sobota, 10 listopada 2018

Łódź jesienią. Atrakcje dla małych i dużych, na pogodę i na pluchę

Drzewa o złotych koronach przeglądały się w lustrze stawu malowniczo położonego w sercu parku, gałęziami dotykając tafli, jakby nie dowierzały przemianie, jakiej uległy. Wszak przy takiej temperaturze ich liście powinny być jeszcze zielone! Na początku listopada Łódź przywitała nas iście letnią pogodą i tylko morze żółci, czerwieni i brązów nie pozwalało zapomnieć, jaka to pora roku. Temperatura była niewiele niższa niż w sierpniu, gdy poprzednio odwiedziliśmy miasto. Tym razem zabraliśmy ze sobą chłopaków i nie bez przyczyny to właśnie park stał się pierwszym miejscem, które tym razem odwiedziliśmy w Łodzi w oczekiwaniu na godzinę otwarcia Centralnego Muzeum Włókiennictwa.




Park na Zdrowiu i linowy plac zabaw


W mieście jesień najbardziej lubię w parkach. Różne gatunki drzew mienią się wszystkimi ciepłymi barwami, jakby przyroda na naszych oczach malowała najpiękniejszy obraz. Park, potocznie zwany parkiem na Zdrowiu, tak naprawdę nosi imię Marszałka Józefa Piłsudskiego. W czasach słusznie minionych nazywał się Parkiem Ludowym. To największy park w Łodzi i jeden z największych w Europie (172 ha!). Powstał na dawnych terenach leśnych. Na jego obrzeżach znajduje się ZOO. W latach siedemdziesiątych XX w. w jego części urządzono lunapark z największą w Polsce kolejką górską i diabelskim młynem. Działał do 2016 r., kiedy kompleks zamknięto ze względu na przestarzałe i będące w złym stanie technicznym wyposażenie. W 2017 r. w miejscu lunaparku powstał nowoczesny plac zabaw, tzw. Strefa Małego Wypoczynku, część większego centrum rekreacji i wypoczynku. Projekt powstał w ramach budżetu obywatelskiego. Młodsi i starsi mogą skorzystać z linowego toru przeszkód, karuzeli, huśtawek, czy uwielbianej przez moich chłopców tyrolki (są dwa tory obok siebie, można urządzać wyścigi). W pobliżu znajduje się tor rowerowy z muldami i zakrętami, tzw. pumptruck. Do końca roku ma jeszcze zostać oddane Wzgórze Trzech Wież - kompleks zjeżdżalni przypominających średniowieczne zamkowe wieże.





Chłopcy wyrośli już, co prawda, z placów zabaw, a mimo to bawili się doskonale. Wypróbowali chyba wszystkie atrakcje.

Park jest bardzo rozległy. Jeśli chcecie najszybciej dojść do placu zabaw, wybierzcie jedno z wejść od strony ul. Srebrzyńskiej. Tam znajduje się również parking. 

Centralne Muzeum Włókiennictwa - raz jeszcze


Choć tym razem przyjechaliśmy do Łodzi, by skorzystać z tego, co miasto oferuje dzieciom, to jednak jednym z głównych powodów ponownej wizyty w tym mieście i w Centralnym Muzeum Włókiennictwa, przynajmniej dla mnie, była nowa wystawa czasowa pt. "Jerzy Antkowiak. Moda Polska", monograficzna prezentacja dorobku czołowego projektanta tej prestiżowej marki odzieżowej z czasów Polski Ludowej, do dziś niedoścignionego wzoru dla wielu współczesnych producentów ubrań. Wystawa jest ciekawa i doskonale zaaranżowana. Obok projektów, zdjęć, i samych strojów można zobaczyć także serwis kawowy z logo Mody Polskiej, pierwszą realizację Antkowiaka, z wykształcenia ceramika, dla przedsiębiorstwa, a także rozmaite gadżety reklamowe, etykietki od ubrań, czy nagrody, którymi uhonorowano projektanta. Wystawa będzie czynna do 17 marca 2019 r.






Zanim jednak zagłębiliśmy się w świat sukni balowych dla Miss Polonii, płaszczy i szykownych kostiumów, w oczy rzuciła nam się bardzo kolorowa, niewielka ekspozycja tuż przy schodach na ostatnim piętrze muzealnego kompleksu. Wystawa poświęcona była "Niemapie Łodzi", która właśnie ukazała się w nowym, odświeżonym wydaniu.

Czym są Niemapy? To bogato ilustrowane wydawnictwa składane jak papierowe mapy i przedstawiające różne miasta w Polsce. W formie rysunków pokazują bardziej i mniej znane zakątki tych miast, zawierają propozycje spacerów i zadań dla całej rodziny, objaśniają znaczenie słów w gwarach, czasami zdradzają przepisy na regionalne potrawy.

Łódzka ekspozycja promująca Niemapę tego miasta bez reszty pochłonęła chłopaków. Można było przez specjalne otwory zajrzeć do wnętrza pofabrycznych zabudowań, które dziś pełnią już zupełnie inne funkcje, z kawałków luster niczym w Pasażu Róży ułożyć własną kompozycję, namalować swój mural na makiecie ściany kamienicy, ułożyć słowa z liter pisanych strzemienicą (czcionka stworzona przez łódzkiego artystę Władysława Strzemińskiego), czy zakręcić kołem i przybrać pozę jednej z rzeźb miejskich pamiętających czasy PRL. Nad dobą zabawą czuwała animatorka, zabawą tak dobrą, że na "Modę Polską" poszliśmy sami, a dzieciaki zostały w świecie łódzkiej rysunkowej architektury i detali. 




Łódzką Niemapę zabraliśmy ze sobą do domu i teraz będziemy w kolejnych odwiedzanych miastach szukać następnych, bo w sumie jest ich kilkanaście, w tym 10 miast wojewódzkich. Wystawę zaś można odwiedzić do 16 grudnia.

Zgodnie z moim przypuszczeniem chłopców zachwyciły też dwie stałe ekspozycje maszyn: interaktywna wystawa w Kotłowni pokazująca pracę maszyn włókienniczych z formie multimedialnej oraz te pracujące naprawdę, znajdujące się w kolejnej sali. Gdy z Piotrem byliśmy tu latem sami, maszyny nie działały, ale dla dzieciaków pan opiekujący się tą częścią ekspozycji, włączył je. Dawne zakłady Geyera, w których mieści się muzeum, znów na chwilę ożyły.








Na końcu zajrzeliśmy jeszcze do działającego w ramach muzeum skansenu Łódzkiej Architektury Drewnianej, dla chłopców może już nie tak bardzo interesującego, ale w jego sąsiedztwie znaleźliśmy Trzy Misie, pierwszą z rzeźb wchodzących w skład szlaku Łodzi Bajkowej, o którym będzie jeszcze mowa w dalszej części tekstu.




Centrum Nauki i Techniki EC1


Nazajutrz obudził nas deszcz dudniący w szyby i tak już miało zostać do końca dnia. Na szczęście i na taką pogodę Łódź ma antidotum. To kompleks EC1 - Miasto kultury, w którym można spędzić cały dzień i nie będą się nudzić ani dzieci, ani dorośli.

Elektrownia Łódzka, której budowę w pobliżu dzisiejszego dworca Łódź Fabryczna rozpoczęto w 1906 r., ruszyła rok później. Rozwijającemu się dynamicznie w Łodzi przemysłowi nie wystarczały już maszyny parowe do napędzania coraz bardziej wydajnych, a tym samym potrzebujących coraz więcej energii maszyn tkackich, dlatego początkowo zdecydowana większość wytwarzanej tu energii szła na potrzeby przemysłu. Elektrownia miała wówczas komercyjny charakter. Rosnące zapotrzebowanie na prąd sprawiło, że kompleks w ciągu kolejnych dziesięcioleci poddawany był rozbudowie i modernizacjom. Po II wojnie światowej przystosowany został do zadań ciepłowniczych, zaś w 1960 r. połączony z nowowybudowaną Elektrociepłownią nr 2 (EC2) w jedno przedsiębiorstwo - Zespół Elektrociepłowni, zyskując nazwę EC1 używaną do dzisiaj.



Po 1989 r. zakład podzielił losy innych przedsiębiorstw państwowych w całej Polsce. Wraz z upadkiem przemysłu włókienniczego w Łodzi, spadło także zapotrzebowanie na produkcję energii. Ostatecznie elektrownia zakończyła działalność w 2000 r. Warto podkreślić, że od początku działania na początku XX w. aż do zamknięcia, elektrownia była analogowa! Jej ostatnim "zadaniem" był stan gotowości i ewentualne przejęcie pracy elektrowni w Bełchatowie na wypadek tzw. "pluskwy milenijnej".

W 2005 r. niszczejące obiekty przejęło miasto. Trzy lata później rozpoczęła się rewitalizacja, która miała na celu przywrócenie wyglądu przemysłowych zabudowań do stanu z lat 1907-29 i przystosowanie ich do nowych, wystawienniczych funkcji.





Dziś działa tu centrum naukowo-kulturalne EC1 - Miasto kultury. Obejmuje Halę Maszyn wykorzystywaną jako sala wystawienniczo-koncertowa, Planetarium, instytucje związane z produkcją filmową (Narodowe Centrum Kultury Filmowej i Łódź Film Commission) oraz Centrum Nauki i Techniki poświęcone głównie tematyce wytwarzania energii. Kompleks cały czas się rozbudowuje i w kolejnych latach atrakcji będzie przybywać.

Tę deszczową listopadową sobotę postanowiliśmy spędzić w Centrum Nauki i Techniki.

Miejsce jest bardzo ciekawie pomyślane, bowiem łączy w sobie zachowane oryginalne wyposażenie wnętrz danej elektrociepłowni z nowoczesną interaktywną opowieścią o procesach chemicznych, fizycznych i zjawiskach kosmicznych oraz ich wykorzystaniu przez naukę i technikę. Część ekspozycji znajduje się w oryginalnym kotle ciepłowniczym! Multimedialną wystawę uzupełniają gry zręcznościowe dla całej rodziny, w których używa się np. autentycznych zaworów, czy też uczące zarządzać dostawami energii dla miasta. Bardzo podobała nam się także sala fizyki, gdzie można było wytwarzać prąd pedałując na rowerze, przenosić metalowe elementy za pomocą magnesu-wędki, "łapać" prąd zamknięty w szklanych naczyniach, czy zobaczyć swój wygląd przez pryzmat kamery termowizyjnej.









W ramach ekspozycji działa też kino sferyczne wyświetlające krótkie filmy 2D lub 3D przeznaczone dla dzieci powyżej 5 lat (atrakcja dodatkowo płatna). Nam trafił się film o astronautach i po raz kolejny przekonałam się, podobnie jak podczas wizyty w Planetarium w Toruniu, że stany nieważkości nie są dla mnie! Po sąsiedzku ze srebrną kulą, w której mieści się kino, znajduje się imponujący turbozespół firmy Brown Boveri. Na jego powierzchni prezentowane są mapingi pokazujące proces wytwarzania energii.



W EC1 spędziliśmy kilka godzin. Na miejscu działa bufet, w którym zjedliśmy przyzwoitą zalewajkę, zupę charakterystyczną dla regionu. Jeśli jednak w trakcie zwiedzania będziecie mieli ochotę wyskoczyć na pełen obiad, to spokojnie możecie wyjść z centrum i do niego wrócić, bowiem opaska, którą dostaje się na początku zwiedzania uprawnia do wielokrotnego wchodzenia w dniu zakupu biletów w godzinach otwarcia. Ceny biletów najlepiej sprawdzić na stronie internetowej, gdzie można również dokonać zakupu on line, my w ramach biletu rodzinnego 2 + 2 zapłaciliśmy po 18,90 zł za osobę (cena regularna 21 zł z dziesięcioprocentowym upustem) oraz dodatkowo po 9 zł od osoby za seans 3D w kinie sferycznym. Osoby powyżej 13 lat dostają ponadto wejściówkę do strefy "Człowiek w Kosmosie" na symulator lotu kosmicznego. U nas skorzystał Piotr i podobało mu się. Uważam, że to nie jest wysoka kwota jak za mnogość atrakcji, które czekają na Was w Centrum Nauki i Techniki.

Szlak Łódź Bajkowa


Jeśli jesteście z pokolenia 40+ jak ja, zapewne wychowaliście się na takich bajkach jak "Miś Uszatek", "Dziwny świat Kota Filemona", czy "Plastusiowy Pamiętnik". Wiele z dobranocek z tych czasów, w tym powyżej wymienione, powstało w państwowym Studiu Małych Form Filmowych Se-ma-for w Łodzi. Druga wytwórnia filmów animowanych działała w Bielsku-Białej i tam narodził się m.in. "Reksio", czy "Bolek i Lolek". Większość łódzkich produkcji animowanych wykorzystywała lalki, nie rysunek. Ja za taką animacją nie przepadałam jako dziecko, dlatego cieplej wspominam filmy rysunkowe z Bielska-Białej. Z łódzkich najbardziej lubiłam Kota Filemona. 

W studiu powstawały nie tylko filmy dla dzieci, ale i dla dorosłych, m.in. oskarowe "Tango" Zbigniewa Rybczyńskiego, które przypomniałam sobie niedawno przy okazji wystawy "Tango na 16 metrach kwadratowych" w Zachęcie.

Wytwórnia zaczęła upadać w latach dziewięćdziesiątych, gdy z realizacji filmów dla dzieci wycofała się Telewizja Polska i gdy zaczęły powstawać konkurencyjne prywatne studia. Ostatecznie Komitet Kinematografii podjął decyzję o likwidacji Se-ma-fora w 1999 r. W jego miejsce powstała spółka kontynuująca dotychczasową działalność, której największym sukcesem stała się kolejna produkcja nagrodzona Oscarem, film "Piotruś i wilk" Suzie Templeton.

Od 2008 r. przy wytwórni działało Muzeum Animacji (wcześniej Muzeum Bajki), które gromadziło lalki - bohaterów bajek, scenografię wykorzystywaną przy kręceniu filmów, czy też rozmaite rekwizyty.  Niestety na początku tego roku zostało zamknięte. Bardzo żałuję, że nie udało mi się go zobaczyć i pokazać dzieciom! W ostatnich tygodniach głośno było o przejęciu zbiorów przez komornika. Zabezpieczone zostały m.in. lalki, najcenniejsze skarby łódzkiej animacji. Mam nadzieję, że to problemy przejściowe, bo byłoby bardzo szkoda, gdyby miasto straciło tak ważne dla swojej historii miejsce. 

Jednak bohaterowie łódzkich animacji nie zniknęli z miasta zupełnie. Od 2009 r. w różnych jego częściach zaczęły pojawiać się niewielkie pomniki im poświęcone. Najnowszy, przedstawiający Misia Colargola, został odsłonięty dosłownie dwa tygodnie przed naszą wizytą w Łodzi, 18 października. Udało nam się znaleźć 7 z 10 figurek: wspomniane Trzy Misie (ul. Milionowa, przy skansenie Łódzkiej Architektury Drewnianej), Misia Uszatka (ul. Piotrkowska 87), Maurycego i Hawranka (ul. Konstantynowska 8/10, przed wejściem do ZOO), Pingwina Pik-Poka (Al. Unii Lubelskiej 4, przed Aquaparkiem Fala), Misia Colargola (plac zabaw przy skrzyżowaniu ul. Sienkiewicza i ul. Traugutta), Koty Filemona i Bonifacego (pl. Zwycięstwa 1, przed wejściem do Muzeum Kinematografii) oraz Wróbla Ćwirka (Park Źródliska, przed wejściem do Palmiarni). Chłopcy wielu bohaterów zupełnie nie kojarzyli (np. Maurycego i Hawranka, czy Misia Colargola), za to my, dorośli, mieliśmy świetną zabawę! A Filemon, dziś już dorosły, naprawdę mieszka w Łodzi! Spotkaliśmy go przy Piotrkowskiej!











Oprócz wymienionych pomników są jeszcze trzy: Ferdynand Wspaniały przy Galerii Łódzkiej, dokąd tym razem zawsze było nam nie po drodze, Plastuś w Parku Sienkiewicza, który akurat był w trakcie rewitalizacji, nieczynny dla zwiedzających oraz Piotruś i jego piesek z "Zaczarowanego Ołówka" przy Łódzkim Domu Kultury - tam też trwał akurat remont i część budynku, gdzie stoi figurka była odgrodzona, a sam pomnik zabezpieczony przed zniszczeniem. Jest zatem powód, by znów przyjechać do Łodzi!

Każda figurka ma też swoją ozdobną pieczątkę. Można je odbić w najbliżej położonych instytucjach. Zbieranie kolejnych to też świetna zabawa dla dzieciaków. Nam niestety udało się zdobyć póki co tylko dwie: Trzy Misie (dostępna w kasie Centralnego Muzeum Włókiennictwa) oraz Wróbla Ćwirka (w kasie Palmiarni). Naszym celem jest oczywiście wstemplowanie do notesu wszystkich!

Park Źródliska i Palmiarnia


Wędrując szlakiem Łodzi Bajkowej trafiliśmy do kolejnego łódzkiego parku, Parku Źródliska, najstarszego w mieście, założonego w 1840 r. jako Ogród Spacerowy, nazywany też Ogrodem Angielskim. Niestety aura tego dnia nie zachęcała do spacerów, dlatego skupiliśmy się jedynie na Palmiarni otwartej tu w 1956 r., będącej częścią Ogrodu Botanicznego. Budynek nie jest duży. Kolekcji zgromadzonych tu egzotycznych roślin początek dały m.in. palmy z oranżerii łódzkich fabrykantów. Dziś można tu zobaczyć ok. 4,5 tys. roślin: palmy, kawę, oliwki, rośliny mięsożerne, storczyki, bambusy, czy oddzielne pomieszczenie poświęcone kaktusom i sukulentom, w którym jest nieco chłodniej niż w pozostałej części budynku. Pomiędzy roślinnością znajdują się akwaria oraz oczka wodne, w których żyją żółwie i kolorowe ryby, dodatkowa atrakcja dla dzieci, bowiem przy wejściu można zaopatrzyć się w karmę dla zwierząt.









Manufaktura Eye


Lunaparku w Łodzi już nie ma, za to na terenie centrum handlowo-rozrywkowego Manufaktura pojawił się ogromny (33 m wysokości) diabelski młyn, Manufaktura Eye.



Niestety w czasie naszego ubiegłotygodniowego pobytu w mieście koło nie zabierało pasażerów ze względu na przerwę technologiczną. Jeśli w ten świąteczny, przedłużony weekend wybieracie się do Łodzi, to macie ostatnią szansę, by z tej perspektywy spojrzeć na panoramę miasta, bo karuzela działa tylko do 11 listopada.



Przejażdżka jest płatna. Trzy obroty koła kosztują 15 zł (bilet normalny) i 13 zł (bilet ulgowy). Jedna gondola przystosowana jest do obsługi osób niepełnosprawnych.

Stare Kino Cinema Residence 


Dodatkową atrakcją dla naszych dzieci był nocleg w hotelu Stare Kino Cinema Residence, który ma doskonałą lokalizację, przy ul. Piotrkowskiej 120, blisko OFF Piotrkowska. Dokładnie pod tym adresem od 1899 r. działało pierwsze stałe kino na ziemiach polskich – „Gabinet Iluzji” założony przez braci Władysława i Antoniego Krzemińskich. Wszystkie pokoje w hotelu są tematyczne, nawiązujące do filmowej i serialowej klasyki polskiej (szczególnie produkcji powstałych w Łodzi) i zagranicznej. Specjalnie dla chłopców zarezerwowaliśmy apartament Komisarz Alex, bo są miłośnikami tego serialu i sympatycznego pieska na policyjnym etacie. W czasie naszego pobytu w Łodzi kręcono właśnie sceny do najnowszej serii, co nas bardzo ucieszyło, bo myśleliśmy, że TVP zaprzestała emisji. 

Pokój jest czteroosobowy, przestronny, z kadrami z serialu w formie fototapet. Chłopcy byli wniebowzięci. Gdy poprzednio byliśmy w sierpniu w Łodzi bez nich dostaliśmy przypadkowy pokój Żandarm w Nowym Jorku, mały, ale przytulny, więc miejsce mogę polecić i rodzinom z dziećmi, i parom.




Łódź trafiła do naszej ścisłej czołówki miast na weekend z dziećmi. Na pewno będziemy tu wracać, choćby po to, by zobaczyć jak będzie się rozwijać EC1. Atrakcji, które mogą zainteresować najmłodszych już dziś jest znacznie więcej, choćby dwie zlokalizowane na terenie Manufaktury: Experymentarium, kolejne miejsce, w którym poprzez zabawę można poznać tajniki nauki oraz tamtejsze Muzeum Fabryki. Ja chciałabym odwiedzić także Muzeum Sztuki w Łodzi m.in. z kapitalnymi zbiorami prac Władysława Strzmińskiego i jego żony Katarzyny Kobro, dwójki niepokornych artystów awangardowych, których dorobek, głównie z kolekcji łódzkiego muzeum, jest obecnie z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości prezentowany w paryskim Centre Pompidou, a także Muzeum Kinematografii gromadzące eksponaty związane z filmowym dorobkiem miasta.

Nie tylko my w ostatnim czasie doceniliśmy Łódź. Miasto zajęło drugie miejsce w światowym zestawieniu Lonely Planet jako Best Value Destination na 2019 r. I uważam, że słusznie. Łódź jest doskonałym przykładem na to, że nie tylko miasta o wyrafinowanej architekturze z minionych epok mogą być turystycznymi potęgami, ale te dotąd uważane za nieciekawe, z przemysłową przeszłością, które jednak znalazły sposób na siebie, depczą im po piętach. I ja takie miasta wolę, z charakterem, nie przytłaczające bogactwem ornamentów (choć patrząc na pałace przy Piotrkowskiej też można dostać od nich zawrotu głowy), za to z ciekawą ofertą skierowaną do turysty w różnym wieku. Łódź ten egzamin zdaje znakomicie!

Zapraszam także do lektury dwóch poprzednich postów poświęconych Łodzi: o dziedzictwie postindustrialnym, oraz o muralach

(foto: iza & pwz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz