wtorek, 31 marca 2015

Warszawa przyłapana... w marcu 2015

Robiłam niedawno przegląd zdjęć schowanych w czeluściach pamięci mojego komputera. Z tych okruchów zaczął się wyłaniać obraz Warszawy ostatnich lat: jakaś parada uliczna, piknik sąsiedzki, mural, który wyblakł lub został zamalowany, Sezam, którego już nie ma... Dopiero oglądając te zdjęcia zebrane do kupy uświadomiłam sobie jak Warszawa się zmienia. Nie tylko wraz z upływem miesięcy czy pór roku, ale przede wszystkim lat. Wiele budynków, które znałam, zostało zburzonych. Wyrosło za to mnóstwo nowych. Niektóre miejsca zmieniły się nie do poznania. Niektóre zmiany zauważyłam dopiero po kilku latach np. to, że sprzed stadionu Olimpii zniknęła żyrafa projektu Władysława Dariusza Frycza, pamiątka I Biennale Rzeźby w Metalu z 1968 r. A Górczewską jeżdżę codziennie! Ale tak to jest, gdy zaraz po wejściu do komunikacji miejskiej wsadza się nos w książkę... Postanowiłam więc zacząć na bieżąco składać skrawki warszawskiej rzeczywistości i jak starczy mi zapału i konsekwencji, to będę je pokazywać pod koniec każdego miesiąca. Szczególnie te najbardziej ulotne fragmenty stołecznej przestrzeni i momenty burzliwego życia miasta. Śpieszmy się kochać murale, tak szybko odchodzą!



Co zatem w marcu? Metro otworzyli! Tzn. drugą linię. Nigdy nie myśłam, że to powiem, ale warto było czekać. Trójkątne kolorowe daszki skrywają zejścia pod ziemię, a pod ziemią czekają stacje w takich kolorach jak daszki i mnóstwo światła. Przejechałam prawie całą trasę i poczułam się jak w zupełnie innym, obcym mieście. Nawet gdy wysiadłam na Rondzie Daszyńskiego, poczułam się nie jak w Warszawie. Mimo, że chodziłam w tamtej okolicy do szkoły, to teraz jest to zupełnie inne miejsce - pełne szklanych biurowców, które zastąpiły stare zabudowania przemysłowej Woli. W podobnym miejscu mieszkałam kiedyś w Bratysławie.






Bezśnieżna zima sprawiła, że wiosna w tym roku zjawiła się w Warszawie niespostrzeżenie. Gdy na początku miesiąca wybrałam się z dzieciakami szukać jej śladów i osiedlowych inspiracji na szkolny fotograficzny konkurs Andrzeja, okazało się, że tulipany w przyblokowych ogródkach mają już po kilka centymetrów i tylko patrzeć, gdy zaczną kwitnąć! Miałam wrażenie, że przegapiliśmy jej przyjście. Na pocieszenie natura podarowała nam dwa piękne zjawiska - zorzę polarną, która w Warszawie chyba nie była szczególnie widoczna, oraz zaćmienie słońca. No i chwilowy nagły powrót zimy, ale przecież w marcu jak w garncu. Szczęśliwi, którzy mają garaże!






A jak wiosna, to i porządki. Okna szklanych wieżowców muszą myć alpiniści wyglądający z daleka jak mrówki lub pajaki, a taki na przykład Jazdów to się sprzata na zasadzie sąsiedzkiej pomocy. Marcowy talkoot zorganizowało Towarzystwo Polska-Finlandia przy wsparciu Fundacji Naukowej Norden Centrum.





Do świąt zostało już tylko kilka dni. Wielkanoc w przestrzeni miejskiej jest na szczęście mniej odczuwalna niż Boże Narodzenie. Nikt nie kupuje prezentów, więc firmy nie chcą wydawać kasy na zające zajmujące połowę fasady budynku. No może oprócz pewnego znanego producenta czekolady, który balon w kształce swojego bardzo charakterystycznego zajączka postawił na dachu Dworca Śródmieście. Reklama wzbudziła bardzo wiele kontrowersji wśród warszawiaków, podobnie jak balony w kształcie torebek chipsów, które były w tym samym miejscu nieco wcześniej. Mieszkańcy mają zwyczajnie dość zaśmiecania swojego miasta tandetnymi reklamami. W efekcie balon po kilku dniach zniknął z dworca. Żeby tak jeszcze dało się zmusić właścicieli banków i tanich spożywczych sieciówek, by nie oklejali pstrokacizną swoich szyb... 



Na szczęście spacer Nowym Światem nieco podniósł mnie na duchu. Banki niestety są i straszą oknami pozaklejanymi plakatami z najnowszymi i najbardziej korzystnymi ofertami kredytów i pożyczek, ale witryny wielu sklepów mają wesoły, kolorowy świąteczny wystrój. Prym wiodą kwiaciarnie i sklepy z dodatkami wnętrzarskimi. Niezawody jest jak co roku Blikle, ale i w Manufakturze Cukierków w witrynie widać lizaki w kształcie zajączków. Kawiarnie powoli zaczynają wystawiać stoliki na zewnątrz...





Pozostając w świątecznym nastroju chciałabym wszystkim, którzy tu zaglądają, życzyć pogodnej i kolorowej Wielkanocy

Iza wraz z Piotrem, Andrzejem i Jerzykiem, którzy czasem współredagują bloga

(foto: iza & pwz)

2 komentarze: