Perła eklektyzmu. Tak często nazywany jest Szeged (czy też po polsku Segedyn). I można by pomyśleć, że jak jest eklektyczny, to jest nijaki. Fakt, ciężko skupić się tu na jednym stylu, ale całość robi oszałamiające wrażenie! To przepych, którego nie powstydziłby się Wiedeń. A jednak o takich miastach pisze mi się najtrudniej. Większość miejsc, które odwiedzam cechuje bogata i często skomplikowana historia. Przechodziły z rąk do rąk pozostawiając po sobie wielokulturowość, często też naznaczone były krwawymi walkami. Zaś to trzecie co do wielkości miasto Węgier w historii nie przewijało się jako arena szczególnie ważnych wydarzeń o znaczeniu międzynarodowym, chociaż jak w całej Europie, i tu zmieniały się władze i protektoraty. Na chwilę znalazło się pod panowaniem Imperium Osmańskiego (w latach 1543-1686), które jednak nie pozostawiło takich śladów jak na Bałkanach, gdzie ta niewola trwała niemal pół tysiąclecia. Jeszcze przed podbojem tureckim Szeged miał status miasta królewskiego, który odzyskał w 1715 r. i dzięki temu mógł szybko się rozwijać, a co za tym idzie i bogacić. Dla historii Węgier ważny jest udział mieszkańców miasta w rewolucji węgierskiej w 1848 r. Lajos Kossuth wygłosił tu słynne przemówienie, ponadto Szeged był ostatnią siedzibą rewolucyjnego rządu w lipcu 1849 r. Mimo represji ze strony władz austro-węgierskich miasto dalej kwitło. Dziś w jego centrum stoi pomnik Kossutha, zaś za kilka dni, 15 marca, Węgry obchodzić będą narodowe święto upamiętniające rewolucję z 1848 r.
Dzisiejszy jego wygląd jest efektem powodzi z 1879 r., która dosłownie zmiotła je z powierzchni ziemi pozostawiając zaledwie 265 z 5723 budynków i grzebiąc 165 istnień ludzkich! Cesarz Franciszek Józef obiecał wówczas, nie bacząc na nie tak przecież dawne zapędy niepodległościowe narodu węgierskiego, że Szeged będzie piękniejszy niż wcześniej i słowa dotrzymał. Z ruin powstało miasto nowoczesne z szerokimi ulicami i imponującymi pałacami w różnych stylach architektonicznych. Dla mnie najpiękniejsza jest architektura secesyjna i to dla niej w dużej mierze tu przyjechałam. Szeged jest bardzo zadbany, właściwie niemal wszystkie budynki lśnią świeżością i czystością i jeśli nie zostały wyremontowane w ostatnim czasie, to dzieje się to teraz.
I cieszę się, że przyjechałam tu latem. Miasto kąpało się w promieniach czerwcowego słońca, które wydobywały całą gamę barw i kształtów przepięknej architektury. Nie bez przyczyny Szeged nazywany jest też czasami miastem słońca, wszak słonecznych dni w roku ma więcej niż większość pozostałych węgierskich miast. Na ulice i place wylewają się wówczas kawiarniane i restauracyjne stoliki, lodziarnie mamią obietnicą ochłody i jest to czas leniwy - idealny, by nieco chaotycznie, bez szczególnego planu powłóczyć się jego ulicami.
A zupełnie nie taki był plan! Przed wyjazdem zrobiłam sobie długą listę tego, co chciałabym zobaczyć, zaś dziewczyna z hotelowej recepcji naniosła mi to wszystko na bezpłatną mapę. No i się zaczęło! Ile pałaców jesteście w stanie zobaczyć w jedno popołudnie? Można stracić głowę biegając od jednego do drugiego! Hola, hola! To dopiero pierwszy dzień wakacji. Kupcie więc lody, w ogródku przy fontannie napijcie się czegoś chłodnego, wyrzućcie mapę i ruszcie przed siebie. Tak po prostu. No dobrze, mapę zatrzymajcie, będzie trochę łatwiej.
Co zatem zobaczyć w trakcie jednodniowego pobytu w Szegedzie?
Architektura secesyjna
Na mojej liście miałam kilka przykładów architektury secesyjnej, poniżej te chyba najbardziej znane.
Pałac Reök
Mój zdecydowany numer jeden! Ma w sobie wszystko to, co lubię w stylu secesyjnym: zwiewność, faliste linie, gięte balkony i bogactwo ornamentów. Od razu w oczy rzucają się kwiaty, jeden z ulubionych motywów secesji. Fioletowe płatki i zielone łodygi pięknie kontrastują ze śnieżnobiałą elewacją pałacu. Na zwieńczeniu dachu przysiadł orzeł z rozłożystymi skrzydłami, choć ten detal akurat łatwo przeoczyć stojąc na dole przed budynkiem. Pałac wzniesiony został w 1907 r. przez architekta Ede Magyara dla inżyniera związanego z wodociągami Ivána Reöka. Motywem przewodnim architektury jest woda, dlatego balustrady gną się niczym rośliny wodne, zaś kwiaty to podobno nenufary, choć mi bardziej przypominają irysy i niezapominajki. Od 2007 r. mieści się tu siedziba Regionalnego Centrum Sztuki. Budynek jest zachwycający i nie oddadzą tego żadne zdjęcia. Trzeba usiąść na jednej ze stojących przy nim ławek i dopiero delektować się jego urodą.
Lokalizacja: Tisza Lajos krt. 56
Pałac Gróf
Uznawany jest za największy budynek wzniesiony w stylu secesyjnym w mieście. Faktycznie jest imponujący, choć już nie tak zwiewny jak pałac Reök. Został zbudowany w latach 1912-1913 według projektu Ferenca Jenő Raichle'a. Nazwa pochodzi od nazwiska prokuratora generalnego miasta, Árpáda Mártona Grófa. Bogato zdobioną fasadę wieńczy ceramiczna dekoracja nawiązująca do sztuki Wschodu. W jego architekturze można też znaleźć inspiracje węgierską sztuką ludową, zaś wieżyczki nadają monumentalnemu gmachowi nieco lekkości.
Lokalizacja: Tisza Lajos krt. 20
Pałac Ungár-Mayer
Imponujący pałac powstał w latach 1910–1911 według projektu Ede Magyara, tego samego, który wyczarował pałac Reök. Ale jakże różne są oba budynki, choć oba nieprzyzwoicie piękne! Pałac Ungár-Mayer ma jeszcze piękne secesyjne motywy, choćby wieńczące narożną wieżyczkę postacie zwiewnych panien, jednak jest już nieco bardziej eklektyczny niż pierwszy z pałaców.
Lokalizacja: Kárász utca 16
Kamienica Móricz
To czterokondygnacyjny budynek mieszkalny, który przeznaczony był dla klasy średniej. Wzniesiony został również według projektu Ferenca Jenő Raichle'a w latach 1910-1912 na zlecenie Jószefa Móricza, urzędnika pocztowego. Był bardzo nowoczesny jak na ówczesne czasy. Posiadał oświetlenie gazowe i piece kaflowe oraz szyb windowy, choć sam dźwig zamontowano dopiero po kilkudziesięciu latach. Po wojnie funkcjonował jako dom komunalny i dopiero w 2007 r. przywrócono mu dawną świetność. Ja bym tam mogła mieszkać w takim domu, nawet komunalnym!
Lokalizacja: Szent Mihály utca 9
Architektury secesyjnej jest w mieście dużo więcej, nawet nie trzeba specjalnie szukać, bo sama rzuca się w oczy i urodą wcale nie ustępuje tym najbardziej znanym budynkom.
Katedra Wotywna i Uniwersytet
Powódź z 1879 r. musiała być najbardziej traumatycznym doświadczeniem tego miasta, bowiem w wielu miejscach można znaleźć jakieś nawiązania do tej tragedii. Najbardziej jednak namacalną pamiątką przejścia żywiołu jest Katedra Wotywna. Ci, którzy ocaleli z kataklizmu obiecali ufundować majestatyczny kościół. Prace rozpoczęto jednak dopiero w 1913 r. i niemal od razu przerwane zostały przez wybuch I wojny światowej. Budowa ruszyła ponownie dopiero w 1923 r., zaś katedra katolicka konsekrowana została 7 lat później. Okazała świątynia będąca czwartym co do wielkości kościołem na Węgrzech jest mieszanką rozmaitych stylów architektonicznych i bez wątpienia jest wizytówką miasta pojawiającą się chyba we wszystkich opracowaniach poświęconych Szegedowi.
Z katedrą sąsiadują budynki miejscowego Uniwersytetu. Gdy po I wojnie światowej Węgry utraciły południowe terytoria na rzecz Rumunii i Serbii, Szeged stał się miastem przygranicznym i jego znaczenie powoli malało. Wkrótce jednak zaczął przejmować role miast, które znalazły się poza granicami kraju. I tak w 1921 r. do Szegedu przeniósł się Uniwersytet w Kolozsvár (obecnie Kluż-Napoka w Rumunii). Dziś jest jednym z najlepszych na całych Węgrzech i na studia przyjeżdżają tu nawet studenci ze stolicy!
Lokalizacja: Dóm tér
Ratusz
Cesarz Franciszek Józef zainaugurował otwarcie Ratusza w obecnym neobarokowym gmachu w 1883 r. Jedną z klatek schodowych zdobi cytat z jego obietnicą, że Szeged będzie piękniejszy niż wcześniej. Poprzednia siedziba władz miasta przetrwała tragiczną powódź, jednak jej skromna architektura przestała pasować do odbudowywanej w przepychu okolicy. Nowy gmach został wzniesiony według projektu znakomitego duetu architektów węgierskich, Ödöna Lechnera i Gyuli Pártosa, tych samych, którzy później zaprojektowali także Ratusz w nieodległym i bardziej kameralnym mieście Kecskemét, moim zdaniem dużo piękniejszy niż ten w Szegedzie!
Lokalizacja: Széchenyi tér 10
Synagogi
W mieście są dwie synagogi, stara i nowa. Pierwsza, klasycystyczna, została wzniesiona w latach 1837-1843. przez braci Lipovszky, Henrika i Józsefa. Budynek przetrwał powódź z 1879 r. Dziś tuż przy wejściu można zobaczyć marmurowe tablice z inskrypcjami węgierskimi i hebrajskimi, które pokazują poziom wody w czasie kataklizmu. Nieco mylące może być to, że wiszą na niewielkiej wysokości, jednak w ramach porządkowania miasta po przejściu żywiołu teren w tym miejscu został podniesiony o dwa metry poprzez nawiezienie warstwy ziemi. Dziś bożnica nie pełni już funkcji religijnych, tylko kulturalne.
Nowa synagoga wzniesiona została w 1903 r. Budynek jest mocno eklektyczny, bardzo przezdobiony, a przez to nieco... jak z bajki. Niestety w ubiegłym roku nie miałam szczęścia do żydowskich domów modlitwy, bo zarówno synagoga w Szegedzie, jak i w niedalekiej Suboticy były w remoncie, przez co nie mogę ich pokazać w pełnej krasie i nie udało mi się do nich wejść (poza tym w soboty i tak są nieczynne, a właśnie w ten dzień tygodnia przyszło nam zwiedzać Szeged). Na szczęście w Suboticy będę znów w tym roku i mam nadzieję nadrobić zaległości. Jest też dobry powód, by kiedyś wrócić do Szegedu, bo naprawdę polubiłam to momentami zbyt przezdobione jak ta synagoga miasto.
Lokalizacja: Hajnóczy utca 12 (stara synagoga) i Jósika utca 10 (nowa synagoga)
Brama Bohaterów
Miejsce upamiętnia żołnierzy z Szegedu, którzy zginęli podczas I wojny światowej. Wewnątrz łuku można zobaczyć freski o tematyce wojennej namalowane przez Vilmosa Aba-Nováka. Bramę zdobią też dwa posągi z postaciami wojskowych. Jest to również ciekawe rozwiązanie architektoniczne, bowiem powyżej znajduje się normalny blok mieszkalny, dołem zaś przejeżdżają samochody i tramwaje, odbywa się także ruch pieszych.
Lokalizacja: Aradi vértanúk tér
Wieża Ciśnień
Ciekawostka dla tych, którzy lubią zabytki techniki. To pierwsza na całych Węgrzech Wieża Ciśnień wykonana z żelbetu. Wzniesiona została w 1904 r. według projektu Szilárda Zielińskiego. Do dziś pełni swoją pierwotną funkcję, ale też znajduje się na niej punkt widokowy oraz ekspozycja poświęcona historii fizyki.
Lokalizacja: Szent István tér
Plac Klauzál
Plac w samym centrum miasta, do którego można dojść deptakiem od strony Uniwersytetu. Niezwykle urokliwe miejsce, latem pełne kawiarnianych ogródków. Pośrodku stoi wspomniany wcześniej pomnik Lajosa Kossutha, a niemal vis a vis widoczne jest źródło wody z motywami nawiązującymi do prawosławia.
Modernizm
Architektury modernistycznej w ścisłym centrum Szegedu nie ma zbyt wiele, bo i miasto jest architektonicznie stosunkowo młode i chyba nie zanotowało zbyt dużych zniszczeń w czasie II wojny światowej. Nie było więc sypiących się ruder, które po wojnie można by było wyburzyć i w ich miejscu wznieść gmachy pozbawione wyszukanych ozdób o geometrycznych, przeszklonych fasadach. Modernizm wdzierał się do miasta trochę jakby przypadkiem, mimochodem i również znienacka pojawia się gdzieś w sąsiedztwie starszej architektury, pozwalając nieco odpocząć oczom od natłoku zdobień, do których nie przywykłam w takiej ilości!
Szeged od kuchni
Miasto na stałe wpisało się również w historię kuchni węgierskiej. To tu w 1869 r. został otwarty pierwszy sklep wędliniarski Marka Pick. Salami Pick nikomu chyba nie trzeba przedstawiać!
Okolice Szegedu to także jeden z głównych regionów uprawy papryki na Węgrzech. W mieście urodził się chyba najbardziej znany młynarz paprykowego proszku, János Kotányi, założyciel firmy produkującej przyprawy, która jest również jedną z najpopularniejszych na polskim rynku.
Kuchnia Szegedu słynie z zupy rybnej oraz gęsiej wątróbki, a jednak, żeby znaleźć dobrą restaurację serwującą klasyki kuchni węgierskiej, trzeba się nieco naszukać. Gdy wędruje się ulicami miasta, w oczy rzucają się pizzerie i lokale serwujące modne w ostatnim czasie burgery oraz oczywiście liczne kawiarnie, spadek po panowaniu Habsburgów.
Na fantastyczną zupę rybną i wątróbkę (oraz inne dania narodowej kuchni) warto udać się do restauracji Alabárdos. Lokal położony jest przy cichej ulicy, latem z tyłu budynku działa plenerowy ogródek. Wszystko, czego próbowaliśmy było bardzo smaczne i ładnie podane (ciekawie serwowany jest tatar). Zupa rybna, pełna kawałków ryb, spokojnie wystarczy jako jedno danie. Do tego lokalne wina i profesjonalna obsługa. Chyba właśnie tak powinno zaczynać się wakacje!
Lokalizacja: Oskola utca 13
Mam wrażenie, że Węgry są nieco niedocenianym przez nas krajem, choć leżą przecież wcale nie tak daleko. W latach PRL popularne były wakacje nad Balatonem, chętnie też odwiedzamy stolicę. Warto jednak poświęcić nieco uwagi także Węgrom południowym, bo Szeged i położony w odległości ok. 80 km od niego Kecskemét to prawdziwe perełki! Zresztą ciekawy jest cały ten region leżący obecnie w obrębie trzech krajów: na Węgrzech, w Serbii i w Rumunii. Mam nadzieję, że do Szegedu jeszcze kiedyś wrócę, tymczasem w tym roku będę znów w Suboticy, która również słynie z architektury secesyjnej, ale jest nieco bardziej kameralna. O niej także niebawem opowiem.
Super relacja! Pod koniec czerwca jadę na Węgry i planuję właśnie pojechać do Szegedu. Na pewno skorzystam z Pani podpowiedzi. Pozdrawiam! Paweł Kikosicki
OdpowiedzUsuńCieszę się, że post przyda się jako przewodnik. Szeged jest cudowny! Życzę udanego pobytu i polecam także wizytę w mało znanym Kecskemét.
UsuńDziękuję za ten wpis. Jadę w poniedziałek. Bardzo się przyda. Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! To jedno z fajniejszych miast w tej części Europy. I cieszę się, że post się przyda.
Usuń