niedziela, 26 lutego 2023

Lublin na przedłużony weekend i latem, i w sezonie jesienno-zimowym. Zachwyt od drugiego wejrzenia

Mój pierwszy raz z Lublinem do łatwych nie należał. Bura zima Anno Domini 2008, siódmy miesiąc ciąży i kozaki na obcasie kontra kocie łby Starego Miasta. To się po prostu nie mogło udać! I choć potem naprawdę miałam chęć, by jednak miasto odczarować, zawsze było nie po drodze. Aż do ubiegłego roku i pierwszej w Polsce monograficznej wystawy Tamary Łempickiej, która stała się pretekstem do odwiedzenia Lublina w sierpniu. I choć wówczas przez cały mój pobyt miasto dalej starało się mnie zniechęcić strugami deszczu, to do powrotu w listopadzie pretekst nie był mi już potrzebny.

Z historycznego punku widzenia Lublin jest jednym z ważniejszych miast Polski. Kiedyś położony był w centrum Rzeczypospolitej, ale po II wojnie światowej i przesunięciu się granic Polski na zachód, znalazł się na peryferiach. Mimo szybkiego rozwoju popadł nieco z zapomnienie. A to przecież tu zawarto unię lubelską, która połączyła Polskę i Litwę jako Rzeczpospolitą Obojga Narodów, tu w 1918 r. siedzibę miał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej (tzw. rząd lubelski), a w 1944 r. komunistyczny Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN), sytuując tym samym Lublin wśród stolic naszego kraju. Mimo to mam wrażenie, że Lublin wciąż leży nieco z boku turystycznych szlaków, choć w ostatnim czasie się to zmienia, tak jak zmieniło się przez te lata samo miasto. W 2008 r. nie wyglądało tak jak teraz. Nie było detali, które dziś tworzą klimat Starego Miasta, tylko obdrapane elewacje, smutny dworzec PKS i stary cmentarz żydowski zamknięty na kłódkę - mnóstwo rozczarowań wobec wygórowanych oczekiwań. Musiało minąć czternaście lat, żebym zrozumiała jak bardzo się wówczas myliłam.


Atutem Lublina jest przede wszystkim położenie na pofałdowanym terenie, dzięki któremu sporo tu schodów, podejść i stromych nachyleń. Tworzy to niezwykle malowniczy krajobraz z kościelnymi wieżami górującymi nad miastem i mnóstwem przestrzeni pozwalającej na jej atrakcyjne zagospodarowanie m.in. jako arenę dla działań artystycznych, czy niebanalne usytuowanie kawiarnianych ogródków. Nie zawiedzie Was ani kameralne Stare Miasto, ani inne atrakcyjne miejsca nieco oddalone od centrum.


Co zatem zobaczyć w Lublinie, by od razu się w nim zakochać?

Zamek Lubelski 

Większość osób odwiedzających Lublin swoje pierwsze kroki kieruje na zamek. Charakterystyczny gmach obecnie mieści siedzibę Muzeum Narodowego w Lublinie, które w ostatnich latach ma na koncie wiele bardzo udanych wystaw czasowych, żeby wspomnieć szczególnie wzmiankowaną już ekspozycję malarstwa Tamary Łempickiej, która do miasta przyciągnęła tłumy turystów.


Sam gmach w takim kształcie, w jakim dotrwał do naszych czasów, powstał w okresie carskim jako... więzienie. Kryje jednak pamiątki czasów wcześniejszych, gdy w tym miejscu zamek istniał naprawdę. Początkowo był siedzibą kasztelana lubelskiego, z upływem wieków jednak stał się rezydencją królewską, która rozkwit przeżyła za czasów Jagiellonów z uwagi na dogodne położenie na szlaku z Krakowa do Wilna. To właśnie na Zamku Lubelskim w 1569 r. zawarto unię lubelską. Twierdza uległa zniszczeniom w XVII w. w wyniku pożarów, które nawiedziły miasto. Przetrwały jedynie wieża obronna zwana Donżonem oraz kaplica Trójcy Świętej, dziś dwa najciekawsze zabytki zamkowego kompleksu. Oba zostały wkomponowane w obręb murów wzniesionego w latach 1824–1826 z inicjatywy Stanisława Staszica, według projektu Jana Stompfa neogotyckiego gmachu więzienia, czyli Zamku Lubelskiego w obecnym kształcie. Więzienie działało w nim przez 128 lat, najpierw jako więzienie kryminalne Królestwa Kongresowego, które po powstaniu listopadowym służyło jako carskie więzienie przeznaczone głównie dla uczestników walk o niepodległość, następnie zaś, w dwudziestoleciu międzywojennym, jako areszt śledczy i zakład karny, w którym osadzano również członków nielegalnej wówczas partii komunistycznej, miejsce kaźni w czasie II wojny światowej, wreszcie po wojnie jako komunistyczne lochy przeznaczone dla więźniów politycznych. Ostatecznie więzienie zlikwidowano w 1954 r., zaś po dwóch latach remontu otwarto muzeum.


Donżon 

Donżon, czyli wieża obronna górująca nad pozostałymi budynkami zamku jest najstarszą częścią kompleksu, datowaną na XIII w., gdy na wzgórzu rozwijał się drewniany gród. Romańska budowla, w dolnej części zbudowana z kamienia, w górnej zaś z cegły, pełniła głównie funkcje militarne. Dziś jest jednym z kilku punktów widokowych z chyba najładniejszym widokiem na Lublin. Na pozostałych poziomach mieści się ekspozycja muzealna poświęcona funkcjonowaniu na terenie zamku więzienia z podziałem na poszczególne okresy.



Kaplica Trójcy Świętej 

Kaplica Trójcy Świętej to prawdziwa perła architektoniczna i jeden z najcenniejszych zabytków sztuki średniowiecznej w Polsce. Niepozorny kościółek wkomponowany w mur z cegły skrywa niesamowite wnętrze ozdobione bizantyjskimi freskami przywodzącymi w pierwszym momencie na myśl wczesnochrześcijańskie kościoły na Bałkanach, które szalenie lubię. Świątynia powstała prawdopodobnie w XIV w., za panowania Kazimierza Wielkiego, gdy w miejscu dotychczasowego grodu wzniesiono murowany zamek. Gotycki kościół zamkowy pełnił wówczas funkcję kaplicy królewskiej. Bizantyjsko-ruskie malowidła ufundował Władysław Jagiełło, który właśnie w Lublinie w 1386 r. na jednym z pierwszych sejmów walnych Królestwa Polskiego został wybrany królem Polski. Unikatowe w skali światowej jest połączenie zachodniej architektury świątyni z dekoracją malarską należącą do kręgu kultury wschodniej zgodną z uświęconym wielowiekową tradycją kanonem ikonograficznym. Prace malarskie zostały ukończone w 1418 r. Po włączeniu kaplicy w kompleks wznoszonego w XIX w. więzienia, polichromie zostały ukryte pod warstwą tynku. Odkrył je przypadkowo w 1899 r. lubelski malarz, Józef Smoliński. Prace konserwatorskie rozpoczęły się w 1917 r. i trwały aż do 1997 r.! Efekt jest niesamowity. Wnętrze zapiera dech w piersiach i moim zdaniem to obowiązkowy punkt wizyty w Lublinie.





Stare Miasto 

Lubelskie Stare Miasto jest kameralne i ma mnóstwo uroku za sprawą wąskich uliczek, schodów, tajemniczych podwórek i rozmaitych zakamarków.

Ograniczają je z dwóch stron dawne bramy w miejskich murach: Krakowska i Grodzka. Gotycka Brama Krakowska datowana jest na XIV w. Dziś mieści się w niej Muzeum Historii Miasta Lublina oraz kolejny punkt widokowy, którego jednak nie udało mi się odwiedzić. Brama Grodzka łączy Stare Miasto z Zamkiem Lubelskim. Zwana bywa niekiedy Bramą Żydowską, bowiem tereny położone tuż za nią zamieszkiwała społeczność wyznana mojżeszowego. Obecny wygląd brama zyskała w 1785 r. i zawdzięcza go nadwornemu architektowi króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Dominikowi Merliniemu. Współcześnie jest siedzibą Ośrodka "Brama Grodzka - Teatr NN".



Głównym punktem Starego Miasta jest Rynek otoczony zbytkowymi, gotyckimi i renesansowymi kamienicami z dawnym Ratuszem w centralnym punkcie. Odchodzą od niego urocze uliczki, latem pełne restauracyjnych stolików oraz ciekawych detali. 









Większość zabudowań Starego Miasta jest ładnie odnowiona, ale z wielu wciąż łuszczy się farba i odpada tynk, ale remonty mogą stać się pretekstem do całkiem fajnych inicjatyw. Tak było chociażby w przypadku siedemnastowiecznej kamienicy, którą w 2017 r. ozdobiły sgraffita przedstawiające koty. Technika nawiązuje do dekoracji na innych gmachów w okolicy, zaś pomysłodawcą i autorem przedsięwzięcia jest lubelski artysta Jarosław Koziara (ten sam, którego wiszące ozdoby są często dekoracją w Centrum Praskim Koneser w Warszawie). Realizacja ma upamiętniać innego lublinianina, grafika Andrzeja Kota, który mieszkał i tworzył po sąsiedzku i z którego twórczości zostały zresztą zaczerpnięte motywy tych sympatycznych zwierzaków. Lublin w ogóle umie w aranżację przestrzeni. Latem ponad Rynkiem powiewają kolorowe zwiewne ptaki, w okna niektórych budynków wkomponowano wielkoformatowe fotografie z lat minionych (odbitki wykonano z negatywów przypadkowo znalezionych w czasie remontu jednego z nich), schody zdobią cytaty z wierszy.




Jak kameralne jest Stare Miasto doskonale widać z następnego i przy okazji najwyższego w Lublinie (40 m) punktu widokowego, który mieści się na szczycie Wieży Trynitarskiej. Wieża jest częścią dawnego kolegium jezuickiego. Pierwotnie była jedynie furtą klasztorną, ale w 1627 r. podwyższono ją i przeznaczono na dzwonnicę. Dach wieńczy charakterystyczny metalowy kogucik, wspomniany nawet w "Poemacie o mieście Lublinie" Józefa Czechowicza. Po kasacie zakonu jezuitów przeszła w ręce zakonu trynitarzy, stąd pochodzi jej nazwa. Obecnie mieści się w niej Muzeum Archidiecezjalne, choć większość osób odwiedza wieżę głównie ze względu właśnie na punkt widokowy, na który wychodzi się przez... okno mieszczącej się na najwyższym poziomie maleńkiej kawiarni. Jeśli regularnie czytacie wpisy na blogu, to zapewne wiecie, że uwielbiam kawiarnie, bary i restauracje widokowe, więc i kawą nie pogardziłam, choć stoliki są tylko wewnątrz. Śliczny papierowy kubek można wziąć jednak także ze sobą na taras i wtedy jest i kawa z widokiem. Jednak żeby się nią cieszyć trzeba najpierw pokonać 207 schodów! Lekko nie jest, ale po drodze czeka całkiem ciekawa ekspozycja muzealna bogata w zabytkowe rzeźby sakralne, portrety trumienne, sarkofagi oraz makietę nieistniejącego już kościoła farnego, o którym więcej za chwilę. A i widok z góry wynagradza trud.






Kościół farny pw. św. Michała Archanioła stał na placu noszącym dziś nazwę Placu Po Farze. Według legendy został wzniesiony w XIII w., przez Leszka Czarnego w podzięce za zwycięstwo nad Jadźwingami. W XV w. posiadał już potężną wieżę widoczną ponoć z odległości 5 mil od Lublina! Aż dziw, że taką budowlę doprowadzono do tak złego stanu, że w 1857 r. na rozkaz gubernatora lubelskiego Albertowa podjęto decyzję o jej rozbiórce. Obecnie na placu można zobaczyć rekonstrukcję fundamentów kościoła pozwalającą sobie wyobrazić jak wyglądała świątynia. Z placu rozpościera się ładny widok na Zamek Lubelski. W dół, na ulicę Podwale, prowadzą malownicze schody zwane Zaułkiem Władysława Panasa. 




Niemal vis a vis Placu Po Farze znajduje się wąska, urocza uliczka Ku Farze. To jeden z najbardziej malowniczych zakątków lubelskiego Starego Miasta, niezwykle fotogeniczny i nieco tajemniczy, bo rzadko dociera tu światło słoneczne. Co ciekawe, przejście od strony Grodzkiej zostało w XVIII w. zamurowane i odkryte dopiero w 1954 r. podczas odbudowy Starego Miasta.


Uliczka zaprowadzi Was do Placu Rybnego i kolejnych schodów ozdobionych cytatami z wierszy. To Zaułek Hartwigów, poświęcony tej znanej lubelskiej rodzinie, z której wywodzą się fotograf Edward Hartwig (schody były częstym motywem jego zdjęć) i poetka Julia Hartwig (jeden z jej wierszy znajdziecie na ścianie kamienicy przy ulicy Kowalskiej, tuż obok schodów). Same schody zbudowano w 1874 r. w celu połączenia Placu Rybnego z ulicą Kowalską. Są obsadzone zielenią i szczególnie w upalny dzień jest to bardzo przyjemne miejsce.


Ciekawostką turystyczną jest tzw. kamień nieszczęścia. Można go znaleźć na skrzyżowaniu ulic Prezydenta Teodora Gruella i Jezuickiej, tuż przy Wieży Trynitarskiej. Legenda głosi, że pod żadnym pozorem nie należy go dotykać, w przeciwnym razie można narazić się na nieszczęście, łącznie z utratą życia. To ostatnie akurat jest prawdą, bowiem datowany na XV w. kamień stanowił pierwotnie podstawę pod dębowy pień, na którym kat czynił swoją powinność. Jeśli się dobrze przyjrzeć, na powierzchni głazu można dostrzec wgłębienia od uderzeń katowskiego topora.


Lubelska Trasa Podziemna 

Lubelska Trasa Podziemna prowadzi pod Rynkiem i kamienicami Starego Miasta. Nie jest długa, ma ok. 280 m, ale pokonuje aż trzy kondygnacje staromiejskich piwnic położonych na głębokości od 9 do 12 m. Ich historia sięga XVI w. Wejście znajduje się w budynku Ratusza, wychodzi się zaś przy Placu Po Farze. Sama w sobie trasa jest niezbyt ciekawa, ale dzięki barwnym opowieściom przewodnika może się zmienić w prawdziwą przygodę! Trasa przybliża historię Lublina, którą odwiedzający poznają głównie dzięki kolejnym makietom. Najciekawsza jest ostatnia, ruchoma makieta Wielkiego Pożaru Lublina, który miał miejsce w 1719 r. Wykonana została na wzór mechanicznych teatrzyków i ruchomych szopek. Wieje nudą? Nic bardziej błędnego! Można się nawet nieźle wystraszyć! 



Śladami lubelskich Żydów 

Przed II wojną światową społeczność żydowska Lublina stanowiła ok. 35% mieszkańców miasta, choć wcześniej bywały i okresy, gdy obejmowała niemal 60%. Żydzi mieszkali głównie na Podzamczu, Podwalu i w okolicach ulicy Lubartowskiej. Pozostały po nich dwa cmentarze i nieco zabytkowej architektury, m.in. kuczki, charakterystyczne przybudówki na fasadach kamienic wykorzystywane w czasie święta Sukkot. Więcej o kuczkach napisałam w poście pt. "Płock. Opowieść o pięknym, lecz smutnym mieście", a Lublin jest jednym z niewielu miast polskich, w których zachowały się w tak dużej ilości. Najładniejsza i najbardziej znana jest kuczka z ulicy Olejnej.


Lublin stara się jednak i współcześnie upamiętniać swoich żydowskich mieszkańców. Na niektórych budynkach wyeksponowano fragmenty hebrajskich napisów, na bruku zaznaczono granicę lubelskiego getta, zaś na Podwalu od 2004 r. stoi Latarnia Pamięci, która, niczym synagogalny ner tamid (z hebr. wieczne światło), nigdy nie gaśnie.




Plac Litewski 

Wychodząc poza staromiejskie mury Bramą Krakowską, schludny deptak Krakowskie Przedmieście doprowadzi Was do Placu Litewskiego. To reprezentacyjne miejsce, w którym odbywają się w Lublinie rozmaite uroczystości. Na placu stoją pomniki m.in. Józefa Piłsudskiego. Tym, co przyciąga tu turystów, szczególnie po zmroku, jest napis I love Lublin, z którym można zrobić sobie zdjęcie, zaś w okresie letnim Fontanna Multimedialna, która w wybrane dni oferuje pokazy z gatunku światło i dźwięk. Więcej o fontannie i pokazach przeczytacie w części tekstu poświęconej zwiedzaniu Lublina z dziećmi.


Ciekawostką jest Portal łączący... Lublin z Wilnem. Instalacja obejmuje dwa ekrany usytuowane w obu miastach, które w czasie rzeczywistym pozwalają przechodniom oddalonym od siebie o setki kilometrów, np. pomachać do siebie nawzajem. Portal stanął w tym miejscu w maju 2021 r. i pierwotnie miał zostać zdemontowany w sierpniu tego samego roku. Cieszył się jednak tak dużą popularnością, że władze obu miast postanowiły zostawić go na dłużej - na ile, nie mam pojęcia! W listopadzie 2022 r. wciąż był.



Centrum Spotkania Kultur

Nowoczesny budynek Centrum Spotkania Kultur oddalony jest od Starego Miasta o ok. 2 km. Mieści się w pobliżu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i właśnie to sąsiedztwo zadecydowało o wzniesieniu budowli akurat w tym miejscu. Decyzja o budowie gmachu, w którym swoją siedzibę miałby teatr i filharmonia zapadła w 1972 r. Prace budowlane ruszyły dwa lata później. Zwyciężył projekt warszawskiego architekta Stanisława Bieńkuńskiego. Gmach miał być jednym z największych obiektów widowiskowych w Polsce i Europie i miał zasłonić bryłę KUL, który był solą w oku ówczesnych władz.

Niestety budowę wkrótce przerwano ze względu na brak funduszy. Do użytku udało się oddać tylko część budynku, dlatego teatr, który się tam mieścił zyskał nazwę Teatru w Budowie. Do prac powrócono w połowie lat dziewięćdziesiątych XX w., jednak przełom przyniósł dopiero 2007 r., kiedy to samorząd powołał do życia Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Konkurs na nowy projekt budynku wygrał Bolesław Stelmach i jego pracownia architektoniczna Stelmach i Partnerzy Biuro Architektoniczne. Oficjalne otwarcie miało miejsce 22 listopada 2015 r.


Budynek jest bardzo nowoczesny, zarówno z zewnątrz, jak i w środku. Wewnątrz już na pierwszy rzut oka wyróżniają się powierzchnie z cegły kontrastujące z surowym, betonowym wykończeniem gmachu. To pozostałość Teatru w Budowie, którego fragmenty zachowano i wkomponowano w nową bryłę. Poza salami widowiskowymi mieszczą się tu również przestrzenie ekspozycyjne (w czasie naszej listopadowej wizyty odbywała się akurat wystawa "Beksiński w Lublinie"). Dla potrzeb wystawowych wykorzystywane są również korytarze. 


Niewątpliwą atrakcją są podniebne tarasy - ogrody na dachu Centrum Spotkania Kultur. Rosną tu rośliny typowe dla regionu Lubelszczyzny: gryka, zioła, kwiaty polne, jabłonki. Wśród bujnej roślinności mieści się także Miejska Pasieka Artystyczna. Wstęp jest bezpłatny. Ogrody nie są dostępne w sezonie zimowym, nie ma jednak sztywnych dat otwarcia i zamknięcia - wszystko zależy od warunków pogodowych wpływających na bezpieczeństwo odwiedzających.




Parki - Ogród Saski i Park Ludowy

Lublin, mimo dość zwartej zabudowy Starego Miasta, jest pełen zieleni. W ścisłym centrum rośnie wiele drzew, Fontannę Multimedialną na Placu Lubelskim otaczają rozległe trawniki. W sezonie letnim, gdy żar niemiłosiernie leje się z nieba, chwili oddechu można poszukać również w zadbanych parkach.

Tuż obok Centrum Spotkania Kultur mieści się przepiękny Ogród Saski. To najstarszy park w Lublinie, założony w 1837 r. według projektu inżyniera Feliksa Bieczyńskiego w stylu angielskim. Nazwa nawiązuje do warszawskiego Ogrodu Saskiego. Park jest niezwykle malowniczy, bowiem leży na pofałdowanym terenie, więc alejki wiją się raz w górę, raz w dół. Po trawnikach przechadzają się pawie, zaś na niewielkim mostku zakochani wieszają kłódki miłości. Ogrodzenie parku pełni funkcję plenerowej galerii o nazwie Galeria Saska. Aktualnie, jeszcze do 13 marca 2023 r., można tam zobaczyć wystawę prac Stasysa Eidrigevičiusa.



Rodzinom z dziećmi bardziej polecam położony niedaleko dworca PKP Park Ludowy. Powstał po II wojnie światowej w ramach zagospodarowywania podmokłych terenów nad Bystrzycą. Pierwotny wygląd zawdzięczał projektowi Władysława Niemca (Niemirskiego), jednak z czasem park zaczął ulegać degradacji wskutek wysokiego poziomu wód gruntowych, niekorzystnych dla środowiska skutków działalności pobliskiej cukrowni oraz inwestycji, które zaczęły pojawiać się na okolicznych działkach. Ostatecznie jednak teren przeszedł modernizację i dziś jest nie tylko przyjemnym miejscem spacerowym, ale mieści również dwa nowoczesne, zacienione place zabaw oraz pumptrack. Jeśli wybieracie się do Lublina z dziećmi pociągiem to jest to idealne miejsce na wyhasanie przed lub po podróży.


Wzgórze Czwartek

Wzgórze, na którego szczycie stoi kościół pw. św. Mikołaja, jest jedną z najstarszych części Lublina i jednocześnie kolejnym punktem widokowym na miasto. Doskonale widać stąd Zamek Lubelski oraz zabudowania Starego Miasta. Panoramę psuje jedynie targowisko i dworzec PKS na pierwszym planie. Dworzec pewnie niedługo zniknie, bo trwa już budowa terminali w sąsiedztwie stacji PKP Lublin Główny.



Muzeum Wsi Lubelskiej

Muzeum Wsi Lubelskiej jest jednym z największych skansenów w Polsce i przy okazji również jednym z najładniejszych. Położone jest w dolinie rzeki Czechówki i jak cały Lublin ma nierówne ukształtowanie terenu. Do sąsiedztwa dawnej architektury nie przystaje tylko ruchliwa przelotówka oddzielona dźwiękoszczelnymi ekranami przebiegająca tuż za płotem.


Skansen podzielony jest na sektory odpowiadające poszczególnym regionom: Wyżynę Lubelską, Miasteczko, Powiśle, Podlasie, Nadbuże, Roztocze i Zespół Dworski (w takiej kolejności ja je zwiedzałam). Większość zabudowań stanowią przykłady drewnianej architektury wiejskiej. Do najcenniejszych zabytków należą cerkiew greckokatolicka z Tarnoszyna i osiemnastowieczny dwór z Żyrzyna.



Ciekawy kontrast stanowi obszar Miasteczka, czyli rekonstrukcja prowincjonalnego miasteczka z lat trzydziestych XX w. wykonana w latach 2010-2013. Obejmuje rynek oraz to, co zazwyczaj w jego sąsiedztwie funkcjonowało, czyli sklepy, pocztę, piwiarnię i drobne zakłady usługowe. Częścią Miasteczka jest też rzymskokatolicki kościół z Matczyna oraz plebania z Żeszczynki.


Na obejrzenie całości trzeba sobie zarezerwować min. 2-3 godz. W sezonie od wiosny do jesieni na terenie skansenu odbywa się wiele imprez tematycznych.

Państwowe Muzeum na Majdanku – Niemiecki Nazistowski Obóz Koncentracyjny i Zagłady (1941–1944) 

Muzeum mieści się na terenie Konzentrationslager Lublin, KL Lublin, niemieckiego obozu koncentracyjnego i jenieckiego, który działał w latach 1941-44. Przewinęło się przez niego ok. 150 tys. więźniów, zarówno Polaków, jak i Żydów. Zgładzono ok. 78 tys. z nich, w tym 59 tys. Żydów. Warunki bytowe były koszmarnie trudne: niewielkie racje żywnościowe, przeludnienie w barakach, chłód i brak ciepłych ubrań, do tego praca ponad siły. Obecnie w ramach utworzonego tu już w 1944 r. muzeum zobaczyć można baraki więźniarskie wraz z łaźniami i komorami gazowymi przy niektórych, niewielką ekspozycję prezentującą pamiątki po przebywających tu ludziach, krematorium oraz Pomnik Walki i Męczeństwa na Majdanku z 1969 r. projektu Wiktora Tołkina składający się pomnika-bramy, od którego rozpoczyna się zwiedzanie oraz mauzoleum zawierającego prochy ludzkie z obszaru obozu, przy którym zwiedzanie się kończy. Polecam bardzo oprowadzanie przez przewodnika, który dokładnie opowiada o historii obozu i jego ofiarach. Całość robi niezwykle przygnębiające wrażenie nawet w pogodny dzień. Ciężko uwierzyć, że ludzie ludziom mogli zgotować taki los. To drugi, po Auschwitz, obóz koncentracyjny, w jakim byłam i nie wiem, czy zdecyduję się kiedykolwiek odwiedzić jeszcze kolejny. To są miejsca, które zostają w człowieku na całe życie. 

Wstęp do muzeum jest bezpłatny, płaci się jedynie za przewodnika przy wyborze takiej opcji zwiedzania. Oprowadzanie trwa ok. 2-2,5 godz.













Street art

Lublin ma całkiem przyzwoitą scenę street artu. Więcej przeczytacie we wpisie pt. "Street art w Lublinie". Od kilkunastu lat jesienią odbywa się Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/Open City i wówczas areną sztuki staje się całe miasto! Widziałam tylko namiastkę tego, co się wówczas dzieje i zdecydowanie będę musiała kiedyś odwiedzić Lublin w czasie trwania tego wydarzenia.



A skoro mowa o street arcie, to warto zajrzeć również na niewielką uliczkę Żmigród. Dojedziecie nią do Perłowej Pijalni Piwa, o której więcej przeczytacie w ostatniej, praktycznej części tekstu. Sama zaś uliczka jest niezwykle malownicza, nie tylko za sprawą nachylenia, ale i kolejnych ciekawych aranżacji przestrzeni, które dość często się zmieniają. Stałym elementem jest artystyczny neon Żmija z 2021 r. autorstwa Jakuba Stępnia.


LUBLIN Z DZIEĆMI 

Mam na pokładzie trzynastolatka i piętnastolatka, więc przez lata nauczyłam się w każdym z odwiedzanych miejsc szukać również atrakcji dla dzieci. Lublin nie oferuje ich aż takie wiele jak np. Wrocław, jednak zarówno latem, jak i w sezonie jesienno-zimowym, najmłodsi również nie powinni się nudzić.

Regionalne Muzeum Cebularza

To jedno z tych interaktywnych muzeów poświęconych lokalnym specjałom gastronomicznym, które w ostatnich latach powstały w całej Polsce. W muzeum poznacie historię cebularzy, dzieciaki zostaną zaangażowane do kolejnych zadań w ramach warsztatów, a na końcu wszyscy upieczecie własne cebularze.






Fontanna Multimedialna w Lublinie (od początku maja do końca września)

Lubelska Fontanna Multimedialna jest najnowocześniejszym tego typu obiektem w Polsce. Działa od 2017 r. Znajduje się na Placu Lubelskim i oferuje pokazy wykorzystujące wodę, światło, dźwięk, obraz oraz lasery. Pokazy rozpoczynają się o godz. 21:00, w lipcu o godz. 21:30.


Latem ubiegłego roku obejrzałam pokaz poświęcony legendzie o Czarciej Łapie. To chyba najbardziej znana z lubelskich legend. Pamiątki z motywem Czarciej Łapy dostępne są praktycznie na każdym kroku. Historia związana jest z przyznaniem Lublinowi pod koniec XVI w. siedziby Trybunału Koronnego (najwyższej instancji sądowej dla szlachty) na Małopolskę (tak, Lublin historycznie związany jest właśnie z tym regionem). Według legendy w 1637 r. w Trybunale toczył się proces ubogiej wdowy z bogatym magnatem. Sędzia spór rozstrzygnął na korzyść możnego, zaś kobieta wychodząc krzyknęła, nie kryjąc rozżalenia, że gdyby to diabli sądzili, a nie ludzie, to wydaliby sprawiedliwszy wyrok. Jeszcze tej samej nocy w Trybunale pojawił się nowy skład sędziowski, który wydał wyrok korzystny dla wdowy, zaś dla przypieczętowania sprawiedliwości, jego przewodniczący położył rękę na stole i w drewnie wypalił ślad łapy z pazurami, żeby nie było wątpliwości, kto przywrócił porządek. Stół z diabelskim śladem można dziś obejrzeć w Muzeum Narodowym na Zamku Lubelskim. 

Choć pokaz fontanny oglądałam spod parasola, w strugach rzęsistego deszczu, to i tak uważam, że warto poświęcić kilkadziesiąt minut na tę rozrywkę.

Szlak Lubelskiego Koziołka

Lublin jest kolejnym miastem, które postawiło na promocję turystyki dzięki niewielkim figurkom ustawionym w różnych jego zakątkach, często przy najważniejszych zabytkach i w miejscach historycznych. Ich bohaterem jest Koziołek, który znajduje się w herbie Lublina. To całkiem nowa atrakcja. Pierwsze rzeźby stanęły w ubiegłym roku. Póki co są trzy: Kazik (Zegarmistrz – mierniczy) przy Bramie Krakowskiej, Onufry (Hejnalista) przy Urzędzie Miasta oraz Staś (Medyk) przy Szpitalu Staszica. Nam udało się znaleźć dwa pierwsze. Dobra wiadomość jest taka, że w 2023 r. pojawić ma się 12 kolejnych! Za inicjatywę odpowiada Fundacja Lubelskie Koziołki, zaś nowe figurki powstaną w ramach Budżetu Obywatelskiego.  


Lumina Park - Tajemniczy Ogród, Ogród Botaniczny UMCS (od listopada do połowy lutego)

W ostatnich latach ogrody świateł stały się w sezonie jesienno-zimowym dość popularną atrakcją wielu polskich miast. W Lublinie już kolejny raz ledowe instalacje rozświetliły zakamarki Ogrodu Botanicznego UMCS.


Świetlnych instalacji przedstawiających głównie rośliny i zwierzęta jest kilkadziesiąt. Spacer umila muzyka sącząca się z głośników. Niektóre z ozdób angażują zwiedzających, jak chociażby instrumenty muzyczne, przy których znajdują się przyciski umożliwiające wydobywanie z nich dźwięków. "Grając" na wszystkich czterech można skomponować własny utwór.



Wśród instalacji znalazły się również prace artystyczne. To bijące "Serce" Marthy Mulawy, "Maski abstrakcyjne" i "Życiodajna" Oleny Glinki oraz kapitalne "Nietoperze" Jarosława Koziary.

W tym sezonie Tajemniczy Ogród już zakończył działalność, ale jesienią rozbłyśnie na nowo.

CYKLICZNE WYDARZENIA KULTURALNE/FESTIWALE

W Lublinie praktycznie przez cały rok odbywa się bardzo wiele ciekawych wydarzeń kulturalnych związanych i z teatrem (także ze sztuką cyrkową), i z literaturą, i ze sztuką.

Lubelskie Spotkania Literackie "Miasto Poezji" (maj)

Miasto Poezji to festiwal literacki, który od 2008 r. jest organizowany w Lublinie przez Ośrodek "Brama Grodzka-Teatr NN". Ideą wydarzenia jest promocja poezji oraz Lublina jako miasta literackiego, z którego wywodzą się m.in. Wincenty Pol, Józef Czechowicz, Anna Kamieńska oraz Julia Hartwig. Wiele spośród wydarzeń festiwalowych, które organizowane są właściwie przez cały rok, odbywa się w plenerze. Ich kulminacja ma miejsce zazwyczaj ok. 20 maja.

Noc Kultury (czerwiec)

Festiwal odbywa się od 2007 r. w pierwszą sobotę czerwca. Lubelskie Stare Miasto staje się areną rozmaitych działań artystycznych. Bramy i zaułki wypełniają instalacje artystyczne, ponad uliczkami powiewają podświetlone dekoracje, place stają się sceną spektakli i koncertów. Miasto nie kładzie się spać do późnych godzin nocnych, bawiąc się światłem i rozbrzmiewając rozmaitymi dźwiękami.

Tegorocznej edycji przyświeca hasło "Połącz kropki". Odbędzie się 3/4 czerwca 2023 r. 

Carnaval Sztukmistrzów (lipiec)

To największy w Polsce festiwal sztuki cyrkowo-ulicznej. Pokazy obejmujące spektakle teatralno-cyrkowe, żonglerkę, występy akrobatów, połykaczy ognia, klaunów, czy mistrzów chodzenia po linie i po taśmie, również rozpiętych pomiędzy kilkupiętrowymi kamienicami, można zobaczyć w różnych lokalizacjach Starego Miasta. W festiwalu biorą udział uznani artyści z całego świata. Widzowie niejednokrotnie również stają się uczestnikami spektaklu wciągani przez aktorów do wspólnej zabawy. 


W tym roku Carnaval Sztukmistrzów zaprasza w dniach 27-30 lipca 2023 r.

Jarmark Jagielloński (sierpień)

Jarmark Jagielloński to festiwal sztuki i kultury ludowej. Odbywa się w Lublinie od 2007 r. i skupia się przede wszystkim wokół kultury ludowej krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Nawiązuje do tradycji jarmarków w dawnym Lublinie. W XVI w., w czasie swojej największej świetności, Lublin był jednym najważniejszych ośrodków handlowych Polski. Odbywały się tu jarmarki słynne w całej ówczesnej Europie. Podczas festiwalu Stare Miasto wypełniają kiermasze rękodzieła, odbywają się występy taneczne i teatralne oraz warsztaty, pokazy dawnych gier i rzemiosł.

Tegoroczna edycja będzie mieć miejsce w terminie 18-20 sierpnie 2023 r.

Europejski Festiwal Smaku (wrzesień)

To dla odmiany wydarzenie związane z kulinarnymi tradycjami nie tylko Lublina, ale i pozostałych części Polski, a także Europy. Łączy smaki z rozmaitych zakątków naszego kontynentu z plenerowymi koncertami muzyki oraz wystawami sztuki. 

Festiwal Sztuki w Przestrzeni Publicznej Otwarte Miasto/Open City (październik)

To jest prawdziwa petarda dla miłośników sztuki ulicy i sztuki na ulicy. Przez cały miesiąc w różnych zakątkach Starego Miasta pojawiają się rzeźby, instalacje, murale i wystawy plenerowe, często z udziałem bardzo uznanych artystów. W ubiegłym roku niewątpliwą atrakcją była rzeźba "Baby" Davida Černego na jednej z kamienic przy ul. Olejnej.


Festiwal Lublin Smaków (listopad) 

To nowość. Pierwsza edycja odbyła się w listopadzie 2022 r., jednak bez szczególnie atrakcyjnych wydarzeń. Mam jednak nadzieję, że to tylko skromne początki i impreza rozwinie się na wzór tych odbywających się latem.

GARŚĆ INFORMACJI PRAKTYCZNYCH

Gdzie spać?

Hotel Wieniawski

Trzygwiazdkowy Hotel Wieniawski zajmuje odnowioną secesyjną kamienicę. Pokoje są czyste i schludne. Śniadania są smaczne z dużym wyborem wędlin, serów, świeżych warzyw, owoców i ciast. Codziennie są też dwa dania na ciepło, a z lokalnych akcentów cebularze lubelskie oraz... cydr!





Zamkowy Apartament

Rzadko tu polecam tzw. "apartamenty" w centrach miast, bowiem wzbudzają wiele kontrowersji jako jeden z czynników wpływających na miasta destrukcyjnie. Ale prawda jest taka, że korzystamy z nich bardzo często. Podróżując z dwójką dzieci czasem ciężko jest znaleźć odpowiedni pokój w hotelu, szczególnie w przystępnej cenie. 

A Zamkowy to jeden z najlepszych apartamentów, w jakich się dotąd zatrzymywaliśmy. Wielki plus za widok z okna wprost na Zamek Lubelski, ale i za wyposażenie, bo Zamkowy ma wszystko, czego potrzebujecie łącznie z takimi gadżetami kuchennymi jak blender, spieniacz do mleka, czy patelnia do naleśników (o takich rzeczach jak toster, ekspres do kawy, czy suszarka do włosów nawet nie wspominam, bo dziś to raczej standard). Jest nawet folia aluminiowa, czy papier do pieczenia, gdybyście mieli ochotę skorzystać z piekarnika.




Gospodarze są przesympatyczni. Nie robią problemu z wcześniejszym zameldowaniem, jeśli poprzedni goście wyprowadzą się na tyle wcześnie, że będzie czas na sprzątnięcie po nich, ostatecznie pozwolą Wam zostawić bagaż na czas sprzątania.

Mile widziane są czworonogi.

Gdzie jeść?

Mandragora 

Gdy zapytacie o polecane restauracje w Lublinie, na bank znajdzie się wśród nich Mandragora specjalizująca się w kuchni żydowskiej. Moim zdaniem restauracja jest mocno przereklamowana lub bazuje na wcześniejszych opiniach. Kuchnia jest bardzo przeciętna, nie zaskakuje ani smakiem, ani urodą serwowanych dań.  


Perliczka

Restauracja oferuje dania kuchni polskiej. Tradycyjne potrawy podane są w nowoczesnej formie i są dużo smaczniejsze niż w Mandragorze, choć to bliźniacza restauracja. Karta jest sezonowa, my w listopadzie skusiliśmy się na gęsinę. Danie obejmowało pierś z gęsi (mięso miękkie i soczyste), pasztecik faszerowany gęsiną oraz mus z gęsich wątróbek.


Perłowa Pijalnia Piwa

Obowiązkowy adres w Lublinie nie tylko dla miłośników piwa. Cały lokal zajmuje nowoczesny, dizajnerski bar, który sam w sobie jest atrakcją. Latem działa również przyjemny ogródek. Można skosztować kilkunastu gatunków piwa, głównie z miejscowych browarów Perła i Zwierzyniec (są również deski degustacyjne). Menu nie jest typowo restauracyjne i obejmuje głównie przekąski, które są dobrymi dodatkami do bursztynowego trunku. Obowiązkowo trzeba spróbować hot-doga z białą kiełbasą własnej roboty i sezonowymi dodatkami. Są też pozycje, w których piwo jest składnikiem, jak fenomenalne gęsie żołądki w Perle Koźlak. W określonych okresach wprowadzane jest również dodatkowe menu np. letnie z chłodnikiem na czele.





Tinto

Tinto to przede wszystkim Wine Bar mieszczący się tuż przy Bramie Krakowskiej i idealne miejsce na niespieszny wieczór w Lublinie. W kracie znajdziecie zarówno przekąski do wina, jak i całkiem wyszukane dania, w dodatku przepyszne. Zjadłam tu jeden z najlepszych steków w życiu.


16 Stołów

Jeszcze latem ubiegłego roku Piotr Kwiatosz zawiadywał dwiema restauracjami w dwóch różnych lokalizacjach - 16 Stołów przy Grodzkiej i Chapter One przy Rynku. Teraz obie działają pod jednym adresem - Rynek 14. Chapter One to tylko menu degustacyjne, zaś 16 Stołów serwuje dania z karty i jest jedną z najlepszych restauracji w Lublinie. Menu zmienia się sezonowo. Dominuje kuchnia polska w najnowocześniejszym wydaniu. Każde danie dopracowane jest w najmniejszym szczególe. Nawet pozornie zwyczajny makaron (w sosie dyniowym z boczniakami, szpinakiem, suszonymi pomidorami, prażoną dynią oraz 24 miesięcznym serem Bursztyn) na długo zapada w pamięć, nie wspominając o potrawach z dziczyzny, czy raków!





Przechowalnia bagażu

Jeśli nie macie gdzie zostawić bagażu, to usługę przechowalni pełni Lubelski Ośrodek Informacji Turystycznej i Kulturalnej przy Krakowskim Przedmieściu 6. Godzina kosztuje 2 zł. Działają przez cały tydzień w godz. 9:00-19:00 (w okresie październik - marzec do 17:00), nie wyłączając większości świąt (zamknięte jest 1.01., 6.01., w Wielkanoc, Boże Narodzenie oraz 1.11.). Przechowalnie znajdują się również na dworcach PKP i PKS.

Karta Sezon Lublin

Sezon Lublin to projekt mający na celu promocję miasta. Pierwsza edycja odbyła się w 2012 r. Początkowo wydarzenie obejmowało jedynie wybrane aktywności jak spacery z przewodnikiem, gry miejskie, wycieczki rowerowe czy rozmaite warsztaty przybliżające mieszkańcom i turystom historię, piękno i tajemnice miasta. W zeszłym roku do dotychczasowej oferty po raz pierwszy dołączyła zabawa polegająca na zbieraniu naklejek, które potem można było wymienić na nagrody. Naklejki były do zdobycia w muzeach, w ramach udziału w wydarzeniach sportowych, czy korzystając z usług partnerów, którzy dołączyli do programu takich jak hotele, restauracje, czy sklepy z pamiątkami. Ja o programie dowiedziałam się właśnie we wspomnianym wyżej Hotelu Wieniawski. Tam dostałam karnet oraz pierwszą naklejkę. Punkty można było zbierać w następujących kategoriach (jednak w każdej z nich tylko określoną ilość, żeby było różnorodnie):

Spacerowicz – zwiedzanie miasta z przewodnikiem,

Przybysz – noclegi,

Smakosz – oferta restauracji,

Kustosz – zwiedzanie muzeów, innych instytucji kultury i udział w wydarzeniach kulturalnych,

Atleta – atrakcje sportowe,

Kolekcjoner – zakup lokalnych pamiątek w wybranych punktach.


W ubiegłym roku zabawa trwała od 1 czerwca do 31 października. Za 10 naklejek zdobywało się tytuł Przyjaciela Lublina i dostawało kubek termiczny z logo Lublina oraz dyplom, 30 punktów zaś dawało tytuł Znawcy Lublina, dyplom i power bank. Wspólnie z przyjaciółką uzbierałyśmy w sumie 30 punktów, ale wymieniłyśmy je na trzy kubki. Dzieciaki noszą je do szkoły do dziś. A przy okazji doskonale bawiłyśmy się szukając miejsc oznaczonych jako partnerzy programu.

W tym roku akcja będzie powtórzona i będzie trwać od 1 maja do 31 października 2023 r. Zasady są podobne, ale dojdzie dodatkowa kategoria JOKER związana z tytułem Europejskiej Stolicy Młodzieży 2023.

I jak, przekonałam Was do Lublina? Ja nie mogę sobie darować, że mi zajęło to tyle lat! I warto tu wpadać od czasu do czasu, bo dzięki wspomnianym wyżej festiwalom miasto za każdym razem oferuje inne atrakcje. A w maju 2023 r. według planów mają dołączyć dwie kolejne - Avatary Miasta obejmujące Kamienicę Legend i Kamienicę Kryminałów, w których odbywać się będą przygotowane z rozmachem multimedialne prezentacje zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Wygląda więc na to, że znów znajdzie się powód, by zajrzeć do Lublina!

(foto: iza & izaj)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz