poniedziałek, 29 września 2025

Gdzieś w Polsce... we wrześniu 2025. Święto Wina w Winnicy Dwórzno, schyłek lata w letnisku i weekend w Lublinie pełen artystycznych uniesień (plus kolejne jesienne aktywności w kulturze i w plenerze)

Dobrze zaczął się ten miesiąc! Po rocznej przerwie znów wybrałam się na Święto Wina do Winnicy Dwórzno. Choć poranek tego dnia nie nastrajał zbyt optymistycznie, zwłaszcza gdy w perspektywie miało się piknik na świeżym powietrzu, to jednak deszcz przestał padać w odpowiednim momencie i impreza udała się znakomicie! Winorośle kapiące już prawie dojrzałymi owocami zachęcały do niespiesznych spacerów po plantacji, ze sceny niosły się szlagiery muzyki rozrywkowej w swingowym wydaniu, zaś o podniebienia gości dbało kilka sprawdzonych foodtrucków. My jak zwykle skusiliśmy się na nasze ulubione pizze od Bimbo di Wars i Sawa (dwie, specjalnie przygotowane na tę imprezę, miały dodatek wina!) i na burgera od Nice To Eat You. Jednak prawdziwym hitem okazały się Pierożki Babci Władzi. Można było skosztować ręcznie lepionych pierogów w kilkunastu smakach, owocowych lub wytrawnych (m.in. z mięsem strusia, żeberkami i sosem BBQ, dynią i szałwią, kimchi, a także wege z bobem i koperkiem, czy z soczewicą) z fantastycznymi sosami lub okrasami. Mnie do gustu najbardziej przypadły czarne, barwione naturalnym atramentem z kałamarnicy, z farszem z łososia i sera feta z dodatkiem sosu koperkowego. No po prostu niebo w gębie! I choć tym razem zrezygnowałam ze swojego ulubionego miejsca pod jabłonką, bo jednak bezpieczniejsza wydała mi się ława pod namiotem, to i tak klimat tego miejsca i imprez w winnicy jest nie do podrobienia. Za chwilę rozpocznie się tu sezon wydarzeń zimowych, które atrakcyjnością wcale nie ustępują letnim! Pierwszą zapowiedź znajdziecie w rekomendacjach na końcu tekstu.









Wraz z końcem wakacji na wsi zapanował spokój. Z pól zniknęły dodające krajobrazowi malowniczości bele słomy, strzyżyki wyfrunęły z gniazda na moim tarasie, a łąki, drzewa i krzewy oddały się we władanie pajęczyn. 



Wygrał los na loterii ten, kto ostatni weekend lata spędził gdzieś w Polsce, bo pogoda na te dwa dni zrobiła się iście letnia. Nie pamiętam, kiedy poprzednio o tej porze roku termometry pokazywały dwadzieścia osiem kresek na plusie. Ja tradycyjnie zaszyłam się na mojej mazowieckiej wsi wśród ostatnich kwitnących roślin ogrodowych i motyli latających jeszcze jak oszalałe. W tej aurze postawionej na głowie jedynym akcentem dowodzącym, że to już jednak prawie jesień były grzyby, które nareszcie bardziej gromadnie pokazały się i w okolicznych lasach. Do domu przywiozłam koszyk zdrowych maślaków. Cieszę się z nadejścia tej mojej ukochanej pory roku.







Pierwszy weekend jesieni spędziłam dla odmiany w Lublinie. Choć temperatury były już znacząco niższe, to pogoda i tak stanęła na wysokości zadania pozwalając grzać się w cieple słońca i nie marznąć w restauracyjnych ogródkach, które wcale nie zniknęły jeszcze ze Starego Miasta. Do Lublina pojechałam po doroczną dawkę szczęścia, którą zawsze daje mi to miasto i po doskonałą sztukę.
















Niemal w ostatnim momencie udało mi się obejrzeć wystawę pt. ""Co babie do pędzla?!" Artystki polskie 1850-1950" w Muzeum Narodowym w Lublinie, która kończy się 5 października 2025 r. To ważna ekspozycja, więc nie wyobrażałam sobie, że mogłabym jej nie zobaczyć. Zebrano na niej kilkaset prac 133 artystek tworzących w ciągu stu lat, od połowy XIX w. do połowy XX w., w okresie, gdy kobiety wreszcie mogły zacząć rzetelne kształcenie w zawodach artystycznych, ale również w czasach naznaczonych piętnem dwóch wojen światowych. Podróż przez tak długi okres pozwala nie tylko dostrzec zmiany stylów artystycznych, ale i podejmowanych przez malarki i rzeźbiarki tematów. Wystawa podzielona jest na dwie chronologicznie następujące po sobie części: lata 1850-1918 i 1918-1945. Pierwsza nieco mnie znudziła. Choć nie brakuje tu wybitnych nazwisk, z Olgą Boznańską i Anną Bilińską na czele, to jednak dominują realistyczne portrety i martwe natury, w stonowanych kolorach i nastrojowym oświetleniu. Prawdziwa uczta dla zmysłów czeka w drugiej sali. Tu rządzi art deco, awangarda, geometria, kolory, dynamika i odwaga. Ależ to się doskonale ogląda! I tu można zobaczyć przykłady twórczości artystek dziś bardzo znanych jak Tamara Łempicka, Katarzyna Kobro, Zofia Stryjeńska, Julia Keilowa, Olga Niewska, czy Ludwika Nitschowa, ale jeszcze więcej jest takich, których nazwiska dotąd znane były głównie muzealnikom i pasjonatom, a talentem wcale nie ustępują tym pierwszym. I to właśnie głównie o nich i dla nich jest ta wystawa, by mogły odzyskać należne im miejsce w kanonie polskiej historii sztuki. Moim zdaniem wyszło znakomicie, choć mam trochę zastrzeżeń do światła, które podobnie jak na wystawie pt. "Tamara Łempicka. Kobieta w podróży", odbijało się od obrazów, praktycznie uniemożliwiając ich oglądanie na wprost.
















Drugim powodem mojej wizyty w Lublinie był XVII Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/Open City. Tegoroczna edycja nosi tytuł "Rozmowa z miastem". Sztuka wchodzi w dialog z przestrzenią Lublina i jego historią, porusza tematy przeszłości i tożsamości miasta, jego wielokulturowości i wielowyznaniowości, wspomina ludzi z nim związanych, również tych, których już nie ma jak żydowscy mieszkańcy zamordowani w czasie Holokaustu. I choć festiwal opowiada o sprawach ważnych, to mam wrażenie, że same realizacje są słabsze niż w zeszłym roku. Mój zdecydowany numer jeden to rzeźba "Pomona" Krzysztofa M. Bednarskiego. Podobały mi się również "Medaliony" Piotra Blamowskiego - niewielkie odlewy w brązie nawiązujące do starożytnych monet, ale ozdobione także motywami z popkultury, umieszczone na murze z czerwonej cegły. Wymowna jest instalacja pt. "Bóg z nami" Andrzeja Bednarczyka. Cieszę się również, że Lublin zyskał "Stolpersteine" Guntera Demniga, czyli mosiężne tabliczki, upamiętniające ofiary II wojny światowej, zlokalizowane możliwie najbliżej ich ostatniego miejsca zamieszkania, wmontowane pomiędzy płyty chodnikowe. W całej Europie jest ich już ponad 1000. W Lublinie znajdują się w sześciu lokalizacjach i mają zostać na stałe. A sam festiwal zakończy się 20 października 2025 r. Opis wszystkich festiwalowych prac wraz z mapką znajdziecie na stronie internetowej opencity.pl. A ja czekam już na kolejną odsłonę, za rok. 














REKOMENDACJE NA PAŹDZIERNIK I KOLEJNE MIESIĄCE

WYSTAWY

Wystawy czasowe

Radom

W tym roku Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu świętuje dwudziestolecie istnienia. Z tej okazji od 20 września 2025 r. można tam oglądać jubileuszową wystawę pt. "Reprezentacja. Z kolekcji Mazowieckiego Centrum Sztuki Współczesnej "Elektrownia" w Radomiu". Pokazano na niej kilkadziesiąt dzieł z liczących ponad tysiąc eksponatów zbiorów placówki. Tę kolekcję na ekspozycji reprezentują prace m.in. Agaty Agatowskiej, Mirosława Bałki, Krzysztofa M. Bednarskiego, Martyny Czech, Marty Deskur, Andrzeja Dłużniewskiego, Marka Kijewskiego, Natalii Lach-Lachowicz, Jadwigi Sawickiej, Leona Tarasewicza, Mariusza Tarkawiana, czy Rajmunda Ziemskiego ułożone w sześciu blokach tematycznych: Pejzaż industrialny, Rytuały, Nonkonformiści, Kobiety i o kobietach, Subiektywnie w obiektywie, Chaos i bezruch. Wystawa zakończy się 9 listopada 2025 r.

Milanówek

Kolejną doskonałą ekspozycję przygotowała Willa Waleria. Od 27 września 2025 r. można tam zobaczyć rzeźby Barbary Falender. Pokazane prace przedstawiają kobiety związane z muzyką. To m.in. wizerunki pianistki Marthy Argerich oraz Janiny Korolewicz-Waydowej - wybitnej śpiewaczki operowej i jednocześnie pierwszej kobiety na stanowisku dyrektora warszawskiej Opery. To również próba pokazania muzyki poprzez rzeźbę. Wystawa potrwa do 28 listopada 2025 r.

Kraków

28 września 2025 r. w Ogrodach Królewskich zakończyła się plenerowa wystawa rzeźb Magdaleny Abakanowicz, ale to wcale nie znaczy, że Wawel rozstaje się z twórczością tej artystki! Od 17 października 2025 r. jej monumentalne tkaniny będzie można oglądać na ekspozycji pt. "Magdalena Abakanowicz w Sali Senatorskiej". W komnatach Zamku Królewskiego na Wawelu zostaną zestawione z arrasami króla Zygmunta Augusta. To niecodzienne sąsiedztwo będzie można podziwiać do 18 stycznia 2026 r.

Natomiast Muzeum Narodowe w Krakowie od 26 września 2025 r. zaprasza do Kamienicy Szołayskich na ekspozycję pt. ""Moda Polska" w kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie", która przybliża postaci projektantów mody od końca lat 60-tych po lata 90-te XX w. oraz wykreowane przez nich ubiory, w tym płaszcze, suknie balowe i wizytowe, suknie ślubne, czy stroje plażowe. To zaledwie wycinek i pierwsza odsłona bogatej kolekcji mody tego znakomitego przedsiębiorstwa zgromadzonej przez ostatnie lata w Muzeum Narodowym w Krakowie. 

Gliwice

19 września 2025 r. w Muzeum w Gliwicach (Willa Caro) rozpoczęła się ekspozycja pt. "W stronę ducha i mitu. Malczewski w Gliwicach". Zaprezentowano na niej najważniejsze wątki w malarstwie Jacka Malczewskiego - inspiracje romantyzmem, wątki z podań i legend, autoportrety, czy portrety bliskich. Wystawę można zwiedzać do 22 lutego 2026 r.

Nowe wystawy stałe

Łódź

Prawdziwą gratkę dla wielbicieli sztuki nowoczesnej szykuje Muzeum Sztuki w Łodzi. Na 17 października 2025 r. zaplanowano otwarcie nowej wystawy stałej kolekcji tego muzeum w galerii ms². Będzie nosić tytuł "Sposoby widzenia". Jestem tej ekspozycji niezwykle ciekawa, bo bardzo podobała mi się w poprzednim wydaniu, przed zamknięciem.

IMPREZY (nie tylko)PLENEROWE

Winnica Dwórzno

25 października 2025 r. w Dwórznie odbędzie się Hello Wine. To impreza rozpoczynająca sezon wydarzeń jesienno-zimowych w winnicy. Nie ma jeszcze szczegółowego programu, ale w latach minionych jej głównymi atrakcjami był spacer po plantacji z pochodniami oraz konkurs na najlepsze przebranie. Udział w wydarzeniu jest biletowany. W cenie jest oczywiście również zwiedzanie przetwórni z degustacją. 

Dąbrowa Górnicza

Pałac Kultury Zagłębia zaprasza 31 października 2025 r. na Nocne Pałacowanie, czyli halloweenowe zwiedzanie z elementami horroru. Spacer odbędzie się w całkowitych ciemnościach, w świetle latarek. Oprowadzania będą się odbywać w grupach liczących 8-10 osób. Wejścia co pół godziny w godz. 18:00-21:30. Czas trwania: 1,5 godz.

(foto: iza & andy)

***

Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz