czwartek, 22 lutego 2018

Ioannina. Rejs na wyspę Nisi

Był 1822 r. Epir od prawie czterech stuleci pozostawał pod panowaniem Imperium Osmańskiego, prowincją zaś władał Ali Pasza, który stworzył praktycznie niezależne od Turcji państwo i nie zamierzał ustąpić ze stanowiska, choć dwa lata wcześniej sułtan Mahmud II postanowił odsunąć go od władzy zaniepokojony coraz większą samodzielnością i niesubordynacją swojego lennika. W efekcie armia otoczyła Ioanninę, gdzie urzędował Ali Pasza. Oblężenie trwało już od 17 miesięcy, jednak Alemu udało się uciec na pobliską wyspę położoną na jeziorze Pamvotida i ukryć w klasztorze św. Pantaleona. Na początku stycznia wojska sułtana zdobyły wyspę. Śmiertelne strzały padły spod klasztornej podłogi (otwory po ostrzale można podziwiać do dzisiaj). Ali Pasza zmarł 24 stycznia 1822 r. Inna wersja tej historii mówi, że został na wyspę zwabiony obietnicą omówienia warunków rozejmu i wówczas został zamordowany.



Łódki na wyspę odpływają z przystani w Ioanninie co kilka minut. Rejs trwa kilka kolejnych i kosztuje 2 euro od osoby (płaci się także za dzieci). Tak naprawdę wyspa nosi taką samą nazwę jak miasto, Ioannina, po grecku Nisi Ioannion. Samo słowo Nisi oznacza po prostu wyspę, ale w mowie potocznej przyjęło się jako nazwa własna tej niewielkiej, malowniczo położonej i pełnej zieleni wyspy.  





Turyści w pierwszej kolejności swoje kroki kierują właśnie do klasztoru św. Pantaleona, gdzie zginął Ali Pasza. Dziś jednak nie pełni on już funkcji religijnych. Działa w nim muzeum pokazujące historię Epiru oraz przybliżające postać Alego Paszy. Ekspozycja podzielona jest na dwie części. W głównym budynku klasztornym pokazano stroje i biżuterię charakterystyczne dla czasów panowania Imperium Osmańskiego na tych ziemiach, a także militaria, również te związane z postacią Alego Paszy. Tu także znajduje się zabezpieczony fragment przestrzelonej podłogi - miejsce wykonania wyroku na gubernatorze Epiru.








W sąsiednim budynku natomiast zaaranżowano scenę stracenia Kiry Frosini. Naprawdę nazywała się Eufrozyna Vasileiou. Była arystokratką i działaczką społeczną na rzecz greckiego ruchu oporu skierowanego przeciwko Imperium Osmańskiemu. Oficjalnie wraz z szesnastoma innymi kobietami została skazana na śmierć przez utopienie w wodach jeziora za cudzołóstwo. Choć była mężatką, była także kochanką syna Alego Paszy, a ponoć i sam Ali także smalił do niej cholewki. Wyrok śmierci mógł mieć jednak także tło polityczne. Aranżacja wykonania wyroku jest głównym motywem tej części muzealnej wystawy, jednak cała sala poświęcona jest także greckim dążeniom niepodległościowym z tego okresu. 




Na tym niewielkim skrawku lądu otoczonym wodami jeziora Pamvotida znajduje się więcej bardzo ciekawych i doskonale zachowanych klasztorów! Pierwsze wzniesione zostały w XIII w. Na 1291 r. datowany jest najstarszy, klasztor Agiou Nikolaou Philanthropinon (św. Mikołaja z rodziny Philanthropinon, który był biskupem Ioanniny). Niedługo potem wybudowano drugi, klasztor Agiou Nikolaou Ntiliou lub Agiou Nikolaou Stratigopoulou (został założony przez rodzinę Strategopoulos). Gdy Grecja dostała się pod protektorat Imperium Osmańskiego, na wyspie powstała wspólnota klasztorna. W tym okresie wzniesiono kolejne monastyry: klasztor Agiou Nikolaou Methodiou (św. Mikołaja Metodego) i klasztor Agios Ioannis Prodromos (św. Jana Chrzciciela). W XVII wieku wybudowano trzy kolejne: klasztor św. Pantaleona, klasztor Metamorphosis tou Sotiros (Przemienienia Pańskiego) i klasztor Profiti Ilia (Proroka Eliasza). W przeciwieństwie do monastyrów w samej Ioanninie, które zostały zburzone przez Turków w odwecie za powstanie ludności greckiej przeciwko osmańskiej władzy, te na wyspie przetrwały. Pięć z nich działa do dziś. Udało nam się wejść do najstarszego, Agiou Nikolaou Philanthropinon. Z zewnątrz budynek jest bardzo niepozorny, w środku zaś kryje prawdziwe skarby w postaci fresków przedstawiających postaci świętych i sceny religijne. Najstarsze pochodzą z XIII w.!













Świecka osada znajdująca się na wyspie, tam, gdzie dopływają łódki z miasta, powstała prawdopodobnie jeszcze w XVII w., zaś rozwinęła się w czasach panowania Alego Paszy, który często odwiedzał wyspę, szukając spokoju w klasztornych murach. Dziś niewielki plac tuż przy przystani wypełniają tawerny. Stoliki zajmują niemal całą wolną przestrzeń i trudno zorientować się, które należą do której restauracji. Można w nich skosztować kuchni greckiej charakterystycznej dla całego kraju, ale przede wszystkim tego, co oferuje jezioro: raków, żabich udek, czy ryb słodkowodnych z węgorzami na czele.




Na zwiedzanie wyspy trzeba poświęcić minimum dwie godziny, choć można na niej spędzić i cały dzień wędrując wąskimi uliczkami pomiędzy niewielkimi typowo greckimi domkami i rozkoszując się ciszą, spokojem i bujną roślinnością. 








Rejs na wyspę daje także możliwość spojrzenia na Ioanninę z innej perspektywy, od strony jeziora. Doskonale widać minarety dwóch meczetów na wzgórzu i czerwone dachy domów poniżej, jakże symboliczny obraz skomplikowanej historii Grecji.







Wizyta w Ioanninie i na wyspie Nisi były dla nas doskonałym uzupełnieniem podróży do Albanii i na Korfu. Nie da się zrozumieć historii Epiru i całej Grecji bez transgranicznego spojrzenia na kolejne protektoraty na tych ziemiach: najpierw Wenecjan, potem Imperium Osmańskiego i wreszcie podnoszenia się Grecji z kilkusetletniej niewoli, od razu borykającej się z problemem wielokulturowości w zupełnie nowych granicach państwa, Grecji, która niemal od razu musiała zmierzyć się z nowymi politycznymi problemami, najpierw II wojną światową, potem wojną domową, którą wielu Greków przypłaciło życiem, inni zaś wieloletnią tułaczką po wschodniej Europie, obecnie zaś konfliktem tożsamościowym z nowym sąsiadem - Macedonią, czy też Byłą Jugosłowiańską Republiką Macedonii, która po upadku Jugosławii stała się niepodległym krajem, wreszcie z kryzysem ekonomicznym i koniecznością przeprowadzenia reform pod dyktando Unii Europejskiej. Siedząc na plażach nad lazurowym morzem, czy podziwiając zachód słońca z Akropolu, często nie zdajemy sobie sprawy z burzliwych dziejów tego malowniczego kraju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz