środa, 30 września 2015

Warszawa przyłapana... we wrześniu 2015

Wrzesień przyniósł ze sobą deszcz i mgły przeplatane iście letnimi upalnymi dniami. Kto tu zagląda, ten wie, że lubię podglądać jak miasto - budynki, neony i ludzie - przeglądają się w kałużach. Było ku temu trochę okazji! Niestety poranne spacery z aparatem odbiły się nieco na moim zdrowiu i od prawie dwóch tygodni kaszlę i smarczę, dlatego tym razem będzie krótko.



W ostatnim okresie media, także blogi, zostały zdominowane przez temat uchodźców - przyjmować czy nie przyjmować. Burza przetoczyła się nie tylko przez Internet, ale także przez ulice Warszawy, którymi przeszły dwa marsze - zwolenników i przeciwników przyjęcia przez Polskę uchodźców. Na szczęście obyło się bez zamieszek. W kontekście tego, co dzieje się w całej Europie, stary mural przy Ciepłej znów nabrał aktualności. 




Polacy podzielili się. Jedni krzyczą, żeby przyjąć, inni że tych ludzi raczej trzeba się bać. Wypowiedzi często odzwierciedlają ogromne emocje, czasem wymykając się spod kontroli. Brakuje dialogu oprtego o racjonalne argumenty. Ja wiem, że każdy ma prawo do własnego zdania na ten temat i do tego, by móc decydować o swoim sąsiedztwie, ale moim zdaniem to jałowe dyskusje, bo i tak nic nie zależy od nas, naszego dobrego serca, obaw czy lęków. Karty dzielą i tak ci na najwyższych szczeblach i nikt nas nie będzie pytał, czy chcemy żyć obok tych ludzi, ani ich, czy chcą żyć koło nas. Kryzys dotyczy całej Europy. Dlatego zamiast wyrzucać z siebie gniew i jad, opluwać się nawzajem, lepiej po prostu zrobić dzisiaj coś dobrego. Amen!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz