopatrzony sklepik.





Muzeum Chleba

Muzeum znajduje się przy Piekarni i Cukierni Brzóska, którą prowadzi w tej chwili czwarte pokolenie tej rodziny. Bolesław Brzóska po II wojnie światowej przejął dawną piekarnię niemiecką. Pomysłodawcą utworzenia w tym miejscu również muzeum był jego syn, Eugeniusz, kolekcjoner sprzętów związanych z piekarnictwem. Pierwsi zwiedzający mogli obejrzeć zbiory w 1998 r. Na ekspozycji znajdują się dawne maszyny do mieszania ciasta chlebowego, "lodownia", czyli chłodzona ciętym lodem szafa chłodnicza, urządzenia do nadziewania pączków, czy foremki do słodyczy. Są oczywiście również liczne zdjęcia i dokumenty związane z piekarniczą działalnością rodziny.

Muzeum Statków

Jedno z najmłodszych usteckich muzeów prezentuje modele statków, zarówno tych, które istniały naprawdę (Titanic, polskie okręty wojenne), jak i filmowych w postaci chociażby Czarnej Perły z "Piratów z Karaibów".

Muzeum Mineralogiczne

Mieści się w dawnym bunkrze, który oryginalnie służył jako schron przeciwlotniczy. W podziemnych gablotach podziwiać można minerały i muszle morskie z całego świata, m.in. największy kryształ górski w Polsce.

Bałtycka Galeria Sztuki Współczesnej

Oddział galerii ze Słupska mieści się w dawnym spichlerzu zaadaptowanym w 1987 r. na Centrum Aktywności Twórczej. Na ostatnim piętrze Centrum znajduje się przestrzeń wystawiennicza, w której prezentowane są wystawy czasowe. Ja w ubiegłym roku obejrzałam tam doskonałą ekspozycję pt. "Plamy na słońcu", o której więcej przeczytacie w poście pt. "Gdzieś w Polsce... w czerwcu 2024. Otwarte Ogrody Podkowy Leśnej i Pałacu Żółwin oraz wakacje nad Bałtykiem (plus nieco zapowiedzi na kolejne letnie miesiące)".





Murale

W Ustce na wielu budynkach zobaczyć można murale. Większość z nich to reklamy społeczne, nawiązujące do historii regionu oraz położenia nad morzem, ale są bardzo miłe dla oka.

Vis a vis Centrum Aktywności Twórczej obejrzeć można 3 obrazy o tematyce morskiej wykonane w 2017 r. na podstawie drzeworytów japońskiego artysty Hokusai.



Również w 2017 r. w pobliżu usteckiego ratusza w ramach budżetu obywatelskiego powstał kolejny, przedstawiający strofy wiersza pt. "Dar" Czesława Miłosza na tle wzburzonego morza. Jego autorem jest słupski artysta Piotr Salata. 


Najbardziej charakterystyczne są jednak kolorowe murale zdobiące domy w kratę przy Marynarki Polskiej, wykonane przez Jacka Frąckiewicza. Ich tematyka odnosi się do zabytkowej architektury okolic Ustki i zawodów wykonywanych przez mieszkańców od lat.




Mi najbardziej podobał się natomiast mural w sąsiedztwie hotelu Rejs przedstawiający dzieci w strojach z minionej epoki i tworzący jedną całość ze znajdującą się poniżej obrazu Galerią fotografii Ustki i ustczan sprzed lat.


Winnica Veneda

Przy okazji wizyty w Ustce warto odwiedzić również Winnicę Veneda położoną w odległej o 5 km Wodnicy. To najdalej na północ wysunięta polska winnica i przy okazji bardzo przyjemne miejsce na spokojny spacer. Więcej na jej temat przeczytacie we wpisie poświęconym enoturystyce w Polsce pt. "Enoturystyka. Szlakiem polskich winnic".








Powyżej opisałam wszystkie miejsca, które sama wynotowałam sobie do odwiedzenia w moim wszystkowiedzącym notesie. Wakacje rządzą się jednak swoimi prawami i kilku z nich nie udało mi się zobaczyć. Jest zatem powód, by wrócić do Ustki!

Gdzie jeść?

Gastronomiczna mapa Ustki nie wypada najgorzej. 

7 Niebo w hotelu Rejs

Mój numer jeden, jeśli chodzi o Ustkę. Dania są przepyszne i pięknie podane, a w przypadku niektórych to nawet spektakl. Zamówiliśmy zupę rakową, krem z borowików, turbota na maśle i pół kaczki. Rakowa fantastyczna, krem z borowików podawany w stylu francuskiej zupy cebulowej, zapieczony z ciastem, aromatyczny, sycący i niestygnący, turbot pierwsza klasa, kaczka taka, że nie było się do czego przyczepić. Państwo siedzący po sąsiedzku zamówili m.in. łososia w soli. Ryba została przyniesiona wraz z "opakowaniem" i dopiero przy stoliku wydobyta z solnej panierki. Efekt dla oka cudowny, nie wiem jak smakowała, ale mogę się domyślać, że trzymała poziom jak reszta dań. Dodatkowa niespodzianka - do rachunku dostaje się watę cukrową w formie drzewka! Fajna sprawa, gdy podróżuje się z dziećmi, nawet nastoletnimi.





Columbus 

To z kolei numer jeden mojego czternastoletniego wówczas syna. Lokalizacja przy nadmorskiej promenadzie na ogół nie wróży sukcesu, tymczasem wszystko jest naprawdę smaczne. Z dość obszernego menu wybraliśmy dwie przystawki: świetny duet puszystych past z łososia i dorsza podawany z grzankami oraz kapitańskiego śledzia bałtyckiego w trzech odsłonach (w oleju, w śmietanie i po kaszubsku - wszystkie opcje bardzo poprawne), ponadto sałatkę Columbus z krewetkami oraz z kawałkami grillowanego łososia, miksem sałat, pomidorami cherry, melonem, granatem i pomarańczą - porcja olbrzymia i nie żałują składników, zaś z dań głównych smażone krewetki podane na patelni z ziemniaczkami Lambert, pomidorkami cherry oraz z dwoma dipami - fajne lekkie danie z pysznymi sosami, ponadto tagliatelle z krewetkami duszonymi na maśle i winie z czosnkiem i cukinią - bez szału, ale poprawne, a także grillowanego halibuta z ryżem ziołowym, prawdziwkami oraz karmelizowanymi marchewkami - tu jest wszystko dopieszczone smakowo, ryba fantastycznie komponuje się z grzybami, a przede wszystkim z aromatycznym risotto, słodkie marchewki już tylko dopełniają całości.






Mistral Gotuje Resto Bar  

Restaurację otwarto w kwietniu 2024 r., dwa miesiące przed naszą wizytą, więc nie znalazłam wcześniej żadnych recenzji i mam w związku z tym nieco mieszane uczucia. Do odwiedzenia tego miejsca skusiły mnie zdjęcia zupy o nazwie Catalana z dodatkiem muli, krewetek, morszczuka i łososia, zagęszczonej mielonymi migdałami. To, co dostałam na miejscu w żaden sposób nie przypominało dania z fotografii, było jakąś breją, w której wszystkie składniki zostały wymieszane, nawet raka wyławiałam specjalnie do zdjęcia. Natomiast pozostałe pozycje, czyli feta zapiekana z suszonymi pomidorami i dwa podpłomyki (firmowy z porem oraz z krewetkami) były bardzo smaczne. Plus również za arbuzowego drinka z prosecco. W ogólnym rozrachunku raczej polecam, choć jest to kredyt zaufania wymagający dopracowania.




Chapeau Bas w hotelu Grand Lubicz

Tu spróbowaliśmy tylko steków, ale wypadły nad wyraz pozytywnie.


Smażalnia ryb Zaułek Kapitański 

Świetna lokalizacja w jednym z ponad dwustuletnich domów szachulcowych, ale ryba okazała się porażką. Zamówiłam gładzicę, która miała dziwnie żółty kolor i bardzo twardą skórkę, pod którą było niewiele mięsa. Danie ratowały jedynie dość smaczne surówki. Nie polecam. 


Kuchnia polowa przy Bunkrach Blüchera 

Jeśli lubicie tego typu klimaty, to zjecie tu naprawdę doskonałą kiełbasę z grilla z dodatkiem czosnku niedźwiedziego o długości 25 cm! W pakiecie również pieczywo, ogórek małosolny i sałatka z pomidora z cebulką. Kto lubi street food, ten doceni.


Fiszka

Fiszka to sieć foodtrucków serwujących chrupiące szprotki smażone w głębokim tłuszczu. Są jak najbardziej ok, jedyny mankament stanowi to, że budka znajduje się na zachodnim brzegu Słupi, więc jeśli mieszkacie po wschodniej stronie, to macie tylko 20 min., żeby przejść przez kładkę, zamówić rybki, odebrać je i wrócić. W praktyce jest to osiągalne dla dwóch pierwszych osób czekających w kolejce.


Kawiarnia widokowa Panorama w hotelu Grand Lubicz 

Miejsce warte odwiedzenia nie tylko ze względu na obrotowy podest, który pozwala na cieszenie się panoramą całej Ustki, ale i smaczne wypieki oraz drinki.


Winnica Veneda

Można wpaść nie tylko na wino, ale i na dania z grilla. W czasie naszej wizyty gospodarz serwował pyszne kofty z miejscowej jagnięciny z Charnowa, zaś tydzień później curry z tego samego gatunku mięsa.


(foto: iza & jerz)