Wrzesień był dla mnie wciąż jeszcze letni. Trochę wyjeżdżałam, a i w Warszawie sporo czasu poświęciłam na aktywności na świeżym powietrzu i spacery. Skupiłam się przede wszystkim na dwóch poprzemysłowych przestrzeniach, które właśnie zyskały nowe życie po rewitalizacji.
Pierwsza to Browary Warszawskie. W 1846 r. otwarto tu browar Haberbusch & Schiele, który działał aż do II wojny światowej. W wielu stołecznych domach do dziś można znaleźć charakterystyczne butelki z tłoczonym znakiem zakładów i porcelanowym korkiem. Zabudowania browaru zostały znacznie zniszczone w czasie wojny, jednak w okresie PRL-u, po upaństwowieniu, na gruzach wzniesiono państwowe przedsiębiorstwo produkujące m.in. słynne piwo Królewskie. Po transformacji ustrojowej przedsiębiorstwo upadło, a jego teren przez kolejne lata zarósł krzakami i zielskiem.
Rewitalizację rozpoczęto w 2017 r. Powojenne hale dosłownie stały na guzach, bowiem w przedwojennych piwnicach, w których mieściła się m.in. leżakownia, znaleziono spore zapasy butelek z piwem sprzed wojny. Skarb został sprzedany wiosną tego roku.
Dziś w Browarach Warszawskich przeszklone biurowce sąsiadują ze zrewitalizowanymi budynkami sprzed ponad 100 lat. Całość jest dość spójna, ale dla mnie zabudowa zbyt gęsta. Zabytkowa architektura ginie wśród nowoczesnej. Plusem jest duża liczba zakamarków, przejść i schodów (jedne z nich ozdobił mural autorstwa Dawida Ryskiego) prowadzących do wspomnianych piwnic, w których urządzono modne restauracje, bary o industrialnym wystroju oraz Food Hall Browary. Powstał również browar z piwem rzemieślniczym, ukłon w stronę tradycji tego miejsca. My póki co skusiliśmy się jedynie na pyszne ciastka od DESEO, ale w najbliższym czasie wpadniemy na pewno spróbować więcej, bo do wyboru jest całe mnóstwo miejsc z pyszną kuchnią.
Rumieńców nabiera również druga ze wspomnianych postindustrialnych przestrzeni, Fabryka Norblina, której przemiana jest już praktycznie na ukończeniu. Póki co prawie gotowe są pasaże, do jednej z hal wrócił działający tu od 2010 r. BioBazar, otwarto też KinoGram, gdzie mają odbywać się zarówno pokazy filmowe, jak i spektakle teatralne, kameralne koncerty i wystawy sztuki oraz działać ma bar. W przestrzeni kina będzie prezentowana oryginalna statuetka Oscara przekazana przez kompozytora Jana A.P. Kaczmarka uhonorowanego za muzykę do filmu "Marzyciel". W październiku najprawdopodobniej zostanie otwarte Muzeum Fabryki Norblina. Reszta pomieszczeń będzie udostępniana sukcesywnie. Powstaną kawiarnie i restauracje (także w modnej w ostatnim czasie formie food hall, podobnie jak w Browarach Warszawskich, czy wcześniej w Elektrowni Powiśle) oraz salony fryzjerskie i kosmetyczne.
Przyznam, że nieco obawiałam się tego przedsięwzięcia, bo Norblin od zawsze był jednym z moich ukochanych miejsc w stolicy. Z zewnątrz cały kompleks wygląda tak sobie, ot, kolejne przeszklone biurowce, ale pomiędzy nimi zachowano, tak jak obiecywano, całkiem sporo zabytkowej zabudowy, oryginalne tory i metalowe konstrukcje, które nadawały temu miejscu ten specyficzny klimat. Całość uzupełniają monumentalne maszyny i ławki na... wagonikach. Prace jeszcze trwają, ale już teraz jestem na tak. I podoba mi się tu bardziej niż w Browarach Warszawskich, choć oba miejsca różnią się od siebie.
Powoli zaczęłam też nadrabiać muzealne zaległości.
Na pierwszy ogień poszła Zachęta i wystawa "Zimna rewolucja. Społeczeństwo Europy Środkowo-Wschodniej wobec socrealizmu, 1948-1959", która miała zakończyć się we wrześniu, ale przedłużono ją do 10 października.
Na ekspozycji pokazano malarstwo, rzeźbę, fotografię, plakat i filmy, które powstały w krajach ówczesnego bloku wschodniego: w Polsce, Czechosłowacji, Niemieckiej Republice Demokratycznej, Bułgarii, Rumunii i na Węgrzech. Wśród reprezentantów sztuki polskiej znalazły się takie klasyki jak obrazy Andrzeja Wróblewskiego, czy współczesny film poświęcony Pałacowi Kultury Zagłębia w Dąbrowie Górniczej, ale pokazujący przebogate wnętrza z tamtej epoki, które mogliście zobaczyć również w moim poprzednim poście, poświęconym temu zagłębiowskiemu miastu. I choć wystawa w założeniu dedykowana jest socrealizmowi, to znalazło się na niej, ku mojemu zaskoczeniu, także nieco modernistycznego dizajnu, czy też dwuznaczne prace Władysława Strzemińskiego.
Z kolei w świeżo wyremontowanych Stajniach Kubickiego w Łazienkach Królewskich można podziwiać monumentalne dzieło pt. „Witold przysięga zemstę Krzyżakom na tle płonącego Kowna” autorstwa Jana Styki, współtwórcy Panoramy Racławickiej. Płótno należy do kolekcji Muzeum Wojskowego im. Witolda Wielkiego w Kownie. Nad Wisłą pokazywane jest w ramach obchodów trzydziestej rocznicy wznowienia stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą. Nie jest tak imponujące jak wspomniana Panorama Racławicka, ale namalowane z podobną dbałością o szczegół i przedstawiające autentyczne postacie historyczne. Na specjalnych planszach objaśniono, kto jest kim. Obraz można oglądać do 14 listopada.
Jeśli chodzi o sztukę w przestrzeni miasta, to na Woli, na skrzyżowaniu Al. Solidarności z Towarową, powstał nowy mural poświęcony pamięci zmarłego tragicznie Jana Lityńskiego.
Natomiast przed wejściem do Pałacu Kultury i Nauki oraz na dachu Sali Kongresowej pojawiły się czarno-białe zdjęcia. To instalacja przygotowana przez fundację SEXEDpl Anji Rubik w ramach międzynarodowej akcji Inside Out Project francuskiego artysty skrywającego się pod pseudonimem JR, zaś fotografie przedstawiają osoby wspierające walkę o prawo do rzetelnej edukacji seksualnej. Oczywiście nie muszę dodawać, że jak wszystkie akcje podejmujące ten temat, i ta wzbudziła sporo kontrowersji.
W ciągu ostatnich dwóch dni liczba chorych na COVID-19 sięgnęła ponad 1200 osób. Na szczęście rząd póki co zapowiedział, że w październiku zostaną utrzymane dotychczasowe ograniczenia związane z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się koronawirusa. I mam nadzieję, że słowa dotrzyma, bo najbliższy miesiąc zapowiada się bardzo atrakcyjnie. Część wydarzeń kulturalnych rozpoczyna się już dziś.
REKOMENDACJE NA PAŹDZIERNIK
To przede wszystkim dwa cykliczne wydarzenia poświęcone sztuce współczesnej.
Pierwszym jest IV Edycja Niezależnego Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Warsaw Off ART 2021, w tym roku odbywająca się pod hasłem "ART is not a crime". Wystawy, które potrwają do 3 października pokazane zostaną w Elektrowni Powiśle, Hali Gwardii i Art in House.
Również dziś rusza drugie ze wspomnianych wydarzeń, Warsaw Gallery Weekend 2021. W jego ramach polecam szczególnie dwie ekspozycje: prezentację prac Maurycego Gomulickiego i Xawerego Wolskiego pt. „Diamonds, Fur Coat, Champagne” w Galerii LETO (Dzielna 5), którą można będzie zobaczyć do 13 listopada oraz nowe rzeźby Moniki Sosnowskiej o wspólnej nazwie "Beton" prezentowane w siedzibie Fundacji Galerii Foksal (Górskiego 1A) do 10 listopada.
Także dziś na nową wystawę zaprasza Dom Spotkań z Historią. Ekspozycja pt. "Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek" prezentująca dorobek kobiet uprawiających ten zawód od lat siedemdziesiątych do dziewięćdziesiątych XX w. potrwa do 13 lutego przyszłego roku.
1 października, z okazji rozpoczynającego się dzień później XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, fasadę Muzeum Fryderyka Chopina rozświetli neon według projektu Anny Libery i Jana Strumiłło. Kolorowe dłonie będą układać się na klawiaturze "w rytm" Etiudy C-dur op. 10 nr 1.
8 października rozpocznie się zaś trzynasta edycja festiwalu Warszawa w budowie, tym razem pod hasłem "Jak robić szkołę?". To głos w dyskusji o przyszłości szkolnictwa publicznego w Polsce. Podobnie jak w ubiegłym roku, wystawę główną będzie można oglądać w Muzeum Sztuki Nowoczesnej (nad Wisłą). Potrwa do 7 listopada.
Ja maraton ze sztuką zamierzam rozpocząć już w ten weekend, a relacja oczywiście za miesiąc. Będzie mi też bardzo miło, jeśli pochwalicie się, czy moje polecenia Wam się przydały i gdzie się wybraliście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz