Mimo, że mój mąż ma we Wrocławiu rodzinę, to jednak niezbyt często zaglądamy nad Odrę - zazwyczaj przy okazji uroczystości rodzinnych lub w drodze na wakacje. I zwykle niewiele jest czasu na zwiedzanie miasta - przeważnie "w biegu" i na raty, przy każdej wizycie jakieś nowe miejsce, np. ogród botaniczny czy słynna Panorama Racławicka, którą wreszcie udało mi się zobaczyć podczas ostatniej wizyty w mieście, na przełomie września i października 2012 r. Obraz robi niesamowite wrażenie - szczególnie jego wielkość i trójwymiarowość. Od dziecka chciałam go zobaczyć, ale zawsze było za daleko, nie po drodze lub za mało czasu. W oczekiwaniu na odpowiednią godzinę wejścia do rotundy, w której znajduje się Panorama można zwiedzić pobliskie Muzeum Narodowe (bilet na Panoramę uprawnia bowiem również do bezpłatnego wejścia do Muzeum Narodowego i Etnograficznego).
|
Muzeum Narodowe |
|
Muzeum Narodowe |
Zazwyczaj jednak czasu starcza tylko na szybki spacer po Rynku. Podoba mi się szklana fontanna, która początkowo budziła sporo kontrowersji swą nowoczesnością. Przeciwnicy mówili, że nie pasuje do zabytkowej zabudowy Rynku. Ja lubię takie połączenia.
|
Fasada jednej z kamienic na Rynku |
Na Rynku obowiązkowa jest wizyta w Spiżu. To była chyba pierwsza restauracja we współczesnej Polsce z browarem warzącym piwo na miejscu. Początkowo można było spróbować piwa w dwóch lub trzech smakach, obecnie jest ich już... osiem, w tym czekoladowe!
|
Kolorowo oświetlona kadź z piwem w Spiżu |
Szczególnie natomiast lubię spacery po Ostrowie Tumskim. Dwa lata temu wreszcie udało nam się wejść do Katedry (poprzednio była w remoncie). Z jej wieży roztacza się piękny widok na całe miasto, zaś wnętrze nie ustępuje wcale najsłynniejszym europejskim zabytkom sztuki sakralnej. Szalenie podobają mi się rynny zakończone rzygaczami w formie maszkaronów.
|
Katedra |
|
Widok z katedralnej wieży |
|
Widok z katedralnej wieży |
|
Widok z katedralnej wieży |
|
Kłódki wieszane przez zakochanych na Moście Tumskim |
|
Widok na Ostrów Tumski |
|
Nad Odrą |
|
Odra |
Ciekawym miejscem jest stary cmentarz żydowski przy ul. Ślężnej, który obecnie ma rangę muzeum (Muzeum Sztuki Cmentarnej - Oddział Muzeum Miejskiego Wrocławia). Cmentarz pochodzi z przełomu XIX i XX w. Obok zwykłych niewielkich nagrobków (macew) znajdują się na nim piękne groby utrzymane we wszystkich chyba stylach architektonicznych, w szczególności w stylu secesyjnym oraz modernizmu okresu dwudzistolecia międzywojennego, a także monumentalne grobowce, jakie oprócz Wrocławia można zobaczyć ponoć tylko na łódzkim kirkucie. Na cmentarzu pochowanych jest wiele osobistości ówczesnego świata polityki, nauki i kultury z Ferdynandem Lassallem na czele. Wstęp na cmentarz jest płatny, ale raz w tygodniu, w niedzielę, w cenę biletu wliczony jest przewodnik. Na takim właśnie spacerze byłam i uważam, że to doskonała forma zwiedzania nekropolii, bowiem przewodnik opowiada nie tylko o historii cmentarza i osobach na nim pochowanych, ale również wiele ciekawostek związanych z żydowskim obrzędem pochówku, zwyczajami cmentarnymi, czy też o znaczeniu symboli znajdujących się na poszczególnych macewach. Dowiedziałam się także, że zgodnie z żydowską tradycją nie powinno się wycinać roślinności, która rośnie na cmentarzu. Robi się to tylko w zakresie niezbędnym do normalnego funkcjonowania nekropolii. Dzięki temu cmentarz jest bardzo zielony, a jesienią oplatające wiele grobów winorośle nabierają pięknych czerwonych barw.
Gdy następnym razem odwiedzę Wrocław, chciałabym popłynąć w rejs po Odrze i zobaczyć Halę Stulecia - doskonały przykład modernizmu w architekturze, a także pobliski Ogród Japoński. A dzieciaki będą pewnie chciały wybrać się do ZOO oraz zobaczyć podświetlaną fontannę. Wszystko jeszcze przed nami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz