sobota, 30 kwietnia 2016

Warszawa przyłapana... w kwietniu 2016

Rocznice, rocznice, rocznice... I tylko jedna pozytywna. Sto lat temu, 8 kwietnia 1916 r., Warszawa powiększyła się trzykrotnie! Na mocy dekretu administrującego Warszawą niemieckiego generał-gubernatora północnej części Królestwa Polskiego, Hansa von Beselera, stolica wchłonęła przedmieścia, m.in. dużą część Woli, która w ostatnich miesiącach bardzo często była miejscem moich porannych spacerów, a także Żoliborz, Ochotę, Mokotów, Saską Kępę, Grochów, Targówek, czy Bródno.

Chłodna

Chłodna

Krochmalna

Dwa dni później Warszawa stała się areną obchodów szóstej rocznicy katastrofy smoleńskiej. Pamiętam ten sobotni poranek 2010 r. dokładnie. Pogoda była tak samo paskudna jak w tym roku. Szykowałam się właśnie to wyjścia... na cmentarz. Dwa tygodnie wcześniej zmarła moja koleżanka z liceum. Miałam dwumiesięczne dziecko i nie udało mi się pojechać na pogrzeb. Ktoś z klasy wpadł na pomysł, by zorganizować spotkanie klasowe i wspólnie pójść pożegnać się z Ewą. Już miałam wychodzić z domu, gdy zadzwoniła moja siostra z informacją o tym, że spadł samolot. Buty zakładałam przy włączonym telewizorze wciąż łudząc się, że to jakaś pomyłka i że może ktoś jednak przeżył... Docieraliśmy na cmentarz w milczeniu, co chwilę jednak komuś dzwonił telefon i ktoś z niedowierzaniem pytał Jak to prezydent nie żyje? Jaki samolot? Zginął prezydent z małżonką, ale także politycy z najważniejszych ugrupowań, zginęli członkowie załogi. 10 kwietnia 2010 r. płakała cała Polska. Nie umiem zrozumieć, dlaczego po sześciu latach wypadek prezydenckiego tupolewa tak dzieli Polaków. 

Ulicami Warszawy przeszedł marsz pamięci. Portrety wszystkich ofiar zawisły na gmachu Dowództwa Garnizonu Warszawa. Maria i Lech Kaczyńscy patrzyli także z budynku rotundy - tak jak w marcu Żołnierze Wyklęci. I o ile myślę, że na budynku wojskowym portrety faktycznie miały uhonorować pamięć ludzi, którzy zginęli, to nie do końca rozumiem intencję wykorzystania wizerunku tragicznie zmarłej pary prezydenckiej przez instytucję, jakby nie patrzeć, komercyjną. Dobrze, że tym razem bank przynajmniej nie umieścił na banerze swojego logo.






I wreszcie kolejna rocznica. Pamiętam pytanie, jakie podczas próbnej matury z polskiego zadał mi mój polonista. Obraz getta w literaturze. Marek Edelman w rozmowie z Hanną Krall, "Rozmowy z katem" Moczarskiego i getto widziane z drugiej strony muru, przez zwykłych, nie żydowskich warszawiaków pokazane w "Medalionach" Nałkowskiej. Te trzy obrazy cały czas przypominam sobie, gdy co rano przemierzam ulice Warszawy, także te, które w 1940 r. znalazły się za murem.

Szablon Tu było getto można znaleźć w wielu miejscach dawnego getta

Waliców

19 kwietnia 1943 r. w getcie warszawskim wybuchło powstanie. Była to odpowiedź na hitlerowski plan ostatecznej likwidacji dzielnicy żydowskiej, choć zagłada warszawskich Żydów trwała już od 22 lipca 1942 r. Ludzi prowadzono na Umschlagplatz, ładowano do wagonów i wywożono do obozu zagłady w Treblince. Gdy 19 kwietnia do getta weszli Niemcy, ogniem odpowiedzieli im powstańcy z Żydowskiej Organizacji Bojowej oraz Żydowskiego Związku Wojskowego - w sumie kilkuset głównie młodych ludzi. Był to nie tylko pierwszy powstańczy zryw w okupowanej Warszawie, ale i pierwsze miejskie powstanie przeciwko Niemcom w całej ówczesnej ogarniętej wojną Europie. Getto broniło się niemal przez miesiąc, choć wiadomo było, że powstanie ma jedynie wymiar symboliczny, choć odwetowy. Po jego stłumieniu hitlerowcy praktycznie cały teren getta obrócili w proch. Ostatecznym przypieczętowaniem likwidacji było wysadzenie Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. Dziś w tym miejscu stoi Błękitny Wieżowiec. W jedno z jego niższych skrzydeł wkomponowano elementy architektoniczne, które nawiązują do budynku bożnicy, zaś replikę Wielkiej Synagogi można zobaczyć w Muzeum Historii Żydów Polskich.

Mural z Markiem Edelmanem autorstwa Dariusza Paczkowskiego był już wcześniej na Muranowie, na kamienicy przy Nowolipkach 9b. Został zamalowany w 2014 r. Tuż przed obchodami siedemdziesiątej trzeciej rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim wrócił, tym razem na Karmelicką róg Miłej. Niemal identyczny znajduje się także na krakowskim Kazimierzu
Błękitny Wieżowiec - fragment nawiązujący do Wielkiej Synagogi

Getto, w stanie nadającym się do zamieszkania, przetrwało około 50 kamienic - większość na terenie tzw. Dzikiego Zachodu, o którym pisałam w marcowej Warszawie przyłapanej. Z powierzchni ziemi zniknął praktycznie cały Muranów, zwany także Dzielnicą Północną, który w całości znalazł się w getcie. Powojenne władze właściwie nawet nie wywiozły stamtąd gruzu (gruz z pozostałych części Warszawy, również prawie unicestwionej po Powstaniu Warszawskim posłużył do utworzenia Górki Czerniakowskiej, czyli Kopca Powstania Warszawskiego - jedynego w swoim rodzaju powstańczego pomnika, najbardziej wymownego ze wszystkich). Teren Muranowa nieco tylko wygładzono i stanęło na nim nowoczesne jak na tamten okres osiedle. To dlatego tyle tam schodów. Socrealistyczne bloki odgradzają osiedle od głośnej Alei Solidarności niczym wcześniej mur getta. Gdy przez jedną z wielu bram wejdzie się głębiej, czeka oaza ciszy w sercu hałaśliwego miasta, ale ciszy w jakiś sposób nienaturalnej, która aż dźwięczy w uszach. Niektórzy mówią, że to dlatego, że zabrakło przedwojennych mieszkańców.* A przed wojną musiało być tam naprawdę gwarno! Muranów miał zwartą zabudowę, zaś w kamienicach mieściły się setki sklepów i zakładów rzemieślniczych.

Powojenne bloki Muranowa są nawet ładne, wszystkie w jednym stylu, niektóre z delikatnymi ornamentami na fasadach i nie wiem jakim cudem, ale właściwie udało się im uniknąć pastelozy.

Muranów

Muranów

Między blokami dużo zieleni, a w bramach poukrywały się murale, niektóre ewidentnie zamówione przez miasto, a niektóre naprawdę ciekawe. Zabudowa jest na tyle gęsta, że nie ma już miejsca na budowę nowych bloków, które zburzyłyby tę panującą na Muranowie architektoniczną harmonię. Jedynym mocno współczesnym akcentem jest wspomniane Muzeum Historii Żydów Polskich. W szklanych taflach fasady nowoczesnego budynku przeglądają się socrealistyczne bloki.




Muzeum Historii Żydów Polskich - widok od strony Karmelickiej

Muzeum Historii Żydów Polskich i Pomnik Bohaterów Getta

Muzeum Historii Żydów Polskich

A poza tym wiosna rozgościła się w Warszawie na dobre.

Wawelska

Osiedle Przyjaźń

Osiedle Przyjaźń

Pałac Prezydencki

Widać ją nie tylko na ulicach, ale także w Gablotce Mirelli von Chrupek. Mirella to dla mnie postać absolutnie magiczna. Jej twórczość balansuje na granicy sztuki i kiczu, ale przywołuje najcieplejsze wspomnienia z dzieciństwa. Świat, który kreuje w Gablotce, kojarzy mi się z "widoczkami" - ukrytymi za szkłem pod ziemią kwiatami i kolorami. To taki miejski "widoczek" schowany w dżungli budynków, ale obok którego nie da się przejść obojętnie. 




A skoro mowa o street arcie, to Warszawa wzbogaciła się o nowy mural - głośną realizację poświęconą Davidowi Bowie. Zdjęcie wkrótce.

I o ile murale naprawdę zdobią miasto, to dmuchane laleczki już niekoniecznie. Na ulice Warszawy wróciła agresywna reklama, której znów nie oparły się pawilony dworca Warszawa Śródmieście. A nie miała czasem wejść w życie jakaś ustawa krajobrazowa lub coś?




* Tak między innymi w książce Beaty Chomątowskiej "Stacja Muranów".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz