czwartek, 30 stycznia 2025

Gdzieś w Polsce... w styczniu 2025. Wciąż świąteczny Wrocław (plus nieco gorących zapowiedzi na kolejne zimowe miesiące)

Pierwsza noworoczna podróż za mną. Szkoły chłopaków zafundowały nam wyjątkowo długą przerwę świąteczną dorzucając do oficjalnych dni wolnych jeszcze 2 i 3 stycznia, więc dość spontanicznie postanowiliśmy wyskoczyć gdzieś na kilka dni między Nowym Rokiem, a Świętem Trzech Króli. Brałam pod uwagę Kraków, gdzie zawsze jest co robić, Gdańsk, bo wciąż marzę o zimie nad morzem i Wrocław z przepięknym jarmarkiem bożonarodzeniowym, który zawsze chciałam zobaczyć. I to głównie jarmark przechylił szalę na stronę Wrocławia. Grudzień to u mnie czas przedświątecznego wyciszenia i staram się już nigdzie nie wyjeżdżać, dlatego "turystyka jarmarkowa" na własne życzenie mnie omija, bowiem większość z nich kończy się w Polsce zazwyczaj przed Wigilią i tylko nieliczne zahaczają o pierwsze dni nowego roku. Wrocławski w tym sezonie trwał do 7 stycznia. 


Wyjazd okazał się strzałem w dziesiątkę! Jarmark był prześliczny i ogromny! Budki z gastronomią i rękodziełem mieściły się w trzech lokalizacjach: na Rynku, na Placu Solnym i na Świdnickiej. Było kilka punktów z grzanym winem w różnych wariantach smakowych, gdzie można było również zaopatrzyć się w specjalny kubek w kształcie buta, bardziej estetyczny niż papierowe i przede wszystkim wielorazowy. Kosztował 20 zł i można go było albo zabrać ze sobą do domu, albo zwrócić i odzyskać kaucję (swój przywiozłam do Warszawy na pamiątkę). Dla dzieci przygotowano trzy strefy rozrywkowe. W największej, o nazwie Bajkowy Lasek, na najmłodszych czekała karuzela, niewielki rollercoaster i teatrzyki kukiełkowe. Atmosfera, mimo chłodu, była niesamowita. Brakowało jedynie śniegu. Bardzo się cieszę, że wreszcie udało mi się dotrzeć do Wrocławia o tej porze roku. 








Dekoracje jarmarku na tyle zdominowały krajobraz Starego Miasta, że nie mam z tego wyjazdu szczególnie spektakularnych zdjęć Wrocławia. Zresztą tym razem przyjechaliśmy tu bardzo na luzie, przede wszystkim by, poza jarmarkiem, zobaczyć kilka wystaw w muzeach i miejsc, które zazwyczaj zostawia się "na następny raz" jak chociażby kolorowe podwórka na Nadodrzu.  











Oprócz takich klasyków jak Panorama Racławicka (gdy poprzednio byłam we Wrocławiu z chłopakami pawilon był w remoncie i obraz nie był dostępny dla zwiedzających) oraz stosunkowo nowego, interaktywnego Centrum Historii Zajezdnia (o obu więcej napisałam w poście pt. "Wrocław z dziećmi, w parze, solo. Przewodnik dla rodzin i... miłośników architektury"), odwiedziłam dwie, a właściwie trzy, znakomite wystawy w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.

Na pierwszej, pt. "Wielka czwórka i inni. Ceramiczna rzeźba kameralna w PRL-u", prezentowanej w gmachu głównym muzeum jeszcze tylko do 23 lutego 2025 r., pokazano porcelanowe figurki wytwarzane na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX w., głównie w fabrykach porcelany w Ćmielowie, Chodzieży i Wałbrzychu, o bardzo charakterystycznych modernistycznych formach. Tytułowa "wielka czwórka" to projektanci: Lubomir Tomaszewski, Hanna Orthwein, Henryk Jędrasiak i Mieczysław Naruszewicz. Choć ekspozycja nie jest bardzo duża i zajmuje zaledwie jedną salę, to udało się na niej zgromadzić niemal 340 eksponatów! Niektóre wzory zaprezentowano w różnych ujęciach kolorystycznych. Zostały ułożone według nazwisk wspomnianych wyżej artystów, choć uzupełniają je również figurki zaprojektowane przez Henryka Barana, Pawła Karaska, Stanisława Olszamowskiego, Erykę Trzewik-Drost i Zbigniewę Śliwowską-Wawrzyniak oraz prace o nieustalonym autorstwie. Większość pochodzi z kolekcji Tomasza Dziewickiego, ale na wystawie znalazły się również przedmioty z kolekcji Muzeów Narodowych we Wrocławiu i w Warszawie i te zasługują na największą uwagę, bo część z nich powstała jedynie jako prototypy i nigdy nie weszła do produkcji seryjnej. Dla mnie była to też sentymentalna podróż w przeszłość, bo jako nastolatka miałam zbiór kilkunastu takich figurek (zanim to było modne). Gdy zmieniałam wystrój pokoju na studencki sprzedałam wszystkie przyjacielowi rodziny, zaś za całą uzyskaną kwotę kupiłam... skórzaną torebkę! Cóż, kto wiedział, że ich ceny tak poszybują w górę. Samej sprzedaży nie żałuję, zresztą przyjaciel ma je do dziś.











Natomiast w Pawilonie Czterech Kopuł aktualnie zobaczyć można dwie ekspozycje: stałą wystawę pt. "Kolekcja sztuki polskiej II poł. XX i XXI wieku" i czasową pt. "Kolekcja otwarta!". "Kolekcję otwartą!" udostępniono zwiedzającym 12 grudnia 2024 r. Prezentuje dzieła pozyskane do zbiorów sztuki współczesnej Muzeum Narodowego we Wrocławiu w ostatniej dekadzie. Została zaprojektowana w taki sposób, że trzeba ją oglądać łącznie z ekspozycją stałą, bowiem duża część zaprezentowanych dzieł została do ekspozycji stałej włączona już wiele lat temu. Pozostałe zebrano w dwóch niewielkich salach mieszczących się niemal w samym sercu gmachu. Na szczęście wraz z biletami otrzymuje się mapkę, na której zaznaczona jest lokalizacja wszystkich prac wyeksponowanych w ramach "Kolekcji otwartej!". Tłem dla samych eksponatów jest próba przybliżenia pracy muzeum od zaplecza, m.in. przy ich zabezpieczaniu, inwentaryzacji, czy aranżacji wystaw. "Kolekcja otwarta!" trwa do 3 marca 2025 r., natomiast bardzo gorąco polecam obejrzenie przede wszystkim wystawy stałej w Pawilonie Czterech Kopuł. To jest naprawdę potężna dawka polskiej sztuki współczesnej i nazwiska z najwyższej półki, żeby wspomnieć chociażby o największej w skali światowej kolekcji prac Magdaleny Abakanowicz. Dodatkowym atutem jest świetna aranżacja sal wystawowych, doskonałe oświetlenie i pełni pasji opiekunowie ekspozycji. To było jedno z miejsc, które podczas poprzednich wizyt we Wrocławiu pomijałam. Nie róbcie tego błędu! Do Wrocławia warto przyjechać dla samej kolekcji sztuki współczesnej.





















Sztuki szukałam również w przestrzeni Wrocławia. Miasto może poszczycić się naprawdę udanymi przykładami rzeźb plenerowych i nie mam tu na myśli posążków krasnali, które zapewne większości osób przychodzą na myśl jako pierwsze na hasło "rzeźby miejskie". Są, owszem, fajną wizytówką tego miasta, ale sztuką bym ich raczej nie nazwała. Polecam za to odwiedzić Wyspę Daliową z "Nawą" Oskara Zięty. Instalacja powstała w ramach obchodów Europejskiej Stolicy Kultury – Wrocław 2016, ale do użytku oddano ją w czerwcu 2017 r. jako część programu rewitalizacji Wyspy Daliowej. Wykonana jest z 35 stalowych łuków, których forma przypomina kształt samej wyspy oraz pobliskich historycznych budynków jak Katedra św. Jana Chrzciciela na Ostrowie Tumskim, czy Hala Targowa z łukowym sklepieniem z żelbetu. I przy okazji jest bardzo fotogeniczna! 




Kilka innych rzeźb, o PRL-owskim rodowodzie, znajduje się przed zabudowaniami huty Hutmen. To miejsce totalnie spoza szlaku, ale traficie tam, jeśli wybierzecie się do Centrum Historii Zajezdnia, bo huta mieści się niemal naprzeciwko. Samo przedsiębiorstwo powstało w 1918 r. Widoczne od Grabiszyńskiej modernistyczne budynki hali tłoczni-ciągarni-wykańczalni o wyjątkowo udanej bryle powstały zaś w latach 1968-1972 według projektu Jerzego Surmy i dziś uchodzą za jedne z najbardziej ikonicznych we Wrocławiu. Sąsiaduje z nimi charakterystyczna brutalistyczna wieża ciśnień, potocznie zwana Grzybkiem, której autorem jest z kolei Leopold Doniewicz. Wzniesiono ją w 1961 r. Wieża od 2021 r. znajduje się w rejestrze zabytków. Trwają starania o wpisanie do niego również hali. Przed kompleksem zachowały się cztery rzeźby. Najciekawsza jest fontanna pieszczotliwie nazywana Jagusią wykonana w 1974 r. z miedzi na podstawie projektu Tadeusza Tellera. Kiedyś złożona była z trzech ruchomych elementów nawiązujących do kształtu kobiecego ciała. Niestety obecnie jest w bardzo złym stanie m.in. pozbawiona "głowy". Interesująca jest również praca nazywana Skrzydłami - abstrakcyjna forma autorstwa Władysława Trojana.








Pamiętacie spór wokół Galerii Neon Side we Wrocławiu (pisałam o nim we wpisie pt. "Gdzieś w Polsce... w lutym i marcu 2024. Łódź, która ciągle zaskakuje i czarne chmury nad wrocławskimi neonami (plus kultura, która budzi się z zimowego snu)")? Powodem był brak porozumienia odnośnie konserwacji neonów. Fundacja, do której należą stare reklamy świetlne była nawet gotowa usunąć je z Ruskiej. Na szczęście doszła do porozumienia z miastem i w listopadzie ubiegłego roku rozpoczęła się modernizacja obiektów. Jest bardzo potrzebna, bo większość neonów nie świeci, a przecież tak pięknie prezentowały się podczas mojej wizyty w 2020 r.! Prace mają zakończyć się wiosną. Więcej o tej niecodziennej galerii przeczytacie w poście pt. "Neonowy Wrocław".



Wrocław nie przestaje mnie zachwycać i choć ostatnio zaglądam tu rzadziej, to za każdym razem odkrywam inne jego oblicze. Miejsca spoza głównego szlaku są równie fascynująca jak zabytki z kart przewodników.

REKOMENDACJE NA LUTY I KOLEJNE MIESIĄCE

WYSTAWY

Bielsko-Biała

17 stycznia 2025 r. w Galerii Bielskiej BWA rozpoczęła się wystawa pt. "Katarzyna Kozyra – Być kimś, kim się (nie) jest" prezentująca prace wykonane przez artystkę w ciągu ostatnich trzydziestu lat, w tym realizacje wideo, fotografie, wideoinstalacje, czy performans, ukazujące jej twórczą drogę. Na ekspozycji można zobaczyć m.in. dwa głośne projekty - "Łaźnię męską", która zdobyła honorowe wyróżnienie na 48. Biennale Sztuki w Wenecji w 1999 r. i "Szukając Jezusa". Wystawa zakończy się 16 marca 2025 r.

Wrocław

We Wrocławiu nie zdążyłam odwiedzić jeszcze jednej znakomitej wystawy. Do 16 marca 2025 r. w Muzeum Architektury trwa ekspozycja pt. "Nowoczesne wnętrze. Wrocławska architektura wnętrz w czasach politycznej odwilży". Na archiwalnych, w większości czarno-białych, zdjęciach zobaczyć można modernistyczne wnętrza rozmaitych lokali użytkowych jak kawiarnie, czy sklepy. Wszystkie urządzone z niezwykłym smakiem, z mozaikami zdobiącymi ściany, czy meblami o nowatorskim wzornictwie. Dziś większość tych miejsc już nie istnieje, a lokale najczęściej pełnią zupełnie inne funkcje. Całość uzupełniają zachowane meble oraz obrazy, szkło i ceramika, które były dopełnieniem wyposażenia wnętrz. I tak sobie myślę, że w naszych czasach też powstaje sporo miejsc urządzonych według współczesnych kanonów mody, które warto zachować na fotografiach dla potomnych, bo przecież nic nie jest wieczne, a wzornictwo wraz z upływem lat się zmienia.

Białystok 

Na dwie ciekawe ekspozycje, odbywające się równolegle w terminie 31 stycznia - 30 marca 2025 r., zaprasza Galeria Arsenał w Białymstoku.

Pierwsza, pt. "Wanda Czełkowska. Rzeźba jest wydarzeniem intelektualnym", to próba interpretacji rzeźb Czełkowskiej przez pryzmat ich krótkotrwałości, zanikania, bycia tu i teraz. Czełkowska była jedną z prekursorek odejścia w rzeźbie od figuracji na rzecz sztuki konceptualnej. Ekspozycja jest zatem w pewnym sensie wyzwaniem intelektualnym dla odwiedzającego. 

Druga to indywidualna wystawa Moniki Drożyńskiej, tegorocznej laureatki Paszportu Polityki w kategorii sztuki wizualne. Nosi tytuł "Monika Drożyńska. Słowo oporu" i prezentuje nie tylko prace wykonane techniką haftu, z których artystka jest najbardziej znana, ale również fotografie, które Drożyńska wykonuje od końca lat dziewięćdziesiątych XX w. oraz - jak można przeczytać w opisie wydarzenia na stronie galerii - przykłady projektów sztuki ze społecznością (cokolwiek miałoby to znaczyć).

Konstancin-Jeziorna

Doskonała wiadomość dotarła z muzeum Villa La Fleur. Wystawa pt. "Kisling. Lśnienie Montparnasse'u" została przedłużona do 30 marca 2025 r. A relację z tej ekspozycji znajdziecie w poście "Gdzieś w Polsce... w październiku 2024. Jesienne wyprawy w poszukiwaniu grzybów, smaków i... sztuki po Mazowszu i Lublinie (plus zapowiedzi na najpiękniejszy, przedświąteczny okres w roku)".

Kraków

W Muzeum Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie od 16 stycznia 2025 r. do 6 kwietnia 2025 r. obejrzeć można ekspozycję pt. "Mitoraj-Norwid "...idąc za gwiazdą, która nie świeci godzinę..."". Rzeźby Igora Mitoraja nazwanego przez kuratorów "poetą formy" zostały zestawione z poezją Cypriana Kamila Norwida ochrzczonego z kolei "rzeźbiarzem słowa", choć i on ma na swoim koncie studia rzeźbiarskie.  

Poznań

Wystawa malarstwa Józefa Chełmońskiego przygotowana przez trzy Muzea Narodowe: w Warszawie, w Poznaniu i w Krakowie, która dzięki przedłużeniu wciąż jeszcze, do 2 lutego 2025 r., gości w stolicy, od 6 marca 2025 r. prezentowana będzie w Poznaniu. Zostanie wzbogacona o kilka obrazów, które pokazane zostaną tylko w tym mieście! Będzie ją można odwiedzić do 29 czerwca 2025 r. Potem pojedzie do Krakowa.

Żyrardów

W Żyrardowie 2025 r. ustanowiony został Rokiem Filipa De Girarda, od którego nazwiska miasto wzięło swoją nazwę. I nie ma w tym odrobiny przypadku, bowiem w tym roku przypadają aż trzy okrągłe rocznice związane z postacią francuskiego wynalazcy: 250 lat od jego narodzin, 200 lat od rozpoczęcia pracy na ziemiach polskich i 180 lat od daty śmierci. Częścią obchodów jest wystawa pt. "Girard. Spleciony z lnem", którą od 1 lutego 2025 r. będzie można obejrzeć w Muzeum Mazowsza Zachodniego. Jest to opowieść o życiu i dokonaniach Girarda. Potrwa do listopada 2025 r.

IMPREZY PLENEROWE 

Tykocin

8 lutego 2024 r. w Tykocinie odbędzie się doroczny "Szturm Zamku w Tykocinie", czyli zimowa rekonstrukcja historyczna upamiętniająca oblężenie zamku w styczniu 1657 r. przez wierne królowi Janowi Kazimierzowi siły hetmana Pawła Sapiehy, który odbił warownię z rąk sprzyjających Szwedom podczas potopu Radziwiłłów. Widowisko ma miejsce pod murami zamku i co roku przygotowywana jest z ogromnym rozmachem. 

Winnica Dwórzno

15 lutego 2025 r. w Dwórznie odbędą się Walentynki 2025 w Winnicy Dwórzno. To kolejne z zimowych wydarzeń biletowanych w winnicy. Po powitalnym kieliszku malinowego grzańca w programie jest spacer po winnicy z pochodniami, zwiedzanie przetwórni połączone z degustacją 5 gatunków win oraz afterparty przy ognisku i muzyce. Dla chętnych będzie również foodtruck z ciepłymi posiłkami.

Poznań

22 lutego 2025 r. ulicami Poznania przejdzie Korowód Dziadów. Jest to nawiązanie do obrzędu kultywowanego do dziś w Żywcu-Zabłociu, gdzie na przełomie grudnia i stycznia odbywają się Żywieckie Gody, zaś Jukace, czyli tradycje kolędnicze w tym regionie od 2017 r. wpisane są na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Zgodnie z nimi Dziady mają pomagać w przejściu ze starego roku w nowy. Przybierają postać kolędników w maskach i barwnych strojach. Poznańskie Dziady wyruszą z dziedzińca Urzędu Miasta i przejdą przez Stary Rynek, Stare Koryto Warty, Wartostradę i Ostrów Tumski.

(foto: iza & andy)

***

Gdzieś w Polsce to cykl postów, w których znajdziecie migawki z moich krótszych i dłuższych eskapad po naszym kraju. Jest w nich wszystko to, co nie trafia później do wpisów przewodnikowych, bo albo zbyt szybko się dezaktualizuje jak wystawy czasowe w muzeach, albo na blogu już było, albo nie jest wystarczającym materiałem na oddzielny post, a zasługuje na pokazanie jak rozmaite zabytki znalezione gdzieś w drodze - kościoły, kapliczki, miejskie rzeźby, mozaiki, murale, czy inne detale architektoniczne. Gdzieś w Polsce nie uwzględnia też wydarzeń w Warszawie, o których piszę w bliźniaczym cyklu o nazwie Warszawa przyłapana. Kolejne relacje z Polski ukazują się co do zasady przedostatniego dnia miesiąca, ale nie z taką regularnością jak wspomniana Warszawa przyłapana. Zawsze jednak na końcu znajdziecie zapowiedzi wartych uwagi nadchodzących wydarzeń - wystaw, imprez plenerowych, czy atrakcji dla dzieci, bo to właśnie one w dużej mierze wyznaczają mi kolejne kierunki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz