Lubię Warszawę grudniową, przedświąteczną, gdy ulice rozbłyskają mnóstwem ozdób i iluminacji. Tegoroczna dekoracja Placu Zamkowego, Krakowskiego Przedmieścia, Świętokrzyskiej i Placu Pięciu Rogów jest taka sama jak w poprzednim sezonie, a mimo to, szczególnie w weekendy, przyciąga tłumy! Poszłam tamtędy na spacer zaledwie dwa razy, bo ja jednak nie jestem fanką przeciskania się pomiędzy innymi ludźmi. Za to świąteczny wystrój znalazłam również w odleglejszych częściach miasta, także wśród szklanych biurowców, czy w postindustrialnych przestrzeniach gastronomicznych.
Ale Warszawa zyskała też pod koniec miesiąca całkiem nową świetlną atrakcję. To 15 lampionów usytuowanych na Bulwarach nad Wisłą (tych nieco dalszych, bo mieszczą się na Bulwarze Flotylli Wiślanej, w okolicy Płyty Desantu i wejścia do Portu Czerniakowskiego). Część instalacji zawieszona jest ponad głowami przechodniów, trzy największe rozpraszają obrazy nawiązujące do aktywności związanych z rzeką na chodniku (mają kształt żaglówek, motyli i ważek oraz wirów wodnych, niektóre z nich zaprojektowała Ola Jasionowska). Całość jest bardzo miła dla oka i - uwaga - instalacja ma być całoroczna. Niestety w czasie mojej wizyty jeden z największych lampionów już nie działał. Lokalizacja też chyba nie jest najszczęśliwsza, bo o tej porze roku ta część Bulwarów jest zupełnie wymarła, więc być może to pomysł na ich ożywienie.
Przed końcem roku udało mi się odwiedzić pięć wystaw w stołecznych muzeach i galeriach. Większość niestety już się zakończyła lub właśnie dobiega końca.
Dosłownie w ostatnim momencie zdążyłam zobaczyć w Muzeum Woli ekspozycję pt. "Euforia. O warszawskiej scenie klubowej po 1989 roku" poświęconą warszawskim klubom, które powstały po transformacji ustrojowej. Większość z nich działała bardzo krótko, ale zachowała się po nich spora dokumentacja fotograficzna i materiały video. To właśnie one oraz garść pamiątek opowiadały o tych pionierskich latach, gdy zachłysnęliśmy się euforią wolności i pierwszymi próbami doganiania zachodniego świata. Wydaje mi się, że wystawa była bardziej zrozumiała raczej dla tych, którzy pamiętają i te czasy, i kluby. Dla mnie to okres wchodzenia w dorosłość, a we wspomnieniach przede wszystkim klub Fugazi, gdzie jako piętnastolatka (sic!) byłam na pierwszym koncercie rockowym (grupy IRA, gdzieś w sentymentalnych pudełkach na pawlaczu powinnam mieć jeszcze folder podobny do jednego z prezentowanych na wystawie) i klubokawiarnia Le Madame, wokół której stale wybuchały rozmaite skandale. W pozostałych raczej nie bywałam, bo nigdy nie gustowałam w klimatach techno, czy house. Potem, bardziej dyskotekowo chodziłam często do Clubu 70 przy Waliców na Woli. Wystawa zakończyła się 15 grudnia 2024 r.
Na początku grudnia w Warszawie otworzyła się BD Gallery, która wcześniej działała w Lublinie pod nazwą Brain Damage. Jej specjalnością jest street art. Na bardzo krótkiej wystawie otwarcia zaprezentowano prace dwóch artystów: Sainera, jednego z najbardziej znanych polskich twórców tej dziedziny sztuki oraz Axela Voida (właściwe Alejandro Dorda Mevs), amerykańskiego artysty mulitidyscyplinarnego sięgającego równie chętnie po malarstwo, rzeźbę, fotografię, czy sztuki audiowizualne. Obrazów było dosłownie kilka. Największe wrażenie robił wielkoformatowy kolaż prac Sainera. To była dopiero zapowiedź ekspozycji, które będą tu organizowane. Trwała również do 15 grudnia 2024 r., kolejna zaś rozpoczęła się 20 grudnia 2024 r. (gościem tym razem jest Paweł Ryżko, a więcej przeczytacie w rekomendacjach na końcu tekstu).
Lisowski Gallery przygotowała jeszcze krótszą, bo zaledwie tygodniową (otwartą od 15 do 22 grudnia 2024 r.), prezentację najnowszych prac Pawła Olszczyńskiego (jego ceramiczne gwiazdki umieszczone w różnych częściach Warszawy pokazywałam Wam w majowej Warszawie przyłapanej) noszącą tytuł "Paweł Olszczyński. PINY". PIN jest nazwą modelu wazonu, ale tak naprawdę dzieła Olszczyńskiego to dużo więcej niż przedmioty użytkowe. Już sama forma jest niezwykła, bowiem każdy z wazonów ma twarz. Dodatkowo, wszystkie są własnoręcznie ozdobione przez artystę i nie ma dwóch takich samych egzemplarzy! Niektóre malatury, jak wyobrażenia włosów, są dopełnieniem twarzy, nadając przedmiotom jeszcze bardziej rzeźbiarską formę, inne mają motywy kwiatowe, jeszcze inne elementy erotyczne, również homoerotyczne, ale są i gwiazdki tak charakterystyczne dla twórczości artysty. Wystawa była niewielka, ale pomysłowo zaaranżowana. Wazony ustawiono na różnych wysokościach, część na podestach, a część na drewnianych meblach idealnie korespondujących z kolorystyką ceramiki.
Ja w ogóle przywiązuję bardzo dużą wagę do samej kompozycji wystaw, które odwiedzam i dlatego kolejna, o której chciałabym wspomnieć, wprost mnie zachwyciła. To "Architektura dworców kolejowych 1918-1939" w Stacji Muzeum. Jest maleńka. Zajmuje jedną salę odwzorowującą wnętrze dworca z dwudziestolecia międzywojennego. Są kasy, przechowalnia bagażu, ławki i dworcowy bufet, a także przejście na perony. Na planszach i multimedialnych wyświetlaczach opisane zostały style architektoniczne, w jakich w tym okresie wznoszono dworce oraz przykłady konkretnych realizacji w Polsce i na Kresach Wschodnich. Ekspozycja wykonana jest przepięknie i niezwykle realistycznie. Czasu na jej obejrzenie jest jeszcze mnóstwo, bo aż do 31 sierpnia 2025 r., ale dla mnie mogłaby już zostać w tym miejscu jako fragment ekspozycji stałej.
Natomiast jeszcze tylko do 5 stycznia 2025 r. można odwiedzić wystawę pt. "Trudna miłość. Muzeum między Placem a Pałacem" w Muzeum Sztuki Nowoczesnej, która odbywa się w ramach festiwalu Warszawa w budowie. Tematem 16 edycji tego festiwalu jest nowy gmach Muzeum Sztuki Nowoczesnej oraz miejsce, w którym został wzniesiony, w sąsiedztwie Pałacu Kultury i Nauki oraz Placu Defilad. Pokazano na niej reprodukcje obrazów oraz zdjęcia przedstawiające Plac i jego otoczenie w różnych okresach, od XVIII w., przez imponującą zabudowę w kolejnym stuleciu, powojenne gruzy i odbudowę, w czasie której na miejscu okazałych kamienic wytyczono reprezentacyjny plac i zbudowano Pałac Kultury i Nauki, jeden z symboli powojennej Warszawy. Fotografie przedstawiają również rozmaite uroczystości odbywające się na Placu w okresie PRL, wykorzystanie tej przestrzeni po transformacji ustrojowej, gdy stanęło tu wesołe miasteczko oraz bazar z charakterystycznymi metalowymi stoiskami zwanymi pospolicie "szczękami", później przeniesionymi do hal Kupieckich Domów Towarowych, wreszcie wizualizacje przyszłego wyglądu terenów wokół Muzeum. Całości dopełniają makiety architektoniczne oraz dzieła sztuki nawiązujące do tematyki ekspozycji, chociaż dla mnie bardzo luźno z nią powiązane jak chociażby model studni oligoceńskiej w Kijowie, w której od wybuchu wojny w Ukrainie działa kolektyw Wet Hole. Model wykonano m.in. z użyciem włosów zrzeszonych w nim artystów i szczerze mówiąc mnie trochę odrzuca. I niestety jest to najsłabsza dotąd edycja festiwalu. Po pierwsze ze względu na jej minimalizm, po drugie tematyka jest wtórna - Plac Defilad był już tematem wystawy w ramach 9 odsłony Warszawy w budowie w 2017 r., która gościła po sąsiedzku, w Galerii Studio w Pałacu Kultury i Nauki (więcej przeczytacie o niej w poście pt. "Warszawa przyłapana... w październiku 2017"). I była jedną z ostatnich w starej formule, gdy co roku festiwal odbywał się w innym, najczęściej niecodziennym miejscu jak szkoła przeznaczona do rozbiórki, czy nieczynna drukarnia. Tęsknię za tamtymi czasami.
Po raz ostatni Warszawa w budowie zajmowała przestrzeń inną niż muzealna w 2018 r., gdy we wnętrzach modernistycznego pawilonu Cepelii przy Marszałkowskiej pokazano wystawę pt. "Sąsiedzi" poświęconą społeczności ukraińskiej w Warszawie. Budynek wówczas i przez kilka kolejnych lat stał pusty i tak się składa, że w tym miesiącu po kilkumiesięcznej rewitalizacji oddany został do użytku z przeznaczeniem na siedzibę księgarni sieci empik. Trochę bałam się efektów tej metamorfozy po podobnych, jakie przeszły Rotunda i Smyk, ale ta wypadła w sumie nie najgorzej. Zwłaszcza po zmroku oświetlony pawilon z odtworzonym charakterystycznym dla Cepelii neonowym kogutem prezentują się znakomicie.
Niestety podczas gdy z jednej strony udało się uratować Cepelię, z drugiej z developerką przegrała dziewiętnastowieczna kamienica Abrama Włodawera przy Łuckiej 8, najstarsza czynszówka na Woli. Została zburzona nielegalnie, mimo zakazu oraz nakazu wstrzymania robót budowlanych w tym miejscu. Nie darzyłam jej specjalnym sentymentem, bo poza wartością historyczną nie reprezentowała szczególnie wybitnych walorów architektonicznych, ale smutne jest to, że przez lata trwała przepychanka z wpisywaniem jej do rejestru zabytków, wykreślaniem i ponownym wpisywaniem, a nikt tak naprawdę nie miał na nią żadnego pomysłu. Bo chyba nie po to walczy się o jakiś obiekt, żeby potem zostawić go na pastwę losu i czekać aż sam się zawali?
REKOMENDACJE NA STYCZEŃ
WYSTAWY
Do 18 stycznia 2025 r. w PROM-ie Kultury Saska Kępa trwa wystawa malarstwa Tytusa Brzozowskiego, który mieszkańcom Warszawy znany jest przede wszystkim z charakterystycznych murali. Na ekspozycji pokazano najlepsze obrazy artysty z ostatnich lat przedstawiające nieco odrealnione miasta oraz zdjęcia realizacji w przestrzeni miejskiej. Całość uzupełniają rysunki Justyny Brzozowskiej, mamy malarza.
Wspomniana wcześniej wystawa pt. "Paweł Ryżko. Bękarty" w BD Gallery zakończy się natomiast 1 lutego 2025 r. Tytułowe "Bękarty" to zwyczajowa nazwa plakatów wykonanych bez zleceniodawcy, wyłącznie z twórczej potrzeby. I takie właśnie są prace na papierze Pawła Ryżko. Choć z pozoru są to abstrakcyjne kompozycje geometryczne, to pod pierwszą, oczywistą warstwą, odnoszą się do współczesnych problemów takich jak przemoc, nietolerancja, prawa kobiet, kapitalizm, czy religia.
Natomiast w Kordegardzie aktualnie podziwiać można twórczość Władysława Strzemińskiego. Ekspozycja pt. "Władysław Strzemiński. Podwójna jednorodność" prezentuje rysunki, obrazy oraz grafiki artysty wykonane od 1928 r. do początku lat pięćdziesiątych XX w. (artysta zmarł w 1952 r.). Wystawę można odwiedzić do 2 lutego 2025 r.
I na koniec prawdziwa petarda! W przestrzeni artystycznej rodziny Staraków Spectra Art Space właśnie ruszyła ekspozycja pt. "Andrzej Wróblewski. Ja, jeden z wielu". Jest pokłosiem sukcesu prezentacji twórczości Wróblewskiego przygotowanej przez Fundację Rodziny Staraków podczas ubiegłorocznego Biennale w Wenecji. W Warszawie pokazano jeszcze więcej obrazów artysty pochodzących z całego okresu jego twórczości. Zostały zestawione z poezją Tadeusza Różewicza, która w latach pięćdziesiątych XX w, niejednokrotnie stanowiła inspirację dla Wróblewskiego. Wystawa otwarta będzie do 4 maja 2025 r.
WYDARZENIA PLENEROWE
6 stycznia 2025 r. ulicami Warszawy przejdzie jak co roku Orszak Trzech Króli. Hasło tej edycji brzmi "Kłaniajcie się Królowie!". Barwny korowód wyruszy spod pomnika Kopernika, by dojść do szopki ustawionej na Placu Zamkowym, gdzie uczestnicy zostaną zaproszeni do wspólnego kolędowania.
(foto: iza & pwz)
***
Warszawa przyłapana to cykl postów ukazujących się ostatniego dnia każdego miesiąca, opisujących to, co aktualnie dzieje się w stolicy i zapowiadających ciekawe wydarzenia kulturalne. Nie są to wpisy stricte podróżnicze, bowiem dość szybko się dezaktualizują. Jeśli jednak planujecie wizytę w Warszawie, to w najnowszym odcinku zawsze znajdziecie moje rekomendacje ciekawych wystaw w muzeach i imprez plenerowych. Cykl ma też charakter kronikarski i pozwala po jakimś czasie spojrzeć z pewnej perspektywy na zmiany, jakie wciąż zachodzą w tym niebanalnym mieście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz