Przywracanie ograniczeń związanych z rosnącą znów liczbą zakażeń koronawirusem wprowadzane jest na razie na szczęście tylko miejscowo, tam, gdzie zachorowań jest najwięcej i Warszawy, przynajmniej w sierpniu, to nie dotyczyło. Jednak na wszelki wypadek, w ramach akcji #zdążyćdomuzeumzanimzówzamkną, trochę przyspieszyłam z odwiedzaniem muzeów. Udało mi się zobaczyć aż pięć wystaw!
Na pierwszy ogień poszło Muzeum Żydów Polskich POLIN i ekspozycja "Tu Muranów", otwarta z dwumiesięcznym poślizgiem (miała wystartować w kwietniu). To jedna z imprez towarzyszących obchodom siedemdziesiątej piątej rocznicy odbudowy stolicy. Muranów to jest temat-rzeka, o którym można rozprawiać godzinami. Przed wojną Dzielnica Północna, zamieszkana głównie przez warszawiaków wyznania mojżeszowego, w czasie II wojny światowej getto, po niej zaś morze gruzów, z którymi nie bardzo wiedziano co zrobić, bo dawnych mieszkańców w większości zamordowano w obozach koncentracyjnych. W efekcie na gruzach (i z nich) powstało pokazowe socrealistyczne osiedle, jeden z symboli odbudowy Warszawy. I o tym jest ta wystawa. Nie zobaczycie na niej wielu klasycznych eksponatów w postaci przedmiotów. Na ekspozycję składają się głównie plansze opowiadające o konkretnych ulicach i placach dawniej i dziś. Fantastycznym pomysłem jest nałożenie na siebie przed- i powojennych schematów ulic, pokazujące zmiany, jakie tu zaszły. Zdjęcia przedwojennych sklepów i zakładów usługowych przeplatają się ze znalezionymi w czasie prowadzonych na Muranowie prac budowlanych fragmentami kafli podłogowych, butelkami, sztućcami, czy wreszcie kawałkami tzw. cegły muranowskiej - budulca wykonanego z gruzów dawnej Warszawy. Wystawa niewielka, ale z ogromną dawką wiedzy. Przygotujcie się na sporo czytania. Potrwa do 22 marca przyszłego roku.
Odbudowie stolicy poświęcona jest też ekspozycja "Warszawa NA NOWO. Fotografie reporterskie 1945–1949" w Domu Spotkań z Historią - kolejna z trudnych wystaw, bo pokazująca w dużej mierze zniszczenia, jakich Warszawa doznała w wyniku II wojny światowej, ale jednocześnie z optymistycznym jednak finałem, bo z każdym kolejnym zdjęciem widać, jak miasto z ruin się podnosi, jak wraca do niego życie, jak ludzie za wszelką cenę chcą powrotu normalności. Nie zabrakło najbardziej znanych powojennych fotografii, jak to z rodziną, która je posiłek w swoim przedwojennym mieszkaniu w kamienicy teraz pozbawionej jednej ze ścian. Widziałam je już setki razy, a i tak za każdym chwyta za serce. Wystawę można oglądać do 30 września.
Jeśli interesuje Was architektura powojenna, to powinna Wam się spodobać wystawa prac Moniki Sosnowskiej w Zachęcie, bo to właśnie budownictwo w stylu powojennego modernizmu inspiruje artystkę do tworzenia wielkoformatowych instalacji, które w Zachęcie zajęły aż siedem muzealnych sal! W zaprezentowanych pracach bez trudu można odnaleźć nawiązania do poręczy, barierek, bram, czy stadionowych krzesełek (rzeźba "Targowisko"), a nawet mieszkalnictwa z modnymi w tamtym okresie tapetami. Autorka odtwarza je w oryginalnych rozmiarach, jednak w sposób zdeformowany, co jest bardzo trafne, bowiem przez lata ten rodzaj architektury był w pogardzie i wiele jej przykładów zostało zniszczonych jako mało wartościowe. Zaczęto ją doceniać dopiero w ciągu ostatnich lat. Szalenie podobała mi się praca pt. "Przedpokój" będąca zajmującym całą salę labiryntem z modułów pokrytych tapetą, przez który trzeba przejść, by móc zobaczyć dalszą część ekspozycji. Przechodziłam kilka razy, bo uwielbiam sztukę, która w ten sposób wciąga (dosłownie) widza. Wystawa w klimacie przypominała mi prezentację twórczości japońskiego artysty Koji Kamoji, którą Zachęta pokazywała dokładnie dwa lata temu. Jedna i druga świetne! Wystawę prac Moniki Sosnowskiej można zobaczyć do 25 października.
Ponieważ bilet do Zachęty obejmuje wszystkie wystawy, zobaczyłam jeszcze jedną, zupełnie nieplanowaną, zakończoną już ekspozycję pt. "Andrzej Krauze. Lekcja fruwania". Była to obszerna prezentacja dorobku znanego rysownika od prawie czterdziestu lat mieszkającego i tworzącego w Londynie, współpracującego przez wiele lat z gazetą „The Guardian”. I to właśnie przede wszystkim ilustracje dla tego czasopisma, będące doskonałym komentarzem do sytuacji na świecie w ciągu ostatnich dekad, były tematem wystawy. Uzupełniały je cykle bardziej osobistych, dość humorystycznych rysunków i... wycinanki. Pewnie specjalnie nie poszłabym na tę wystawę, ale cieszę się, że ją zobaczyłam.
Żeby pandemicznej tradycji stało się zadość, obejrzałam też kolejną wystawę plenerową, pt. "Po Wielkiej Wojnie. Nowa Europa 1918–1923" prezentowaną na Pl. Piłsudskiego. To jedna z lepszych ekspozycji na świeżym powietrzu, jakie widziałam. Zaaranżowana jest na stelażu na skraju placu. Plansze wiszą po obu stronach i w środku konstrukcji, niektóre mają postać książeczek z ruchomymi stronami, są też okienka do otwierania. Wszystko oczywiście w reżimie sanitarnym. Przed rozpoczęciem oglądania trzeba zdezynfekować ręce i zaopatrzyć się w jednorazowe rękawiczki. Wystawa pokazuje najważniejsze wydarzenia od końca I wojny światowej do ukształtowania się mapy Europy dwudziestolecia międzywojennego i robi to w sposób kompleksowy. Jest więc rozpad dotychczasowych mocarstw, w tym Imperium Osmańskiego, owocujący powstaniem (powrotem na mapy) nowych państw i rodzący nowe problemy narodowościowo-etniczne. Są wojny mające przynieść rewizje granic. Jest genocyd Ormian. Są wreszcie społeczne i ekonomiczne konsekwencje Wielkiej Wojny. Całość jest rewelacyjnym uzupełnieniem podręczników historii i uważam, że powinien ją obejrzeć każdy młody człowiek kończący szkołę, bo właśnie tak powinno się patrzeć na historię, wielopłaszczyznowo w ramach jednego okresu. Można to zrobić do 8 października. Warto!
To był bardzo kulturalny miesiąc. A kolejne ekspozycje już czekają w kolejce...
REKOMENDACJE NA WRZESIEŃ
ZODIAK Warszawski Pawilon Architektury zaprasza na jubileuszową dwudziestą piątą edycję wystawy "Plany na przyszłość. Architektura Warszawy w projektach", na której pokazano 90 projektów dla stolicy. Oddzielną część stanowi projekt "Warszawa 25", w ramach którego 25 osób, zarówno architektów i artystów, jak i działaczy społecznych i mieszkańców, opowiedziało o miejscach w stolicy, które ich zdaniem w czasie ostatnich 25 lat zmieniły się w sposób dla nich ważny. Ekspozycja dostępna będzie do 18 października.
W Muzeum Plakatu w Wilanowie zobaczyć można natomiast wystawę pt. "Jerzy Treutler. Grafik projektant. Retrospektywa" prezentującą twórczość jednego z najbardziej znanych polskich grafików, autora wielu plakatów oraz do dziś rozpoznawalnej "jaskółki" Mody Polskiej. Potrwa do 15 listopada.
We wrześniu rusza po rewitalizacji, pod nazwą OFF Brzeska, Bazar Różyckiego. W ciągu dnia będą stragany z pietruszką i produktami spożywczymi dobrej jakości, zaś w weekendowe wieczory - nocna wyżerka. Bardzo mnie to cieszy, szczególnie że prawdopodobnie ten sezon był ostatnim dla Nocnego Marketu na Dworcu Głównym.
Warszawskie metro kupiło nowe pociągi. W sierpniu internauci w głosowaniu wybierali dla nich nazwę. Do wyboru były: MeWa, Morava, Siréna, Varsovia, Wavlak i Zygmunt. Moim faworytem jest MeWa. Wyniki mają być ogłoszone 15 września.
Jutro początek roku szkolnego. Jeszcze nigdy dzieciaki tak bardzo nie cieszyły się z końca wakacji i spotkania po baaaaaardzo długiej przerwie kolegów i koleżanek. Niestety koronawirus nie powiedział jeszcze ostatniego słowa i nie wiadomo, co przyniesie jesień. Starajmy się więc stosować wszystkie środki bezpieczeństwa, by nie powtórzyła się konieczność wprowadzenia obostrzeń w całym kraju, jak wiosną, bo w Warszawie będzie się sporo działo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz