wtorek, 31 marca 2020

Warszawa przyłapana... w marcu 2020

To był długi miesiąc, pełen wrażeń i zwrotów akcji. Miesiąc, który podzielił czas na ten przed koronawirusem i współczesność, z jaką przyszło nam się zmierzyć. Gdy 1 marca urządzaliśmy w parku trampolin urodziny naszego młodszego syna, Jerzyka, nie przypuszczaliśmy, że w ciągu kilkunastu następnych dni życie ludzi na całym świecie tak diametralnie się zmieni. Wtedy w Polsce zanotowano już pierwsze przypadki koronawirusa, ale problem wydawał się jeszcze bardzo odległy. Tydzień później świętowaliśmy kolejne urodziny, mojej małej siostrzenicy, w pełnej gości dwupoziomowej restauracji. Tego dnia wirus dotarł do Warszawy. A potem poszło już lawinowo. Zamknięte szkoły, instytucje kultury, centra handlowe, granice, ograniczone możliwości wychodzenia z domu, przejście na zdalną naukę i pracę.

Jednak zanim epidemia zmusiła nas do pozostania w domach udało mi się, ostatnim rzutem na taśmę, odwiedzić w przededniu zakończenia, wystawę twórczości Władysława Hasiora z kolekcji Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem prezentowaną w Galerii Opera w Teatrze Wielkim. Większość pokazanych prac widziałam już wcześniej w Galerii Władysława Hasiora w stolicy Tatr, ale z przyjemnością obejrzałam raz jeszcze, szczególnie, że niektóre na co dzień nie opuszczają murów tamtejszej galerii i tylko ze względu na remont możliwe było, w drodze wyjątku, zaprezentowanie ich w Warszawie. Na wystawę złożyło się około 50 asamblaży oraz rysunków i szkiców scenograficznych, ze względu na miejsce ekspozycji dobranych w taki sposób, by pokazać ich teatralność. Moim zdaniem udało się znakomicie, mimo niewielkiej przestrzeni ekspozycyjnej. 






Wkrótce potem muzea zamknięto, jednak wiele z nich, np. Zachęta, czy Muzeum Powstania Warszawskiego dostosowało się do tej nowej, niekorzystnej rzeczywistości udostępniając swoje zbiory oraz organizując oprowadzania kuratorskie po wystawach w Internecie, choć to oczywiście nie to samo, co obcować ze sztuką na żywo. 

Zdążyłam też zobaczyć nowy stary mural Fotonu, który na początku marca wrócił na ścianę kamienicy przy Targowej. Niby taki sam, a jednak... Z jednej strony cieszy fakt, że odtworzono stary wzór i dzięki temu udało się ochronić tę ścianę przed zmieniającymi się co chwilę muralowymi reklamami producentów ubrań sportowych i kanału z popularnymi serialami, z drugiej jednak wciąż żal, że musiało dojść do zniszczenia oryginałów (i Fotonu, i Jubilera), żeby zacząć rozmawiać o przyszłości tego typu miejskich akcentów, których coraz mniej już na ulicach.



Czasem mam wrażenie, że Warszawa powoli zamienia się w makietę samej siebie. Coś się niszczy, żeby potem w tym samym miejscu stworzyć atrapę, coś na wzór i podobieństwo, niby to samo, ładnie nazywane rekonstrukcją lub rewitalizacją, a jednak często nie umywające się do oryginału. Foton jest już kolejnym przykładem takich działań, powiedzmy, że dość udanym, choć to już nie jest przecież reklama z epoki. Trudniej jest w przypadku budynków wyburzanych i wznoszonych od nowa jak Smyk, czy "odbudowana" niedawno Rotunda, która, sorry, ale zupełnie nie przypomina poprzedniej.




Zaraza sprawiła, że Warszawa opustoszała, co najlepiej widać na nakręconym z drona świetnym filmie Pawła Czarneckiego (tego samego, który poranione przez wojnę kamienice opatrywał ceramicznymi plastrami w ramach akcji Do rany przyłóż) hulającym od początku narodowej kwarantanny po Internecie. W kadrze prawie nie ma samochodów i przechodniów. Od czasu do czasu tylko przejeżdża tramwaj lub autobus. Nawet ci, którzy mieszkają tu od urodzenia, a są już w wieku emerytalnym, mówią, że nie pamiętają tak pustych ulic.

Ja z kolei nigdy nie widziałam tak wyludnionych środków komunikacji. Ludzie sami zrezygnowali z korzystania z transportu publicznego jeszcze zanim wprowadzono odgórne limity pasażerów (może jechać tylko tyle osób, ile wynosi połowa miejsc siedzących).




Ucichło też niebo nad Warszawą. Od czasu do czasu ciszę przerywa tylko huk samolotu startującego lub lądującego na Okęciu w ramach akcji LOT do domu. 

Jedynym łącznikiem z czasem minionym zdają się być ekrany reklamowe na stacjach metra zapowiadające przedstawienia i koncerty, które się nie odbędą. To jak głos z zaświatów lub z innej równoległej rzeczywistości. Stranger things.

WARSZAWA ZE SMAKIEM

Gastronomia ma teraz szczególnie pod górkę, a my bardzo nie chcemy, żeby nasze ukochane lokale zniknęły z kulinarnej mapy Polski. Trzymamy mocno kciuki za wszystkie bistra, bary, restauracje, kawiarnie, cukiernie, żeby przetrwały te trudne czasy. Formą pomocy dla tych miejsc są zamówienia na wynos. My wspieramy jak możemy - w torbie na zdjęciu poniżej są pyszne burgery, zupa tajska z kurczakiem i krewetki z francuskimi ziemniakami od CieKawa Cafe, którą uwielbiamy.



REKOMENDACJE NA KWIECIEŃ

Od jutra w życie wchodzą jeszcze większe ograniczenia, m.in. zamknięcie wszystkich hoteli i mieszkań z krótkoterminowym wynajmem "pod turystów", możliwość poruszania się przez dzieci i młodzież do 18 roku życia tylko pod opieką osoby dorosłej, a także zakaz wstępu do parków, na bulwary spacerowe, do plenerowych siłowni, placów zabaw itp. oraz zakaz korzystania z rowerów miejskich. Do odwołania pozostają również nieczynne wszystkie instytucje kultury.

Ja w planach na nadchodzący miesiąc miałam dwa wydarzenia.

Na 4 kwietnia zaplanowane było długo oczekiwane otwarcie nowego kompleksu handlowo-gastronomicznego Elektrownia Powiśle.

Natomiast 17 kwietnia miała ruszyć nowa wystawa czasowa pt. "Muranów" w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN przygotowana w ramach programu Muzeum Warszawy „BudujeMy!”, o którym pisałam już w styczniowej Warszawie przyłapanej i poświęcona osiedlu wzniesionemu na gruzach prawie doszczętnie zniszczonej w czasie II wojny światowej Dzielnicy Północnej, zamieszkiwanej w dużej części przez ludność żydowską i w czasie wojny zamienionej w getto.

Oba muszą niestety poczekać aż nasze życie wróci do normy. Jedynym, co prawdopodobnie uda się w tym miesiącu jest otwarcie kolejnych trzech stacji II linii metra, od strony Woli. 

Staram się stosować do akcji #zostańwdomu i ograniczyć wszelkie aktywności jedynie do dojazdów do pracy, dlatego być może będę musiała zawiesić publikowanie Warszawy przyłapanej do czasu, aż znów będzie można cieszyć się muzealnymi wystawami, kawą w plenerowych ogródkach, które o tej porze roku powinny już zacząć zajmować miejskie chodniki, czy nowymi muralami. Oby ten czas izolacji jak najszybciej się skończył.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz