środa, 30 listopada 2016

Warszawa przyłapana... w listopadzie 2016

Taką pogodę, jaką listopad raczył nas przez niemal całe swoje trzydzieści dni, najczęściej nazywa się barową. Ja jednak wolę określenie pogoda do muzeum, bo nic tak nie mobilizuje do wyjścia na wystawę jak deszcz! Lub smog, choć w tym czasie to akurat lepiej siedzieć w domu.

A zmobilizować się było trzeba, bo kolejna, ósma już, odsłona Warszawy w budowie trwała jak zwykle tylko miesiąc. Ekspozycje tego corocznego cyklu zazwyczaj prezentowane są w nietuzinkowych, kompletnie nie-wystawowych miejscach. W zeszłym roku był to przeznaczony do rozbiórki budynek szkoły, w tym nieczynna drukarnia przy Nowogrodzkiej - przemysłowa hala z metalowymi antresolami i takimiż schodami. Tematem tegorocznej wystawy noszącej tytuł "Wreszcie we własnym domu" było mieszkalnictwo czasów transformacji. Pokazane zostały zatem bloki, spuścizna po PRL-u, domy jednorodzinne będące symptomem bogacenia się narodu wraz z nastaniem kapitalizmu, a także mnożące się w ostatnich latach zamknięte osiedla strzeżone, wszystko okraszone bardzo trafnym komentarzem. Pokazano też jak zmieniały się wnętrza poszczególnych pomieszczeń w mieszkaniach, jak zadomawiały się w nich meblościanki, magnetowidy, wreszcie sprzęty kuchenne stanowiące o statusie materialnym - miksery, opiekacze, tostery, sokowirówki, wreszcie kuchenki mikrofalowe, ale także designerskie wyciskarki do cytryn, obieraczki do ziemniaków itp. Coś było na rzeczy, bo dokładnie pamiętam jak w moich czasach studenckich (pierwsza połowa lat dziewięćdziesiątych) przy Krakowskim Przedmieściu działał sklep z włoskim wyposażeniem kuchennym, oferujący m.in. produkty marki Alesi - połączenie plastiku i stali. Nie raz stałam z nosem przyklejonym do szyby, jednak zanim zamieszkałam "u siebie" sklep zniknął. Zresztą i tak były wtedy pilniejsze wydatki niż otwieracz do butelek w kształcie duszka. Dziś używam za to oldschoolowego enerdowskiego opiekacza do kanapek i korkociągu z dwudziestolecia międzywojennego. 

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

"Warszawa w budowie 8 - Wreszcie we własnym domu. Dom polski w transformacji", Budynek dawnej drukarni, ul. Nowogrodzka 84/86 (22.10.-20.11.2016)

Drugą wystawę, którą odwiedziłam, wciąż jeszcze można zobaczyć (do końca roku) w Miejscu Projektów Zachęty. To ekspozycja poświęcona ceramice ze spółdzielni Kamionka w Łysej Górze i inspirowanej nią ceramice współczesnej. Niestety liczba eksponatów jest dość skromna, a oryginałów z lat sześćdziesiątych zaprezentowano dosłownie kilka, za to są rewelacyjne. Do tego nieco slajdów i wycinków z prasy z epoki. Współczesne konteksty też mi się podobały i chętnie obejrzałabym więcej.

"Eksperyment łysogórski 50 lat później", Miejsce Projektów Zachęty (22.10.2016-01.01.2017)

"Eksperyment łysogórski 50 lat później", Miejsce Projektów Zachęty (22.10.2016-01.01.2017)

"Eksperyment łysogórski 50 lat później", Miejsce Projektów Zachęty (22.10.2016-01.01.2017)

"Eksperyment łysogórski 50 lat później", Miejsce Projektów Zachęty (22.10.2016-01.01.2017)

"Eksperyment łysogórski 50 lat później", Miejsce Projektów Zachęty (22.10.2016-01.01.2017)

Przy okazji poszłam zobaczyć jak po rozbudowie Zielonej Gęsi miewa się mozaika z 1967 r. wykonana według projektu łysogórskich artystów Bolesława Książka i Krzysztofa Henisza przy współpracy Juliana Henisza. To jedyny zachowany fragment wystroju dawnej kawiarni Zielona Gęś (na jej terenie pierwotnie znajdowały się w sumie trzy podobne kompozycje). Pierwotnie zlokalizowana była na tarasie letnim, potem przez wiele lat niszczała na świeżym powietrzu tuż obok pawilonu, w którym mieścił się pub o tej samej nazwie. Gdy zaczęła się rozbudowa budynku nieźle się wystraszyłam, bowiem pomyślałam, że ceramiczna ściana została zniszczona. Na szczęście okazało się, że objęta jest konserwatorską opieką i dziś stanowi tło baru oraz przeszklonego pomieszczenia z piecem do wypiekania pizzy w urządzonej w tym miejscu pizzerii. Niknie niestety w sporym wnętrzu lokalu, zasłonięta częściowo przez sprzęty gastronomiczne. Najbardziej wyeksponowany fragment to ten najmniej ciekawy, środkowy. Jednak przy okazji przeszła renowację i uzupełnione zostały ubytki, które spowodowało wystawienie delikatnej materii przez wiele lat na działanie nie zawsze korzystnych warunków atmosferycznych. Być może rozbudowa Zielonej Gęsi dała temu niezwykle ciekawemu dziełu nowe życie. Trzymam kciuki, aby przetrwała w dobrej kondycji kolejne lata, bo niestety architektonicznych realizacji z Łysej Góry z każdym rokiem ubywa.



Ciekawa jestem, czy wróci także mozaika z wyburzonego Sezamu - ta znajdująca się kiedyś przy bocznym wejściu. Nie zdążyłam jej sfotografować. Póki co w miejscu, gdzie stał dom handlowy rozpoczęły się prace budowlane, a na ogrodzeniu można obejrzeć plenerową wystawę poświęconą historii ulicy Marszałkowskiej ze zdjęciami od XIX w. aż do wizualizacji budynku, który ma stanąć w tym miejscu. Mój wzrok zatrzymał się na dwóch fotografiach - pierwszej, przedstawiającej nieistniejący już budynek Orbisu na skrzyżowaniu z Królewską, i drugim, z Rotundą tuż po wybuchu gazu w 1979 r. Dziś jest już prawie pewne, że ten jeden z najbardziej charakterystycznych warszawskich budynków powojennego modernizmu podzieli los Orbisu i zostanie jednak rozebrany. Powodem jest zła kondycja gmachu spowodowana właśnie katastrofą sprzed lat. Bank, który jest właścicielem Rotundy, obiecuje, że to, co stanie w jej miejscu architektonicznie będzie nawiązywać do stylu Rotundy. Tere fere, podobnie miało być ze Smykiem i Zodiakiem, a jak to wygląda w praktyce można się przekonać na własne oczy. Póki co, Rotunda jest szczelnie opatulona w szalik niepodległościowy, bo robi się coraz zimniej, ale mam nadzieję, że uda mi się ją jeszcze uwiecznić w pełnej krasie. 


Fragment ekspozycji poświęconej historii ul. Marszałkowskiej - dotyczący wybuchu gazu w budynku Rotundy w 1979 r.




A póki co wszystko mi mówi, że pora planować przyszłoroczne podróże...





2 komentarze:

  1. Szanowna Pani !
    Bardzo cenię ludzi, którzy dbają o przestrzeń publiczną naszego miasta i poświęcają własny czas bezinteresownie pielęgnując tę dziedzinę.
    Jestem jednym ze współwłaścicieli 'Zielonej Gęsi " i chciałbym się odnieść do Pani uwag dotyczących mozaiki w naszym lokalu.
    "Pierwotnie zlokalizowana była na tarasie letnim, potem przez wiele lat niszczała na świeżym powietrzu tuż obok pawilonu, w którym mieścił się pub o tej samej nazwie. Gdy zaczęła się rozbudowa budynku nieźle się wystraszyłam, bowiem pomyślałam, że ceramiczna ściana została zniszczona."
    Nawet gdy wcześniej niszczała wiele razy ratowaliśmy ją z własnej inicjatywy przed dalszymi zniszczeniami. (zbieraliśmy i magazynowaliśmy fragmenty, które odpadły -użyte później podczas renowacji), przeganialiśmy wandali, gdy rzucali w nią dla zabawy kamieniami etc...
    "Na szczęście okazało się, że objęta jest konserwatorską opieką"
    Dla ścisłości - mozaika nigdy nie była wpisana do żadnego rejestru zabytków. Podczas procesu rozbudowy w uzgodnieniach z Panią Naczelnik Wydziału Architektury dzielnicy Mokotów, wspólnie zdecydowaliśmy, że mozaika idzie pod dach powstającej pizzerii. Jej przetrwanie to zasługa to ludzi - Pani Naczelnik oraz naszej zgodnej woli, a nie rejestrów.
    "Niknie niestety w sporym wnętrzu lokalu, zasłonięta częściowo przez sprzęty gastronomiczne. Najbardziej wyeksponowany fragment to ten najmniej ciekawy, środkowy. Jednak przy okazji przeszła renowację i uzupełnione zostały ubytki"
    Owszem, jest częściowo zasłonięta, jest elementem sztuki użytkowej. Pisząc tak zachęca Pani innych, żeby takie mozaiki w celu uniknięcia ewentualnych kłopotów skuwali. A my ją zachowaliśmy dla przeszłych pokoleń. Zabezpieczyliśmy pod dachem. Odrestaurowaliśmy pracą dyplomowanego konserwatora zabytków. Na WŁASNY koszt ( nie dostaliśmy ŻADNYCH dotacji).
    "Być może rozbudowa Zielonej Gęsi dała temu niezwykle ciekawemu dziełu nowe życie".
    Tak, Szanowna Pani, dała. A ja jestem też ciekaw - czy ktoś kiedyś doceni naszą pracę - sfinansowanie renowacji zabytkowej mozaiki przez konserwatora zabytków, zabezpieczenie jej pod dachem, OCALENIE DLA PRZYSZŁYCH POKOLEŃ - w otoczeniu, gdzie większość dzieł sztuki tego typu została w Warszawie brutalnie skuta? Nie chcemy pokłonów i ukłonów, po prostu nie piszcie o nas źle, bo to naprawdę NIE MY JESTEŚMY CI ŹLI.
    Dziękuję za ewentualne przyjęcie moich argumentów i okazanie empatii.
    Pozdrowienia
    Maciek Braniewski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za ciekawą i merytoryczną wypowiedź. Proszę jednak zauważyć, że ja nigdzie nie napisałam, że mozaika była wpisana do ewidencji lub rejestru zabytków, a jedynie, że była objęta opieką konserwatorską na etapie prac budowlanych. Zresztą taką informację otrzymałam od pracowników budowy pizzerii i Pan w treści komentarza to potwierdził. Natomiast pisząc, że jest częściowo zasłonięta przez wyposażenie restauracji, nie zachęcam, broń Boże, do skuwania mozaik. Wręcz przeciwnie, uważam, że powinna być bardziej wyeksponowana i że powinni Państwo, w miarę możliwości technicznych i powierzchniowych, zrobić z niej atut swojego wystroju wnętrza, tak jak to zrobił Starbucks w lokalu przy Placu Trzech Krzyży, odsłaniając dekoracje z dawnej kawiarni Lajkonik. Cieszę się, że nie została zniszczona i tak jak napisałam w poście trzymam kciuki, aby przetrwała w dobrej kondycji kolejne lata.

      Usuń