Wszystko zaczęło się w 2009 r., gdy nowa, powołana właśnie do życia, miejska instytucja kultury - Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża", postanowiła wykorzystać naturalne warunki ukształtowania terenu Lublina, pełne wzniesień, spadków, schodów, bram i zaułków, do prezentacji sztuki w przestrzeni publicznej. Tak narodził się Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/OPEN CITY.
Ideą festiwalu była chęć nawiązania do organizowanych przed ponad półwieczem w różnych miastach Polski plenerowych wystaw sztuki, głównie rzeźby, żeby wspomnieć chociażby takie wydarzenia jak odbywające się w latach siedemdziesiątych XX w. właśnie w Lublinie Lubelskie Spotkania Plastyczne (wykonane wówczas rzeźby i mozaiki wciąż można podziwiać w przestrzeni osiedli Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - LSM), I Biennale Rzeźby w Metalu w 1968 r. w Warszawie (część realizacji również istnieje do dziś i pokazywałam je we wpisie pt. "Przewodnik po Warszawie, część 2. Sztuka w przestrzeni Warszawy: szlakiem współczesnych rzeźb miejskich"), Biennale Form Przestrzennych odbywające się w Elblągu w latach 1965–1973, czy Sympozjum Plastyczne Wrocław '70. Nazwa festiwalu to także ukłon w stronę teorii Formy Otwartej opracowanej przez architekta Oskara Hansena, która zakładała, że realizacje artystyczne oraz urbanistyczne nie są samodzielnym dziełem, ale odnosząc się do historii i tożsamości danego miejsca powinny stanowić tło dla egzystencji człowieka tworząc różne konteksty i pola do interpretacji oraz kształtować jego poczucie estetyki. W przypadku Lublina są to więc od początku odwołania do jego wielokulturowej przeszłości, tradycji Unii Lubelskiej, czy wreszcie współczesnego położenia praktycznie na krańcach Unii Europejskiej, w sąsiedztwie niespokojnych Ukrainy i Białorusi. Artyści z tych krajów od początku są zresztą zapraszani do udziału w festiwalu.
Pierwsza edycja OPEN CITY nawiązywała również do koncepcji "miast otwartych" z czasów II wojny światowej, poddanych bez walki przez ich włodarzy w imię wyższych celów - ocalenia historycznej, zabytkowej zabudowy oraz mieszkańców, którzy z pewnością ucierpieliby przy próbie oporu w czasie zbrojnego ataku (taki status miały m.in. Paryż i Bruksela w 1940 r., Rzym w 1943 r., czy Ateny w 1944 r.). Tu Otwarte Miasto stało się metaforą pokojowego przejęcia jego tkanki przez artystów dla sztuki, ale i otwarcia się na ewentualną krytykę prezentowanych dzieł przez mieszkańców i gości, a niestety nie dla wszystkich są one zrozumiałe (jak zresztą w ogóle sztuka nowoczesna), o czym przekonałam się czytając komentarze pod zdjęciami z ubiegłorocznej odsłony, które publikowałam w mediach społecznościowych.
W ciągu tych siedemnastu lat w festiwalu brało udział mnóstwo bardziej lub mniej znanych artystów, żeby wspomnieć kilkoro, których ja niezwykle cenię: David Černý, Maurycy Gomulicki, Leon Tarasewicz, Iza Tarasewicz, Krzysztof M. Bednarski, Jadwiga Sawicka, Katarzyna Kozyra, Joanna Rajkowska, Zbigniew Libera, Krzysztof Franaszek, Jarosław Koziara, Oskar Dawicki, Mariusz Waras, Mikołaj Rejs, czy Daniel Rycharski. Areną artystycznych realizacji każdorazowo były miejsca o znaczeniu historycznym, zaś tematyka prac odwoływała się do położenia Lublina na wschodzie Polski, na obrzeżach Unii Europejskiej, do przeszłości, dawnej wielokulturowości, ale i do współczesnych problemów politycznych i społecznych. Wydarzenie, które trwa zaledwie przez miesiąc, co roku ma innego kuratora i inny temat wiodący.
Ja po raz pierwszy z festiwalem zetknęłam się, gdy odwiedziłam Lublin latem 2022 r. i ruszyłam szlakiem tamtejszych murali. Obrazy na ścianach pojawiają się w niemal każdej edycji. Wtedy znalazłam dwa - "Nie ma uliczki" Mariusza Tarkawiana z 2011 r. i "Inside Out" Nawera z 2012 r. (możecie je zobaczyć we wpisie pt. "Street art w Lublinie"). Gdy jesienią tego samego roku przejrzałam program kolejnej edycji OPEN CITY, której chyba największą atrakcją było jedno z "Niemowląt" Davida Černego, wiedziałam, że muszę odwiedzić Lublin ponownie. Udało się, ale niestety dopiero w listopadzie, gdy większości prac już nie było. Na szczęście Černý poczekał. W tym i ubiegłym roku zaplanowałam wizyty tak, by zdążyć przed końcem wydarzenia.
Festiwalowe realizacje usuwane są zazwyczaj tuż po jego zakończeniu, dlatego nie zobaczycie już większości rzeźb i instalacji, które pokazuję w tym wpisie. Nieliczne, najczęściej murale, zostają nieco dłużej. Prace z tegorocznej edycji można oglądać jeszcze do 20 października 2025 r., więc czasu zostało już niewiele.
XIV Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/OPEN CITY "Uformowanie" (1 - 31 października 2022 r., kurator: Robert Kuśmirowski)
Tematyka tej odsłony festiwalu nawiązywała do geometrii miasta w szerokim tego słowa znaczeniu. Mieszkańcy znają miasta już uformowane, z ulicami i architekturą od lat znajdującymi się w tych samych lokalizacjach. Zadaniem artystów było pokazanie poprzez sztukę, że na poszczególne przestrzenie można patrzeć inaczej, a ściana budynku może z dnia na dzień stać się np. miejscem ekspozycji wielkoformatowej rzeźby, albo ścianką wspinaczkową.
David Černý – Baby/Dziecko
To była bez wątpienia najlepsza dotąd praca prezentowana w ramach OPEN CITY. Czeski rzeźbiarz David Černý jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i kontrowersyjnych twórców wystawiających swoje prace w tkance miejskiej (najwięcej można zobaczyć w jego rodzinnej Pradze, powstał nawet specjalny szlak ułatwiający ich odnalezienie), więc jego obecność na tym festiwalu jest jak najbardziej uzasadniona i cieszę się, że w Lublinie udało się wyeksponować jedną z jego prac, w dodatku tych najbardziej charakterystycznych. "Niemowlęta" w Pradze zdobią m.in. wieżę telewizyjną w dzielnicy Žižkov, można je spotkać również przed Muzeum Kampa. W Lublinie jedno z nich zawisło ponad Olejną. Jestem wdzięczna organizatorom, że rzeźba nie została zdjęta od razu po zakończeniu festiwalu, bo dzięki temu udało mi się ją zobaczyć w połowie listopada.
Leon Tarasewicz – interwencja malarska
Leon Tarasewicz pomalował schody prowadzące z Placu Zamkowego na Lubelski Zamek, w którym wcześniej mieściło się więzienie, w symboliczne barwy - czerwoną jak przelana tam krew, przechodzącą w zieleń symbolizującą nadzieję i odrodzenie. Instalację obejrzałam dosłownie w ostatnim momencie. Malatura akurat była usuwana i przy okazji organizatorom zarzucono, że schody uległy uszkodzeniu.
Martyna Jastrzębska – Ostatnia Wspinaczka
Instalacja złożona ze 175 elementów wykonanych z żywicy akrylowej w kolorze srebrnym przypominała ściankę do wspinaczki, jednak niemożliwą do przejścia przez brak asekuracji i układ uchwytów. Ale zaraz... a może to wcale nie uchwyty, tylko grzyby, które wyrosły na zaniedbanym murze? Praca prezentowana była na szczytowej ścianie kamienicy przy Ewangelickiej 6 przez około rok.
Mariusz Waras – Tranzycja
Mariusz Waras, jako twórca street artu znany bardziej jako M-City, jest jednym z moich ulubionych artystów tego nurtu sztuki. W swojej twórczości od lat nawiązuje do miejskiego, często industrialnego krajobrazu. W Lublinie, na fasadzie jednego ze skrzydeł Pałacu Potockich, stworzył instalację - układankę z elementów architektonicznych, które pozbawione swojego właściwego miejsca są tylko zbiorem nieuporządkowanych symboli. Również ta realizacja zdobiła budynek przez około rok.
Tomasz Krzpiet – Adam
"Adam", którego jeszcze w 2024 r. podziwiać można było na terenie Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy, to praca dyplomowa artysty wykonana pod kierunkiem zmarłego w tym roku prof. Adama Myjaka. Formą nawiązuje do postaci "Myśliciela" Auguste'a Rodina lub popularnych figur Chrystusa Frasobliwego. Niestety nie wiem, czy rzeźba dalej stoi w tym miejscu.
XV Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/OPEN CITY "Shapes of Beauty" (16 września - 16 października 2023 r., kurator: Tomasz Wendland)
XV edycja festiwalu dedykowana była pięknu jako odpowiedzi na otaczające nas od kilku lat zło, cierpienie i poczucie zagrożenia spowodowane najpierw przez pandemię, potem przez wybuch wojny w Ukrainie. W pięknie powinno się szukać bezpieczeństwa, harmonii i pozytywnych emocji.
Jesienią 2023 r. nie udało mi się dotrzeć do Lublina. Rok później obejrzałam już jedynie dwa murale wykonane w ramach "Shapes of Beauty".
Krzysztof Horała - ZOOM 150
Krzysztof Horała tworzy cykl o nazwie ZOOM od 2021 r. To uproszczony możliwy wygląd rozmaitych powierzchni i płaszczyzn widocznych pod mikroskopem w dużym powiększeniu. W Lublinie wykonał obraz na ścianie budynku Bigmar – Centrum Medycznego Sanitas (Okopowa 3, widoczny od Karłowicza).
Anne Mwiti - Goti (Knee) i Nkoko (Gumbal)
Prace kenijskiej artystki Anne Mwiti nawiązują do metody nauczania dzieci z ludu Meru we wschodniej Kenii ich języka ojczystego. Pierwszy tytuł oznacza kolano i odnosi się do nauki nazw części ciała, drugi zaś do identyfikacji roślin w najbliższym otoczeniu. Murale ozdobiły ściany przy Placu Giedroycia.
XVI Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/OPEN CITY "Mater:Ja" (28 września - 28 października 2024 r., kurator: Piotr Franaszek)
W 2024 r. festiwal odbył się w dwóch lokalizacjach - latem w Krakowie i jesienią w Lublinie. Nareszcie udało mi się przyjechać do Lublina jeszcze przed jego zakończeniem i obejrzeć większość przygotowanych prac.
Hasło przewodnie tej odsłony można interpretować dwojako - jako określenie "Materia" lub połączenie słów "Mater" jako matka i "Ja" jako ja, czyli byt od matki niezależny. Organizatorzy przełożyli to na stosunek artysty do jego dzieła, które po zakończonej pracy funkcjonuje już samodzielnie - w muzeach, czy prywatnych kolekcjach.
Mariola Wawrzusiak – Mroczek / Przejście / Już nie zaśniesz spokojnie
To moja ulubiona praca z tej edycji festiwalu. Nieco upiorną instalację, ucieleśniającą lęki artystki z okresu dzieciństwa, można było oglądać w witrynie po nieczynnej aptece mieszczącej się kiedyś w budynku Centrum Medycznego Sanitas. Największe wrażenie robiła po zmroku.
Krzysztof M. Bednarski – Krawężnik 2
Krzysztof M. Bednarski należy do moich ulubionych rzeźbiarzy. Co ciekawe, zasłynął głównie jako autor... rzeźby nagrobnej, komemoratywnej. Pierwszą jego tego rodzaju rzeźbą, jaką poznałam, był nagrobek Krzysztofa Kieślowskiego na warszawskich Powązkach, który w którymś momencie został nawet skradziony, ale na szczęście udało się go odzyskać i wrócił na swoje miejsce. Bednarski ozdobił również miejsca spoczynku innych postaci polskiej kultury: Ryszarda Cieślaka, Wojciecha Fangora, Krzysztofa Krauzego, Tomasza Stańko, Ewy Demarczyk, Jerzego Limona, czy działaczy antykomunistycznej opozycji z okresu PRL: Jana Lityńskiego i Karola Modzelewskiego. Jest także autorem sarkofagów Krzysztofa Pendereckiego i Adama Zagajewskiego w Panteonie Narodowym w Kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Krakowie.
Rzeźba wykonana w ramach OPEN CITY jest nieco przewrotna. Z góry wygląda jak przewrócona marmurowa kolumna, ale przekrój zyskuje już ludzką twarz. To replika rzeźby "Krawężnik" poświęconej Janowi Szelidze, którą Bednarski wykonał podczas sympozjum rzeźbiarskiego Zagłębia Miedziowego "Granit" w 1980 r. Można ją było zobaczyć na Placu Litewskim, ale też bardzo łatwo było ją przeoczyć, bo naprawdę przypominała krawężnik!
Anna Drozd-Tutaj – Modulator
Geometryczna rzeźba, której formę autorka uzyskała w wyniku podziału bryły sześcianu na cztery części po jego przekątnych, stała tuż obok Bramy Krakowskiej. Co ciekawe, poszczególne moduły tego dzieła można ustawiać w rozmaity sposób, uzyskując za każdym razem inny efekt finalny!
Mikotaj Rejs – Dziewanna i Rokitnik
Mikołaj Rejs ozdobił muralem Bramę Rybną, która kiedyś leżała na granicy lubelskiego getta. Postaci inspirowane starosłowiańskimi legendami oraz personifikacjami świata przyrody, utrzymane w bajkowej kreacji, charakterystycznej dla tego artysty, symbolicznie przechodzą na drugą stronę, wyłaniając się z zaświatów i podkreślając duchowe znaczenie tego miejsca. Mural powstał na poprzedniej realizacji wykonanej w Bramie Rybnej podczas Nocy Kultury w 2023 r. (pokazywałam ją w poście pt. "Gdzieś w Polsce... w czerwcu 2023. Kultura w Lublinie, natura na Mazowszu i aktywny wypoczynek na Mazurach (plus gorące anonse na lato)"). Póki co dalej jest w tym miejscu.
Andrzej Szarek – Kapliczka Wszystkich Wiernych
Rzeźbę, wyobrażającą przydrożną kapliczkę, ale kształtem przywodzącą na myśl trzepaczkę do bitej śmietany, można było oglądać na Placu Po Farze. Do mnie niespecjalnie przemawiała, choć wiele innych dzieł tego artysty bardzo mi się podoba (widziałam je m.in. na niewielkiej monograficznej wystawie w Galerii Władysława Hasiora w Zakopanem w 2022 r.; dwa zdjęcia z tej ekspozycji ilustrują post pt. "Zakopane zimą. Jeśli nie narty, to co?").
Tomasz Wendland – Nekrologi
Kurator poprzedniej edycji festiwalu na tę przygotował wydruki przypominające wyglądam nekrologi, ale pozbawione jakichkolwiek wartości identyfikacyjnych, pokazując tym samym, że po śmierci właściwie nie zostaje po nas nic "namacalnego", nawet ta lakoniczna informacja o ostatnim pożegnaniu. Instalacja zlokalizowana była, jak na nekrologi przystało, na murze klasztoru Karmelitów Bosych, od strony Karmelickiej.
Jan Tutaj – Descendit III
Rzeźba, umiejscowiona na jednym z trawników na Placu Litewskim, miała postać drzewa bez korzeni na metalowym stelażu i miała symbolizować odrzucenie, choć mi trudno to było odczytać.
Nina Dziwoki – Przenikanie / Kompozycja I / Kompozycja II
Abstrakcyjne obrazy zdobiły elewację budynku Centrum Kultury, które siedzibę ma w późnobarokowym kompleksie poklasztornym Zgromadzenia Sióstr Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny zwanych potocznie Wizytkami.
Bartolomeo Koczenasz – Wschód Ziemi
Po sąsiedzku, na Placu Lecha Kaczyńskiego, można było zobaczyć kolejny obraz, zawieszony na drzewie. Praca powstała w 2021 r. na wystawę I Zjazdu Futurofobicznego w Krakowie i opowiada o fałszowanej przez władze rzeczywistości z "Kongresu Futurologicznego" Stanisława Lema. Mnie jednak nie przekonała.
Leszek Lewandowski – Fontanna
Rzeźbę w kształcie pisuaru, inspirowaną "Fontanną" Marcela Duchampa, można było zobaczyć przed budynkiem Centrum Kultury. Niestety w ostatni weekend trwania festiwalu, gdy odwiedziłam Lublin, wyłączono już tryskającą z niej wodę, co zupełnie zmieniło jej odbiór.
Paweł Jach – Fines
Nie bez przyczyny rzeźba stanęła na terenie Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Świętej Trójcy, obok "Adama" Tomasza Krzpieta. Artysta używa drewna jako materiału swoich prac, bo drzewa najdobitniej pokazują potęgę wegetacji, cykl rodzenia się i umierania. Paweł Jach chciał poprzez tę pracę pokazać, że życie doczesne człowieka zależy od woli Boga, rzeźba zaś ukazuje otwarcie na wymiar transcendentny.
Andrzej Franaszek – Gravity, light & LGBT
Trzy słowa i trzy rzeźby, które można było zobaczyć w Ogrodzie Saskim. Intuicyjnie polubiłam, ale chyba nie do końca zrozumiałam intencję artysty.
XVII Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/ OPEN CITY "Rozmowa z miastem" (20 września - 20 października 2025 r., kurator: Maria Anna Potocka)
Aktualna edycja tematyką wraca do pierwotnej idei festiwalu nawiązującego do wielokulturowości i wielowyznaniowości Lublina. Sztuka wchodzi w dialog z przestrzenią miasta i jego historią, porusza tematy przeszłości i tożsamości Lublina, wspomina ludzi z nim związanych - artystów, ale również tych, których już nie ma jak żydowscy mieszkańcy zamordowani w czasie Holokaustu. I choć festiwal opowiada w tym roku o sprawach ważnych, to mam wrażenie, że same realizacje są słabsze niż w ubiegłym.
Krzysztof M. Bednarski – Pomona
To mój zdecydowany numer jeden tej odsłony festiwalu. Rzeźba jest nieco dwuznaczna. Pomona to rzymska bogini owoców, zaś praca Bednarskiego stylizowana jest na antyczny posąg, tyle że formę owoców przyjęły jej atrybuty kobiecości. Przewrotność polega też na tym, że dzieło stoi pod rajską jabłonką i co rusz obsypywane jest spadającymi jabłuszkami.
Piotr Blamowski – Medaliony
Podobały mi się również "Medaliony" Piotra Blamowskiego - niewielkie odlewy w brązie nawiązujące do starożytnych monet, ale ozdobione także motywami z popkultury, umieszczone na murze z czerwonej cegły.
Gunter Demnig – Stolpersteine
Cieszę się, że Lublin zyskał "Stolpersteine" Guntera Demniga, czyli mosiężne tabliczki, upamiętniające ofiary II wojny światowej, zlokalizowane możliwie najbliżej ich ostatniego miejsca zamieszkania, wmontowane pomiędzy płyty chodnikowe. W całej Europie jest ich już ponad 1000. W Lublinie poświęcone są ośmiorgu dawnym mieszkańcom:
Heniowi (Henrykowi) Żytomirskiemu – ur. 1933, zamordowanemu prawdopodobnie w obozie na Majdanku (Szewska 3)
Marii Rechtszaft – absolwentce Liceum im. Unii Lubelskiej, jednej z bohaterek wiersza "Koleżanki" Julii Hartwig (Radziwiłłowska 3, wiersz w postaci muralu znajduje się natomiast przy Kowalskiej u wylotu Zaułku Hartwigów)
Beli (Bajli) Mandelsberg-Szyldkraut – nauczycielce, historyczce i działaczce społeczno-politycznej (Rynek 10)
Jakubowi (Jankielowi) Herszowi Nisenbaumowi – dziennikarzowi i redaktorowi gazety "Lubliner Tugblat"
Beli (Bajli Racy) Szpiro-Nisenbaum - urzędniczce i działaczce społecznej (Rynek 19)
Lejbowi i Abrahamowi Cygielman - kupcom (Nowa 17/obecnie Lubartowska 19)
Rejzli Rubinfajer - absolwentce Liceum im. Unii Lubelskiej, maturzystce z 1939 r, (Miła 7).
Mają zostać w tych miejscach na stałe.
Andrzej Bednarczyk – Bóg z nami
To jest bardzo wymowna instalacja. Cztery krzesła z atrybutami czterech wyznań, ale i ideologii. Pomiędzy nimi stół roztrzaskany kawałkiem spadającego z góry betonu. Olbrzymie pole do interpretacji. Może to ostrzeżenie, żebyśmy zastanowili się, czy więcej nas łączy, czy dzieli.
Norbert Radermacher – POLAR
Niemiecki artysta Norbert Radermacher tworzy sztukę, którą nazywa "dziełami dla miast". W niepozornych miejscach umieszcza obiekty, które nie od razu kojarzą się z dziełami sztuki. I właśnie taką instalację wykonał w Lublinie. POLAR to niewielkie kamienne czarno-białe koło, wkomponowane w bruk Rynku. Jego powierzchnia jest podzielona równo na pół, zaś lokalizacja nie jest przypadkowa. Podczas letniego przesilenia, w najdłuższy dzień w roku, około godz. 18:00, linia oddzielająca kolory ma się pokryć dokładnie z naturalną linią cienia rzucanego przez okoliczne budynki. W takim razie praca powinna zostać w tym miejscu aż do czerwca przyszłego roku!
Maria Anna Potocka – Józef Czechowicz i Mikołaj Smoczyński
Kuratorka tegorocznej edycji festiwalu postanowiła upamiętnić dwóch nieżyjących już zasłużonych dla Lublina artystów, poetę Józefa Czechowicza i fotografa Mikołaja Smoczyńskiego, umieszczając ich zdjęcia na ścianach kamienic na Starym Mieście - przy Rynku 1 i przy Grodzkiej 5.
Trzecia realizacja artystki, "Brama Grodzka. Pamięć mówi" jest filmem o historii zagłady Żydów lubelskich do samodzielnego odtworzenia po zeskanowaniu kodu QR z tabliczki umieszczonej w Bramie Grodzkiej. Film można też obejrzeć na festiwalowej stronie internetowej.
Paweł Kowalewski – Duch Andrzeja Mroczka
Andrzej Mroczek to kolejna ważna dla Lublina postać. Jego portret, w formie przypominającej slajd, wkomponowany został w tkankę miejską tuż przy wejściu do Galerii Labirynt, której był wieloletnim dyrektorem.
Andrzej Dłużniewski – Pomniki od tyłu
W samej zaś Galerii Labirynt prezentowane są dwie festiwalowe realizacje. Pierwsza to wystawa zdjęć nieżyjącego już Andrzeja Dłużniewskiego, wykonanych w latach 1991-1997, przedstawiających pomniki... od tyłu. A o tym, że w takie miejsca warto zaglądać, pisałam Wam już przy okazji prezentacji rzeźby Igora Mitoraja "Tindaro" w Warszawie (w poście pt. "Warszawa przyłapana... we wrześniu 2025"), bo czasem można tam zobaczyć jedynie ogon spizowego konia, a czasami kryją się niespodzianki od rzeźbiarza.
Krzysztof Wodiczko – Pojazd dla bezdomnych
Druga praca, którą obejrzeć można w Galerii Labirynt, to "Pojazd dla bezdomnych" Krzysztofa Wodiczko. Projekt powstał 1988 r. w Nowym Jorku i prezentowany był w tamtejszej Clock Tower Gallery. Realizacja prezentowana w Lublinie pochodzi z 2013 r. i aktualnie znajduje się w kolekcji Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie.
Fabian Knecht – Śmiech jest podejrzany
Drugi z niemieckich twórców, Fabian Knecht, pokrył dawny Konsulat Generalny Ukrainy w Lublinie amatorską siatką maskującą uszytą przez ukraińskie kobiety, by zwrócić uwagę na wciąż toczącą się w Ukrainie wojnę. Artysta jest bardzo zaangażowany w działania pomocowe.
Jarosław Kozłowski – Tabliczki na budynkach
Jedna ze słabszych tegorocznych realizacji. Ot, tabliczki ze słowami, które mogą nieść ładunek emocjonalny, przytwierdzone do muru zaniedbanego budynku. Temat nieco wtórny, bowiem podobny zabieg był już wcześniej wykorzystywany przez innych artystów, żeby wspomnieć chociażby "Słowa na mur beton", które również w Lublinie można było podziwiać w 2022 r. (zobaczycie je w przywoływanym już wcześniej wpisie pt. "Street art w Lublinie").
Małgorzata Lisiecka – Nie ma paradoksu
Instalacja znajduje się na... tafli wody stawu w Ogrodzie Saskim, imitując falę, która przeszła po gwałtownym wydarzeniu i zatrzymała się w czasie. Hmmm, ciekawa koncepcja, choć nie dla każdego może być czytelna.
Opis wszystkich festiwalowych prac, z którego i ja korzystałam przygotowując ich charakterystyki, wraz z mapką oraz dokładnymi adresami znajdziecie na stronie internetowej opencity.pl. Ja jednak uważam, że szukanie kolejnych punktów w przestrzeni miasta tylko z mapą jest bardzo fajną zabawą, pozwalającą zejść nieco z turystycznych szlaków (a nie wszystkie rzeźby łatwo jest znaleźć, mimo że opatrzone są tabliczkami z autorem i tytułem).
Przypominam, że festiwal w tym roku kończy się 20 października. A ja już czekam na kolejną odsłonę, za rok.
(foto: iza & andy)