środa, 20 kwietnia 2016

Na majówkę do skansenu

Majówka zbliża się wielkimi krokami, już prawie puka do drzwi. W pracy nerwowe ustalenia, kto bierze urlop, a kto zostaje w biurze. Rozmowy ze znajomymi też w którymś momencie sprowadzają się do pytania To dokąd jedziesz na majówkę? Ja najchętniej gdzieś, gdzie nie ma ludzi, choć o to w ciągu pierwszych trzech dni maja niełatwo. Są jednak miejsca, które mają moc uspokajania, nawet, jeśli obok kręcą się inni ludzie. To skanseny - muzea, które pozwalają cofnąć się w czasie, zwolnić nieco codzienną szaleńczą pogoń za bieżącymi obowiązkami, wsłuchać się w śpiew ptaków, poczuć woń starego drewna i spróbować sobie wyobrazić, jak żyli nasi przodkowie.

Na majówkowe wycieczki wybrałam trzy takie muzea na świeżym powietrzu, po jednym na każdy dzień. Każde oddalone od Warszawy o nie więcej niż dwie godziny jazdy samochodem. Trzy różne kierunki i trzy miejsca pełne magii. Oby tylko pogoda dopisała, bo z tym w ciągu ostatnich lat też różnie bywało!

Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu

Nie bez przyczyny ten mały, subiektywny przewodnik rozpoczynam od Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Ze wszystkich skansenów, które dziś chcę pokazać, to właśnie w tym najwięcej się dzieje. Muzeum wygląda jak prawdziwa mazowiecka wieś sprzed lat. Chałupy stoją pomiędzy łąkami i polami, które wciąż są obsiewane, w zagrodach hoduje się zwierzęta, a od czasu do czasu do budynków wracają kowale, praczki, piekarze czy twórcy rękodzieła, bowiem na miejscu bardzo często organizowane są plenerowe imprezy tematyczne. Podobnie będzie w czasie majówki - 1 maja muzeum zaprasza na Gotowanie na polanie, a 3 maja na Majówkę w skansenie.




Samo muzeum nie ma długiej historii. Powstało w latach siedemdziesiątych XX w. Skansen położony jest na terenie dawnego majątku Bojanowo. Pierwsze obiekty zaczęto tu sprowadzać w 1977 r., ale skansen udostępniono zwiedzającym dopiero w 1985 r. Obejmuje ludowe budownictwo Mazowsza północno-zachodniego, zwanego Mazowszem Starym. Udało się odtworzyć typową dla pouwłaszczeniowej wsi mazowieckiej wieś rzędową złożoną z 9 zagród włościańskich, a także zagrodę z Rębowa, w skład której wchodzi wiatrak typu koźlak.






Na terenie skansenu można zobaczyć również karczmę (z Sochocina), wciąż czynną, dwór oraz osiemnastowieczny kościół z dzwonnicą przeniesiony z miejscowości Drążdżewo położonej niedaleko Przasnysza, a także... nowoczesny hotel, jak można przeczytać na stronie internetowej, nawiązujący do architektury skandynawskiej i inspirowany tradycyjnymi drewnianymi stodołami... 

Skansen Kurpiowski im. Adama Chętnika w Nowogrodzie

Kurpie - ojczyzna wielkanocnych palm, wycinanek i... bursztynu. To nie przypadek, że sznury bursztynów są elementem kurpiowskiego stroju ludowego, bo na tych terenach minerał ten był przez wiele lat wydobywany. 

Skansen w Nowogrodzie jest jednym z dwóch najstarszych w Polsce. Nosi imię swojego założyciela - etnografa i działacza społecznego, który z własnej kieszeni wyłożył fundusze na zakup w 1919 r. nieużytków po dawnej cegielni miejskiej, doprowadził do niwelacji terenu i zasadził drzewa, a następnie zaczął przenosić tu budynki z myślą o przyszłym muzeum - pierwszy już w 1923 r. Muzeum Kurpiowskie otwarto cztery lata później. Stało się ono, wraz z eksponatami przekaznymi przez Adama Chętnika i jego żonę Zofię, placówką publiczną działającą w ramach Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego. Wkrótce potem Chętnik całkowicie zrzekł się muzeum na rzecz PTK w zamian za kierownictwo nad placówką. Niestety muzeum niemal całkowicie zostało zniszczone w czasie II wojny światowej. Nieliczne ocalałe eksponaty dały początek Muzeum w Łomży, zaś nowogrodzki skansen zaczęto odtwarzać w latach pięćdziesiątych (jako oddział Muzeum w Łomży). Emerytowany wówczas Chętnik podjął się bezpłatnego kierowania odbudową placówki.






Dziś na terenie skansenu znajduje się około czterdzieści różnych obiektów małej i dużej architektury. Niestety niewielki teren nie pozwolił na odtworzenie układu przestrzennego wsi kurpiowskiej jak to się udało zrobić w Sierpcu. W muzeum pokazano przykłady budownictwa ludowego z terenu środkowej i wschodniej Kurpiowskiej Puszczy Zielonej. Domy (a także młyn wodny i karczma) ustawione są na malowniczej wysokiej skarpie opadającej w stronę Narwi. Z góry przepięknie widać przepływającą u stóp skansenu rzekę.




A w Państwowym Muzeum Etnograficznym w Warszawie można właśnie oglądać wystawę poświęconą Adamowi Chętnikowi "Z kurpiowskich borów - pasje Adama Chętnika", która może być doskonałym uzupełnieniem wizyty w skansenie. Wystawa trwa do 29 maja. 

Skansen w Maurzycach

I znów wycinanki, tyle, że łowickie. Do tego barwne pająki zawieszone pod sufitami chałup. Łowickie wnętrza wprost oszałamiają kolorami!



Architekturę z obszarów dawnego Księstwa Łowickiego zaczęto gromadzić w Maurzycach pod koniec lat siedemdziesiątych, zaś skansen udostępniono zwiedzającym w połowie lat osiemdziesiątych. Jest to zatem prawie rówieśnik sierpeckiego skansenu. Obecnie na miejscu znajduje się około 40 obiektów, które zlokalizowane są według planu pokazującego dwa układy przestrzenne: tzw. starej wsi występującej do połowy XIX w., o kształcie zbliżonym do owalnicy (wsi placowej) z centralnym placem (zwanym nawsiem, przy którym często stał kościół) oraz nowej wsi - tzw. ulicówki, powszechnej w II połowie XIX w. - tej tak bardzo charakterystycznej dla polskiego krajobrazu, gdzie domy usytuowane są po jednej lub dwóch stronach drogi. To właśnie ulicówka wita zwiedzających skansen, bo kilka pierwszych domów, w tym budynek szkoły i ten, w którym znajduje się kasa, należy właśnie do tego układu. Większość jest w kolorze niebieskim, ale poza tym, że ta barwa doskonale odstrasza insekty, zupełnie nie wiem, dlaczego.









Na terenie skansenu można zobaczyć także kościół i wiatrak typu koźlak.





Choć skansen położony jest przy ruchliwej drodze łączącej Warszawę z Poznaniem, mimo to znajduje się na uboczu i łatwo można przegapić drogowskaz, który każe skręcić w lewo (jadąc od strony Warszawy). To miejsce kameralne i pełne zieleni, choć czasem mam wrażenie, że zatrzymał się tu czas. I wcale nie mam na myśli tylko wiekowych chałup, ale także administrację obiektu, która nie ma nawet porządnej kasy, nie mówiąc już o sklepie z pamiątkami. Za to w sezonie w jednym z domów znajdujących się w układzie ulicówki działa karczma, w świąteczne dni prawdopodobnie jedyne miejsce, gdzie w okolicy można kupić alkohol. Miejscowi doskonale o tym wiedzą, więc przez przypadek można natknąć się na niecodzienny obrazek, gdy dwóch jegomościów z butelkami piwa w dłoniach siedzi sobie na ławce przed karczmą, rowery oparte o drzewo, a z budynku wychodzi japońska wycieczka, która właśnie tu miała zaplanowany obiad... Myślę, że takiej sesji zdjęciowej panom pozazdrościłaby niejedna modelka! Przy okazji do orientalnego fotoreportażu z Polski załapali się też moi jasnowłosi chłopcy, którzy w tym czasie biegali obok restauracyjnego ogródka. Polecam lekturę japońskich blogów podróżniczych, a jak ktoś znajdzie zdjęcie Andrzeja i Jerza - nagroda!

A tak poważnie, to ze wszystkich miejsc, które dziś pokazałam, to właśnie Maurzyce lubię najbardziej. Dobra wiadomość jest taka, że w tym roku są dwie majówki! Jak komuś zabraknie czasu na zobaczenie wszystkich trzech skansenów, bo, na przykład, będzie chciał być w Sierpcu i pierwszego, i trzeciego maja, to do Maurzyc może zajrzeć pod koniec miesiąca, bo warto odwiedziny w skansenie połączyć z obchodami Bożego Ciała w Łowiczu, przez który przechodzi chyba najbardziej barwna procesja w całej Polsce.

(foto: iza & pwz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz